Choć nastoletnie dzieci bywają irytujące, to co nam doskwiera bardziej niż ich przewracanie oczami to fakt, że się od nas oddalają, że tracimy z nimi kontakt. Wychowujemy je do samodzielności, ale kiedy zaczynają wychodzić w świat, budzi się w nas smutek, tęsknota, lęk. Często nieświadomie próbujemy zatrzymać je przy sobie, boimy się, że jeszcze nie są gotowe, że coś złego im się może stać, a nas przy nich nie będzie. Nie da się jednak dorosnąć trzymając wciąż mamę i tatę za rękę. Nastolatki potrzebują autonomii, potrzebują oddalenia od rodziców, potrzebują samodzielnego doświadczania życia. Ale wciąż potrzebują też rodziców. Dorastanie dzieci nie znaczy, że musimy tracić z nimi kontakt, że poczucie rodzinnej bliskości i wspólnoty odchodzi w przeszłość. Trzeba tylko, w miarę dorastania dziecka, przedefiniować obszary tej bliskości.

Relacje się zmieniają

W miarę jak dzieci rosną i się rozwijają, zmienia się sposób budowania z nimi dobrych relacji. Z niemowlęciem bliskość tworzymy przez dotyk, mówimy do malucha, zabawiamy go, karmimy, zmieniamy pieluchy… Z kilkulatkami budujemy bliskość przez wspólne zabawy, rodzinne wycieczki, czytamy im na głos, ubieramy, kąpiemy, tulimy do snu, kiedy są nieco starsze przygotowujemy im posiłki i czuwamy nad tym, by samodzielnie się umyły, ubrały, uczymy je wielu codziennych umiejętności. Potem odrabiamy z nimi lekcje, pomagamy w nauce, wspólnie gotujemy. Dla wzmacniania więzi niezależnie od wieku dziecka ważny jest też wspólnie spędzany wolny czas i takie aktywności, które naprawdę angażują i rodziców, i dziecko. Budowanie z klocków, wycieczki rowerowe, wspólne hobby – cokolwiek, byle było frajdą dla obu stron.

Sposób, w jaki jesteśmy razem, wspólnie spędzamy czas zmienia się wraz z rozwojem dziecka. Okres dojrzewania również oznacza taką zmianę. Nastolatek nie chce już, żeby rodzice pomagali mu w codziennych czynnościach, pilnowali, czy spakował plecak do szkoły i umył zęby. Zdarza się, że hobby, które łączyło do niedawna młodego człowieka z mamą lub tatą przestało być dla nastolatka atrakcyjne. On już szuka własnej drogi. Dla nastolatków niezwykle ważna staje się grupa rówieśnicza i czas spędzany z przyjaciółmi. Jednak i czas spędzony z rodzicami jest ważny. Trzeba tylko poszukać takich sposobów jego spędzania, które będą atrakcyjne i dla dorastającego dziecka, i dla rodziców. Może to od nas wymagać pogodzenia się z tym, że to, co do tej pory sprawiało frajdę całej rodzinie, dla młodego człowieka przestało być pociągające. Być może trzeba poszukać nowych obszarów wspólnych zainteresowań i wspólnych działań. Co zatem można zrobić, żeby nadal być blisko i tę bliskość pogodzić z autonomią nastolatka?

Muzyka łączy pokolenia

Takim obszarem, gdzie możemy szukać kontaktu z dojrzewającym dzieckiem jest na przykład muzyka. Wielu nastolatków intensywnie poszukuje „swojej” muzyki, w tym czego słuchają nastolatki manifestują odkrywaną właśnie własną tożsamość. Jeśli z ciekawością i szczerym zainteresowaniem otworzymy się na muzyczne odkrycia naszych nastolatków, możemy zyskać nową platformę porozumienia. U nas w domu od czasu do czasu robimy sobie rodzinne muzyczne seanse. Każdy z nas – i dorośli i dzieci, pokazuje swoją ulubioną muzykę. My, rodzice dzielimy się z dziećmi swoimi muzycznymi wspomnieniami, a nasze nastolatki pokazują nam swoje muzyczne odkrycia. Każdy może pokazać to, co mu się podoba i wszyscy jesteśmy otwarci na to, co podoba się innym. My, dorośli, powstrzymujemy się od zrzędzenia, że „prawdziwa muzyka to była kiedyś” i z ciekawością słuchamy tego, co proponują nasze małolaty, dzieci odwdzięczają się z uwagą i otwartością słuchając naszych ukochanych przebojów sprzed 30 lat. Ich muzyczne fascynacje okazują się naprawdę ciekawe i inspirujące. To dzięki moim dzieciom odkryłam Imagine Dragons, Nothing But Thieves, czy Muse. Często też okazuje się, że nasz piętnastolatek odkrywa zespoły, których my słuchaliśmy w jego wieku – na jego playlistach jest zaskakująco dużo utworów, które powstały w latach naszego dorastania, albo i wcześniej.

Taki muzyczny seans trwa czasem godzinę, czasem dłużej i sprawia nam wszystkim dużą frajdę. I wcale nie wymaga jakiegoś super wypasionego sprzętu, chociaż smartfon i słuchawki tu się raczej nie sprawdzą. Wystarczy jednak telewizor z dostępem do internetu (zazwyczaj korzystamy z YouTube’a i Spotify) i soundbar, dzięki któremu muzyka brzmi naprawdę dobrze. Dobra jakość dźwięku to coś, na co wrażliwe muzycznie ucho naszego syna zwraca uwagę. Zresztą – dobra muzyka zasługuje, by zadbać o jej dobre brzmienie, wtedy naprawdę możemy odkryć nowe muzyczne ścieżki.

Rodzinny seans filmowy

Drugim polem wspólnych doświadczeń – równie dostępnym, jak słuchanie muzyki – są filmy. W czasach, kiedy filmy są dostępne na żadanie – w abonamentach lub za niewielką opłatą – do obejrzenia w domu, nie trzeba wiele, by zrobić sobie wspólny seans filmowy. Staramy się celebrować ten czas, niech ten rodzinny seans filmowy będzie czymś w rodzaju wspólnego święta. Kilka szczegółów sprawia, że możemy poczuć się niemal jak w kinie. Ustawiamy sobie kanapę i fotele tak, by każdemu było wygodnie, a ja robię popcorn dla wszystkich. Nasz telewizor nie jest co prawda z tych gigantycznych, ale wystarczy, żeby zapewnić dobrą jakość obrazu i komfort oglądania całej rodzinie. Soundbar zapewnia niemal kinowy dźwięk. Wybieramy film, który pasuje każdemu z nas i zanurzamy się w filmowy świat. Po filmie nasze nastolatki wcale nie umykają pośpiesznie do swoich pokoi – reszta wieczoru upływa nam na rozmowach zainspirowanych filmem. 

Wybór filmu, który zainteresuje 13-, 15-latka i rodziców wymaga trochę starań, ale nie jest bardzo trudny. Nawet przy dwójce dzieci (u nas 12 i 15 lat), można znaleźć takie tytuły, które są atrakcyjne dla wszystkich. Wspólnie obejrzeliśmy np. wszystkie części Star Wars, „Hobbita”, „Władcę pierścieni”, wciągający serial „Locke & Key” i „Mroczne materie”, wszyscy lubimy też „Avengersów”. Często wybór filmu pozostawiamy naszym dzieciom i zazwyczaj znajdują naprawdę niezłe dzieła kinematografii. Im bardziej my jesteśmy otwarci na filmowe gusta naszych dzieci, tym bardziej one są skłonne próbować tego, co my podsuwamy. Początkowa fascynacja naszego syna nurtem fantasy rozszerzyła się z czasem na filmy obyczajowe i dokumentalne, które proponowaliśmy.

Wspólne decyzje i rodzinne narady

Ważnym elementem relacji z dorastającymi dziećmi jest też włączanie ich w dyskusje i decyzje dotyczące całej rodziny. Takie sprawy jak: dokąd wybierzemy się na rodzinne wakacje, jak spędzimy święta, czy plany na weekend warto obgadać wspólnie z dziećmi. Wysłuchajmy ich zdania, poznajmy ich potrzeby. Nie znaczy to, że wszystkie rodzinne decyzje mają się zgadzać z punktem widzenia nastolatka. Jednak młody człowiek, którego zdanie jest brane pod uwagę, uwzględniane w dyskusji i szanowane chętniej dostosuje się do rodzinnych planów wtedy, kiedy będzie to wymagało od niego elastyczności. Zresztą nastolatek może wnieść w rodzinne rozważania świeże spojrzenie i zaskakującą wiedzę. Doceńmy to. W naszej rodzinie kupno jakiejkolwiek elektroniki konsultujemy z naszym piętnastolatkiem, który okazuje się w tej dziedzinie lepszym ekspertem niż niejeden dorosły. Czasem podglądam, jak buszuje np. w morele.net, z jakim znawstwem analizuje parametry techniczne i opisy rozmaitych sprzętów i nie mam wątpliwości, że w tej dziedzinie to my możemy polegać na jego wiedzy, nie odwrotnie.

Nie traktuj mnie jak dziecko

Okres dojrzewania to taki czas, kiedy młody człowiek jest wciąż jeszcze trochę dzieckiem, ale jednocześnie w niektórych obszarach już trochę dorosłym. Potrzebuje bliskości i troski rodziców ale też autonomii i przestrzeni na samodzielność. Nadal potrzebuje być kochany, ale też szanowany. Nastolatki potrzebują, byśmy docenili to, co w nich jest już doroślejsze, żebyśmy zauważyli ich nowe możliwości i gotowość do mierzenia się z nowymi, bardziej dorosłymi wyzwaniami. Jeśli mamy zachować bliskie dobre relacje z dorastającymi dziećmi, musimy nadążyć za zmianami, jakie w nich zachodzą i dokonać zmian również w naszym sposobie bycia z naszymi nastolatkami.

Moje nastoletnie dzieci nie chcą już, żebym im przygotowywała kanapki do szkoły, ani żebym je budziła rano, denerwują się, kiedy przypominam im o umyciu zębów, albo kiedy pytam, czy odrobiły lekcje. Wyraźnie dają mi do zrozumienia, że w tych obszarach chcą już być samodzielne. Ale przychodzą do mnie, by pokazać nowy kawałek muzyki, jaki właśnie odkryły, by zapytać, czy znam taki-a-taki zespół, żeby podzielić się informacją o planowanym koncercie („może byśmy poszli razem?” – pytają). Przychodzą z propozycją wspólnego rodzinnego seansu filmowego, a ja cieszę się, że chcą coś obejrzeć z nami, a nie tylko z kolegami.

Muzyka, filmy, wspólne decyzje o wakacjach – to może wydawać się banalne i zbyt proste, by miało znaczenie dla naszej więzi z dzieckiem. Wydaje nam się, że budowanie dobrych relacji z nastolatkiem musi być trudne i okupione ogromnym wysiłkiem. Tak, czasem tak jest. Jednak to takie „banalne” rzeczy, drobiazgi, codziennie budują więź, która w chwili kryzysu sprawi, że dorastające dziecko zwróci się do nas z problemem, jaki pojawi się w jego życiu.

fot. Pixabay