Anoreksja to jeden z takich tematów, o których my rodzice chcemy myśleć: „mnie to nie dotyczy, mojego dziecka to nie spotka” – jest zaopiekowane, jest w domu pełnym miłości, staramy się jak najbardziej je wspierać i chcemy wierzyć, że nasze wsparcie, miłość i troska, uchronią je od tak poważnych problemów. Niestety, nawet w kochających się, pełnych uważności i troski rodzinach może pojawić się anoreksja.
Miłość nie zawsze wystarczy – trudna prawda o anoreksji
Anoreksja to choroba. Może dotknąć dziecko z każdej rodziny – zarówno tej, gdzie panuje chaos, jak i tej idealnie zorganizowanej, pełnej ciepła i wsparcia. To jeden z najtrudniejszych do zaakceptowania faktów dla rodziców: że nasza bezgraniczna miłość i troska, choć niezbędne w procesie zdrowienia, nie są w stanie w pełni zabezpieczyć dziecka przed tą chorobą.
Jeśli jednak anoreksja już się pojawi, to właśnie nasza miłość, wsparcie i otwarte rozmowy stają się filarem, dzięki któremu dziecko może z niej wyjść. To ogromne zasoby w walce z bardzo ciężką, bardzo trudną, a bywa że śmiertelną chorobą.
Niewinne początki
Rozpoznanie początków anoreksji jest trudne. Tym bardziej więc my, rodzice powinniśmy sięgnąć po wiedzę o tej chorobie wierząc jednocześnie, że naszego dziecka nie dotknie. Granica między normalną dbałością o sylwetkę, która wśród nastolatków jest czymś powszechnym, a początkami choroby jest niezwykle cienka. Choroba często zaczyna się niewinnie, np. od ograniczenia słodyczy, produktów kategoryzowanych jako “niezdrowe”. Czyli właściwie dobrze, prawda? Problem w tym, że osoby z anoreksją szybko zaczynają bardzo kategorycznie dzielić jedzenie na zdrowe i niezdrowe, a w tej drugiej kategorii często lądują podstawowe składniki odżywcze jak węglowodany czy tłuszcze.
Jak więc mamy rozpoznać, że to już nie dbałość o zdrowie lecz zaburzenie odżywiania?
Jednym z charakterystycznych sygnałów jest unikanie wspólnych posiłków. Dziecko robi wszystko, żeby nie jeść z nami – zabiera talerz do pokoju pod pretekstem nauki, twierdzi, że już jadło u koleżanki lub na mieście. Poza zasięgiem wzroku rodzica można zrobić z jedzeniem co się chce – często wyrzucić lub schować, dlatego kiedy nastolatek czy nastolatka zacznają ukrywac sie przed nami z jedzeniem, powinniśmy zwrócic na to uwagę.
Kolejny niepokojący znak to wycofywanie się z życia społecznego. Nastolatka, która kiedyś chętnie nocowała u koleżanki, teraz tego unika, odmawia pójścia na imprezę ze znajomymi, wyjścia z nimi na miasto. Dlaczego? Bo niemal każde takie towarzyskie wydarzenie wiąże się z jedzeniem i w końcu ktoś może zauważyć, że go unika, że się od niego wykręca.
Paradoksalnie jako objaw anoreksji często pojawia się zamiłowanie do gotowania dla innych. To mit, że osoby z anoreksją nie lubią jedzenia. Przeciwnie – bardzo lubią jeść, ale bardzo się jedzenia boją. Podczas gotowania mogą „poczuć jedzenie bez jedzenia”, czasem skosztować odrobineczkę, ale gotowej potrawy nie zjedzą.
Anoreksja to choroba kontroli
Anoreksja to przede wszystkim choroba o kontroli. Przyczyn jej powstania może być wiele – od nadopiekuńczej rodziny, gdzie dziecko nie ma ani krzty autonomii i jedzenie staje się jedynym obszarem, w którym może o czymś zdecydować, przez trudne sytuacje domowe (alkoholizm, choroba rodzica czy rodzeństwa), aż po traumatyczne doświadczenia jak gwałt czy molestowanie.
“Nie mam wpływu na to, co dzieje się w moim życiu, chcę więc mieć kontrolę nad moim ciałem.” Potrzeba kontroli jest tym silniejsza, im mniej bezpiecznie dziecko czuje się w świecie, w domu, w rodzinie, w szkole. Anoreksja może zaspokajać też inną potrzebę – sprawia, że nagle uwaga skupia się na chorym dziecku, które wreszcie może poczuć się jak dziecko. Tak się zdarza w rodzinach, gdzie dziecko dźwiga na swoich barkach zbyt dużą odpowiedzialność, musi być zbyt wcześnie dorosłe.
Nie tylko dziewczęta, nie tylko nastolatki
Anoreksja przestała być problemem tylko starszych nastolatków. Średni wiek zachorowania drastycznie spada – 20 lat temu chorowały głównie 15-17-latki, dziś coraz częściej choroba zaczyna się u 12-13-latków, a do gabinetów lekarzy i terapeutów trafiają nawet 11-latki.
Chociaż częściej chorują dziewczęta, chłopcy też zapadają na anoreksję a liczba przypadków chłopiecej anoreksji wciaż rosnie. U chłopców choroba może się objawiać nieco inaczej niż u dziewczynek: rzadziej ograniczaniem jedzenia, a częściej kompulsywnymi ćwiczeniami fizycznymi, dążeniem do idealnej, szczupłej sylwetki.
Bez względu na płeć, podstawowy mechanizm pozostaje ten sam: “Jestem wartościowy tylko wtedy, kiedy jestem chudy.” To przecenienie sylwetki i masy ciała w stosunku do samooceny jest sednem wszystkich zaburzeń odżywiania.
Jak pomóc?
Gdy zauważymy niepokojące sygnały, nie czekajmy licząc na to, że „to nic takiego”, „samo przejdzie”, „jesteśmy przewrażliwieni”. Anoreksja to jest choroba. Nie wolno nam bagatelizować jej objawów nawet jeśli jesteśmy tak przerażeni, że nie wiemy co robić. Bo w anoreksji “za późno” oznacza realne zagrożenie życia. Osoby chorujące na anoreksję potrafią schudnąć z 50 do 35 kg w ciągu kilku miesięcy. Dlatego lepiej skonsultować się ze specjalistą przy pierwszych podejrzeniach. Nie ma w tym nic złego jeśli usłyszymy, że nasze obserwacje to normalne zachowania. Lepiej być zbyt czujnym, niż przeoczyć ważny sygnał. Czasem może okazać się, że działanie jest potrzebne natychmiast.
Musimy też powiedzieć naszemu dziecku wprost: “Widzimy, że coś się dzieje. Martwimy się. Kochamy cię najbardziej na świecie i zależy nam na twoim zdrowiu. Zrobimy wszystko, żeby ci pomóc.” I musimy być konsekwentni w tej obietnicy. “Wszystko” musi oznaczać rzeczywiste zaangażowanie – zdobycie wiedzy o chorobie, współpracę ze specjalistami, cierpliwość i wytrwałość.
Jak wygląda proces leczenia?
Anoreksja to choroba wymagająca współpracy wielu specjalistów: psychoterapeuty, psychiatry, dietetyka, lekarza, czasem fizjoterapeuty. Przy bardzo niskim BMI konieczne może być leczenie szpitalne – najpierw w szpitalu somatycznym (pediatria, gastroenterologia, endokrynologia), gdzie organizm zostanie odżywiony i wzmocniony.
W procesie ambulatoryjnego leczenia rodzice pełnią bardzo ważną rolę – mają być. Wiem, to czasem najtrudniejsze zadanie. Poza tym często to do nich należy przygotowywanie posiłków według planu dietetyka, wspieranie dziecka, ale też wytrzymywanie jego złości, smutku, trudnych emocji.
Warto szczerze porozmawiać z dyrekcją szkoły, psychologiem szkolnym, wychowawcą. W większości przypadków szkoły mają możliwości wsparcia dziecka i rodziny w procesie leczenia – udostępnienie sali, gdzie dziecko może spokojnie zjeść, dostosowanie jego planu zajęć. Szkoła może też organizować warsztaty i wykłady o zaburzeniach odżywiania – dla nauczycieli i uczniów. To ważne, żeby rozumieli, co się dzieje, jak mogą pomóc i czego nie powinni robić.
Przytycie o kilka kilogramów nie oznacza wyzdrowienia. To dopiero początek. Najtrudniejszy etap leczenia to praca z myślami. Gdy masa ciała zaczyna rosnąć, w głowie rodzą się niebezpieczne myśli. Wtedy choroba „uderza po raz drugi – dziecko może chcieć wrócić do niskiej wagi, którą miało wcześniej, może mu się wydawać, że tam było mu dobrze. Tu potrzeba dużo cierpliwości. Praca nad ciałem, ale przede wszystkim nad myślami może trwać długo – miesiące, nawet lata.
Ale anoreksja jest uleczalna! To najważniejsze zdanie tego artykułu. Ludzie wychodzą z tej choroby i żyją pełnym, szczęśliwym życiem. Potrzebują do tego czasu, wsparcia specjalistów i – przede wszystkim – rodziców, którzy nie uciekają, nie udają, że problemu nie ma, ale stoją przy swoim dziecku i mówią: “Przejdziemy przez to razem.” To właśnie wy, rodzice, możecie zrobić najwięcej. Nie uciekajcie, bądźcie, kochajcie. Zdobywajcie wiedzę, współpracujcie ze specjalistami. Ta miłość, która na początku nie wystarczyła, żeby zapobiec chorobie, może stać się fundamentem powrotu do zdrowia.
Artykuł powstał na podstawie rozmowy z Dagmarą Pietruszewską, psycholożką, psychoterapeutką i współautorką książek “Anoreksja między obsesją a kontrolą. Przewodnik dla rodziców nastolatków z zaburzeniami odżywiania” oraz “Jeszcze tylko kilogram. Poradnik z ćwiczeniami dla nastolatków zmagających się z zaburzeniami odżywiania”.
Obejrzyj całą rozmowę:
Możesz wspomóc działalność Juniorowa – postaw mi wirtualną kawę na buycoffee.to
Dziękuję!

autorka: Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, blogerka, popularyzatorka wiedzy o edukacji i rozwoju dzieci i młodzieży, mama dwójki nastolatków. Propaguje wychowanie i edukację oparte na szacunku dla dzieci. Popularyzuje nowoczesne pomysły edukacyjne, angażuje się w działania na rzecz lepszej edukacji. Miłośniczka książek, również tych dla dzieci i młodzieży.
Artykuł powstał w ramach współpracy z Gdańskim Wydawnictwem Psychologicznym.
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Twój komentarz może być pierwszy