„Pragnienie zaspokojenia podstawowych potrzeb emocjonalnych odczuwamy tak samo silnie, jak głód pożywienia, potrzebę ubrania, czy potrzebę schronienia. Podstawowe potrzeby emocjonalne są tak samo realne jak potrzeby fizyczne” – piszą John Philip Louis i Karen McDonald Louis w książce “Potrzeby emocjonalne dziecka”. I wymieniają cztery najważniejsze dziecięce (ludzkie?) potrzeby: bezpiecznego przywiązania i akceptacji, zdrowej autonomii i kompetencji, realistycznych granic, realistycznych wymagań i wzajemności.

Potrzeba bezpiecznego przywiązania i akceptacji

Zaspokojenie (lub jego brak) tej potrzeby w dzieciństwie to emocjonalny fundament, który konstytuuje człowieka na całe życie. Od jego jakości zależą relacje z ludźmi, zaufanie, samoakceptacja. 

“Jeżeli potrzeba bezpiecznego przywiązania i akceptacji jest przez całe dzieciństwo konsekwentnie zaspokajana, dziecko wyrasta na stabilnego dorosłego, który łatwo nawiązuje relacje ludźmi” – piszą John Philip Louis i Karen McDonald Louis. “Gdy główni opiekunowie są konsekwentni i niezawodni, dziecko stopniowo nabiera przekonania, że otaczający je świat także taki jest – że świat jest stabilny, spójny i przewidywalny, a ludziom można ufać. Kiedy zaś rodzice nie są konsekwentnie dostępni dla dziecka i stale są zajęci czymś innym, ono nie ufa otaczającemu je światu i przenosi tę nieufność w dorosłe życie”.

“Naszym zdaniem – piszą Louisowie, a we mnie to zdanie rezonuje jak nie wiem co – większość nieszczęść we współczesnym świecie wynika właśnie z niezaspokojenia potrzeby bezpiecznego przywiązania i akceptacji”.

Potrzeba zdrowej autonomii i kompetencji

Żeby moje dziecko dobrze radziło sobie w życiu – oto jedno z rodzicielskich pragnień. To “radzenie sobie” bywa pojęciem dość niejasnym, ale każdy z nas mniej-więcej czuje, o co chodzi, każdy też ma swoją wizję “radzenia sobie”. Louisowie piszą zaś: “Jednym z rodzicielskich zadań jest wspieranie dziecka na różnych etapach życia w podejmowaniu stosownych do wieku decyzji i rozwijaniu uzdolnień. Jeżeli się z tego wywiązujemy i właściwie prowadzimy dziecko, ono w dorosłym życiu będzie potrafiło podejmować samodzielne decyzje, jak również cieszyło się poczuciem niezależności i kompetencji bez niezdrowego zdawania się na innych”.

Zaspokajanie potrzeby zdrowej autonomii i kompetencji buduje w dziecku samodzielność, wiarę w siebie, niezależność. Ludzie, których potrzebę autonomii i kompetencji zaspokajano w dzieciństwie potrafią właśnie – mówiąc ogólnie – radzić sobie w życiu, rozwijają swoje pasje i zainteresowania, potrafią podejmować decyzje i brać za nie odpowiedzialność, wyznaczać sobie cele i dążyć do nich, ale też… odpuszczać, kiedy zobaczą, że popełnili błąd w swych założeniach i planach.

Jak tę potrzebę u dzieci zaspokajać? Ważne jest, by dziecko miało poczucie (i faktyczną możliwość) wyboru swojego zachowania, postępowania w zgodzie z sobą. Ale to wcale nie znaczy, że dziecko potrzebuje robić wszystko, na co przyjdzie mu ochota. Inna ważna potrzeba to potrzeba granic. 

Potrzeba realistycznych granic

Czy dziecko jest szczęśliwe wtedy, kiedy może robić to, co chce? Chwilowo na pewno taka możliwość jest przyjemna, ale na dłuższą metę takie podejście w wychowaniu prowadzi do… niezaspokojenia jednej z podstawowych potrzeb – potrzeby realistycznych granic. Według autorów książki “Potrzeby emocjonalne dziecka” jest to “pomaganie dziecku w wykształceniu poczucia dobra i zła, poczucia granic, a także wyposażanie go w narzędzia potrzebne do radzenia sobie w świecie i do współdziałania z innymi ludźmi”. 

Od prostych kwestii jak ta, ile można zjeść słodyczy w ciągu dnia, po dużo trudniejsze i bardziej skomplikowane, np. jak wyrażać złość – nieustannie uczymy dzieci, co jest zdrowe, a co szkodliwe, co służy relacjom z innymi, a co je burzy, jak dbać o siebie, jak respektować innych, co jest bezpieczne, a co groźne… Wszystko to są sytuacje, w których wyznaczamy i zapoznajemy dzieci z granicami. Często czynimy to intuicyjnie, nie zastanawiając się nad tym. Wiele granic wyznacza świat zewnętrzny – społeczeństwo, państwo, prawo, przepisy, zwyczaje, tradycje. Części z nich warto przyjrzeć się krytycznie, inne po prostu wyjaśniamy dzieciom. Jest też taki obszar, gdzie granice wyznaczamy sami – wszędzie tam, gdzie odwołujemy się do naszych wartości i przekonań.

Bardzo ważne jest to, JAK wyznaczamy dziecku granice. “Rodzice muszą dołożyć starań, by zaspokoić omawianą potrzebę w sposób zdrowy i z szacunkiem dla dziecka” – piszą autorzy książki. I zwracają uwagę na fakt, że “Rodzice często popadają ze skrajności w skrajność. Niektórzy są surowi i rygorystyczni oraz uważają, że najważniejsze jest skłonienie dziecka do absolutnego posłuszeństwa, zapominają jednak o wspieraniu go. Inni z kolei są zbyt pobłażliwi i przede wszystkim nie chcą być ostrzy, przez co umyka im istotność wyznaczania granic”.

Poprzez zaspokajanie potrzeby realistycznych granic możemy rozwijać u dzieci takie postawy i umiejętności jak:

  • wytrwałość,
  • wykonywanie zadań najlepiej, jak się potrafi,
  • wiarę w siebie i swoje kompetencje,
  • poczucie własnej wartości,
  • poczucie sprawiedliwości,
  • umiejętności społeczne…

Nie stawiając dziecku granic, lub stawiając je “za bardzo” bez uwzględnienia pozostałych potrzeb, zmierzamy do tego, że dzieci wykształcają w sobie negatywne schematy, czyli np.:

  • są “rozpieszczone”,
  • nie biorą odpowiedzialności za swoje działania,
  • skupiają się wyłącznie na własnych korzyściach,
  • przejawiają postawy narcystyczne,
  • nienawidzą własnych słabości,
  • mają problemy z samokontrolą, które utrzymują się do dorosłości,
  • nadmiernie poszukują aprobaty otoczenia, 
  • nie potrafią określić własnych granic, preferencji, nie rozwijają poczucia Ja i własnych wartości.

Jak zatem znaleźć równowagę pomiędzy stanowczością a szacunkiem dla dziecka, jego autonomią a ograniczeniami? 

Warto zacząć od uświadomienia sobie, że wyznaczanie granic nie polega tylko na mówieniu dziecku, co ma robić, a czego robić mu nie wolno lecz obejmuje znacznie więcej ważnych działań. Ich podstawą zaś jest nasze ugruntowanie we własnych wartościach oraz świadomość siebie. To, co może nam utrudnić wyznaczanie granic to między innymi nasze poczucie winy i samokrytyka związana z tym, jakimi rodzicami jesteśmy, nasza potrzeba uniknięcia błędów, które wobec nas popełnili nasi rodzice, obawa przed konfliktem i unikanie go, nasza potrzeba bycia lubianym przez dziecko, a czasami to, że jesteśmy zbyt pochłonięci innymi sprawami, by poświęcić odpowiednią uwagę potrzebom dziecka. 

Niezwykle istotna kwestia to zaspokojenie wszystkich podstawowych potrzeb dziecka. Jeśli skupimy się głównie na wyznaczaniu granic zaniedbując potrzebę zdrowej autonomii i kompetencji czy bezpiecznego przywiązania i akceptacji, dziecko rozwinie negatywne schematy reagowania i zachowań. 

Potrzeba realistycznych wymagań i wzajemności

Stawianie wymagań w wychowaniu dziecka wydaje mi się jednym z trudniejszych rodzicielskich zadań. Pewnie są rodzice, którym przychodzi to całkiem łatwo, jednak dla mnie jest to wyzwanie. Po pierwsze dlatego, że wymagając czegoś od dziecka trzeba wziąć pod uwagę różne okoliczności, np. wiek i dojrzałość młodego człowieka, jego kompetencje, aktualną kondycję i zasoby. Po drugie – wymagania nie zawsze wzbudzają u dzieci entuzjazm. Wie o tym każdy rodzic, który wymaga od swojego dziecka udziału w domowych racach porządkowych, uczestniczenia w rodzinnych uroczystościach, czy systematycznego i starannego odrabiania lekcji.

Stawiając wymagania musimy wykazać się równocześnie pewną stanowczością i empatią. Wyczuć, kiedy warto zmierzyć się z niezadowoleniem, jęczeniem, wzdychaniem, a czasem fochem małolata, a kiedy tenże małolat naprawdę nie ma siły, żeby sprostać zadaniu.

John Philip Louis i Karen McDonald Louis wyjaśniają: “Zaspokajanie podstawowej emocjonalnej potrzeby realistycznych wymagań i wzajemności można zdefiniować jako pomaganie dziecku w zrozumieniu, czego od niego oczekujemy, a jednocześnie zostawianie mu wolności bycia sobą”. Jak to zrobić? Autorzy dają nam między innymi taką podpowiedź: “Wiąże się z tym konieczność dostrojenia oczekiwań tak, aby inspirowały i motywowały dziecko”.

Zatem mamy wymagać, “challengeować” jak mówią niektórzy, ale umiejętnie, z wyczuciem. Stawiać wyzwania nie zbyt łatwe i nie zbyt trudne. Wspierać, ale nie wyręczać. Wyrażać uznanie, ale w sposób niekontrolujący. Egzekwować wywiązywanie się, ale nie wywierać presji i nie karać. Robić przestrzeń dla popełniania błędów, ale nie lekceważyć ich. I – co podkreślają autorzy książki – odpowiednio komunikować wymagania.

Jeśli tak jak ja uważacie, że wychowanie dziecka to niełatwe i wymagające zadanie, sięgnijcie po książkę “Potrzeby emocjonalne dziecka”, która pomaga rodzicom w zrozumieniu potrzeb dziecka oraz podpowiada, w jaki sposób możemy je zaspokajać, a tym samym zapewnić dziecku jak najlepsze warunki do rozwoju i wzrastania w emocjonalnej równowadze. Oraz uświadamia nam, dlaczego jesteśmy takimi rodzicami, jakimi jesteśmy i pomaga nam samym zmienić schematy, według których działamy, pozbywając się tych, które nie służą ani nam, ani naszym dzieciom. Dla mnie jest to jedna z najważniejszych książek dla rodziców, na jakie trafiłam. Jeśli kiedyś będę opracowywała listę lektur dla młodych (i nie tylko) rodziców, na pewno się na niej znajdzie.

autorka: Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, blogerka, popularyzatorka wiedzy o edukacji i rozwoju dzieci i młodzieży, prezeska Fundacji Rozwoju przez Całe Życie, mama dwójki nastolatków. Propaguje wychowanie i edukację oparte na szacunku dla dzieci. Popularyzuje nowoczesne pomysły edukacyjne, angażuje się w działania na rzecz lepszej edukacji. Miłośniczka książek, również tych dla dzieci i młodzieży. Najlepiej odpoczywa odwiedzając ciekawe miejsca i doświadczając świata wspólnie z mężem i dziećmi.