Czy sześciolatek powinien pójść do szkoły, czy lepiej pozostawić go na jeszcze jeden rok w przedszkolu, żeby okrzepł i dojrzał – przed takim dylematem postawieni zostali rodzice dzieci sześcioletnich za sprawą nowych przepisów, które obowiązywać będą już od września 2016r. Jak ocenić zdolność szkolną sześciolatka – rozmowa z pedagogiem i psychoterapeutką Joanną Jeżak.

Zacznijmy od podstawowej kwestii: jakie korzyści odniosą dzieci, które rozpoczną edukację szkolną rok wcześniej, czyli w wieku sześciu lat?

Odpowiedź na to pytanie proponuję zacząć od wyjaśnienia innej niezwykle ważnej kwestii: czy polska szkoła jest już przygotowana na przyjęcie sześciolatków. Proces przygotowania naszych szkół trwa i muszę powiedzieć, że jest coraz lepiej, ale zawsze rodzice powinni sprawdzić, czy ich szkoła jest w stanie sprostać wymaganiom młodszego dziecka. Dobra szkoła potrafi dostosować program nauczania do możliwości swoich uczniów. Powinna też unikać łączenia dzieci siedmio- i sześcioletnich w tej samej klasie, jeśli dzieci są na innym etapie rozwoju. I oczywiście mieć bazę lokalową i pomoce dostosowane do sześciolatków. Ważna też jest organizacja przerw, oddzielna toaleta dla pierwszoklasistów, organizacja przestrzeni w szkole (np. sposób dostania się dzieci do stołówki, poruszania się po szkole).

W większości szkół dzieci są wiekowo pomieszane…

To prawda, a najgorzej jest wtedy, gdy do tej samej klasy chodzą dzieci z końca rocznika sześciolatków i początku siedmiolatków. W ten sposób między najmłodszym a najstarszym dzieckiem w klasie różnica wieku wynosi prawie dwa lata! Oczywiście ważniejsza od wieku dziecka jest jego dojrzałość, ale lepiej przyjąć kryterium wieku, niż żadne. Idealnie byłoby wtedy, gdyby szkoła przeprowadziła dokładne badania pozwalające dobrać klasy pod kątem kompetencji dzieci, jednak realnie nie da się tego zrobić. Dlatego utworzenie osobnych klas sześcio- i siedmiolatków jest najpraktyczniejszym rozwiązaniem.

Czy rodzice sześciolatków są w stanie samodzielnie ocenić, czy ich dziecko jest na tyle dojrzałe, że może iść do szkoły?

Z reguły większość rodziców się waha przed podjęciem samodzielnej decyzji. Najlepszym rozwiązaniem jest rozmowa z wychowawczynią w przedszkolu, która doskonale zna dzieci i ich możliwości i powinna umieć ocenić nie tylko wiedzę maluchów, ale też kompetencje społeczne dzieci. Dzięki obserwacji dziecka przez dłuższy okres czasu (często od 3 roku życia) wychowawczynie wiedzą też w jakim tempie rozwija się dziecko, są więc w stanie przewidzieć, czy dzieci zdążą pozyskać kompetencje potrzebne w szkole. Trzeba też pamiętać, że rodzic obserwuje dziecko przeważnie w relacjach rodzinnych. Tymczasem dziecko zupełnie inaczej zachowuje się w grupie rówieśników i rodzicom tej wiedzy może po prostu brakować. Dlatego jeśli wychowawczynie w przedszkolu zasugerują wizytę w poradni psychologiczno-pedagogicznej, warto ich posłuchać.

Tylko że jeśli taki test przeprowadzimy teraz, to jego wyniki będą niemiarodajne we wrześniu. Dla sześcioletniego dziecka pół roku to bardzo dużo czasu na dojrzewanie!

To prawda, spotykałam się z tym zjawiskiem wielokrotnie badając gotowość szkolną dzieci. Tu niezwykle ważna jest intuicja i doświadczenie osoby, która taki test przeprowadza. I jeszcze raz podkreślę istotną rolę informacji z przedszkola, przede wszystkim dotyczącej tempa rozwoju dziecka, a także wiedzy na temat motywacji zarówno dziecka jak i jego rodziców.

To znaczy?

To znaczy, że jeśli sześciolatek ma jeszcze jakieś braki, ale widać po nim, że bardzo chce pójść do szkoły, to rodzice nie powinni się tego obawiać. Z drugiej strony motywacja rodziców ma duży wpływ na podjęcie decyzji w czasie badania. Jeśli rodzice boją się o dziecko, które teoretycznie jest gotowe, to mogą wywołać w nim strach przed szkołą. I wtedy może się okazać, że dziecko rzeczywiście będzie miało problemy z poradzeniem sobie w szkole.

A czy są twarde kryteria, które dziecko musi spełnić?

Ważne jest całościowe podejście do badania gotowości szkolnej dziecka. Dopiero suma pewnych elementów może nas przybliżyć do dobrej diagnozy. Ja badam gotowość szkolną w 3 obszarach, nazywam je, za pedagogiką gestalt, obszarem umysłu, emocji i ciała.

Po pierwsze, badam rozwój funkcji poznawczych, czyli na ile dziecko jest w stanie się skoncentrować, czy potrafi przeprowadzić analizę i syntezę wzrokową, czy jest przygotowane do czytania i pisania itp. Ale znów – jeśli ocenimy kompetencje dziecka teraz i okaże się, że nie wszystko jeszcze potrafi, to mamy całe pół roku na to, by dziecko do szkoły przygotować odpowiednimi ćwiczeniami.

Drugim ważnym kryterium jest dojrzałość emocjonalno-społeczna dziecka, czyli oprócz umiejętności bycia w grupie, o której wspomniałam wcześniej, również gotowość do rozstania z rodzicami, zdolność do rozpoznawania i nazywania własnych emocji oraz do asertywnego dbania o własne potrzeby. Chodzi o to, by potrafiło poprosić o pomoc nauczycielkę, która nie będzie w stanie rozpoznać potrzeb dziecka tak, jak pani w przedszkolu. Powinno też być na tyle samodzielne, by odnalazło się w obcej dla siebie przestrzeni i w towarzystwie nowych, nieznanych rówieśników, czyli o umiejętność adaptacji do nowych sytuacji. Ważna jest też umiejętność przestrzegania norm i zasad, pod warunkiem, żeby nie robiły tego w ciemno, ale potrafiły się im przeciwstawić w sposób akceptowany społecznie i asertywny. Rodzice mogą wyćwiczyć w dziecku umiejętność posiadania i uzasadniania własnego zdania, dzięki temu dziecko uniknie sytuacji podporządkowania kolegom, czego nauczyciele często nie są w stanie wychwycić. Moim zdaniem umiejętność asertywnego zachowania w kontaktach z rówieśnikami jest jedną z najważniejszych kompetencji w badaniu zdolności szkolnej dziecka.

Jest jeszcze kryterium rozwoju motorycznego dziecka…

Często gdy myślimy o szkole, zwracamy uwagę na to, czy dziecko potrafi czytać i pisać. Sześciolatek nie musi tego potrafić, bo tego nauczy go szkoła. Ważniejsze jest tzw. „ogarnianie” własnego ciała, umiejętność regulowania napięcia mięśniowego, czyli na ile dziecko się męczy trzymając np. długopis lub jakąkolwiek inną zabawkę. Zwróćmy więc uwagę na ogólną koordynację całego ciała, bo ona bezpośrednio przekłada się na rękę. Nie ma sensu ćwiczyć szlaczków, jeśli dziecko ma np. kłopot z zachowaniem równowagi na wąskiej ławeczce. Zapewnijmy dziecku jak najwięcej ruchu, a tzw. mała motoryka przyjdzie sama.

A gdy rozmawiamy o motywacji rodziców – czy lepiej być przesadnie ostrożnym, czy raczej odważnym?

W polskich warunkach lepiej zachować ostrożność ze względu na niedostateczne przygotowanie szkół, o którym wspomniałam wcześniej. Tutaj trzeba wspomnieć jeszcze o przygotowaniu sal lekcyjnych. Dzieci powinny mieć przestrzeń do zabawy w ruchu, a nie przez cały dzień tkwić w ławkach. Jest jeszcze jedna istotna kwestia, o której do tej pory niewiele się mówi, czyli dostosowanie klas czwartych do młodszych dzieci. Przejście z klasy trzeciej do czwartej jest dla dziecka kolejnym wielkim przeskokiem, nawet jeśli zaczynał szkołę jako siedmiolatek. W polskich szkołach nauczyciele klas 4-6 przeważnie nie są gotowi na przyjęcie dzieci młodszych rocznikowo, a więc takie dziecko może mieć problemy, nawet jeśli w klasach 1-3 rozwijało się prawidłowo.

Czy sześciolatki są gotowe do szkoły?

W internecie można znaleźć testy, przy pomocy których rodzice mogą samodzielnie ocenić gotowość dziecka do rozpoczęcia edukacji szkolnej. Czy można je potraktować poważnie?

Ja bym była bardzo ostrożna. W internecie można znaleźć przeróżne rzeczy, niektóre bardzo kompetentne, ale inne kompletnie niewiarygodne. Do testów psychologicznych, którymi badane są dzieci w poradniach, trzeba mieć specjalne uprawnienia, takich testów nie ma w sieci. Na pewno jednak warto znaleźć materiały podpowiadające, w jakich obszarach i w jaki sposób można stymulować rozwój dziecka.

cJoanna

Joanna Jeżak – pedagog, psychoterapeutka, właścicielka Centrum Rozwoju Dziecka i Rodzica PESTKA, obecnie zaangażowana w projekt powstania pierwszej w Polsce szkoły podstawowej opartej na pedagogice gestalt.

c

Rozmawiał: Wojciech Musiał

c

c

c

Zdjęcia: Elizabeth Albert