Tradycyjny papierowy podręcznik i do tego ćwiczenia to wciąż dominujący element wyposażenia ucznia. Coraz więcej jednak pojawia się ofert podręczników oraz ćwiczeń w formie e-booka lu platformy online. Wydaje się, że nowe technologie dają o wiele więcej możliwości pracy z podręcznikiem niż papierowa tradycja. Zresztą to niemal oczywiste, że w dzisiejszych czasach raczej odchodzimy od papieru na rzecz elektroniki. A jednak warto się temu przyjrzeć, bo ta oczywistość nie jest wcale taka oczywista.

Papier kontra online

Podręczniki w wersji online są bardzo atrakcyjne dla dzieci. Pokażcie mi dziesięciolatka, który woli wertować kartki niż klikać w ekran tabletu. Junior pracując z podręcznikiem online może powiększać zawarte w nim fotografie i infografiki, poszerzać informacje klikając w zamieszczone linki, odtwarzać dołączone pliki audio i wideo, rozwiązywać ćwiczenia w sposób, który lubi, czyli klikając. Może też łatwo kopiować fragmenty tekstu i wklejać je do dowolnego dokumentu – używać jako cytatów lub notatek. W elektronicznym podręczniku dużym wsparciem jest prosty system wyszukiwania – wystarczy wpisać słowo lub frazę i po sekundzie już mamy stronę czy rozdział, o który nam chodzi. Podręczniki online lepiej też odzwierciedlają dzisiejszy charakter wiedzy – jej szerokość, wielowątkowość, nielinearność, powiązania pomiędzy różnymi wątkami i tematami oraz nieustanny rozwój. Elektroniczne podręczniki są lżejsze, dostępne niemal z każdego miejsca, nie potrzeba ich dźwigać, wystarczy tablet lub dostęp do komputera np. w bibliotece.

Ale i książkowe wersje mają swoje zalety. Praca z papierową książką nie jest tak obciążona różnymi “rozpraszaczami”, jak obcowanie z ekranem tabletu czy komputera, gdzie co chwile coś “pinga”, a wystarczy jedno kliknięcie i już zamiast podręcznika do biologii czy chemii wyskoczy wytęskniony fejsbuczek. Specjaliści podkreślają też duże znaczenie odręcznych notatek na marginesach, samoprzylepnych karteczkach czy w zeszycie dla rozumienia i przyswojenia tekstu. Czytając książkę papierową wystarczy sięgnąć po ołówek i napisać kilka słów, postawić wykrzyknik czy znak zapytania obok fragmentu tekstu, w tablecie czy na komputerze nie jest to już tak proste.

Praca z papierowymi ćwiczeniami wymaga większej uwagi – popełnione błędy można usunąć, jednak nie tak łatwo jak w przypadku wersji elektronicznej. Po wymazaniu błędnej odpowiedzi pozostaje ślad, nawet jeśli była wpisana ołówkiem. To uczy dzieci, że wszystko co robimy ma swoje konsekwencje.

Co lepsze – ekran czy książka?

Obydwie drogi mają swoje zalety. Czy jednak wybór którejś z nich ma wpływ na efektywność uczenia się? Czy można rozstrzygnąć, która z wersji jest lepsza i daje dzieciom więcej korzyści, czy też zależy to wyłącznie od indywidualnych upodobań?

Patricia Alexander, psycholog z zajmująca się edukacją na Uniwersytecie Maryland, specjalizująca się w badaniach nad umiejętnością czytania i pisania, przyjrzała się bliżej temu zagadnieniu. Wraz z doktorantką Lauren Singer przeprowadziły eksperyment, w którym 90 uczniów poproszono o przeczytanie niezbyt długiego tekstu. Jedna grupa dostała tekst na papierze, druga czytała z ekranów. Bez względu na to, czy czytali z papieru, czy z ekranu, uczestnicy eksperymentu potrafili dobrze opisać główną ideę tekstu. Różnice uwidoczniły się, kiedy badaczki zaczęły zadawać pytania o szczegóły – wyraźnie lepiej zapamiętali je czytający tekst papierowy. Co ciekawe, sami uczestnicy eksperymentu, zanim poznali wyniki testu, uważali, że lepiej sobie poradzą czytając z ekranu.

Wyciągając wnioski z własnych badań oraz analizując prace innych naukowców, badaczki uznały, że dłuższe teksty (więcej niż 500 słów) lepiej rozumiemy czytając z papieru niż elektronicznie. Wynika to nie tylko ze zmęczenia oczu czytaniem z ekranu, ale także z różnicy w koncentracji uwagi pomiędzy pracą z ekranem, a pracą z książką papierową. Pracując z ekranem jesteśmy przyzwyczajeni do wielozadaniowości, wciąż otrzymujemy powiadomienia o nowych wiadomościach, odruchowo przełączamy się między oknami przeglądarek i serwisów, a nawet jeśli tego nie robimy, część naszej uwagi jest ku temu zwrócona (czytam o rozmnażaniu okrytozalążkowych, ale co chwilę myślę, co tam na Twitterze, jest on przecież tak blisko, wystarczy jeden klik, żeby podejrzeć, tylko na chwilkę…). Śledzenie linków zawartych w czytanym tekście czy sprawdzanie związanych z tematem tekstu informacji w innych źródłach również rozprasza, szczególnie że czytając z ekranu możemy sięgnąć po dodatkowe informacje o wiele łatwiej niż podczas czytania książki. Ponadto tekst na ekranie czytamy szybciej niż na papierze. Daje to złudne przekonanie, że z ekranu zrozumiemy więcej. Okazuje się jednak, że jest wręcz przeciwnie – szybsze czytanie wcale nie sprzyja lepszemu zrozumieniu.

Różnice w zrozumieniu tekstu czytanego z papieru i z ekranu pokazały też badania, które przeprowadzili Heather Ruetschlin Schugar i Jordan T. Schugar z West Chester University w Pensylwanii. Wydaje się, że bogactwo multimedialne, jakie niosą ze sobą książki w wersji elektronicznej – a które miało być ich przewagą nad książkami papierowymi – może prowadzić do przepełnienia pamięci roboczej u dzieci, utraty wątku czytanego tekstu lub mniej głębokiego przetwarzania sensu tekstu – czytamy w analizie ich badań.

Jednak jest i druga strona. Zwraca na nią uwagę duński naukowiec Joost Kircz, podkreślając, że teksty literackie, proza, fikcja czy literatura faktu różnią się od tekstów naukowych czy edukacyjnych. W tych pierwszych autor prowadzi czytelnika wyraźną ścieżką poprzez narrację, te drugie zaś nie mają linearnej konstrukcji, są “sferyczne” jak to określa Kircz. Media cyfrowe mogą więc lepiej służyć czytelnikowi w przypadku tekstów naukowych i edukacyjnych. Nie zostało to jeszcze zbadane, a musimy pamiętać, że media cyfrowe szybko się rozwijają.

Wszyscy jesteśmy zanurzeni w cyfrowym świecie i nie da się od niego odciąć. Zresztą nie warto, bo czerpiemy wiele korzyści z nowych technologii. Patricia Alexander i Lauren Singer podkreślają, że celem ich badań nie jest zdyskredytowanie mediów cyfrowych. Uważają, że warto przyjrzeć temu, co mamy do dyspozycji i zastanowić się, kiedy lepiej sięgnąć po tablet, a kiedy lepiej posłuży nam książka. Pytanie więc nie brzmi: “co jest lepsze?”, lecz “kiedy, dla kogo, przy jakich tekstach i w jakim celu?”.

Nauczyć, jak się uczyć

Mamy dziś szerokie możliwości pozyskiwania wiedzy z różnych źródeł – zarówno dorośli, jak i dzieci. Aby ta obfitość działała na naszą korzyść, musimy lepiej poznać dzieci, zaobserwować w jaki sposób pracują z tekstem, jak się uczą. Wyniki badań Patricii Alexander to kolejny argument za tym, by wprowadzić w szkołach zajęcia, które nauczą dzieci, jak się uczyć, jak rozpoznać swoje preferencje i zdolności, jak organizować sobie naukę, kiedy sięgać po jakie źródła, jak z nich korzystać, jak robić notatki i jak wspierać swoją pamięć… Nie czekajmy jednak, aż takie zajęcia się pojawią. Zarówno rodzice, jak i nauczyciele mogą i powinni uczyć dzieci, jak się uczyć.

Niezależnie jednak od tego, z jakich źródeł dzieci korzystają, co i gdzie czytają, najważniejsze dla efektywnej nauki jest ich zaangażowanie i autentyczna ciekawość, co podkreśla wielu specjalistów zajmujących się edukacją. Nudny podręcznik nie sprawdzi się ani w papierze, ani na ekranie.

Nowe technologie pomagają, czy szkodzą? – jak ustrzec się przed skutkami ubocznymi ich używania – Manfred Spitzer

c

źródło: MindShift

c

IMG_2533autorka: Elżbieta Manthey – pomysłodawczyni i założycielka Juniorowa, dziennikarka, blogerka, mama Tymona i Marysi, żona Krzysztofa. Studiowała filozofię i dziennikarstwo. Pisze dla Gazety Wyborczej, wcześniej – dla miesięcznika „GaGa”, kwartalnika „Twój Junior”. Uwielbia książki, panoramę z Wielkiej Rawki w Bieszczadach, podróżowanie z mężem i dziećmi oraz spotkania z przyjaciółmi.

 


Discover more from Juniorowo

Subscribe to get the latest posts sent to your email.