Dziecięca wyobraźnia nie zna żadnych ograniczeń. Gdy dziecko wpada na pomysł, nie zastanawia się, czy wystarczy mu sił, wiedzy i doświadczenia. Po prostu zaczyna działać i tyle. W miniony weekend świat obiegła wiadomość: dwie kilkuletnie dziewczynki same zbudowały balon stratosferyczny i posłały go do granic kosmosu! Ośmioletnia Kimberly i dziesięcioletnia Rebecca z Seattle, pasjonatki astronautyki i robotów, plany znalazły w internecie, a do budowy kapsuły użyły drewnianej sklejki oraz strzał łuczniczych, którym usunęły groty i lotki. W zasobniku umieściły kamerę, moduł GPS, zdjęcie ich kota oraz figurkę R2D2, balon wypełniły helem, a bezpieczny powrót urządzenia na ziemię zapewnił składany spadochron.

Dziewczynki przyznają, że od budowy balonu trudniejsze było zaplanowanie trasy przelotu. Młode konstruktorki uwzględniły wagę i wielkość balonu oraz siłę i kierunek wiatru. Lot udał się znakomicie – balon unosił się w powietrzu przez ponad cztery godziny, pokonał dystans około 80 kilometrów, jego prędkość dochodziła do 100km/h, ale najbardziej imponująca jest wysokość, którą osiągnął: ponad 25km. Co więcej, ich konstrukcja wylądowała na ziemi niemal nieuszkodzona dzięki spadochronowi oraz miękkiemu terenowi, na który opadła. To, co zarejestrowała kamera, można oglądać na filmie:

Podobny eksperyment przeprowadzono również w Polsce! Jego autorami są dwaj gimnazjaliści: 16-letni Mateusz Zaremba i 15-letni Adam Kita, również entuzjaści astronomii i zapaleni konstruktorzy. Chłopcy zebrali fundusze w portalu crowdfoundingowym i zdobyli wsparcie Centrum Badań Kosmicznych PAN oraz  pozwolenie na lot od Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Następnie kupili odpowiedni balon, samodzielnie uszyli spadochron i skonstruowali kapsułę, do której przymocowali kamery. Potem jeszcze dokonali odpowiednich obliczeń i wypuścili balon w powietrze. Ich konstrukcja osiągnęła tylko 15km wysokości ponieważ powłokę osłabiła warstwa chmur składających się z kryształków lodu. A i sam balon okazał się nieco gorszej jakości, niż deklarował jego producent. Ich eksperyment opisał w zeszłym roku portal Crazy Nauka.

Jak skonstruować balon stratosferyczny tłumaczy Piotr Stanisławski z portalu Crazy Nauka:

11025027_10206485124867240_913708793_oBalon stratosferyczny to najprostszy sposób, by choć zbliżyć się do kosmosu. Co prawda taka konstrukcja może pokonać tylko jedną trzecią drogi w przestrzeń, ale już na takiej wysokości można zobaczyć niezwykłe rzeczy. Ziemia jest wyraźnie okrągła, niebo czarne a ląd wygląda niczym mapa. Niestety tą metodą nie da się polecieć samemu, ale można wysłać sprzęt, który dla nas sfilmuje i sfotografuje takie widoki. Po pierwsze potrzebna jest powłoka balonu i hel do jej wypełnienia. Niestety ten gaz jest bardzo drogi, więc musimy się liczyć z wydatkiem rzędu tysiąca złotych.

Kolejna sprawa to gondola, którą balon ma wynieść. Tu sprawa jest prostsza, stosuje się różne konstrukcje. Jednym z pomysłów jest wykorzystanie torby termicznej, takiej na 6 puszek piwa, która chroni zawartość w czasie lądowania. Wewnątrz zwykle wkłada się jedną lub kilka kamer (najczęściej GoPro) oraz system zbierający dane GPS i przekazujący je do tego, kto balon wypuścił. W tej roli całkiem nieźle sprawdza się odpowiednio zabezpieczony i zasilany smartfon. Całość powinna byś wodoodporna – bywa, że gondola ląduje w wodzie. Balon wznosi się na wysokość kilku, kilkudziesięciu kilometrów i sam pęka – objętość gazu zwiększa się wraz ze spadkiem ciśnienia na zewnątrz. Gondola musi być wyposażona w mały spadochron, bo inaczej nie przetrwa raczej upadku z takiej wysokości. Namiar GPS jest potrzebny by ją odnaleźć i odzyskać sprzęt oraz nagrania.

I jeszcze bardzo ważna sprawa – nie wolno puszczać takich balonów bez zgody Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej, która pilnuje bezpieczeństwa lotów.

Sky is the limit – mawiają Amerykanie. Jak widać każdy junior (i senior też!) może to powiedzenie  potraktować zupełnie dosłownie.

Autor: Wojciech Musiał

źródło: Geek Wire, Crazy Nauka

zdjęcie: St Stev