Wrzucając pestkę mango do wody, po kilku dniach możemy przyglądać się wyrastającym korzonkom i łodydze – to naturalne. Nikt nie mówi: co za cudowna pestka, sama potrafiła wykiełkować! Tak samo jest z dzieckiem – w naturalnym środowisku, nie ograniczane niepotrzebnymi rygorami (nie wolno, nie wchodź, nie dotykaj, nie pytaj), będzie się samo rozwijało. Taka jest jego natura.
c
André Stern – człowiek, który nigdy nie chodził do szkoły, dziś jest muzykiem, kompozytorem, lutnikiem, dziennikarzem, autorem książek oraz ekspertem w dziedzinie nauczania poza systemem edukacji szkolnej. W 2015 roku razem ze swym ojcem – Arno Sternem – przyjechali do Wrocławia na zaproszenie środowiska entuzjastów i praktyków edukacji demokratycznej. Podczas dwudniowego spotkania, otwartego dla wszystkich zainteresowanych, dzielili się swoimi doświadczeniami i przemyśleniami. Oto, co André mówił o szacunku do dziecka, o naturze edukacji i życiu bez szkoły:
O nauce
Zabawa to podstawowa rzecz, jaką dziecko się zajmuje, kiedy tylko pozostawi się je w spokoju. Niezależnie od warunków i okoliczności, zabawa jest dla dziecka najważniejsza – można to zaobserwować na przykład w szpitalu, gdzie dzieci, często mimo wielkiego bólu, podejmują zabawę. Nie możemy zanegować ani przeoczyć ogromnej potrzeby zabawy u dzieci – nie ma lepszego sposobu nauki niż zabawa. Niepotrzebnie oddzielamy zabawę od nauki, mówimy: koniec zabawy, teraz trzeba się pouczyć.
Dziecko nie dzieli świata i wiedzy na różne dziedziny – pisanie, gra na gitarze, czytanie, matematyka – dziecko widzi całość. Nie zastanawia się nad aktem nauki, po prostu wchłania to, co je zainteresuje. Dla dziecka zabawa i nauka to synonimy.
Przez całe życie nie zauważałem, że się czegoś uczę i jak to robię. To się po prostu działo – coś mnie zainteresowało, więc to wchłaniałem. Muzyce poświęciłem najwięcej czasu, dla mnie jest najważniejsza. Ale nie uczyłem się, nie ćwiczyłem z musu, żeby się wytrenować. Kiedy usłyszałem gdzieś fragment, który mnie zachwycił, siadałem z gitarą i próbowałem dotąd, aż udało mi się zagrać tak samo. To, co słyszałem zakorzeniało się we mnie, bo pobudzone były moje zmysły, ja CHCIAŁEM to wchłonąć, chciałem tak umieć i to wystarczało, jako bodziec do nauki. Kiedy się czymś zachwycasz, rozbudzasz entuzjazm, wszystko cię inspiruje, wszędzie znajdujesz coś, co możesz wziąć dla siebie i z tego korzystać. Cały świat ma coś do zaoferowania, możesz wybierać, co cię interesuje. To nie jest metoda ani proces, to po prostu życie…
Dzieci stworzone są do tego, by wyjść w świat i czerpać ze świata. Dziecko pozostawione w domu miałoby tylko wiedzę pochodzącą od rodziców, ale też musiałoby dzielić z nimi wszystkie ich uprzedzenia, zmartwienia, strachy, uczyć się ich, żyć nimi. Dziecko musi wyjść i poznać inne punkty widzenia, inne zasady, inne realia życia. Powinno móc czerpać ze świata i to bezpośrednio, bez narzuconych mu metod i narzędzi. Uważam, że kiedy dziecko rusza w świat, zmienia się on dla niego, ale i ono potrafi go zmieniać.
Kiedy syn André, Antonin, miał 3 lata, pasjonował się kombajnami, które zobaczył w jakiejś książce. Pewnego dnia przejeżdżali obok pola (niedaleko od swego domu), na którym akurat pracował kombajn. Zatrzymali się więc i obserwowali przez pół godziny, jak jeździ tam i z powrotem, ścinając zboże. Wreszcie zbliżył się do nich, a kombajnista zapytał, czy nie chcieliby posiedzieć sobie w szoferce. Posiedzieli prawie 2 godziny! Kombajnista objaśniał Antoninowi każdy przycisk i wajchę, a mały pytał, pytał, pytał… Gdy Andre przeprosił, że zabrali kombajniście tyle czasu, ten popatrzył na niego i rzekł: – Od kilku dni jeżdżę przez kupę godzin po tych polach, jesteście pierwszymi osobami, które się mną zainteresowały… Oto przykład, jak dziecko może zmienić świat dorosłego, wkraczając weń ze swoją ciekawością, otwartością i szczerością.
Następnego dnia o 8. rano André odebrał telefon od kombajnisty: – Jestem w pobliżu, może Antonin chciałby pojeździć sobie kombajnem? W razie czego, gdybyście potrzebowali opieki, mogę go wziąć do siebie na kilka godzin…
Ekologia dzieciństwa
To, o czym mówię, to nie metoda, tylko postawa życiowa. Postawa zaufania. Ukułem sobie takie pojęcie: ekologia dzieciństwa. To zaproszenie do stawiania pytań, ale zamiast pytać, czego ja mogę nauczyć dziecko, trzeba pytać, czego mogę nauczyć się od dziecka. Dzieci nie uznają hierarchii wartości, rasizmu, seksizmu, są otwarte na innych ludzi, nie patrzą na religię, stan posiadania, kolor skóry, nie trzeba ich uczyć tolerancji, bo nie wiedzą, co to jej brak. Otwartość, brak stereotypów – oto droga do lepszego świata. Dzieci są otwarte, szukają różnorodności, intuicyjnie czują, że to je wzbogaca, współpracują z innymi, umieją wykorzystywać wiedzę innych, by razem stworzyć to, czego w pojedynkę nie dadzą rady.
Ekologia dzieciństwa uwalnia nas od wielu szkodliwych postaw, pozwala traktować dzieci z szacunkiem i bez wyższości. Dlaczego dzieci maja tolerować rzeczy, których nie tolerują dorośli (głaskanie, całowanie, mówienie zdrobniale, traktowanie z pobłażaniem lub lekceważeniem)? Traktując dziecko niepoważnie, izolujemy je i w ten sposób krzywdzimy.
O szkole
Szkodliwa nie jest szkoła, jako instytucja, tylko ta postawa wobec dzieci, jaką najczęściej spotyka się w szkole. Jednak nie dotyczy to tylko szkoły, bo tak samo niesprzyjający może być dom, jeśli nie traktujemy dzieci z szacunkiem. Jeżeli damy dziecku zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, bez względu na to, w jakim znajdzie się środowisku, poradzi sobie.
Każde dziecko chce być bohaterem, ale w szkole jest to niemożliwe – albo szanują cię koledzy (bo jesteś równy i bojowy), albo nauczyciele (wtedy jesteś pupilkiem). Zwykle nie jedni i drudzy równocześnie. W domu dziecko też nie może być bohaterem, bo stale słyszy od rodziców: postaraj się bardziej, znowu ci nie wyszło, nie uważasz, nie potrafisz, nie nadajesz się… Każemy dziecku zachowywać się inaczej, robić coś innego, brać z kogoś przykład – nie jest bohaterem taki, jaki jest, musi się zmienić. To fatalna postawa – dzieci są sfrustrowane i w domu, i w szkole. Dlatego sięgają po wirtualny świat, gdzie mogą być bohaterami, jakimi pragną. W wirtualnym świecie dziecko wreszcie ma poczucie, że jest ważne, tam nikt go nie krytykuje.
Dorośli powinni stworzyć taką szkołę i taki dom, by dzieci nie musiały szukać własnej wartości gdzie indziej.
Ekologia Dzieciństwa – międzynarodowy ruch zainicjowany przez André Sterna, mający na celu propagowanie postawy szacunku wobec dziecka i ufności w jego spontaniczne wrodzone predyspozycje. Więcej informacji na stronie http://ekologiadziecinstwa.com/
c
tekst: Monka Stadnik
foto: Marta Piskorek www.martapiskorek.com
4 komentarze
O tym, że zabawa jest najskuteczniejszym narzędziem do uczenia się | Obserwatorium Edukacji
15 maja 2017 at 09:26[…] André Stern o dzieciństwie bez szkoły […]
Karol Sobiecki – Alternatywa dla szkoły | Gazeta Kontrowersyjna
10 sierpnia 2016 at 15:50[…] takiej edukacji mogą być zaskakująco pozytywne. Świadczy o tym choćby przykład André Sterna, autora książki „Nigdy nie chodziłem do szkoły”. Uczył się pod czujnym okiem rodziców […]
rog
27 sierpnia 2015 at 09:50niezly szalik
Mik
17 czerwca 2015 at 21:13Jest strona internetowa A. Sterna po polsku ekologiadziecinstwa.com – jest tam mowa o ekologii edukacji i dzieciństwa…warto poczytać o tym pierwszym także