Mój syn nigdy nie był szczególnie wylewny w opowieściach o sobie, jednak od mniej więcej piętnastych urodzin, z podziwu godną asertywnością wyraźnie milczy do mnie o wielu swoich sprawach. Nie żebyśmy mieli złe relacje, nie było też między nami żadnej kłótni, która mogłaby zdruzgotać zaufanie między nami. Nie przestaliśmy też ze sobą rozmawiać – nadal poruszamy sporo istotnych tematów. Mam jednak poczucie, że wiele ważnego dzieje się poza zasięgiem mojego wzroku i świadomości.

Chciałabym mu towarzyszyć w jego sprawach, znać jego myśli, wiedzieć, co czuje, bo jestem ciekawa jego życia, jego rozwoju, jego przemyśleń. Ale znacznie bardziej z powodu całego wachlarza moich lęków, obaw, zmartwień. Czy sobie poradzi? Czy nie popełni błędu? Czy nie podejmie złych decyzji? Czy nie narazi się na niebezpieczeństwo? Czy nie wpadnie w kłopoty? 

I jeszcze dlatego, że chciałabym uchronić go od wszelkiego cierpienia. 

Tyle że to są moje lęki i moje pragnienia. A co na to nastolatek?

Poligon niezależności

Nastolatki nie chcą już być prowadzone za rękę przez rodziców, nie chcą też naszej (nad)opiekuńczości. Nie dlatego, że są niewdzięczne, nie dlatego, że im się w głowach poprzewracało i nie dlatego, że wydaje im się, że już są dorośli i pozjadali wszystkie rozumy. Chcą mierzyć się sami z rozmaitymi sytuacjami, problemami i wyzwaniami, bo potrzebują sprawdzić, czy są w stanie samodzielne sobie z nimi poradzić. Chcą nauczyć się, jak żyć bez nas, bo przecież do tego się przygotowują. Na tym polega dojrzewanie. 

Nastolatkowe tajemnice strzegą wejścia do tego kawałka świata, gdzie rozwija się sprawczość i niezależność, odpowiedzialność i jeszcze kilka innych kompetencji, na których przecież nam rodzicom zależy. Bywa tam trudno, boleśnie, bywa niebezpiecznie, zdarzają się błędy i złe decyzje oraz ich konsekwencje. Dorastający młodzi ludzie uczą się jak sobie z nimi radzić nie z naszych opowieści i rad, tylko poprzez własne doświadczenie. I tak długo, jak są w stanie robić to bez pomocy rodziców, trzymają „wrota swoich tajemnic” zamknięte.

Cieszę się, że wytrzymałem mobbing. Wiele się nauczyłem o swoich prawach jako uczeń. Jako człowiek.

“Młodość. Wyznania nastolatków” Linn Skåber

Tak, czasami przeszarżują, przecenią swoje możliwości, dadzą się zaskoczyć, pogubią się, zabraknie im sił, albo po prostu będą potrzebowali odpocząć od tej całej samodzielności i dorosłości i nabrać sił przed kolejną rundą. Czasami, może nawet całkiem często, potrzebują wsparcia dorosłych. Wtedy powinniśmy być w zasięgu ręki z ogromnym zapasem akceptacji i zrozumienia. 

Dlaczego nastolatki nie chcą nam się zwierzać?

Tymczasem my często witamy nastolatka przychodzącego do nas ze swoimi problemami albo kazaniem („a nie mówiłem”), albo krytyką („co ty nawyprawiałeś?”), albo wymówkami („dlaczego nie przyszłaś do mnie wcześniej?”). Albo rzucamy się na pomoc z workiem dobrych rad, własnych pomysłów i propozycji rozwiązań, nawet jeśli nasz nastolatek wcale o pomoc nie prosi. Zamiast skupić się na tym, co ma do powiedzenia, koncentrujemy się na tym, co sami chcemy powiedzieć. I w ten sposób, wbrew własnym intencjom, lekceważymy młodego człowieka, jego przeżycia i uczucia, unieważniamy jego perspektywę. On zaś czuje, że to, co przeżył i czym chciał się z nami podzielić, wcale nas nie obchodzi. 

To w takich chwilach często krzyczy: „Ty mnie w ogóle nie słuchasz!!!”. I ma rację. Po czym ucieka do swojego pokoju trzaskając drzwiami, pod swoją złością skrywając bolesne rozczarowanie nami i rozpacz osamotnienia.

Rzucanie się młodemu człowiekowi na pomoc bez upewnienia się, czy tego potrzebuje, to także komunikat: „nie wierzę, że sobie poradzisz, lepiej od razu zrobię to za ciebie”. W ten sposób zamiast pomagać, podcinamy naszym dzieciom skrzydła jeszcze zanim zdołają na dobre je rozwinąć, choć wiem, że nie takie są rodzicielskie intencje.

Mam tróję z hiszpańskiego. Szóstkę za to, że jestem nastolatką i nie wypaliłam się zawodowo.

“Młodość. Wyznania nastolatków” Linn Skåber

Jest jeszcze jeden powód, dla którego nastolatkowie nie przychodzą ze swoimi problemami do rodziców. Przyzwyczaili się, że rodzice nie mają dla nich czasu. Zapracowani i zajęci wieloma sprawami. Dzieci czują, jakby były w życiu rodziców jedną ze spraw do załatwienia, jednym z zadań do ogarnięcia. 

Nasze dzieci potrafią sobie bardzo dobrze radzić z coraz trudniejszymi wyzwaniami, jakie stawia przed nimi życie. W tym zgłębianiu życia potrafią być odważne, rozsądne, odpowiedzialne, lojalne, zaangażowane, samoświadome… Zwykle tego nie dostrzegamy, za to doskonale widzimy błędy, jakie popełniają. 

Gdybyśmy więcej słuchali młodych ludzi a mniej wygłaszali naszych życiowych dorosłych mądrości, więcej zadawali im pytań, a mniej podsuwali odpowiedzi, więcej im ufali i doceniali, a mniej oceniali i krytykowali, zobaczylibyśmy ich tak, jak na to zasługują. I może wtedy chętniej opowiadaliby nam o swoim życiu.

Bycie dorosłym oznacza dużo władzy. Mój nauczyciel WF-u korzysta z niej bez przerwy. Myśli, że jest od nas lepszy, a jest tylko starszy.

“Młodość. Wyznania nastolatków” Linn Skåber

Czego nie mówią nam nastolatki?

Raz na jakiś czas zdarza się taki dorosły, przed którym młodzi ludzie się otwierają. Na przykład Linn Skåber – norweska dziennikarka i pisarka, która rozmawiała z dziesiątkami młodych ludzi, a potem na podstawie tych rozmów opisała ich rzeczywistość w książce „Młodość. Wyznania nastolatków”. „W pracy nad tą książką wolno mi było odwiedzać młodych ludzi w samym środku tego ważnego etapu. Towarzyszyłam im podczas spotkań w kawiarniach, siedziałam z nimi w parkach i na pomostach, byłam wpuszczana do ich pokojów i słuchałam, co mają do powiedzenia o byciu nastolatkiem. Oczywiście nie zdołałam całkowicie zgłębić tematu młodości. Przecież jestem dorosła i nie stanę się na powrót częścią tego tajemniczego społeczeństwa. Ale byłam blisko nastolatków, a oni otworzyli się przede mn, dlatego usłyszałam wiele pięknych, wzruszających, zabawnych i smutnych historii o tym, jak im się żyje (…)”. 

Zazdroszczę Linn Skåber, że miała okazję rozmawiać bezpośrednio z młodymi ludźmi, że wpuścili ją do swojego świata, pozwolili, by ich słuchała i przyglądała się im. Ale bardziej niż zazdrość, czuję wdzięczność, że dzięki jej książce i ja mogłam tak bardzo zbliżyć się do młodzieńczej perspektywy. I choć mam się za uważną mamę, po przeczytaniu tej książki z pokorą przyznaję, że nazwała i uświadomiła mi ważne rzeczy, których nie usłyszałam wystarczająco wyraźnie od moich dzieci.

Czego więc nie mówią nam nastolatki, a co usłyszała i zobaczyła Linn Skaber? Że dojrzewanie jest dla nich trudne. Trudne jest pożegnanie z dzieciństwem i to całe przemeblowanie ciała, mózgu, myśli, emocji. Jednoczesne pragnienie dorosłej niezależności i dziecięcej zabawy ulubionymi klockami. Że widzą, co przed nimi ukrywamy – nasze lęki, zmartwienia, słabości. Że dostrzegają, jak podli i ograniczeni są niektórzy dorośli i że nie chcą takimi się stać. Że ich miłości są równie „na serio” a ich rozstania równie dramatyczne jak nasze. Że czasami nasza troska chroni ich przed tym, co niebezpieczne, a czasami pozbawia tego, co piękne. Że widzą, słyszą, czują i rozumieją znacznie więcej, niż nam się wydaje i wcale nie są takimi egoistami, za jakich ich mamy. Że czasami chcieliby, żeby ktoś dorosły ich uratował, ale sądzą, że na to są już “za duzi”. Albo wydaje im się, że my tak sądzimy.

I jeszcze wiele innych ważnych rzeczy.

Prawie zawsze jestem zażenowana, nieśmiała i najbardziej lubię stać za innymi, ale czasem nie mam za kim

“Młodość. Wyznania nastolatków” Linn Skåber

Dlatego postanowiłam sobie, że w relacji z moimi nastoletnimi dziećmi:

  • będę więcej pytać, mniej podsuwać odpowiedzi,
  • zanim rzucę się z pomocą, upewnię się, że wysłuchałam moje dziecko do końca i zapytam, czy tej pomocy potrzebuje,
  • zamienię lęk o dzieci na wiarę, że potrafią sobie poradzić,
  • zamienię martwienie się na dumę z ich samodzielności,
  • uznam ich sposoby radzenia sobie z różnymi wyzwaniami za równie dobre, jak moje.

Łatwo się pisze, trudniej takie postanowienia wdrożyć w codzienne życie. To proces. Proces mojego dojrzewania w macierzyństwie. Zacznę od tego, że kiedy któreś z moich dzieci przyjdzie do mnie, choćby na chwilę, choćby tylko uzgodnić, co na kolację, odwrócę się od komputera, odłożę książkę, wyprostuję się ze skłonu nad zmywarką… przerwę to, co akurat będę robiła, spojrzę w nastoletnie oczy i powiem „Słucham cię”. I naprawdę posłucham z uwagą, nieśpiesznie, z szacunkiem i wdzięcznością za to, że mogę.

I jeszcze podsunę im tę książkę. Żeby wiedzieli, że w swoich wątpliwościach, wrażliwości, dylematach, problemach nie są osamotnieni, ani dziwni.

autorka: Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, blogerka, prezeska Fundacji Rozwoju przez Całe Życie, mama Marysi i Tymona. Propaguje wychowanie i edukację oparte na szacunku dla dzieci. Angażuje się w działania na rzecz lepszej edukacji. Miłośniczka książek, również tych dla dzieci i młodzieży oraz rodzinnych podróży.

Cytaty w tekście pochodzą z książki Linn Skåber “Młodość. Wyznania nastolatków”, tłumaczenie Milena Skoczko-Nakielska, Wydawnictwo Literackie 2022.