Jeśli matematyka jest królową nauk, to jest to niestety nielubiana władczyni, surowa i wymagająca, nieprzystępna i niesympatyczna, a przynajmniej tak odbierana. Ok. 80% uczniów nie lubi matematyki lub uważa ją za zbyt trudną. A ich nielubienie i obawy przekładają się na umiejętności. Trudności w opanowaniu kolejnych zagadnień utwierdzają uczniów w przekonaniu, że matematyka jest trudna i podsycają lęk. I tak dzieci wpadają w samonapędzający się mechanizm, który prowadzi nie tylko do nielubienia matematyki, czy niskich ocen z tego przedmiotu, ale też do lęku przed matematyką (ang. HMA – high math anxiety). Jak sobie z tym poradzić?
Na pewno nie metodą coraz większego nacisku na dziecko. Presja, narzucone zajęcia wyrównawcze, jeszcze więcej matematyki jako remedium na nielubienie matematyki, jeszcze więcej zadań, których uczeń nie rozumie, jeszcze więcej nerwów rodziców i nie skrywanej frustracji nauczyciela. To wszystko ma sprawić, że młody człowiek zrozumie zawiłości ułamków, równań czy funkcji? Serio?
Jeśli chcemy rozwiązać jakiś problem, trzeba poznać jego przyczyny.
Dlaczego uczniowie nie lubią matematyki?
Najpierw sprawdziłam u źródła, czyli zapytałam mojego syna, licealistę. On akurat nie ma trudności ze zrozumieniem matemnatyki, często pomaga w tym swoim rówieśnikom, tym bardziej więc ciekawa byłam jego zdania. Okazuje się, że nawet taki młody człowiek, dla którego matematyka nie jest trudna, nie lubi szkolnej nauki tego przedmiotu. Uważa, że jest uczona w nudny sposób. „Byłoby ciekawie, gdyby nauczyciel pokazał nam, jak zastosować to czego się uczymy w życiu” – mówi. I dotyczy to zarówno podstawowych działań, jak i zaawansowanych funkcji. A matma w szkole to tylko rozwiązywanie zadań z podręcznika i wkuwanie wzorów.
Po rozmowie z moim synem przejrzałam wiele artykułów – polskich i anglojęzycznych – na temat niechęci uczniów do matematyki, napisanych przez nauczycieli, metodyków, psychologów, pedagogów, sprawdziłam, co na ten temat mówią badania naukowe. Problem jest powszechny i ogólnoświatowy. Eksperci wymieniają od kilku do kilkunastu głównych przyczyn problemów uczniów z matematyką. Kilka z nich pojawia się we wszystkich, lub w znaczącej większości publikacji, a na czele jest ten, o którym wspomniał mój syn:
Matematyka a rzeczywistość
Uczniowie nie dostrzegają związku matematyki, jakiej uczą się na lekcjach z rzeczywistością. Oderwane od życia pojęcia, obliczenia i zadania są nudne. Uzasadnienie „jak nie nauczysz się procentów, to nie będziesz wiedział, jaki kredyt wziąć gdy dorośniesz” nie zadziała w przypadku ośmio- czy czternastolatka. Dzieci potrzebują widzieć związek matematyki z ICH rzeczywistością, tą tu i teraz.
Zadania matematyczne w podręcznikach w wielu przypadkach są zupełną abstrakcją i stały się już tematem internetowych memów. „Antek miał 18 arbuzów, cztery się zepsuły” – kto kupuje tyle arbuzów??? Dzieci od razu widzą absurdy podręcznikowych zadań. Poza tym zastanawiające jest to przywiązanie autorów podręczników do nauki podstawowych działań matematycznych na owocach. Tak jakby dzieci nic innego nie robiły, tylko pasjami kupowały jabłka i banany.
Brak motywacji
To oderwanie matematyki od świata, w którym żyją uczniowie i od tego, co ich interesuje, skutkuje brakiem motywacji. Mózg ludzki w procesie nauki zawsze pyta „po co?”, czyli uczy się chętnie i sprawnie wtedy, kiedy widzi w tej nauce sens. Jeśli uczniowie nie dostrzegają praktycznego zastosownia matematyki w swoim życiu, w ich mózgach nie włącza się „rozpęd do nauki”.
Motywację obniża też lęk i poczucie mierzenia się ze zbyt trudnymi wyzwaniami. Lęk zaś bierze się z dużego ryzyka popełnienia błędu, z kultury błędu panującej w szkołach oraz z luk w podstawowych umiejętnościach i wiedzy, które nie zostały zauważone i uzupełnione.
Pole lęku i wstydu
W matematyce albo wiesz, jak rozwiązać dane zadanie, albo nie. Inne przedmioty są bardziej tolerancyjne – można wiedzieć trochę, napisać pół wypracowania, użyć kreatywności, coś z czymś skojarzyć, popisać się elokwencją. Matematyka to pole minowe, na którym każdy, nawet niewielki błąd ma znaczenie. A ponieważ w szkolnej edukacji nie ma miejsca na popełnianie błędów, uczniowie matematyki po prostu się boją. Boją się próbować i pomylić, bo boją się wstydu, gniewu nauczyciela, złej oceny. W szkole błąd nie jest traktowany jak okazja do nauczenia się czegoś, tylko jak porażka. Uczeń, który źle rozwiąże zadania, pomyli się, odpowie niezgodnie z oczekiwaniami, często jest ośmieszany przed całą klasą, nie dostaje wsparcia, tylko komunikat, że jest problemem, że jest słaby, że jest do niczego. Strach przed porażką zawsze hamuje proces uczenia się.
Braki w podstawach
Pędzący z realizacją programu nauczyciel nie czeka, aż wszyscy uczniowie dobrze zrozumieją dane zagadnienie i nabiorą biegłości w danej umiejętności. Mając w klasie około trzydziestki uczniów, jeden nauczyciel nie da rady dostosować tempa pracy równocześnie do indywidualnych potrzeb i możliwości każdego ucznia oraz do programu. Ci uczniowie, którzy nie zdążą na czas opanować materiału, zostają w tyle tego wyścigu, gubią się i często już nie odnajdują. Bo w matematyce, inaczej niż w innych przedmiotach, nauka kolejnych zagadnień wymaga znajomości poprzednich. Jeśli uczeń nie zrozumie podstaw, nie da sobie rady z następnymi tematami.
Potrzeby i możliwości
Każde dziecko rozwija się w swoim tempie i choćbyśmy nie wiem jak się starali, nie sprawimy, że mózgi wszystkich uczniów w klasie znajdą się na tym samym poziomie, gotowym do zrozumienia idei ułamków dokładnie w momencie, gdy ułamki są zaplanowane w programie nauczania. Znalezienie odpowiedniego poziomu wyzwania jest kluczem do tego, by dzieci polubiły matematykę. Nie ma żadnej satysfakcji z szybkiego rozwiązywania łatwych zadań, ale bardzo frustrujące jest męczenie się z zadaniami, które są zbyt trudne.
Poza tym obfity program nauczania zdaje się nie uwzględniać faktu, że istnieją granice tego, jak wiele możemy się nauczyć w danym czasie. Jeśli nauki jest za dużo, mózg nie ma czasu na jej trwałe przyswojenie – powiązanie z tym, czego uczyliśmy się wcześniej, poukładanie w odpowiednich szufladkach pamięci, zintegrowanie. Uczniowie uczą się na 3xZ – zapamiętują na krótko, zaliczają sprawdzian i zapominają, co na nim było. Tylko tak mózg może sobie poradzić ze zbyt dużą ilością wiedzy. I o ile w innych przedmiotach da się tak funkcjonować, to w matematyce nie bardzo. Tu – jak już wspominałam – każde kolejne zagadnienie budowane jest na fundamencie z poprzednich, wcześniejsza wiedza i umiejętności są niezbędne, by opanować kolejne.
Nuda
Ludzie zazwyczaj wolą opowieści od cyfr. Jesteśmy gatunkiem społecznym i nasze społeczne więzi budujemy i podtrzymujemy właśnie poprzez opowieści. Opowieści są zabawne i przyciągają naszą uwagę, pomagają nam szybciej zapamiętywać i przypominać sobie informacje. Ciekawi nas to, co przydarzyło się kuzynce w podróży do Bangkoku, dlaczego straciła walizkę i jak sobie poradziła bez niej. Natomiast 765x-56:(558-125x)+4x to nie jest zapowiedź czegoś pasjonującego. Tu znowu kłania się połączenie matematyki z rzeczywistością. Bo w gruncie rzeczy matematyka jest swego rodzaju opowieścią, szyfrem i narzędziem, które opisują świat, a przynajmniej pewną jego część. Jest sztuką rozwiązywania problemów, znajdowania rozwiązań nie tylko w zbiorze zadań, ale przede wszystkim w świecie, w którym żyjemy. Matematyki używamy gdy planujemy podróż, gdy urządzamy dom, gdy robimy zakupy, a nawet w grach komputerowych (tu jest jej mnóstwo!). Tylko trzeba to dzieciom pokazać, przekonać je o tym. A to wymaga czasu, uważności na potrzeby, możliwości i gotowość uczniów na dane treści, trochę kreatywności i na pewno nie pędzenia z programem.
Czy uczniowie muszą lubić matematykę?
No właśnie – czy jest o co kruszyć kopie? Może racje mają ci nauczyciele, którzy mówią do swoich uczniów „Nie musisz lubić ani mnie, ani matematyki, masz ją umieć”?
No nie, takie podejście zbankrutowało już dawno i zarówno praktyka edukacyjna, jak i nauka pokazują z całą pewnością, że pozytywne relacje – czyli „lubienie”, szacunek – to podstawa efektywnej nauki. Dzieci i młodzież uczą się szybciej od nauczycieli, których lubią, są bardziej skłonni do wysiłku i zaangażowani w naukę, kiedy lubią nauczyciela i/lub interesuje ich dany przedmiot. Kiedy uczniowie darzą sympatią nauczyciela, mają z nim dobre relacje, okazuje się, że nawet niespecjalnie pasjonujący przedmiot staje się dla nich łatwiejszy i lepiej sobie z nim radzą.
Czy zatem uczniowie muszą lubić matematykę? Myślę, że nie muszą, ale wszystkim dobrze by to zrobiło.
Czy matematyka może być fajna?
Może. Choć z pewnością znajdzie się wiele argumentów wskazujących na to, że niczego nie da się zmienić w szkolnych lekcjach – bo program, bo zbyt liczne klasy, bo brak nauczycieli, bo… Wszystko to prawda, jednak jest wielu nauczycieli, którzy już opracowali własne sposoby na „ufajnienie” matematyki. Obserwując ich działania jestem pewna, że matematyki można uczyć w taki sposób, że uczniowie nie będą mieli żadnego powodu, by jej nie lubić. Mam nadzieję, że takich nauczycieli będzie coraz więcej.
Mam też własny przykład tego, jak można uczynić z matematyki coś fajnego: Niedawno wpadła mi w ręce seria książek „Minecraft. Matematyka. Megazadania”. Przyglądam się jej i myślę, że to jest to, o co chodzi w nauce matematyki:
- Każda z książek w serii jest przygotowana z myślą o konkretnej grupie wiekowej: od 7+ do 12+. Ten „plus” jest bardzo ważny, bo niesie ze sobą wiadomość: „Możesz być gotowy na zmierzenie się z tym wyzwaniem, gdy masz osiem lat, albo nieco później – i to jest ok.”. Mamy tu zatem dopasowanie treści do gotowości odbiorcy na jej przyjęcie.
- Książki osadzone są w świecie Minecrafta – gry komputerowej, która jest niezwykle popularna i uwielbiana przez dzieci, nastolatków i dorosłych. Matematyczne zadania i pojęcia odnoszą się do świata gry, a więc do tego, w co młodzi ludzie są zaangażowani, co ich interesuje, co jest dla nich ważne. W książkach zadania matematyczne są powiązane z tym, co młodzi ludzie spotykają w grze, z wyzwaniami, z jakimi mierzą się w świecie gry. To pokazuje im, że matematyka nie jest oderwana od ich rzeczywistości.
- W zadaniach zastąpiono nieśmiertelne jabłka, gruszki i arbuzy przedmiotami występującymi w Minecrafcie, co od razu podniosło poziom fajności. Ale seria „MInecraft. Matematyka. Megazadania” to nie jest po prostu zbiór zadań, w którym zamiast owoców wykorzystano minecraftowe bloki wełny czy sztabki żelaza (zresztą owoce występują w zadaniach dość często, ale to są owoce MINECRAFTOWE). Te zadania są częścią większej całości, bo…
- …każda z książek to opowieść – jak powiedziałyby moje dzieci: „story”. Zadania matematyczne wplecione są w narrację, podobnie jak wyzwania w grze są elementem osadzonym w szerszym kontekście – misji, podróży, wyzwania podejmowanego wspólnie z przyjaciółmi.
Czym jeszcze różni się Matematyka. Megazadania od klasycznego zeszytu ćwiczeń – przeczytajcie TUTAJ.
W książkach „MInecraft. Matematyka. Megazadania” Mamy więc to, co ludzki mózg lubi najbardziej: opowieść o świecie, który jest bliski i istotny, który budzi pozytywne emocje, zainteresowanie i ciekawość młodszych i starszych dzieci, w który wplecione są wyzwania na miarę możliwości młodego czytelnika.
W taki sposób możemy też budować naszą strategię wprowadzania dzieci w świat matematyki. Identyfikując przyczyny problemów, zmieniając to, co wzmaga trudności na to, co pomaga je pokonywać. Zwracając uwagę na to, co może być dla dzieci zniechęcające, możemy szukać metod nauki matematyki, które będą bardziej efektywne od utrwalonych tradycją: „wykład, przykład i resztę zróbcie w domu”. „Minecraft. Matematyka. Megazadania” może być do tego dobrą inspiracją. Pomyśleli o tym autorzy serii i przygotowali coś także dla nauczycieli i rodziców: scenariusz lekcji (tu do pobrania) na podstawie książek oraz kilka zadań z książek – do wypróbowania na lekcji lub w domu (tu do pobrania).
Książki serii „Minecraft. Matematyka. Megazadania” kupisz tu: https://bit.ly/3uIeN6R

autorka: Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, blogerka, prezeska Fundacji Rozwoju przez Całe Życie, mama Marysi i Tymona. Propaguje wychowanie i edukację oparte na szacunku dla dzieci. Angażuje się w działania na rzecz lepszej edukacji. Miłośniczka książek, również tych dla dzieci i młodzieży oraz rodzinnych podróży.
Kids classroom photo created by gpointstudio – www.freepik.com
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
2 komentarze
Maciej M Sysło
14 września 2022 at 18:54Dopiero teraz wpadł mi w ręce ten artykuł. Polecam mój tekst napisany po ukazaniu się raportu NIK-u, w którym formułuję diagnozę, sugeruję leczenie i proponuję bliższy związek z technologią, link w blogu: http://mmsyslo.pl/2019/01/31/na-ratunek-uczacym-sie-matematyki-jak-moglibysmy-sie-uczyc-iii/. Zainteresowanym, jak i Pani Elżbiecie, chętnie prześlę prezentację nt. Wyzwań współczesnego świata w kształceniu matematycznym w polskich szkołach.
Pozdrawiam, Maciej M Syslo, mmsyslo.pl, syslo@ii.uni.wroc.pl
Aleksander
27 czerwca 2022 at 13:39Świetny tekst. Świetna analiza. I bardzo potrzebna. Tylko zdając sobie sprawę ze złożoności problemu, możemy realnie zmienić tę smutną rzeczywistość. Na początek trzeba zmienić nastawienie do uczniów.