– Tata, tata, zobacz – to chyba sójka!

– Tak dzieci, to jest sójka. Piękna, prawda?

– No! Ona przegoniła dzwońce i sikorki.

– Nie szkodzi, sójka się naje i poleci, a dzwońce wrócą. Sikorki też.

– A kosy?

– Wszystkie ptaki się najedzą.

Od kiedy na płocie naszej posesji pojawił się karmnik, nie ma dnia, żeby któraś z naszych pociech nie zaalarmowała nas krzykiem o jakimś niezwykłym gościu. A już gdy chwyta tęgi mróz, przy karmniku robi się taki rejwach, że może on z powodzeniem zastąpić telewizor.

Dzwoniec

Najwięcej jest dzwońców i sikorek. Przy czym okazuje się, że sikorki są różne – bogatki, modraszki, ubogie. Niby człowiek wie, że takie są, ale dopiero, gdy zobaczy je na własne oczy, uzmysławia sobie różnorodność ptasiego świata.

– Zosia, piszę felieton o naszym karmniku. Jakie ptaszki odwiedzają nas dzisiaj?

– Dzwońce, sikorki, grubodzioby, wróble, kosy, gile, paszkoty, sójki, szczygły, dzięcioły… – Zosia waha się dopiero po dziesiątym gatunku. – dzierzby, pokląskwy, orzechówki…

– Dzierzby i pokląskwy przylatują latem, Zosieńko.

– No tak, ale jeszcze są bażanty!

Faktycznie. Co prawda do karmnika nie zaglądają, ale pełno ich na polach wokół. Czasami podchodzą pod samo ogrodzenie.

Sójka

W związku z karmnikiem w naszym domu pojawiły się jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze atlas ptaków. Dopóki nie wyprowadziłem się za miasto, nie miałem pojęcia, że istnieje takie dziwo, co się nazywa pokląskwa. Albo dzierzba. Wiedzieliście, że dzierzba poluje na myszy, nornice i inne niewielkie stworzonka, które – co za makabra – nadziewa na kolce krzewów służące jej za spiżarnię? Ja się dowiedziałem właśnie z atlasu. I moje dzieci również. Bo karmnik to nieustanna lekcja przyrody: gdy tylko pojawi się nowy ptak, szukamy go wspólnie w atlasie i czytamy o jego zwyczajach.

Kos

Druga rzecz to porządny aparat fotograficzny, dzięki któremu rośnie nam przyrodnicza dokumentacja, a przy okazji dzieci uczą się, co to jest migawka, przesłona, czułość i tak dalej. No dobra, na razie uczy się tata, ale dzieciaki i tak nasiąkają pasją „bezkrwawych łowów” obserwując ojca zaczajonego za żaluzjami sypialnianego okna.

Wiem. Karmnik nie wszędzie da się zamontować. W centrum wielkiego miasta, na ścianie wieżowca może to być po prostu bezcelowe. Ale namawiam wszystkich, by spróbowali mimo pozornie niesprzyjających okoliczności. Miasto na pozór nie sprzyja dzikiej przyrodzie, ale tak naprawdę jest miejscem, w którym żyje mnóstwo gatunków zwierząt. Karmnik jest znakomitym sposobem, żeby się o tym przekonać.

Autor: Wojciech Musiał

p.s.

Karmnik wabi przeróżne stworzenia. Ostatnio bywają w nim przedziwne ptaki, które zamiast piór mają futro, uszy i wąsiska. Szukaliśmy w atlasie, ale nic nie znaleźliśmy. Macie pomysł, co to za gatunek?

p.s. 2

A tu milisekundę wcześniej siedział kwiczoł. Zwiał – drań – w momencie naciskania migawki. A może to był paszkot? Ale ja go jeszcze dopadnę!

p.s.3

Z ostatniej chwili – na naszym świerku przysiadł dzięcioł duży. Czy ja kiedykolwiek skończę ten felieton!?

Zdjęcia: archiwum autora


Discover more from Juniorowo

Subscribe to get the latest posts sent to your email.