Gry komputerowe i małolaty. To jedna z podstawowych trosk współczesnych rodziców. Zamiast wyjść na dwór pobiegać z kolegami, dzieci sięgają po smartfona albo siadają przed komputerem. Specjaliści straszą krzywym kręgosłupem, ruiną wzroku, uzależnieniem. Włos się jeży na rodzicielskiej głowie i najchętniej zabronilibyśmy dzieciom tych minecraftów i fortnitów, prawda? To jednak nie jest dobry pomysł, a gry komputerowe to nie jest samo zło. Musimy spojrzeć na nie bardziej obiektywnie, przyjrzeć się im bez uprzedzeń i zweryfikować nasze obawy. Jeśli obok zagrożeń, poznamy też ich potencjał i wartość, będziemy mogli znacznie lepiej zarządzić tą częścią życia naszych dzieci, którą spędzają w wirtualnym świecie. Bo że w nim żyją – tego już raczej nie zmienimy.

Cyfrowe podwórko

Gry komputerowe są współczesnym podwórkiem i – chcemy czy nie – pełnią ważną rolę w świecie małolatów. I nie ma co wzdychać z sentymentem, jak to za „naszych czasów” bawiliśmy się na trzepaku. Trzepakowe dzieciństwo to nasze dzieciństwo, które przygotowywało nas do życia w analogowym świecie. Współczesne dzieci żyją w innej rzeczywistości i jako rodzice musimy za tym nadążyć. Dlatego zamiast marzyć o powrocie na trzepak, powinniśmy dowiedzieć się więcej o cyfrowym podwórku i umiejętnie nim zarządzić. 

Jeśli przyjrzycie się bliżej grom komputerowym, zobaczycie, że one bardzo przypominają podwórkowe zabawy z naszego dzieciństwa. Na przykład Minecraft jest jak budowanie szałasów, baz i kryjówek oraz podchody. Popularna ostatnio gra Among Us to coś, co znamy jako zabawę pod nazwą Mafia. Mnóstwo gier polega na pokonywaniu toru przeszkód – jak na wypasionym placu zabaw, są też gry „wyścigowe” (my ścigaliśmy się np. grając w kapsle) oraz „strzelanki”, czyli odpowiednik naszych podwórkowych harców pod hasłem „czterej pancerni i pies”. Różnica polega na tym, że 30 lat temu we wszystkich zabawach uczestniczyliśmy osobiście, angażując w nie własne ciała i będąc w bezpośrednim fizycznym kontakcie z grupą rówieśników. Cyfrowe podwórko współczesnych gier komputerowych polega zaś na zaangażowaniu nieco innym – młody organizm siedzi w fotelu, aktywując przede wszystkim swój umysł, zmysł wzroku, słuchu oraz palce na kontrolerze lub klawiaturze. Nie przeczę, że dla kondycji fizycznej całego organizmu korzystanie z tego cyfrowego podwórka w nadmiarze to nie jest najlepsza opcja. Jednak gry komputerowe we współczesnym świecie są sposobem na zaspokojenie istotnych potrzeb małolatów.

Do czego dzieci potrzebują gier?

Rola gier komputerowych w zaspokajaniu ważnych potrzeb dzieci i młodzieży szczególnie widoczna jest teraz, w czasie pandemii. Kiedy możliwości uczestniczenia w realnym świecie są ograniczone, a spotkania z kolegami niemożliwe, cyfrowe podwórko gier stało się sposobem na utrzymanie relacji i wspólną zabawę, na oderwanie od rzeczywistości pełnej obciążeń i stresu i dostarczenie sobie przyjemności. Dobrze, żeby gry nie były jedynym sposobem ich zaspokojenia, ale wychowując dzieci w świecie przenikniętym na wskroś technologią nie możemy ich pomijać. Musimy nauczyć się mądrze je włączać w rzeczywistość naszych dzieci.

Przyjrzyjmy się bliżej, dlaczego dzieci potrzebują gier.

Zabawa

Zabawa, czyli taka aktywność, która nie podlega regulacji dorosłych, odgrywa bardzo ważną rolę w rozwoju dzieci. Nie tylko małych, także tych starszych, tylko charakter zabaw zmienia się wraz z wiekiem. Młodsze dzieci bawią się na podwórkach i placach zabaw, starsze szukają miejsc, gdzie mogą wspólnie z innymi robić coś, co je interesuje. To wspólne, dobrowolne i swobodne robienie czegoś ciekawego jest istotą zabawy. Jest to też istotą gier komputerowych z trybem multiplayer, w których to właśnie się odbywa – wspólne robienie czegoś, co interesuje wszystkich uczestników. Podobieństwo tych gier do podwórkowych zabaw jest uderzające – tak samo polegają na współpracy lub rywalizacji, wymyślaniu czegoś, budowaniu, albo odkrywaniu, rozwiązywaniu zagadek, pokonywaniu przeszkód… Tego typu gry dają małolatom możliwość kontaktu z rówieśnikami i wspólnej z nimi zabawy. W czasie pandemii to może być jedyna taka możliwość. 

Odpoczynek

Gry komputerowe to także przestrzeń, gdzie dzieci odpoczywają. Oczywiście ich oczy i mózgi pracują podczas grania na pełnych obrotach, więc co to za odpoczynek? Odpoczywają od tego, co w świecie realnym najbardziej je obciąża – od obowiązków, narzuconych zadań, wymagań i oczekiwań. Każdy z nas potrzebuje takiej przestrzeni, gdzie może po prostu pobyć sobą – swobodnie, spontanicznie, tak jak chce. Zdjąć gorset społecznych ról utkany ze spełniania oczekiwań innych. Każdy z nas zna to pragnienie: móc odetchnąć, wyluzować. Dzieci też tego potrzebują. Mogą znaleźć tę przestrzeń wytchnienia na kilka sposobów – jednym z nich są gry komputerowe. Mają one tę przewagę nad innymi, że są dostępne szybko i łatwo. Jeśli nastolatek ma dla siebie pół godziny pomiędzy zajęciami szkolnymi a odrabianiem lekcji, to co przyjemnego może zrobić? Pójść spotkać się ze znajomymi? Skoczyć na basen? Pół godziny to bardzo mało czasu. Komputer jest zwykle pod ręką – gra, czy wejście w internet daje wytchnienie i nie wymaga specjalnego zachodu. A wielu nastolatków tak właśnie funkcjonuje – obciążeni ponad miarę szkolnymi obowiązkami kradną chwile, żeby odzipnąć. Świat gier jest dla nich łatwo dostępną przestrzenią, w którą mogą na chwilę wskoczyć, żeby odpocząć. 

Wyzwania na miarę możliwości

W systemie edukacji, w jakim muszą uczestniczyć dzieci, jest mnóstwo presji, wymagań, obowiązków. Plus system represji w postaci ocen. Dzieciaki wciąż coś muszą, wciąż dostają zadania do wykonania. Gry to taki świat, w którym dzieci nic nie muszą i same wybierają sobie wyzwania, z jakimi się zmierzą. Potrafią być w tym niezwykle ambitne i wytrwałe. Patrząc z boku zwykle mamy wrażenie, że granie to takie „puste kalorie”, czas stracony dla ich rozwoju, ale to nie jest prawda. W grach dzieciaki pokonują trudności, rozwiązują problemy, myślą kreatywnie, planują działania, wyznaczają sobie cele i znajdują drogi do ich osiągnięcia. Liczą, projektują, tworzą. Często też współpracują z innymi graczami, zdarza się, że międzynarodowo, więc muszą się dogadać w obcym języku. Przecież to jest dokładnie to, czego chcemy nauczyć dzieci w szkole! Dlaczego w grach chętnie to robią, a w szkole nie? Bo w grach mają wpływ na to, jakie wyzwania podejmą, mają wpływ na to, kiedy z czym się mierzą. Mogą dostosować wyzwania do swoich aktualnych możliwości. Nikt nie wywiera presji. I – co chyba najważniejsze – nikt ich arbitralnie nie ocenia. Gry są środowiskiem, w którym dziecko nic nie musi, wiele może. Może chcieć, nie musi musieć. Są przestrzenią wolną od wymagań, oczekiwań i ocen, za to pełną różnorodnych ciekawych wyzwań, które gracz może podjąć, gdy jest na nie gotowy. 

Rola dorosłych

Gry komputerowe stanowią ważny element świata małolatów. Świat rozwinął się w takim właśnie kierunku – co zresztą jest naszym dziełem, więc nie narzekajmy na współczesną młodzież, bo to my stworzyliśmy warunki, do których się dostosowała. Więc zamiast zwalczać gry i narzekać, lepiej zrobić krok w ich kierunku i spróbować tym cyfrowym światem naszych dzieci trochę pozarządzać, trochę się nim zaopiekować a trochę wykorzystać. To, co możemy i powinniśmy zrobić to:

  • być lub przynajmniej bywać w cyfrowym świecie naszych dzieci,
  • niekoniecznie uczestniczyć aktywnie, ale orientować się w nim,
  • zadbać o równowagę pomiędzy podwórkiem cyfrowym a uczestnictwem dzieci w świecie realnym,
  • zadbać o nasze dobre relacje z dziećmi,
  • zadbać o dobrą jakość i bezpieczeństwo cyfrowego podwórka.

Zrealizujemy to przede wszystkim interesując się tym, co dzieci robią w grach. Warto przysiąść przy grającym małolacie i poprosić, by opowiedział o tym, co robi. Dzieci chętnie wyjaśniają dorosłym świat gier, a bycie przewodnikiem po tym świecie sprawia im dużą frajdę. To rzadko spotykane momenty, kiedy dzieci wiedzą i potrafią więcej od rodziców. Dajmy się więc wprowadzić w gry naszym dzieciom. Nie musimy aktywnie grać (choć warto spróbować), istotna jest nasza wiedza o świecie gier, znajomość języka w którym można o nich z dziećmi rozmawiać, nasza obecność. Towarzyszenie dzieciom w grach i nasze zainteresowanie pomogą nam czuwać nad ich bezpieczeństwem.

Powinniśmy orientować się które gry są odpowiednie do wieku naszego dziecka i w jaki sposób możemy zarządzać dostępem do nich. Nie wymaga to wielkiej znajomości rynku gier, bo mają one oznaczenia kategorii wiekowych (system oznaczeń PEGI stosowany w krajach europejskich, czy światowy IARC). Warto jednak zainteresować się, o czym są gry, w które gra nasze dziecko. Bo jest duża różnica pomiędzy Minecraftem, Fifa i GTA (że wymienię tylko trzy z czołówki popularności). To, jakie gry nasz małolat wybiera może nam o nim samym wiele powiedzieć – o jego upodobaniach, zdolnościach, talentach i potrzebach.

Poza tym dobrze jest zadbać, by cyfrowe podwórko dobrze działało. Jeśli junior ma mieć prawdziwą frajdę z grania, to potrzebuje odpowiedniego sprzętu. Proste gry nie mają szczególnych wymagań, ale jeśli młody człowiek wkracza w świat takich gier jak Minecraft, Sims czy Civilization parametry komputera nabierają znaczenia. „Za słaby” komputer może po prostu nie obsłużyć danej gry (czyli nie będzie można w ogóle w nią grać, nie da się jej zainstalować), albo będzie grę „lagować” (zacinać), albo obraz nie będzie płynny… I zamiast frajdy pojawi się głównie frustracja.

W komputerze gamingowym podstawa to dobra karta graficzna, bo to ona odpowiada za jakość działania gier na komputerze. Istotne elementy to także procesor, odpowiednia obudowa i system chłodzenia, zasilacz, pamięć. Taki komputer, którego parametry wystarczą do obsługi większości gier to np. Actina SPC 3100. Bardziej zaawansowanym pasjonatom gier więcej satysfakcji dostarczy zaś model Actina SPC 3600, którego parametry zapewnią sprawniejsze i szybsze przetwarzanie danych, a więc lepszą jakość rozgrywki.

Ważna w obu tych modelach jest możliwość ich rozbudowywania. Gry komputerowe są wciąż ulepszane – kolejne wersje zachwycają graczy, ale też wymagają coraz mocniejszych komputerów. Zarówno Actina SPC 3100 jak i Actina SPC 3600 to komputery, w których z czasem można wymienić konkretne podzespoły na nowsze i mocniejsze, bez potrzeby kupowania całego nowego komputera. Jeśli to, co piszę zaczyna brzmieć nieco skomplikowanie, zapytajcie swoje dzieci, pomogą Wam to zrozumieć.

Gry – dobre czy złe?

Do niedawna tak jak wielu rodziców uważałam, że gry to taki rozwojowy fast-food – może i przyjemne, ale mało odżywcze i wręcz szkodliwe dla młodych umysłów. Pandemia i izolacja sprawiły, że mogłam bliżej przyjrzeć się zarówno rzeczywistości gier, jak i sposobom, w jaki moje dzieci w nich uczestniczą. I muszę przyznać, że świat gier nie jest taki, jak sobie go wyobrażałam matczyną wyobraźnią. Zobaczyłam, jak niezwykle twórcza jest moja córka w konstruowaniu wirtualnych budowli w Minecrafcie, jak wspólne granie z kolegami rozwija w moim synu umiejętności pracy zespołowej, rozwiązywania problemów, kreatywnego myślenia, jak błyskawicznie rozwijają się u nich obojga umiejętności posługiwania się językiem angielskim.

Nie namawiam do tego, żeby puścić małolaty na żywioł, niech robią, co chcą. Nie twierdzę też, że cyfrowy świat jest absolutnie cudowny i możemy wpuścić do niego dzieci, niech się bawią, kiedy my będziemy zajmować się swoimi sprawami. Ani puszczanie ich samopas, ani zabranianie im dostępu do gier to nie są dobre rozwiązania. Cyfrowy świat stał się integralnym elementem współczesnego świata w ogóle. I tak jak w świecie rzeczywistym, tak i w tym wirtualnym dzieci potrzebują nas dorosłych i naszego mądrego przewodnictwa.

Cyfrowy świat to narzędzie i jak każde narzędzie nie jest zły lub dobry, lecz stwarza możliwości. Od nas zależy, jak je wykorzystamy i jak wykorzystają je nasze dzieci.

Artykuł powstał we współpracy z marką Actina, której ekspertom dziękuję za konsultacje i wsparcie merytoryczne.