“Dlaczego on/ona nie pomyśli o tym, jak ja się z tym czuję”, “Przecież widzi, że mnie to rani” – zdarza się Wam tak pomyśleć o swoim nastoletnim dziecku? Tak, to boli, gdy nastolatek trzaska drzwiami okazując nam swoją złość, mówi przykre słowa lub odrzuca nasze próby kontaktu. To naturalne, że czujemy się zranieni – ale… Przepraszam, że napiszę to wprost: nie jest rolą nastolatka dbanie o nasz komfort emocjonalny.
Nastolatek przechodzi przez jeden z najbardziej intensywnych okresów swojego życia. Zmaga się z poszukiwaniem własnej tożsamości, próbuje zrozumieć swoje miejsce w świecie i uporać się z lawiną nowych emocji. W tym okresie potrzebuje całej swojej energii dla siebie – to nie egoizm, tak po prostu jest i nie ma co się na to oburzać, czy mieć żalu. Bo do kogo – do ewolucji? Na pewno nie powinniśmy mieć żalu czy obrażać się na nastolatka.
Ja jestem dorosły, ty jesteś dzieckiem
Kiedy nastolatek trzaska drzwiami, mówi “nienawidzę cię”, zamyka się w sobie, nie chce z nami rozmawiać, kwestionuje nasze decyzje – to nie jest atak personalny. To nie jest brak szacunku. To są próby poradzenia sobie z własnymi, przytłaczającymi emocjami. Choć to dla nas przykre, w tej relacji mamy być wsparciem – nawet jeśli w danym momencie to wsparcie oznacza danie przestrzeni na wyrażanie trudnych emocji w sposób, który nie jest dokładnie taki, jak byśmy chcieli.
To my mamy być “mądrzejsi”, bo to MY, jako rodzice, jesteśmy dorosłymi w tej relacji. To MY mamy już ukształtowane strategie radzenia sobie z emocjami. To MY mamy dostęp do zasobów – czy to własnych wypracowanych mechanizmów, czy wsparcia innych dorosłych, terapeutów, literatury. Nastolatek dopiero to wszystko w sobie kształtuje. Oczekiwanie, że niedojrzały jeszcze młody człowiek będzie dbał o nasz komfort emocjonalny, jest odwróceniem ról. A to nie jest dobre ani dla nastolatka, ani tak naprawdę dla nas.
Kiedy patrzymy na nastolatka, który może wyglądać, mówić czy czasem zachowywać się jak dorosły, zdarza nam się zapomnieć, że jego mózg i umiejętności emocjonalne są wciąż w fazie intensywnego rozwoju. Przedwczesne obarczanie go rolą emocjonalnego opiekuna może zaburzyć ten naturalny proces.
Kiedy nastolatek czuje się odpowiedzialny za emocjonalny dobrostan rodzica:
- Traci energię potrzebną na własny rozwój.
- Uczy się przedwcześnie tłumić własne potrzeby.
- Może rozwinąć nadmierne poczucie odpowiedzialności za innych.
- Nie ma przestrzeni na naturalne eksperymentowanie z granicami i emocjami.
Nasze emocje też są ważne
Bycie wsparciem nie oznacza, że mamy ukrywać własne emocje czy udawać, że zachowania nastolatka nas nie dotykają. Wręcz przeciwnie – pokazywanie, jak w zdrowy sposób wyrażać uczucia, jest częścią naszej rodzicielskiej roli. I zasada jest tu właściwie bardzo prosta: reaguj tak, jak chcesz, by reagował nastolatek (kiedy już będzie wystarczająco dojrzały). Proste… Tylko trudne, prawda? Może kilka konkretnych podpowiedzi nieco ułatwią nam to balansowanie pomiędzy wspieraniem nastolatka, a byciem autentycznym w swoich emocjach i reakcjach:
Warto:
- Nazywać swoje uczucia bez oskarżania: “Jest mi przykro, gdy słyszę takie słowa”.
- Modelować zdrowe granice: “Potrzebuję chwili, żeby ochłonąć. Porozmawiamy za 15 minut”.
- Pokazywać, jak radzimy sobie z trudnymi emocjami: “Widzę, że oboje jesteśmy zdenerwowani. Ja idę na krótki spacer, żeby się uspokoić”.
- Demonstrować naprawianie błędów: “Przepraszam, zareagowałam zbyt ostro. Następnym razem postaram się zachować spokój”.
- Zawczasu rozpoznać własne skuteczne sposoby radzenia sobie z trudnymi emocjami, by móc je zastosować, gdy między nami a nastolatkiem zrobi się gorąco.
- Prowadzić rozmowy, gdy emocje opadną. Silne emocje bardzo ograniczają możliwość racjonalnej rozmowy – u obu stron.
Unikajmy:
- Wzbudzania poczucia winy: “Jak możesz mi to robić po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłam?”.
- Emocjonalnego szantażu: “Przez ciebie nie mogę spać po nocach”.
- Przerzucania odpowiedzialności: “To ty sprawiasz, że czuję się jak zły rodzic”.
- Wymuszania natychmiastowych przeprosin czy zadośćuczynienia.
- Przeciągania trudnej sytuacji, dążenia do wyjaśnienia wszystkiego od razu.
Modelowanie, czyli pokaż, jakich zachowań oczekujesz
Sposób, w jaki radzimy sobie z emocjami – własnymi i cudzymi – staje się dla naszych dzieci wzorcem na przyszłość. Kiedy przerzucamy na nastolatka odpowiedzialność za nasze samopoczucie, uczymy go, że w relacjach trzeba poświęcać własne potrzeby dla komfortu innych. Kiedy reagujemy wybuchowo lub stosujemy emocjonalny szantaż, pokazujemy, że to są właściwe sposoby radzenia sobie z trudnymi sytuacjami. I odwrotnie – kiedy modelujemy zdrowe granice, szacunek dla własnych i cudzych emocji oraz konstruktywne sposoby radzenia sobie z napięciem, dajemy dziecku bezcenne narzędzia na przyszłość. Nasze dzisiejsze reakcje to ich przyszłe wzorce zachowań w relacjach z ich własnymi dziećmi, partnerami czy przyjaciółmi.
Jestem portem
Silna relacja rodzic-dziecko nie polega na tym, że dziecko ma chronić uczucia rodzica. Wręcz przeciwnie – to my mamy być tym bezpiecznym portem, do którego zawsze można wrócić, niezależnie od tego, jak wzburzone są fale emocji.
Dlatego następnym razem, gdy poczujecie się zranieni reakcją swojego nastolatka, zatrzymajcie się na moment i zapytajcie sami siebie:
- Czego naprawdę potrzebuje teraz moje dziecko?
- Jak mogę być wsparciem, nawet jeśli jego zachowanie jest dla mnie trudne?
- Gdzie mogę znaleźć wsparcie dla siebie, nie obarczając tym mojego dziecka?
To nie jest łatwe. Nikt nie mówił, że rodzicielstwo będzie proste. Ale pamiętajmy – to my jesteśmy dorosłymi w tej relacji. To my mamy narzędzia i dojrzałość emocjonalną, by udźwignąć trudne momenty. Nastolatek dopiero się tego uczy – i potrzebuje nas jako przewodników, nie jako kolejnego źródła emocjonalnych zobowiązań.
Tekst zainspirowany Konferencją o Nastolatkach organizowaną przez Fundację Wychowanie w Szacunku.
Twój komentarz może być pierwszy