Uczniowie na całym świecie wielokrotnie w ciągu swojej edukacji poddawani są sprawdzianom wiedzy w formie testów. Niektóre z nich są egzaminami i od ich wyniku wiele zależy – ocena na świadectwie, możliwość dalszej edukacji w wybranej szkole. Inne nie mają takiego znaczenia i są przeprowadzane, “żeby sprawdzić postępy w nauce” uczniów. Tak czy owak dla większości uczniów w każdym wieku testy, sprawdziany, klasówki, egzaminy są stresującym wydarzeniem. Kiedy w Stanie Indiana w USA odbywały się ogólnostanowe testy sprawdzające, uczniowie jednej ze szkół otrzymali w przeddzień testu niezwykły list od swojej nauczycielki. Jedna z mam była tak poruszona listem, że opublikowała go na swoim profilu Instagram, przyznając, że list wzruszył do łez zarówno jej syna, jak i ją samą. A potem list obiegł świat.
Testy nie odzwierciedlą wszystkiego tego, co czyni was wyjątkowymi – pisze nauczycielka do swoich uczniów. – Ludzie, którzy opracowują testy, a potem je oceniają, nie znają was tak, jak ja, a tym bardziej nie znają was tak, jak wasze rodziny. Nie wiedzą, że jedni z was znają dwa języki obce, a inni kochają śpiewać lub rysować. Żaden z nich nie widział, jak poruszacie się w tańcu z naturalnym talentem. Nie wiedzą, że wasi przyjaciele mogą na was polegać, że swoim śmiechem potraficie rozjaśnić najmroczniejszy dzień, ani że wasze twarze rumienią się, gdy coś was zawstydzi. Nie wiedzą, że uprawiacie sport, że myślicie o przyszłości, ani że pomagacie swojemu młodszemu rodzeństwu. Nie wiedzą, że jesteście mili, myślący, godni zaufania. Ani że każdego dnia staracie się być najlepsi.
Pisze też, że oceny z testów, choć dają pewną informację, nie odzwierciedlają wszystkiego. Nie można traktować testu jako miary człowieka. Inteligencja, mądrość i wiedza wcale nie muszą przekładać się na świetne wyniki w egzaminach testowych. Można być mądrym na wiele sposobów – podkreśla nauczycielka. Wielu talentów nie da się zmierzyć testami, nie są jednak przez to mniej wartościowe. Kreatywność, umiejętność budowania relacji międzyludzkich, wytrwałość, życzliwość – te i wiele innych “zasobów” nie poddają się miarom testów, a są bardzo cenne. I pożądane przez pracodawców, jeśli już chcemy oceniać ich przydatność.
Pamiętajcie, że nie da się testem zmierzyć wszystkich tych niezwykłych i wspaniałych cech, które czynią z was WAS – dodaje na końcu listu nauczycielka.
Choć coraz więcej jest głosów krytycznych wobec testowych form sprawdzianów i egzaminów, wciąż uczniowie muszą się z nimi mierzyć. List amerykańskiej nauczycielki oddaje sedno sprawy. Testami nie da się zmierzyć wszystkiego. W istocie – da się zmierzyć niewiele więcej niż umiejętność rozwiązywania testów. Jednak nauczyciele i rodzice często traktują wyniki testów jako miarę dzieci w ogóle. Jesteś ok, jeśli zdasz test, a jeśli nie – jesteś kiepski. Niestety dzieci w to wierzą.
Zdanie egzaminów czy testów nie powinno być celem edukacji. Niestety jest – na wynikach testów skupiają się szkoły, nauczyciele, rodzice. Dzieci tygodniami, miesiącami, a nawet przez całe lata nauki w szkole przygotowywane są przede wszystkim do testów. Przy takim podejściu na zdobywanie wiedzy inspirowane życiem, ciekawością świata i pasją poznawczą nie pozostaje wiele miejsca.
Mam nadzieję, że zwolennikom testów ten list uświadomi, jak wielu rzeczy nie da się zmierzyć testami. Niektórych nie da się zmierzyć wcale. Wielu talentów, cech osobowości, postaw, wiedzy, inteligencji, sposobów myślenia i rozwiązywania problemów. To, co testujemy, to tylko niewielki ułamek wielkich zasobów, jakie mają w sobie dzieci i które będą wykorzystywały przez całe życie. Tymczasem zachowujemy się tak, jakby poza wiedzą testową niewiele więcej istniało. Zaszczepiamy dzieciom przekonanie, że to, kim są i jacy są niewiele znaczy wobec zaznaczania krzyżykiem odpowiedzi w sposób, którego oczekuje ktoś, kto nigdy nie poznał ich jako ludzi.
c
autorka: Elżbieta Manthey
foto: Pixabay
8 komentarzy
Malina
9 marca 2016 at 17:06Testy nie są dobre. Uczeń nie ma okazji wykazać się formowaniem własnych wypowiedzi. Skutkiem tego gimnazjalista nie umie ułożyć zdania złożonego. Nie umie interpretować faktów historycznych i ich oceniać.
adgam
31 marca 2016 at 13:59Czytanie – to ono pobudza wyobraźnię, uczy myślenia,rozwija umiejętność wysławiania się, wyrabia cierpliwość, wymaga zdolności językowych, jak i je rozwija… Tych, którzy nie czytają nic albo niewiele, bardzo łatwo poznać.
Zdradzają się częstym używaniem zwrotów typu: „No wiesz, o co mi chodzi”, „No… tego. ..”. Zacinają się, stękają, zastępują słowa gestami lub imitują dźwięki. Ocenę ludzi i przedmiotów ograniczają do przymiotnika „fajny” lub „super”
Przyjrzyjcie się uważniej gimnazjalistom , ich zainteresowaniom i odpowiedź jest prosta – dlaczego mają problemy z poprawnym zredagowaniem zdań.
Nauczyciel – co jest prawdą, nie pracuje tylko na testach.
Maturzystka
17 kwietnia 2016 at 11:03Nie zgodzę się. Testy są oceniane według klucza a przygotowanie do testów polega na tym, że uczymy się w ten klucz “wtopić”. Stąd chęć pisania rozprawek zamiast interpretacji. Testy blokują samodzielne myślenie a wszystko co jest poza normą traktuje się jako błąd. W tym roku przystępuję do egzaminu maturalnego. Nauczyciele mówią tylko o kluczu odpowiedzi. Tylko i wyłącznie. Więc czy forma testowa to dobre rozwiązanie?
Absolwent
27 maja 2016 at 17:44Uczyłem się w polskiej szkole, gdzie nauka polegała na trafieniu w odpowiedzi z klucza. Byłem jakiś czas za granicą, tam dostrzegłem tę iskierkę, której brakuje u nas. Jeśli myślisz inaczej niż mówi wzór odpowiedzi, nikt cię nie zauważa, a tam każdy jest mile widziany ze swoją interpretacją i wszyscy lubią dyskutować i mówić to co myślą 🙂
Magda
8 marca 2016 at 20:40Moja córka chodzi do szkoły podstawowej, w której dzieci ciągle piszą testy. Do sprawdzianu szóstoklasisty zostały 4 tygodnie i w związku z tym na matematyce dzieci nie ćwiczą, nie powtarzają, tylko piszą testy, których pani nie oddaje, więc nie wiemy, co dziecko zrobiło źle. Przykre, ale prawdziwe. Nie mogę tego znieść, może dlatego, że sama jestem nauczycielką.
Anna Jurewicz
1 kwietnia 2016 at 21:07Zastanawiam się, co sprawia, że nie protestujesz 🙁 Przecież to Twoje dziecko! Skutki takich działań są nieodwracalne, więc daj sobie prawo do rozmowy z nauczycielami o tym, co jest dobre, a co nie – dla Twojego dziecka. Czy pozwolilibyśmy, aby na nasze dziecko ktoś nakrzyczał na ulicy albo zrobił mu krzywdę? Z całą pewnością NIE. A pozwalamy, aby…
K.G.
7 marca 2016 at 20:01Otworzyłam komputer właśnie po to, aby wydrukować Świetlika, jakiś test z archiwum na kolejną próbę przed jutrzejszym konkursem. I natknęłam się na ten tekst. Przeczytałam, oczy mi zwilgotniały. Dałam do przeczytania dziesięciolatkowi (godzina 20:54 – ślęczymy nad lekcjami, normalka), potaknął głową i zadumał się. Świetlika i tak zrobiliśmy ale tekst dał do myślenia.
Bo i tak i nie – testy rzeczywiście nie mówią nam wszystkiego. Ale wszystkiego nie mówią też otwarte pytania (ustne czy pisemne) na egzaminach a jakoś jednak sprawdzać te dzieci trzeba. Mimo wszystko wolę osobiście test z 20 pytaniami, dla każdego identycznymi, niż losowanie pytania na zasadzie jak trafię na mój temat to zabłysnę a jak nie to leżę. Studiowałam w systemie egzaminacyjnym i w systemie testowym i akurat ten drugi był dla mnie łatwiejszy i… sprawiedliwszy (bo bardziej obiektywny). A przy okazji uczenia np. do Świetlika też można się wiele nauczyć treści pozaprogramowych i a nóż dziecko złapie bakcyla przyrodniczego…
Juniorowo
7 marca 2016 at 20:21Testy mogą być ciekawą łamigłówką, formą sprawdzenia wiadomości, pamięci, inspiracją do zdobywania wiedzy. A mogą stać się źródłem frustracji, szufladkowania, ignorowania indywidualnych talentow i potrzeb, mogą stać się (i niestety są) celem samym w sobie przesłaniającym wszystko to, co naprawdę w edukacji istotne i do czego test ma być tylko służebnym dodatkiem.
Niedawno w klasie mojego syna (lat 10) tematem zajęć były wynalazki. Wywiązała się dyskusja filozoficzno-etyczna, a konkluzja była taka, że wynalazki same w sobie nie są ani dobre, ani złe, bo wszystko zależy od tego, jak ludzie je wykorzystają. I z testami jest podobnie.
Powodzenia w Świetliku – mój syn też zdecydował się wziąć udział, właśnie zrobiliśmy ostatni eksperyment 🙂
Pozdrawiam serdecznie,
Elżbieta Manthey