Na pierwszą wycieczkę po Oliwskim zoo namówiły mnie moje dzieci kilka lat temu. Dla ich ciekawości świata możliwość zobaczenia prawdziwych zwierząt była ogromną atrakcją. Ze swojego dzieciństwa pamiętałam raczej ponury obraz zupełnie innego zoo, no i czasy też były inne. Postanowiłam się nie uprzedzać, tylko otworzyć na doświadczenie i zobaczyć, co z tego wyniknie.
I bardzo dobrze! Zoo w Gdańsku-Oliwie to niezwykłe miejsce. Zwierzęta wydają się być tu u siebie – nie eksponatami, lecz mieszkańcami tego ogrodu. Wybiegi są przestronne, a każdy z nich urządzony tak, by odzwierciedlał naturalne środowisko życia prezentowanego gatunku. Gepard mieszka sobie w obszernym wybiegu porośniętym wysokimi trawami i wyleguje się w cieniu drzewa. Żyrafy dzielą z zebrami teren tak ogromny, że gdyby chciały, mogłyby urządzać sobie maratony. Wielbłądy mają swoją pustynię, a lwy… Wybieg dla lwów trudno opisać – zrobił na mnie ogromne wrażenie. Wybiegi pomyślane są też tak, by odwiedzający mogli obserwować zwierzęta pomimo gąszczu zieleni. Choć czasami trzeba nieźle wytężyć wzrok, by dostrzec zwierzę wśród traw czy drzew, jednak zdaje się to nie przeszkadzać. Wręcz przeciwnie, ten rodzaj “tropienia” podsyca ciekawość a, gdy już się zwierzę dojrzy – radość jest podwójna.
Moje dzieci najpierw pogalopowały do żółwi wystawiających łebki do słońca z malowniczej sadzawki. “Mamo, mamo, zobacz ile ich tu jest!”. Potem przywitaliśmy się ze słoniami, były też różne egzotyczne kopytne – Junior z zapałem czytał informacje na tabliczkach, uświadamiając mnie i swoją młodszą siostrę w kwestii zwyczajów, miejsc występowania i różnych ciekawostek każdego gatunku oglądanego zwierzęcia. Dłużej zatrzymaliśmy się przy gepardzie, bo trzeba było go wytropić pośród wysokich traw. Obowiązkowe pół godziny spędziliśmy przy surykatkach, które uwielbiamy wszyscy. Ich “domek” jest tak urządzony, że można obserwować te ruchliwe i ciekawe zwierzaki zarówno na zewnątrz, jak i w wewnętrznej części ich wybiegu. Są fascynujące! Nie jestem w stanie wymienić wszystkich spotkanych zwierząt. Patrzyłam z podziwem na moje dzieci, które wnikliwie obserwowały, dzieliły się spostrzeżeniami i informacjami, komentowały zachowania zwierząt i zadawały mnóstwo pytań.
Głośno kłócące się papugi zwabiły nas do budynku egzotycznych ptaków i gadów. Tam poznaliśmy między innymi Justynę – arę seniorkę, która drzemała akurat leżąc (tak, leżąc) na gałęzi. Jej historia wzruszyła nas i trochę wyciszyła, więc do motylarni weszliśmy już nie w pełnych ekscytacji podskokach, lecz spokojnie i ostrożnie. Inaczej spłoszylibyśmy motyle! Bo w motylarni z jej mieszkańcami obcuje się bezpośrednio – bez krat czy szyb. Wchodzi się do domku, jak do dżungli i jeśli ma się odrobinę szczęścia, motyle przelatują tuż przed nosem.
Przy wybiegu dla lwów opadły nam szczęki. Jest piękny! I w środku i na zewnątrz. “Mamo, gdzie one są?” dopytywały dzieci, bo rzeczywiście pośród wspaniałej zieloności nie było widać ani jednej płowej grzywy. Dotarliśmy do punktu obserwacyjnego – przeszklonej platformy. I nic. W końcu udało mi się dostrzec w oddali, na pagórku trzy lwy wylegujące się w cieniu drzewa. Poczułam się jak na sawannie. Kiedy i dzieci dojrzały zwierzęta ich radość była ogromna. “Udało nam się, udało się wytropić lwy!”
Obok pałacu pingwinów, wolier ptaków, “willi” małp i “rancha” kangurów zmierzaliśmy w kierunku wyjścia. “Mamo, pójdźmy jeszcze tam” błagały dzieciaki, ciągnąc mnie w górę kolejną alejką. Poszlibyśmy wszędzie z wielką chęcią, jednak zbliżała się godzina zamknięcia zoo. Spacerujące swobodnie po alejkach ogrodu gęsi dały nam wyraźnie do zrozumienia, żebyśmy się już nie zagłębiali w kolejne ścieżki. Czterogodzinny spacer nie wystarczył, by zwiedzić cały teren oliwskiego zoo. Trzeba by na to przeznaczyć cały dzień, albo podzielić wycieczkę na dwa dni.
Ogród Zoologiczny w Gdańsku Oliwie to wspaniałe miejsce na rodzinną lub szkolną wyprawę. Moje dzieci już pytają, kiedy znów się tam wybierzemy. I przyznam, że ja również jestem pod wrażeniem tego miejsca. Zoo warto odwiedzać nie tylko wiosną i latem, ale o każdej porze roku, bo każda jest inna. A oferta edukacyjna i rodzinna ogrodu jest tak bogata, że zwiedzający z pewnością nie zapadną w zimowy sen.
Więcej informacji o tym, co dzieje się w Ogrodzie Zoologicznym Wybrzeża – na stronie internetowej.
foto: Elżbieta Manthey
Twój komentarz może być pierwszy