Kiedy zbliża się koniec roku szkolnego, na forach internetowych dla rodziców pojawiają się wątki: Co dla dziecka “za świadectwo”? Wielu rodziców nagradza dzieci za wyniki w nauce pieniędzmi, sprzętem elektronicznym, czy innymi gadżetami. Rodzice piszą: “W zeszłym roku był zegarek, w tym klawiatura do tabletu”; “Kasa za czerwony pasek, a aquapark i kino jako cezura rozpoczynająca okres odpoczynku od obowiązków szkolnych”; “Młoda dostanie telefon”; “Idziemy na sushi. I jakaś kasa będzie”.
Kiedy junior w podskokach przynosi świadectwo szkolne i w dodatku to świadectwo bardzo nam się podoba, naturalne jest, że chcemy jakoś wyrazić naszą radość z jego sukcesu. Czy sięgnięcie po portfel i wręczenie dziecku banknotu o mniejszym lub większym nominale, jako wyrazu naszego uznania to na pewno dobry pomysł?
Niekoniecznie – odpowiada Monika Lipowska-Hajduk, psycholog, pedagog i trener. – Nagrody materialne wywołują efekt zadowolenia, jednak jest on krótkotrwały. W dłuższej perspektywie – młodości, zdobywania kolejnych umiejętności, nauki, pracy – budują one potrzebę motywacji zewnętrznej. Z czasem dziecko przestaje się uczyć, bo chce, dla samego poznania i eksploracji rzeczywistości, a zaczyna uczyć się, bo coś mu obiecano, albo przewiduje, że coś może za to dostać. Coraz częściej spotykam się u dzieci z postawą “jeśli nie dostanę nagrody, nie będę się uczył”, są też dzieci, które proszą nauczycieli o lepsze oceny, “bo mam obiecany komputer”.
Dzieci zaczynają kalkulować, co im się opłaca, a zdobywanie wiedzy i rozwój schodzą na drugi plan. Może więc lepiej umówić się z dzieckiem już we wrześniu, że jeśli będzie rzetelnie pracowało i na koniec roku przyniesie świadectwo z paskiem, to otrzyma wymarzoną rzecz – komputer, tablet, konsolę, czy rower. Wtedy dziecko będzie wiedziało, że pracuje w jakimś konkretnym celu?
Monika Lipowska-Hajduk odradza także i to rozwiązanie: – Obserwuję często w pracy z dziećmi, również tymi starszymi, że obietnica nagrody powoduje szereg negatywnych reakcji. Na przykład niepokój, częste myślenie o nagrodzie, zdenerwowanie (“co będzie, jeśli mi się nie uda”). Te reakcje bardzo często zaburzają tok nauki. Poza tym kiedy mamy motywację zewnętrzną, bardzo często nasza wewnętrzna motywacja po prostu zanika. To wszystko utrudnia dziecku uczenie się.
Oraz pozbawia frajdy z odkrywania świata, zagłusza naturalną ciekawość która jest wystarczającym i najskuteczniejszym bodźcem do zdobywania wiedzy. Gdy dziecko myśli o spodziewanej nagrodzie, nie może skupić się na tym, co poznaje. Kiedy myśli o przyjemności, jaką da mu nagroda, nie zauważa, jak przyjemne i fascynujące jest poznawanie świata i odkrywanie jego tajemnic, nabywanie nowych umiejętności, zaspokajanie własnej ciekawości.
Jednak my bardzo chcemy w jakiś sposób wyrazić naszą z niego dumę, dać mu odczuć nasze pozytywne emocje wywołane jego dobrymi wynikami w nauce. Jak więc to zrobić, by nagrodzić nie nagradzając? Tak, żeby zadowolone było i dziecko, i my i żeby małolatowi nie wyrządzić krzywdy?
– Nagradzanie, czy docenianie dziecka wcale nie musi być materialne – Monika Lipowska-Hajduk. – O wiele lepsze są tzw. nagrody społeczne, czyli na przykład zrobienie czegoś razem, wspólna wycieczka, czy słowa pochwały. To zrozumiałe, że po całym roku trudu chcemy dziecko jakoś wzmocnić i docenić. Nie ma w tym nic złego. Pomyślmy o tym, jak sprawić, by dzień rozdania świadectw szkolnych był świętem. W życiu bardzo ważne jest celebrowanie różnych momentów granicznych lub osiągnięć czy sukcesów. Zróbmy więc coś wyjątkowego, czego zwykle nie robimy. Zorganizujmy rodzinną wyprawę rowerową, idźmy do kina, idźmy razem na wymarzony mecz czy koncert.
W wielu kulturach, również w naszej, moment końca i początku ma szczególne znaczenie i często jest w szczególny sposób świętowany – Nowy Rok, urodziny… Zakończenie roku szkolnego jest także momentem, który warto podkreślić i celebrować – kończy się jakiś etap życia, rozpoczyna kolejny. Dla dzieci przejście do następnej klasy jest zawsze ważne, jest widocznym znakiem tego, że stają się coraz “większe”, doroślejsze. Zakończenie roku szkolnego warto, a nawet należy obchodzić z pompą. Jednak celebrowanie tego dnia, jako rodzinnego święta to coś zupełnie innego niż dawanie prezentu lub pieniędzy za świadectwo.
Nie nagradzajmy, świętujmy!
c
autorzy: Elżbieta Manthey, Wojciech Musiał
foto: Courtney Carmody
9 komentarzy
mateusz
8 sierpnia 2019 at 09:13uważam że jeśli dziecko pracowało cały rok i dostało np. pasek lub inny wyznaczony wcześniej cel to powinno dostać nagrodę która bedzie długotrwała np. telefon dziecko będzie go używać ok. 2 lat
więc będzie to bardziej trwałe o rodzinnego pójscia na lody
Marlena
7 czerwca 2018 at 10:03Zgadzam się z artykułem w 100%. tylko co zrobić gdy inne dzieci faktycznie dostają za jakąś ocenę lUB na koniec roku jakieś gadżety,a my chcieliśmy tego uniknąć? Mina syna często jest dość wymowna i trochę się człowiek zastanawia czy na pewno dobrze robi. Wtedy mam wrażenie ze syn czuje się gorszy -oni maja a ja nie to po co te starania…
Elżbieta Manthey (Juniorowo)
7 czerwca 2018 at 10:38Tak, to są trudne sytuacje, kiedy inni coś dostają, coś mogą, a my w imię zasad odmawiamy tego dziecku. Możemy albo postąpić wbrew własnym przekonaniom, żeby “wyrównać” nasze dziecko do innych, albo rozmawiać z dzieckiem, wyjaśniać mu nasze postawy, pytać o zdanie, dyskutować. Z czasem dzieci zaczynają dostrzegać wartość w byciu wiernym własnym priorytetom.
Baaa
27 maja 2017 at 04:12Po ciężkim roku szkolnym przychodzi najlepsza nagroda czyli wakacje ?
Im rok szkolny był bardziej udany tym wakacje są ciekawsze. Ot i moja całą filozofia.
aleksa756
22 października 2019 at 13:52Kiedy byłam w szkole bardzo modne były lalki Barbie, bardzo chciałam taką mieć. Niestety moich rodziców nie było stać na taki zakup. Zrobiłam kolorowe lale z kolb kukurydzy, a babcia uszyła im pełno ubranek na zmianę. Po kilku dniach w mojej klasie, każde dziecko chciało mieć taką lolbę z ubrankami i tym sposobem stałam się jedną z najbardziej znanych osób w szkole.
Bardzo zasmuca mnie fakt, że teraz dzieciom nie wiadomo co kupić, bo już wszystko mają, a za każdym rogiem sterczy nowy trend. To nie kończąca się gonitwa “Chcę”.
Ale czy na pewno chcę bo tak bardzo mi się podoba ? A może chcę, bo wszyscy już to mają ? A co z dostrzeganiem codziennych wysiłków i wkładu pracy ? Czy w codziennej gonitwie mamy na to czas ? Czy czerwony pasek to wyznacznik wiedzy?
Iza
10 czerwca 2016 at 07:39My mamy taki rytuał, że w dniu zakończenia roku bieżemy z mężem urlop i mamy cały dzień dla dzieci. Po zakończeniu idziemy na porządny deser lodowy, a potem do kina. Po kinie na obiad do restauracji. Dzieci są zachwycone.
Po prostu matka
9 czerwca 2016 at 17:58Spacer,rower,kino to nie specjalnie cos wystrzałowego na taka “okazje”.rodzinnie robimy to na codzień.rozumiem argumenty pani psycholog ale propozycje sa nieco odrealnione.nie jestem do końca przekonana czy nie mozna dziecku kupić czegoś wymarzonego…
Juniorowo
9 czerwca 2016 at 18:56Oczywiście, że można i warto kupować rzeczy, które są dla dzieci spełnieniem jakiegoś marzenia. Ale czy muszą one stanowić nagrodę? Nie możemy dać dzieciom czegoś ot tak, z miłości i dla radości?
Gregorek127
26 czerwca 2015 at 12:36Uważam , iż należy nagradzać nasze pociechy