Czy nasze dzieci są szczęśliwe? Robimy wszystko, żeby były, jesteśmy przekonani, że są, ale co naprawdę wiemy o ich szczęściu? Czy pytamy dzieci o ich poczucie szczęścia na co dzień? UNICEF zapytał. W badaniu na temat poczucia szczęścia, powodów jego braku, tego, co młodzież uważa za ważne oraz respektowania praw dziecka w codziennym życiu w rodzinie i w szkole wzięło udział ponad 2 tysiące osób, w tym 827 dzieci w wieku 12-17 lat. Wyniki pokazują bardzo ciekawe zależności. Pokazują też, że z niektórych rzeczy my dorośli nie zdajemy sobie sprawy.

Czy nasze dzieci są szczęśliwe?

Trzy czwarte dzieci w Polsce czuje się szczęśliwe lub raczej szczęśliwe. Dobra wiadomość, ale… Okazuje się, że dzieci są bardziej szczęśliwe zdaniem dorosłych, niż faktycznie odczuwają szczęście. Te rozbieżności w postrzeganiu świata, siebie i szczęścia między dziećmi, rodzicami i nauczycielami widać wyraźnie w odpowiedziach na różne pytania, jakie zadano dzieciom i dorosłym w badaniu UNICEF. W kwestii dobrostanu i szczęścia dzieci więcej się nam dorosłym wydaje, niż faktycznie wiemy.

Poczucie szczęścia wśród dzieci wyraźnie spada w miarę, jak dzieci są coraz starsze. Podczas kiedy 82% dzieci w wieku 12-14 lat deklaruje poczucie dobrostanu, w grupie wiekowej 15-17 lat szczęśliwymi określa się niewiele ponad połowa młodych ludzi. Ale z odpowiedzi rodziców wynika, że w ogóle tego spadku nie dostrzegają. Szczęśliwość swoich dzieci deklaruje 85% rodziców 12-14-latków i tyle samo rodziców starszej grupy. Nie zdajemy sobie sprawy, że nasze dzieci dorastając są coraz mniej szczęśliwe.

Czego nastolatki potrzebują do szczęścia?

Według młodzieży najważniejszym czynnikiem wpływającym na ich poczucie szczęścia jest czas spędzany z przyjaciółmi, na drugim miejscu jest bycie kochanym przez rodzinę, potem możliwość realizowania zainteresowań i czas wolny / odpoczynek. Rodzice uważają zaś, że to rodzinna miłość i dobre relacje z rodzicami są tym, co uszczęśliwia ich dzieci. Nie doceniają pozytywnego znaczenia grupy rówieśniczej ani wpływu odpoczynku w czasie wolnym na dobrostan młodzieży.

Natomiast kiedy jest mowa o tym, co jest przyczyną złego samopoczucia i problemów dziecka, rodzice najczęściej wskazują właśnie rówieśników. Rodzice uważają też, że jeśli dzieci czują się nieszczęśliwe, to dlatego, że chciałyby więcej swobody niż mają i że nie dostają tego, czego chcą. Tymczasem same dzieci mówią: najwięcej nieszczęść przysparza nam szkoła – wymagający nauczyciele, słabe oceny i zbyt duża ilość nauki – oraz relacje z bliskimi. 

Dorośli widzą więc rozkapryszone dzieciaki, na które źle wpływa grupa rowieśnicza, a dzieci mówią o tym, że są przeciążone nauką i potrzebują miłości i akceptacji, którą znajdują wśród przyjaciół.

Rodzice znacznie częściej deklarują swoje wspierające i akceptujące reakcje na zachowania dzieci niż same dzieci. Nastolatki sygnalizują brak reakcji rodziców na ich pozytywne zachowania lub nawet reakcje negatywne (rodzice nie reagują, gdy zrobię coś dobrego, nic ich to nie obchodzi). Wygląda więc na to, że nie jesteśmy tak wspierającymi rodzicami, jak nam się wydaje. Albo nastolatki potrzebują więcej naszej akceptacji niż im dajemy.

Czego zatem dzieci potrzebują, czego pragną, by czuły się szczęśliwe? Potrzebują przyjaciół, miłości rodziców, dostrzegania tego, co robią dobrze. Potrzebują czasu na odpoczynek i własne zainteresowania.

Czego jeszcze nie wiemy o naszych dzieciach?

Badanie pokazało, że nastolatki znacznie bardziej interesują się swoją przyszłością niż to się rodzicom wydaje. Już w grupie 12-14 latków prawie połowa za najistotniejszy temat uznała przyszłą pracę i przygotowanie do niej, a wśród 15-17 latków ten temat jest na pierwszym miejscu (72%). Młodzi ludzie deklarują też duże zainteresowanie zdrowiem i radzeniem sobie z problemami emocjonalnymi, bezpieczeństwem w cyfrowym świecie oraz kwestią ekologii i zmian klimatu. Według rodziców zainteresowanie dzieci zmianami klimatycznymi jest niewielkie, natomiast młodzież uznała ten temat za trzeci co do ważności. Rodzicom wydaje się, że dzieci znacznie bardziej obchodzi edukacja i życie szkoły tymczasem tylko 27% młodszych i 15% starszych badanych nastolatków wyraziło zainteresowanie tym tematem. 

Dzieci chcą też być poważnie traktowane, chcą, by ich zdanie było brane pod uwagę, chcą mieć wpływ na to, co ich dotyczy. Raport z badania UNICEF pokazuje, że dzieci chcą, by ich głos był wysłuchany np. w kwestiach podziału domowych obowiązków, sposobu spędzania wolnego czasu, czy choćby ich własnego jadłospisu. Chcą mieć wpływ na to, jak wyglądają szkolne klasy i podwórka, gdzie przecież spędzają większą część dnia, chcą współdecydować o szkolnych wycieczkach i chcą mieć udział w ustalaniu praw obowiązujących w szkole.

Edukacja i wychowanie mają na celu przygotowanie dzieci do samodzielnego dorosłego życia. W tym dorosłym życiu ważne miejsce zajmuje podejmowanie decyzji, negocjowanie i poszukiwanie porozumienia, branie odpowiedzialności, kształtowanie świata wokół siebie. Tego wszystkiego nie można nauczyć z książek, dla rozwijanie tych kompetencji odbywa się w praktyce. Nie można nauczyć dzieci odpowiedzialności nie powierzając im jej, nie można nauczyć podejmowania decyzji nie dając możliwości decydowania. Wyrażona w badaniu UNICEF chęć i gotowość młodych ludzi do współdecydowania o sprawach, które ich dotyczą, powinna być dla nas ważną wskazówką. Jest to również wątek, który przewija się w Konwencji o prawach dziecka.

Szczęście dzieci a Konwencja o prawach dziecka

Co ma wspólnego Konwencja o prawach dziecka ze szczęściem dzieci? Konwencja to dokument, w ktorym ujęte zostały wskazówki, o co i jak powinny zadbać państwa oraz dorośli, by zapewnić dzieciom szczęśliwe dzieciństwo. Każde dziecko jest inne, ale niektóre potrzeby są uniwersalne i dotyczą wszystkich dzieci, podobnie jak przyjmujemy prawa człowieka jako uniwersalne dla wszystkich ludzi, choć przecież różnimy się narodowością, kolorem skóry, wyznawaną religią, tradycjami, miejscem zamieszkania… Konwencja o prawach dziecka jest też dokumentem, który podkreśla, że prawa człowieka dotyczą w równej mierze dzieci, co dorosłych. 

85% rodziców twierdzi, że respektuje prawa dziecka, ale tylko połowa rodziców deklaruje, że je zna. Prawie 20% uważa, że prawa dziecka przeszkadzają w wychowaniu. Nauczyciele sygnalizują, że dostrzegają przypadki łamania praw dziecka przez rodziców, jednak sami rodzice nie dostrzegają u siebie tych uchybień.

Podobnie wygląda to jeśli zapytamy o przestrzeganie praw dziecka w szkole – ponad 90% nauczycieli uważa, że w ich szkole prawa dziecka są przestrzegane, ale rodzice są tu bardziej sceptyczni, bo tylko połowa z nich uważa, że w szkole ich dzieci prawa dziecka są respektowane. Ponadto niektórzy nauczyciele uważają, że edukacja o prawach dziecka kształtuje u dzieci niewłaściwe wzorce zachowań (15%), aroganckie postawy (10%) i że na skutek znajomości swoich praw dzieci za bardzo skupiają się na własnych potrzebach (17%).

A co na to młodzież? Większość dzieci uważa, że ich prawa są przestrzegane. Ale 37% 15-17-latków przyznało, że doświadczyli osobiście łamania praw dziecka. W jaki sposób? Większość dzieci nie chciała udzielić odpowiedzi na to pytanie.

Krótka ściąga z praw dzieci

Konwencja o prawach dziecka kładzie nacisk na obowiązki państw w zapewnieniu dzieciom odpowiednich warunków życia, szacunku, wolności i opieki. Ale ze spisanych w niej praw dziecka wynika wiele wskazówek dla dorosłych w ogóle – dla rodziców, nauczycieli, wychowawców. Dotyczą one sytuacji codziennych, mających miejsce w domu, czy w szkole. Oto kilka z nich:

  1. Wszystkie dzieci są równe wobec prawa i żadne dziecko nie powinno być traktowane niesprawiedliwie. Ale czy np. dzieci niepełnosprawne albo uchodźcze są w środowisku szkolnym traktowane z zachowaniem sprawiedliwości? W badaniu UNICEF tylko połowa młodych respondentów ma przekonanie o sprawiedliwym traktowaniu dzieci z niepełnosprawnością, dzieci różnych wyznań, narodowości czy dzieci z biednych rodzin.
  2. Kiedy dorośli podejmują decyzje, powinni zastanowić się, w jaki sposób wpłyną one na dzieci. Dotyczy to zarówno decyzji o rozwodzie, przeprowadzce, wyjeździe jednego z rodziców za granicę w celach zarobkowych, jak i wzięcia kredytu, miejsca spędzenia wakacji czy sposobu spędzenia weekendu. 
  3. Dzieci mają prawo do własnej tożsamości – oficjalnego uznania tego, kim są. Czy respektujemy to prawo w przypadku np. młodzieży o innej niż heteroseksualna orientacji?
  4. Dzieci nie powinny być oddzielane od rodziców, chyba że rodzice źle się nimi opiekują. Dzieci, których rodzice nie mieszkają razem, powinny pozostawać w kontakcie z obojgiem rodziców, chyba że zagraża to dobru dziecka. Czy rozstając się, rodzice zawsze potrafią poukładać relacje tak, by dziecko miało kontakt z obydwojgiem? Skąd tyle historii o alienacji rodzicielskiej?
  5. Dzieci mają prawo do swobodnego wypowiadania się w sprawach, które ich dotyczą. Dorośli powinni słuchać dzieci i traktować je poważnie. Nie zawsze musimy się zgadzać ze zdaniem dzieci, nie zawsze podjęte decyzje będą po ich myśli, ale zawsze powinniśmy z szacunkiem wysłuchać tego, co dzieci mają do powiedzenia w sprawach ich dotyczących. Traktowanie dzieci poważnie oznacza odejście od pobłażliwości i branie pod uwagę ich stanowiska równie serio, jak bierzemy pod uwagę własne. Co to oznacza w praktyce? Jeśli planujemy wakacyjny wyjazd, decyzja o tym dokąd i kiedy pojedzie cała rodzina powinna być przedyskutowana przez wszystkich zainteresowanych – i rodziców, i dzieci, wspólnie. Zanim podejmiemy decyzję, Powinniśmy zastanowić się nad decyzją o wakacjach, jeśli w planowanym przez nas terminie syn wolałby pojechać na obóz ze swoim przyjacielem, a córka nie chce wakacji na Wyspach Kanaryjskich, bo boi się latać samolotem. Rozmowa – otwarta i oparta na szacunku dla wszystkich jej uczestników – jest sposobem na wypracowanie rozwiązania dobrego dla dzieci i dorosłych. Możemy przekonać dzieci do naszych pomysłów, albo zmodyfikować plany. W wielu przypadkach niewielkie ustępstwa ze strony dorosłych mogą sprawić, że wszyscy będą zadowoleni.
  6. Dzieci mogą decydować o tym co myślą, co uważają i w co wierzą. Nie powinno to ograniczać przysługujących innym praw.
  7. Dzieci mogą przystępować do grup i organizacji lub je zakładać, a także mogą spotykać się z innymi, o ile nie krzywdzi to innych ludzi. 
  8. Każde dziecko ma prawo do prywatności.To niekoniecznie oznacza zamontowanie zamka w drzwiach pokoju nastolatka, ale z pewnością oznacza poznanie i uważne przyglądanie się potrzebom, jakie nasze dzieci mają w kwestii prywatności oraz zaspokojenie tych potrzeb w miarę naszych możliwości.
  9. Dzieci mają prawo do uzyskiwania informacji z internetu, radia, telewizji, gazet, książek i innych źródeł. Dorośli powinni zadbać o to, aby przekazywane dzieciom treści nie były szkodliwe. 
  10. Każde dziecko ma prawo do edukacji. Szkoły powinny uwzględniać prawa dzieci i w żadnym wypadku nie stosować przemocy. Przy czym przemoc to nie tylko smaganie linijką po dłoni czy targanie za uszy. Przemoc może przybierać rozmaite formy, np. wyśmiewanie, dokuczanie, zastraszanie, wymuszanie.
  11. Edukacja powinna pomagać dzieciom w pełni rozwijać ich osobowość, talenty i umiejętności. Nauczanie, które nie uwzględnia różnic rozwojowych i osobowościowych pomiędzy dziećmi oraz ich indywidualnych potrzeb i predyspozycji stoi w sprzeczności z tym prawem. Dzieci powinny nauczyć się rozumieć swoje prawa oraz szanować prawa i kultury innych oraz to, co różni ludzi. Czy uczymy dzieci szacunku i doceniania różnorodności, czy może sami mamy problem, by je szanować? Edukacja ma pokazywać jak żyć w pokoju i chronić środowisko. Jak się to ma do gloryfikowanie wojennych wyczynów i programu nauczania historii w dużej mierze wypełnionego wojnami, bitwami i walką o władzę?
  12. Każde dziecko ma prawo do odpoczynku, relaksu, zabawy i uczestnictwa w życiu kulturalnym i artystycznym. Wiele dzieci jednak nie ma na to wystarczająco dużo czasu, bo teoretycznie wolny czas po szkole wypełniony jest odrabianiem lekcji.
  13. Władze powinny aktywnie informować dzieci i dorosłych o treści tej Konwencji, aby każdy znał prawa dzieci. Konwencja o prawach dziecka nie jest jednak tematem zajęć np. w szkołach rodzenia, wychodząc z porodówki z noworodkiem rodzice nie dostają materiałów edukacyjnych na temat praw dzieci, choć zaopatrzeni są w pokaźną garść ulotek o pieluchach, mleku, laktatorach… Konwencji o prawach dziecka nie ma w programie nauczania w szkołach ani w przedszkolach, a tylko 45% nauczycieli uważa, że wiedza o prawach dziecka przekazana im podczas studiów pedagogicznych jest wystarczająca.

Na poziomie rządowym, państwowym, wdrażanie i przestrzeganie praw dziecka jest monitorowane przez odpowiednie organizacje, jednak w szkole i w domu musimy monitorować się sami. Musimy zastanawiać się nad tym, czy dzieci są szczęśliwe i bezpieczne, czy nasze działania nie naruszają ich dobrostanu, czy służą dzieciom, czy są zgodne z ich potrzebami. Warto zacząć od poznania praw dziecka, a przede wszystkim od kształtowania w sobie postawy szacunku wobec dzieci, wobec tego, co mówią, kim są, co czują, jakie mają potrzeby. Każde dziecko chce być traktowane poważnie, jak człowiek, a nie prawie-człowiek.

Raport „Prawa dziecka z perspektywy dzieci, rodziców i nauczycieli” UNICEF Polska, ABR SESTA oraz SYNO Polska można pobrać TUTAJTUTAJ.