Jaka jest alternatywa dla edukacji tzw. systemowej? Są szkoły demokratyczne, edukacja domowa, unschooling… Są też szkoły autorskie, z których każda jest jedyna w swoim rodzaju. Tak jak Wolna Szkoła Razem, która czerpie inspiracje z edukacji demokratycznej, jednak uzupełnia je o strukturę i przywództwo dorosłych. Nie jest to więc szkoła wolnościowa jak inne, nie jest też w żadnym razie „systemowa”. Maria Majewska i Anna Kasprzycka – założycielki Wolnej Szkoły Razem – wybierają drogę środka, czyli wolność w strukturze.

Wiele lat doświadczeń w edukacji i w terapeutycznej pracy z dziećmi doprowadziło Annę i Marię do wniosku, że dzieci potrzebują w swoim rozwoju i wzrastaniu nie tylko swobody. Potrzebują struktury, w ramach której będą mogły swoją wolność bezpiecznie realizować. Czym jest ta struktura? To pewien obszar odpowiedzialności i decyzyjności, który pozostaje wyłącznie w rękach dorosłych. Dorośli ustalają podstawowe zasady, opracowują plan zajęć szkolnych, odpowiadają za organizację szkoły, dobór kadry. Robią to oczywiście z poszanowaniem potrzeb dzieci.

Maria Majewska: Przez kilka lat pracy w podejściu Agile doszłyśmy do wniosku, że za duży wybór nie jest żadnym wyborem. Jeżeli dziecko nie wie, między czym a czym ma wybrać, to de facto tego wyboru nie dokonuje. Poza tym mamy w szkole wiele dzieci w spektrum autyzmu. Ich potrzeby doprowadziły nas do określenia wyraźniejszej struktury funkcjonowania szkoły. Okazało się, że skorzystali na tym wszyscy w szkole – i dzieci, i dorośli. 

Anna Kasprzycka: Udźwignięcie własnej wolności i połączonej z nią odpowiedzialności jest czymś bardzo obciążającym. Człowiek dorasta do tego stopniowo. Dlatego młodsze dzieci mają u nas mniejszy zakres decyzyjności, a im są starsze, tym bardziej ten zakres się rozszerza. Ale jest też taki obszar, co do którego nigdy nie będą mogły decydować, np. to, kogo zatrudniamy, czy zasady korzystania z elektroniki. Oczywiście słychamy dzieci, bierzemy pod uwagę ich głos, ale sprawdzamy też, co sami uważamy, jak to, co zgłaszają dzieci ma się do naszych wartości.

W codziennym życiu szkolnej społeczności, w organizacji nauki, w komunikacji widoczne są inspiracje czerpane od Jespera Juula (np. przywództwo dorosłych), z NVC, Agile (elastyczność w działaniu, weryfikowanie metod), czy z koncepcji mentoringu (nauczyciel to nie tylko przekaźnik wiedzy, to przewodnik na ścieżce rozwoju).

Jak to wygląda w praktyce? 

Część zajęć w szkole to przedmioty obowiązkowe (jak język polski czy matematyka), część – zajęcia do wyboru. Nie ma tu jednak opcji „nie chodzę na żadne zajęcia”, która w szkołach wolnościowych budzi niepokój niektórych rodziców. Złoty środek w tym przypadku to zasada: jeśli dziecko jest w szkole, ma obowiązek być na swoich zajęciach, może jednak nie brać w nich aktywnego udziału.

Poza zajęciami odnoszącymi się do podstawy programowej, jest dużo zajęć dodatkowych. Są zajęcia teatralne, artystyczne, muzyczne, sportowe, ceramika, eksperymenty, był klub detektywistyczny… Będą zajęcia „jak się uczyć”, rozkręca się stolarnia-majsternia, planowane są regularne zajęcia z uważności (do tej pory elementy pracy z uważnością są na co dzień obecne w szkole). Dużo się dzieje, a wszystkie zajęcia mimochodem albo bardziej wprost służą rozwojowi, szczególnie rozwojowi samoświadomości, poznaniu samych siebie, swoich umysłów, emocji, swojego ciała i tego, co ono nam mówi. Czasem spontanicznie rodzi się nowy pomysł, z potrzeby, z okoliczności. Inne z kolei kończą się, kiedy dzieci są nimi nasycone. 

AK: Idziemy za tym, co nas kręci, co kręci dzieci. Ale też za tym, co wiemy, że będzie im dobrze służyć. Obserwujemy ich uważnie, widzimy, jakie potrzeby się pojawiają. Niektóre zajęcia trwają kilka miesięcy, inne cały rok albo dłużej.

Relacje to podstawa

W Wolnej Szkole razem dobre relacje są podstawą edukacji. Ale dobre relacje wcale nie oznaczają, że zawsze jest miło. Ani tym bardziej, że każdy może robić, co chce. Dobre relacje to zaufanie, wzajemny szacunek ale także wyznaczanie i respektowanie granic, umiejętność radzenia sobie z konfliktami i czerpania z nich. Tego wszystkiego dzieci uczą się tu od dorosłych. Dorośli tworzą środowisko, są przywódcami wspólnoty odpowiedzialnymi za relacje w niej panujące. Budują zaufanie, które umożliwia przeżywanie w relacji rozmaitych sytuacji – tych przyjemnych i radosnych, ale też tych trudnych – bez szkody dla poczucia bezpieczeństwa. W środowisku zbudowanym na dobrych relacjach dzieci mogą rozwijać się w różnorodnych doświadczeniach, także tych trudnych, konfliktowych, frustrujących. Bo wszystkie one są elementami życia. Dzieci mogą w bezpiecznym otoczeniu uczyć się, jak sobie z nimi radzić. 

Takie relacje są możliwe wtedy, kiedy wchodzimy w nie autentyczni – mający swoje przekonania i wartości, otwarci na dialog z przekonaniami i wartościami innych. Autentyczni dorośli wspierają rozwój dzieci ku ich własnej autentyczności, świadomości siebie, uważności na innych.

W Wolnej Szkole Razem dorośli i dzieci spędzają ze sobą dużo czasu i poznają się nawzajem. Nauczyciele sporo wiedzą o każdym dziecku, znają ich zainteresowania, talenty, mocne strony i te, w których potrzeba więcej wsparcia. Rozmawiają z uczniami o tym, kto jak spędził weekend, jakie filmy oglądają, co lubią, co myślą, jak się czują.

MM: Mnie te dzieciaki po prostu ciekawią. Staram się i lubię dowiadywać się, kim oni są, co lubią, co ich kręci. I uczę ich tego, co mnie samą interesuje. A skoro mnie coś kręci, to dzieciaki też się w to wciągają. Ciekawi mnie też poszukiwanie sposobów na to, by coś, co jest dla mnie znane i oczywiste stało się jasne również dla dzieciaków. Spojrzenie na naukę z ich perspektywy jest bardzo odkrywcze.

Jak wygląda nauka w Wolnej Szkole Razem?

Rozwój każdego dziecka przebiega nieco inaczej. W szkołach systemowych często nie uwzględnia się tych indywidualnych różnic i poprzez presję próbuje się wymóc na dzieciach, by wszystkie opanowały z góry określoną wiedzę i umiejętności w tym samym czasie i za pomocą tej samej metody, niezależnie od tego, czy są na to gotowe neurologicznie, fizjologicznie, psychicznie. W Wolnej Szkole Razem świadomość indywidualności uczniów jest jedną z podstaw działania. I okazuje się, że to indywidualne podejście można pogodzić z edukacją w grupie, a nawet z realizacją podstawy programowej.

W Wolnej Szkole Razem klasy 0 i 1 pracują razem, podobnie jak klasy 2 i 3. Na zajęciach języka polskiego i matematyki dzieci podzielone są na grupy według tempa, w jakim pracują. Dzięki temu nikt się nie nudzi (bo szybciej od innych skończył zadanie), ani nikt nikogo nie pogania. Proste, a jakie genialne rozwiązanie! Moje dzieci w szkole podstawowej wciąż słyszały, że pracują zbyt wolno, co sprawiało, że czuły się gorsze od innych, choć inteligencją, wyobraźnią, wiedzą czy kreatywnością górowały nad większością swoich rówieśników w klasie. W Wolnej Szkole Razem nauka to nie wyścigi, ani praca na akord. Dzieci mają tyle czasu, ile potrzebują, dzięki czemu wykonywane zadania faktycznie przynoszą edukacyjne efekty.

MM: W matematyce opieramy się między innymi na metodzie, którą Anne Lene-Johnsen i Elin Natas opisały w książce „Łatwa matma”. Wydaje się ona oczywista, tylko mało kto ją stosuje, a polega na tym, że jeśli dziecko ma jakiś problem z – dajmy na to – mnożeniem, to nie rozwiązuje się go przez zadawanie więcej zadań z mnożenia, tylko wraca się do podstaw, które są niezbędne do zrozumienia tego mnożenia. I się je uzupełnia. Chodzi też o to, żeby nie wkuwać na pamięć zasad, czy wzorów, tylko żeby zrozumieć, dlaczego jest właśnie tak, a nie inaczej. I my szukamy sposobów na to zrozumienie.

Podczas zajęć w szkole uczniowie nie muszą siedzieć w ławkach. Mogą zmieniać pozycje, chodzić, leżeć… Czy to ich nie rozprasza? Raczej przeciwnie. Dziecko, które musi przez 45 minut wytrwać w wymuszonej pozycji siedzacej, często na twardym niewygodnym krześle, w pewnym momencie już nie skupia się na temcie lekcji, tylko na tym, że mu noga zdrętwiała, że jest niewygodnie i żeby jakoś wytrwać do dzwonka. Swoboda siedzenia, leżenia, poruszania się sprawia, że dzieci instynktownie przybierają taką pozycję, jakiej w danej chwili potrzebują i jaka sprzyja zadaniu, które wykonują. W ten sposób same sięgają po to, co podnosi ich koncentrację.

Nauczyciele Wolnej Szkoły Razem często odwołują się do tego, co interesuje dzieci. Przecież części mowy można uczyć się na podstawie tekstu o Gwiezdnych Wojnach, albo o Harrym Potterze i będzie to dużo bardziej angażujące niż podręcznikowa czytanka o Janku, który pomagał sąsiadce nosić węgiel z piwnicy w ramach akcji Niewidzialna Ręka. Podobnie na matematyce – zadania, które odnoszą się do tego, co dzieci interesuje, co aktualnie przeżywają, co jest im bliskie, są nie tylko ciekawsze od liczenia podręcznikowych jabłek i gruszek kupionych na targu, ale także pokazują sens nauki, pokazują, że to, czego się uczymy jest obecne w naszym świecie i służy do jego poznawania i do zaspokajania własnej ciekawości.

AK: Ja uczę między innymi matematyki w klasach 0-1 i to, co uważam za ważne, to pokazać dzieciom, że matematyką można się bawić, że ona jest obecna w życiu niemal na każdym kroku. Dlatego często wychodzimy w teren, mierzymy drzewa, odległości, liczymy kroki, albo ulubione resoraki. Najciekawsze jest przecież dla nas to, co nas dotyczy.

Wolna Szkoła Razem w ogóle sporo czasu spędza „w terenie”. Położona jest w miejscu, w którym można korzystać i z zacisza dzielnicy willowej oraz pobliskiego parku, i z bliskości miasta. A uczyć się można i warto nie tylko w szkolnej ławce, ale wszędzie. 

MM: Z perspektywy trzech lat działania szkoły uważam, że naszym największym sukcesem jest to, że dzieci naprawdę dużo się nauczyły, dużo wiedzą i dużo potrafią, i nie straciły ciekawości świata. Da się więc tak uczyć dzieci i uczyć się z dziećmi, żeby to wciąż było dla nich fajne. Kiedy daję dzieciom zadanie i słyszę od nich: „O rany, tu trzeba znaleźć rzeczowniki! Ja to uwielbiam!” albo kiedy dopytują i proszą o nową wiedzę – to jest dla mnie nagroda.

Szkoła w procesie rozwoju

Obydwie założycielki szkoły są bardzo doświadczonymi edukatorkami. Tworząc Wolną Szkołę Razem ze swoich doświadczeń i wiedzy wybrały to, co najcenniejsze. Zaprosiły do pracy i współzarządzania szkołą inne osoby. Wspólnie rozwijają szkołę. To, co we wcześniejszych przedsięwzięciach edukacyjnych nie do końca się sprawdziło – odrzucają lub dostostosowują do koncepcji szkoły, która nieustannie ewoluuje. Metody i pomysły – zgodnie z podejściem agile – są systematycznie weryfikowane. Rezygnuje się z tych, które się nie sprawdziły lub przestały służyć szkolnej społeczności, próbuje się nowych. Szkolna społeczność nieustannie się rozwija, co oznacza, że jej potrzeby się zmieniają. Elastyczne podejście i otwarte umysły pozwalają na dobieranie takich metod, które są dobre na tu i teraz, które wspierają dzieci w nauce i rozwoju na takim etapie, na jakim są w danej chwili. W dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości nie ma sensu szukać uniwersalnych rozwiązań, a tym bardziej przywiązywać się do raz sprawdzonych. Potrzebny jest stały fundament wartości i świadomość kierunku, w jakim się zmierza. Swoboda i elastyczność w strukturze.

To podejście się sprawdza i przyciąga coraz więcej chętnych. Wolna Szkoła Razem rośnie i działa już w dwóch lokalizacjach:

Klasy 0-3: ul. Bzowa 13a , 02-708 Warszawa

Klasy 4-5: ul. Rostafińskich 4, 02-593 Warszawa

https://www.wolnaszkolarazem.pl

Założycielki Wolnej Szkoły Razem

Maria Majewska – liderka Wolnej Szkoły Razem. Antropolożka kultury, neurologopedka. Matka trójki dzieci, od lat pasjonująca się edukacją jako największą przygodą człowieka.

Anna Kasprzycka – pedagożka, certyfikowana trenerka Familylab, trenerka warsztatu i treningu psychologicznego, uczestniczka kursu psychoterapii pod kierunkiem naukowym prof. dr hab. med. Bogdana de Barbaro. Pracuje terapeutycznie oraz jako szkoleniowiec i superwizorka. Matka trójki nastolatków.

Szkołą współzarządzają: Małgorzata Wachuda-Neska, Wiktoria Rutkowska.

Artykuł powstał we współpracy z Wolną Szkołą Razem. Zdjęcia: Wolna Szkoła Razem.