Między 2 a 5 rokiem życia dzieci zadają około 40.000 pytań, czterolatek zadaje ich nawet 300 dziennie. A potem dzieci idą do szkoły i… przestają pytać.

A przecież zadawanie pytań jest najlepszą ścieżką ku wiedzy. Każde dziecko ze swoją naturalną ogromną ciekawością świata i swobodą eksploracji jest potencjalnym odkrywcą z szansą na nagrodę Nobla. Większość z nich jednak gdzieś po drodze dowiaduje się, że zadawanie pytań nie jest mile widziane. I przestaje pytać, zadowalając się wkuwaniem na pamięć danych i faktów z podręczników. Dlaczego?

Nie ma czasu

Brak czasu jest jednym z powodów, dla których zniechęcamy dzieci do zadawania pytań. Ale to nie dzieci nie mają czasu, tylko my – dorośli. Nauczyciele w szkole wolą trzymać się programu, niż zagłębiać w dygresje prowokowane dziecięcą ciekawością i dociekliwymi pytaniami. Trudno się dziwić – są rozliczani z “tematogodzin”, realizacji podstawy programowej, wypełniają dziesiątki tabelek, w których muszą przedstawić plan kolejnych lekcji. Nie ma w nich punktu “swobodne pytania dzieci”. Zresztą swobodnych pytań nie da się zaplanować. Trzeba je chwytać, gdy się pojawiają i iść za nimi. Do tego potrzebna jest możliwość i gotowość do improwizacji. A tych w szkole rzadko można doświadczyć.

I tak przysłowiowy Jaś, który z ciekawością pyta nauczyciela, jak to się dzieje, że lód topnieje, najczęściej słyszy “Jasiu, mnie nie interesuje, co ciebie interesuje, teraz zajmujemy się dodawaniem”. Jaś przekonuje się więc, że jeśli będzie zadawał pytania, to nie tylko nie dostanie odpowiedzi, ale też zdenerwuje lub zasmuci nauczyciela, którego przecież lubi (gdyby nie lubił, nie zadawałby pytań). A Jaś nie chce unieszczęśliwiać ulubionego pana czy pani. Przestaje więc pytać.

Podobny mechanizm działa w domu. Odpowiadanie na dziecięce pytania które potrafią płynąć nieprzerwanym strumieniem wymaga często od rodziców ogromnej cierpliwości. Zdarza się, że zmęczeni, czy zajęci myśleniem o “dorosłych sprawach” reagujemy irytacją. “Daj mi spokój”, albo “przestań wreszcie pytać”. Dziecko nabiera przekonania, że zadawanie pytań nie jest dobre, skoro mama czy tata się złoszczą.

Odpowiedzi osłabiają ciekawość

W relacji z dzieckiem dorosły to ktoś, kto wie. I ma odpowiedź na każde pytanie. Tak my dorośli o sobie myślimy. Dorosłemu nie wypada nie wiedzieć. Jeśli dziecko zadaje pytanie, dorosły odpowiada. Wydaje się, że tak powinno być, jednak nie jest to takie oczywiste. Otrzymanie natychmiastowej odpowiedzi zamyka ścieżkę dociekania. Pytanie – odpowiedź – koniec. Dziecko dostaje tylko taką porcję wiedzy, jaką ma dorosły. Inaczej jest gdy dziecięce pytanie uruchamia proces wspólnych dociekań. Na przykład na pytanie skąd się wzięły dinozaury, zamiast robić skrócony wykład z historii naturalnej, można zareagować: “O! To rzeczywiście ciekawe zagadnienie! A jak myślisz?”, albo “Dlaczego cię to interesuje?”, albo “Pomyślmy, gdzie możemy znaleźć jakieś informacje na ten temat?”. Oczywiście szybciej będzie, jeśli od razu udzielimy dziecku odpowiedzi, tym samym podtrzymamy nasz autorytet i pozostaniemy z poczuciem dobrze spełnionej misji nauczenia czegoś dziecka. Jednak poświęcając czas na wspólne z dzieckiem poszukiwanie odpowiedzi oraz – co może jeszcze ważniejsze – na stawianie coraz głębszych i bardziej dociekliwych pytań, osiągniemy efekt daleko bardziej spektakularny. Wspólne rozważania budują relację, uczą dziecko poszukiwań, pozwalają wejść w temat głębiej, być może nawet odkryć nową pasję. Uczą też samodzielnego docierania do informacji oraz tego, by nie poprzestawać na sprawdzeniu Wikipedii. Nie dając od razu gotowej odpowiedzi otwieramy fascynującą przestrzeń eksploracji nie tylko dla dziecka, ale też dla siebie. Jednak musimy wejść w nią razem z dzieckiem, być przewodnikiem, zanim młody człowiek nauczy się, gdzie i jak samodzielnie szukać wiarygodnych informacji. A to wymaga czasu i uwagi z naszej strony.

Nie musisz mieć odpowiedzi, wystarczy zainteresowanie – mówi Warren Berger autor książki “A More Beautiful Question”.

Wstyd nie wiedzieć

Nauczyciele wymagają od uczniów odpowiedzi, a nie pytań. Nauczyciel jest od zadawania pytań (sprawdzających), a uczeń od odpowiadania – oto przyjęty porządek szkolny. Podobnie rodzice – od dzieci, które już chodzą do szkoły, oczekują wiedzy, kolejnych porcji przyswojonych informacji i umiejętności. “To ty jeszcze tego nie wiesz?” – dziwimy się słysząc jakieś proste pytanie ośmio- czy dziesięciolatka. Dzieci w tym naszym zdziwieniu słyszą dezaprobatę. Uczą się, że zadawanie pytań jest świadectwem ich niewiedzy, a nie ciekawości oraz że niewiedza jest powodem do wstydu. Przestają więc pytać, a zaczynają wstydzić. Zamiast zawstydzać dzieci, czy otaczać je murem naszych oczekiwań, powinniśmy budować w nich przekonanie, że zadawanie pytań jest świetnym sposobem na poszerzenie wiedzy. Jak to zrobić?

Jak rozwijać umiejętność zadawania pytań

Jak pielęgnować w dzieciach ich naturalną zdolność i skłonność do pytania i poszukiwania odpowiedzi?

Po pierwsze – nie oceniać, zgodnie z zasadą, że nie ma głupich pytań. Nawet najprostsze pytanie, pytanie o coś, co nam wydaje się oczywiste, jest cenne. Może być początkiem głębokich dociekań. A nawet jeśli nie, to skoro dziecko pyta, to znaczy, że potrzebuje się dowiedzieć. To, co dla dorosłego jest proste, dla dziecka wcale nie musi takie być.

Po drugie – docenić. Każde dziecięce pytanie jest skierowanym ku nam zaproszeniem do wspólnego poznawania świata, jest wyrazem zaufania i sympatii. Jeśli dziecko zwraca się do ciebie z pytaniem, czuj się wyróżniony.

Po trzecie – promować zadawanie pytań zamiast oczekiwać wiedzy. Kiedy dziecko wraca ze szkoły zamiast “Czego dowiedziałeś się dziś w szkole?”, zacznijmy od “Jakie pytanie dziś zadałeś?”.

Zadawanie pytań w szkole

Katrina Schwartz w artykule opublikowanym w blogu MindShift, odwołując się do książki Warrena Bergera, podaje 5 sposobów na kształtowanie u dzieci umiejętności zadawania pytań w szkole. Radzi nauczycielom:

Daj poczucie bezpieczeństwa. Dzieci boją się pytać, szczególnie w szkolnej klasie przy trzydziestu kolegach. Podniesienie ręki i zadanie pytania może być zbyt trudnym wyzwaniem. Być może dziecko, które nie ma odwagi pytać na forum całej klasy, poczuje się bezpieczniej i swobodniej ze swoim pytaniem w mniejszej grupie, lub sam na sam z nauczycielem. Być może łatwiej będzie zadać pytanie zapisując je na kartce. Nauczyciel może wymyślić i zaproponować uczniom kilka sposobów zadawania pytań, najważniejsze jednak jest, by w klasie wprowadzić i przestrzegać zasady, że wszystkie pytania są mile widziane i nie będą oceniane, ani przez nauczyciela, ani przez kolegów.

Pokaż, że zadawanie pytań jest “cool”. Przekonaj dzieci, że zadawanie pytań jest bardzo cenną umiejętnością. Ludzkość rozwija się, doskonali i odkrywa coraz to szersze obszary wiedzy dzięki tym ludziom, którzy potrafią pytać, dzięki tym, którzy mają wystarczająco dużo ciekawości i śmiałości, by zadawać pytania, jakich wcześniej nikt nie zadał. I poszukiwać nowych odpowiedzi, nie zadowalając się tym, co znajdą w internecie.

Bawcie się. Umiejętność zadawania pytań i zachęcanie dzieci, by to robiły można wspierać bawiąc się z detektywa, quizy, zagadki. Tego rodzaju zabawy można doskonale wpleść w tematy lekcji, godząc z realizacją programu.

Nagradzaj zainteresowaniem. Kiedy dziecko zadaje dociekliwe, głębokie pytanie, często słyszy “To ciekawe, ale przejdźmy do lekcji”. To przykre. Tymczasem zainteresowanie okazane przez nauczyciela w reakcji na pytanie jest najcenniejszą nagrodą, jaką dziecko może dostać. Stopnie, naklejki, punkty czy słoneczka mogą się schować!

Wprowadź pytania jako stały element lekcji. Zarezerwuj czas, w którym dzieci mogą zadawać pytania, niech stanie się to nawykiem, zwyczajem, oczywistością. Pytam więc jestem.

Pytania mają moc!

Myślę, że zadawanie pytań jest ważne między innymi dlatego, że pytania otwierają dialog – mówi Warren Berger. Podkreśla również, że cenimy ludzi mających szeroką wiedzę, będących ekspertami w różnych dziedzinach, ponieważ potrafią udzielać odpowiedzi, w istocie jednak u podstaw ich wiedzy i kompetencji leży umiejętność zadawania pytań.

Znajomość odpowiedzi być może przyda ci się w szkole, ale umiejętność zadawania pytań z pewnością przyda ci się w życiu.

Właśnie. Martwimy się, czy dzieci poradzą sobie w życiu, to znaczy, czy sprostają codziennym wyzwaniom, czy będą umiały rozwiązać pojawiające się problemy, podjąć wyzwania. “Radzenie sobie” zaczyna się od zadawania pytań. “Jak to zrobić?”, “A co jeśli…?”, “Dlaczego tak się stało?”, “Jak to rozwiązać?”, “Gdzie szukać pomocy?”, “Kto się może tym zająć?”. To, co możemy teraz zrobić dla przyszłej zaradności i kreatywności naszych dzieci, to utwierdzać je w przekonaniu, że niewiedza nie jest powodem do wstydu, lecz punktem wyjścia do wiedzy, że zadawanie pytań jest jedną z najcenniejszych umiejętności. Zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Pracodawcy poszukują osób potrafiących rozwiązywać problemy i znajdować niestandardowe odpowiedzi. Dzięki takim pracownikom mogą wprowadzić innowacje i wyprzedzić konkurencję. Umiejętność poszukiwania rozwiązań zaczyna się od umiejętności zadawania pytań i bez niej po prostu nie działa.

foto: Pixabay