Końcówka roku szkolnego – czas podsumowań, wszechstronnego testowania i oceniania wiedzy i umiejętności, jakie dzieci zdobyły od minionego września. Klasówki “z całego materiału”, testy kompetencyjne, wyciąganie średnich, poprawianie ocen… Przez ostatnie tygodnie roku szkolnego dzieciaki są intensywnie oceniane na wszystkie strony i sposoby, by tuż przed końcem czerwca każde dziecko dowiedziało się, czy jest dobrym uczniem, czy spełniło oczekiwania, czy pasuje do programowo ustalonego wzorca.
Jednak nie tylko uczniowie pracowali przez cały rok szkolny. W procesie edukacji szkolnej uczestniczą dwie strony. Nauczyciele również. Dla nich koniec roku szkolnego także jest, a w każdym razie może być okazją do oceny własnej pracy, spojrzenia na to, co się udało, a co nie wyszło. Osiągnięcia uczniów zależą przecież w dużej mierze od nauczycieli. Czy nie byłoby słuszne, by również nauczyciele otrzymywali świadectwa jakości swojej całorocznej pracy?
Skąd nauczyciel wie, czy dobrze uczy? Kto daje mu informację zwrotną na temat jakości jego pracy? Kuratoryjni wizytatorzy, którzy oglądają jedną jego lekcję? Dyrektor, który w ciągu roku obejrzy może trzy? Czy taka wyrywkowa obserwacja może być podstawą rzetelnej oceny?
Pernille Ripp, amerykańska nauczycielka i autorka książek, w których postuluje zmiany w edukacji, pisze o tym, w jaki sposób nauczyciel może się naprawdę dowiedzieć, czy dobrze uczy. Źródłem rzetelnej i szerokiej wiedzy na ten temat są… uczniowie.
Poprosiłam moich uczniów z siódmej klasy, by mówili mi prawdę. Zgodzili się i od 170 dni nie przestają. Czasami ich prawda to ostra reakcja na błędy, jakie dostrzegają w postępowaniu nauczycieli czy szkoły. Czasami ich prawda przytłacza mnie, gdy w drodze do domu zastanawiam się, jak być lepszym nauczycielem. Czasami mówią o wyzwaniach, o których nie miałam pojęcia, o problemach, które nie wiem, jak rozwiązać. Ich prawdy, w miarę jak się nimi ze mną dzielą, stają się moimi prawdami.
Moi uczniowie mają swoje zdanie na każdy temat. Oceniają to, w jaki sposób nauczyciele do nich mówią, gdzie siedzą i co robią. To, co od nich usłyszałam ukształtowało mnie, jako nauczyciela, bardziej niż cokolwiek innego – bardziej niż jakakolwiek fachowa książka, niż jakakolwiek rozmowa z innym nauczycielem.
Moi uczniowie dzielili się ze mną swoimi opiniami nawet wtedy, gdy nie pytałam. Zaufali mi, uwierzyli, że będę umiała zrobić z ich słów dobry użytek. Postanowiłam dzielić się tym, co od nich usłyszałam z innymi przy każdej okazji. Napisałam o tym w moich książkach, mówiłam o tym podczas wykładów i w prywatnych rozmowach. Moją misją stało się głoszenie ich prawdy, ponieważ uczniowie mają dziś niewielki udział w debacie wokół edukacji. Pamiętając, co od nich usłyszałam, codziennie zmieniam i rozwijam swój sposób uczenia.
Moi uczniowie prosili, bym każdemu, kto zechce słuchać zadała jedno proste pytanie: czy zapytałeś swoich uczniów, jak oceniają twój sposób uczenia? A jeśli nie – dlaczego?
Ciekawa jestem, ilu nauczycieli ma odwagę zadać swoim uczniom to pytanie. Ilu potrafi przyjąć ich opinię o sobie. I zrobić z niej dobry użytek. A może do tego wcale nie potrzeba szczególnej odwagi – może wystarczy zobaczyć w uczniu człowieka, z którym odbywa się wspólną podróż?
przedruk tekstu Pernille Ripp za zgodą autorki, tłumaczenie: Elżbieta Manthey
źródło: Blogging Through The Fourth Dimension
Pernille Ripp jest amerykańską nauczycielką, która dokonała wielkiej zmiany w swoim sposobie uczenia (pisaliśmy o niej tu). Swoje doświadczenia i refleksje opisuje w blogu Blogging Through The Fourth Dimension. Jest też autorką książek Passionate Learners: Giving Our Classroom Back to Our Students i Empowered schools, empowered students.
c
foto: BES Photos
Twój komentarz może być pierwszy