Tsatsiki, o którym już kiedyś pisaliśmy, zaczyna dorastać. To dorastanie bywa dość skomplikowane. I trudne. Niepokoją go włosy, które pojawiają się poniżej pasa. Ma ich aż trzy. Jest też kwestia zakochania. I oczywiście relacji z rodzicami. Tsatsiki nadal czasami chciałby, żeby Mamuśka przytulała go i całowała, jak dziecko. Ale w wielu innych sprawach czuje, że już dzieckiem nie jest i nie chce być traktowany, jak małolat.

Dorastanie oznacza nie tylko zmiany ciała i emocji. Oznacza także, że coraz więcej widzi się świata dorosłych. Dostrzega się kłótnie rodziców i próbuje się je zrozumieć. Patrzy się na biednych ludzi i… no właśnie, co może zrobić jedenastolatek spotykając żebraka? Jeszcze jakiś czas temu pewnie przeszedłby obok, albo pogapił się bezpośrednim, dziecięco zaciekawionym wzrokiem. Zadałby mamie ze dwadzieścia pytań – kto to jest ta niemiło pachnąca pani, dlaczego tu siedzi, co robi, po co, dlaczego, jak… Teraz Tsatsiki próbuje sam zrozumieć i jakoś się do tego ustosunkować. Coś zrobić.

W ogóle z tym dorastaniem to tak jakoś chyba jest, że się zaczyna samemu próbować coś zrobić. Bo się jakby więcej dostrzega. Może też zadaje się bardziej trafne pytania. A może dorośli więcej zaczynają mówić i poznaje się te kawałki rzeczywistości, które dotąd ukrywali. Na przykład to, że Tata Poławiacz Ośmiornic nie ma pieniędzy ani pracy. W Grecji wielu ludzi ma takie problemy – Tsatsiki dowiaduje się tego od taty, który niespodziewanie przyjeżdża do niego i mamuśki, do Szwecji i próbuje tu znaleźć zatrudnienie. Tsatsiki widzi, że dorosłe życie bywa naprawdę trudne.

Dorastanie, o czym przekonuje się Tsatsiki, wiąże się także z myśleniem o innych ludziach. Czasem bardziej, niż o sobie. Oddać komuś coś, czego się samemu chciało. Wymyślić i zrealizować skomplikowany plan, by spełnić marzenie przyjaciela. Pomóc komuś, kto potrzebuje pomocy.

Tsatsiki – zabawnie i poważnie

Zadziwia mnie i zachwyca, jak wiele szczegółów dorastania oraz dorosłej rzeczywistości Monii Nilsson ujęła w tej opowieści o Tsatsikim. Dzięki temu bogactwu pierwszo-, drugo- i trzecioplanowych wątków Tsatsiki i Per jest bardzo wiarygodną opowieścią. Bo właśnie tak, jak opisała to Monii Nilssonm, dorosłe życie, w które wkraczają nastolatki, pełne jest ludzi, wydarzeń, decyzji, konsekwencji, mniejszych i większych emocji. Ta książka jest jak obraz, na którym dojrzewający nastolatek wciąż odkrywa niezauważone dotąd drobiazgi, a wszystkie one układają się w jedną wielobarwną całość.

Tsatsiki odkrywa, że dojrzewając widzi się coraz więcej, że coraz więcej się wie i rozumie. I że czasami te odkrycia są ekscytujące, a czasami smutne. I jeszcze, że ze wszystkimi trzeba sobie jakoś poradzić. Taka też jest rada mamuśki dla Tsatsikiego. On zaś, jak nasi synowie i córki, próbuje zmierzyć się z tym, co spotyka na swojej drodze, tak jak potrafi. Czasami wynikają z tego krępujące, czasami zabawne sytuacje, a czasami coś naprawdę dobrego. Monii Nilsson opisuje to wszystko z wielkim wyczuciem, lekkością, której nie brak powagi i z uwagą, której nie brak poczucia humoru.

Myślę, że młodzi czytelnicy, którzy właśnie zaczynają “widzieć coraz więcej”, zobaczą w tej książce własne troski i emocje – potraktowane poważnie, ale też trochę rozbrojone, choćby przez to, że prosto, otwarcie i bez patosu nazwane.

c

Tsatsiki i Per

Moni Nilsson

Wydawnictwo Zakamarki

c

c

 

 


Discover more from Juniorowo

Subscribe to get the latest posts sent to your email.