Gdy dorośli umawiają się na piknik, wystarczy szybka decyzja, koce, jakiś prowiant do koszyka i już – można jechać. Rodzina z dzieckiem na taką spontaniczność raczej nie może sobie pozwolić. Wyjazd na piknik wymaga od rodziców umiejętności planowania i przewidywania. Doświadczony w tym zakresie tata dzieli się swoją wiedzą.
TEKSTYLIA
Koc do siedzenia to rzecz oczywista, ale przewidujący rodzic wie, że oprócz dużego koca należy zabrać jeszcze jeden, który okaże się wybawieniem, gdy rozochocony junior wyleje swój soczek lub gdy wypadnie mu kanapka z keczupem (która zgodnie z prawem Murphy’ego upadnie na koc stroną najbardziej lepiącą). Poza tym dodatkowy koc przyda się do przykrycia juniora, gdy nasza pociecha zaśnie po intensywnym brykaniu na świeżym powietrzu. Oprócz koca przyda się wtedy niewielka poduszka, ewentualnie złożony w kostkę ręcznik.
A skoro o papraniu mowa – ubranie na zmianę to piknikowe must be. Junior upaprze się nie tylko jedzeniem, ale i błotem/trawą/kurzem/innym brudem czyhającym na świeżo uprane spodenki i koszulkę naszej pociechy. A skoro tak, to im ciemniejsze ubrania mu założymy, tym mniej będzie widać efekty jego piknikowych zabaw. A tak w ogóle to najlepiej ubrać go w rzeczy, które zdążył pobrudzić dnia poprzedniego, dzięki czemu unikniemy podwójnego prania.
Ubranie na cebulkę to zdecydowanie dobry pomysł. Pogoda może się zmienić w każdej porze roku, więc lepiej mieć się z czego rozbierać, gdy zrobi się gorąco, niż trząść się z zimna w czasie nagłego ochłodzenia. A gdy się rozpada, triumfująca mama wyciąga z zanadrza kurtki i peleryny przeciwdeszczowe – Ta daaaaaam! A nie mówiłam!?
CHEMIA
W razie jakiejkolwiek awarii w piknikowym koszu powinny znaleźć się nawilżane chusteczki, bańka z wodą do mycia i kilka paczek zwykłych chusteczek higienicznych. Mogą się przydać nie tylko juniorowi.
Przed wyjazdem spójrzmy też (jeśli jedziemy autem) na wyposażenie apteczki samochodowej. Powinny się w niej znaleźć plastry z opatrunkiem i bez, sterylne kompresy, bandaż, opaska elastyczna, środek dezynfekujący (woda utleniona, jodyna), ustnik do sztucznego oddychania, nożyczki, trójkątna chusta, koc z folii termoizolacyjnej i lateksowe rękawiczki. Nie wkładajmy do niej żadnych lekarstw, bo w gorącym bagażniku mogą szybko stracić przydatność. A jeśli nie jedziemy autem, weźmy ze sobą przynajmniej plasterki i wodę utlenioną. Poza tym prawie na pewno przyda nam się repelent przeciwko komarom i żel łagodzący skutki ukąszeń i użądleń. Warto też pamiętać o kremie z odpowiednim filtrem przeciwsłonecznym.
JEDZENIE
Piknikowe menu to temat–rzeka. Generalnie dwie podstawowe zasady brzmią: do piknikowego kosza zapakujmy to, co się nie lepi, nie rozlewa i nie roztapia w słońcu, oraz to co można wygodnie chwycić w palce. Czyli kruche ciasteczka tak, czekolada nie. Owoce tak, lody nie. Klopsiki tak, sos do klopsików nie (no chyba, że gotowy – z butelki). Przygotujmy również papierowe serwetki oraz wygodne w użyciu jednorazowe talerzyki i sztućce. Jeśli wolimy bardziej elegancko, polecam specjalne zestawy naczyń piknikowych z plastiku. Porcelana lubi się tłuc… A jeśli chcemy rozpalić grilla, pamiętajmy, że nie wszędzie wolno nam to zrobić. Lasy i leśne łąki się do tego nie nadają (poza wyznaczonymi miejscami), a i w parkach możemy się narazić na rozmowę ze strażą miejską. I jeszcze termos z gorącą herbatą, która może się przydać nawet w upalny dzień, bo nie znamy dnia ani godziny, gdy nagle się zachmurzy i lunie…
MIEJSCE i ZABAWY
Dorośli będą wniebowzięci, gdy spędzą kilka godzin wylegując się na kocu, podjadając i niespiesznie gawędząc o niczym. Dzieci wprost przeciwnie. Dlatego wyjeżdżając na piknik pamiętajmy o zabraniu rzeczy, które zapewnią naszym pociechom zajęcie. Wiaderka, łopatki, foremki i inne akcesoria do zabawy w piachu, piłka, paletki do badmintona, kreda do rysowania na chodniku, skakanka, latawiec a nawet książka zapewnią rodzicom długie chwile wytchnienia (oczywiście gdy dzieci odpuszczą już tacie kolejną rundę kometki czy frisbee).
Dzieci lubią proste przyjemności
A gdy wybieramy miejsce, kierujmy się zasadą, że dzieci bawią się najlepiej tam, gdzie jest woda, piasek i patyki. Jeśli na wodę jest za zimno, dobrym pomysłem będzie wybór miejsca, w pobliżu którego jest np. boisko do piłki czy siatkówki. I pamiętajmy o sprawdzeniu czy w pobliżu nie ma miejsc niebezpiecznych typu szosa, linia kolejowa, stroma piaszczysta skarpa czy staw. Wystarczy chwila nieuwagi, wiadomo. A poza tym rodzice też chcieliby odsapnąć, a nie tylko wodzić czujnym wzrokiem, czy sobie jeden z drugim berbeć krzywdy nie zrobi.
A NA KONIEC…
Wyciągnijmy uprzednio przygotowany worek na śmieci i starannie po sobie posprzątajmy. To nie tylko troska o przyrodę, ale i wspaniała lekcja dla naszego juniora.
c
Autor: Wojciech Musiał
p.s.
Scyzoryk! Każdy powinien zawsze nosić przy sobie niewielki scyzoryk. Na pikniku przydaje się jak nigdy.
c
Zdjęcia: Hammonia, Alf Altendorf, Henrik Ismarker, Dino Borelli, Chu,
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Twój komentarz może być pierwszy