Śmierć najbliższej osoby to ogromna tragedia, która może odcisnąć trwałe piętno na psychice dziecka. To ekstremalne przeżycie dotyka również drugiego z rodziców, na którym spoczywa podwójny ciężar – własnej żałoby i wsparcia osieroconego dziecka. W takiej sytuacji kluczowa jest pomoc najbliższych – członków dalszej rodziny oraz przyjaciół. W jaki sposób postępować, by ulżyć cierpieniu dziecka? Opowiada Joanna Jeżak, pedagog i psychoterapeutka w rozmowie z Wojciechem Musiałem.
Zdarzyła się tragedia. Nieszczęśliwy wypadek lub choroba. Umiera jedno z rodziców. Co dzieje się z dziećmi w takim przypadku?
To zależy od wieku dziecka. Małe dziecko do drugiego roku życia nie zna w ogóle pojęcia śmierci. Ono jedynie wyczuwa, że kogoś mu brakuje, ale ponieważ jeszcze nie mówi, nie potrafi też swoich uczuć nazwać. Dziecko mniej więcej dwuletnie dopomina się o bliską osobę, potrafi powiedzieć, że pamięta mamę czy tatę i zaczyna rozumieć pojęcie śmierci. Jednak nawet jeszcze dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym śmierć jest odwracalna – dziecko wyobraża sobie, że mama wyjechała i że kiedyś wróci. W tym wieku dzieci często obwiniają się o śmierć rodzica. Mama odeszła, bo zrobiły coś złego, bo były złe na nią, bo coś przeskrobały. Trzeba być tego świadomym i wytłumaczyć dziecku, że to nie tak.
Co się stanie, jeśli przegapimy ten moment i nie porozmawiamy z dzieckiem?
Poczucie winy może w nim tkwić przez wiele lat, nawet wtedy, gdy będzie potrafiło już racjonalnie wytłumaczyć sobie, że nie było w żaden sposób winne śmierci rodzica. Nieprzepracowana żałoba spowoduje, że o wiele ciężej będzie mu wrócić do radosnego życia.
A co przeżywają dzieci starsze, gdy zdarzy się tragedia?
Na wspomniane problemy nakładają się kolejne. Dziecko wkracza w wiek buntu, szukania własnej drogi, odsuwania się od wartości rodziców. Jeśli w tym momencie umrze któreś z rodziców, może nastąpić nasilenie depresji, buntu, złości i innych emocji, które i tak już w nim często buzują. Dorośli mogą nie wiązać buntu dziecka ze śmiercią rodzica, zresztą w ogóle dzieci nie zawsze przeżywają żałobę w oczywisty sposób. Nie zawsze złoszczą się, czy płaczą, ale mogą dusić emocje w sobie. Mogą pojawić się różne zachowania ryzykowne. Zdarza się, że dopiero po kilku miesiącach dochodzi do eksplozji emocji.
A więc sposób przeżywania tragedii zależy od wieku dziecka. A od jego osobowości?
Niektórym dzieciom łatwiej jest prosić o wsparcie, innym trudniej, bo są bardziej zamknięte w sobie. Im bardziej dziecko jest otwarte na pomoc, tym łatwiej przejdzie przez żałobę. Dziecko zamknięte w sobie, które udaje, że wszystko jest okej, nie wysyła sygnałów, że potrzebna jest mu pomoc. A dorośli nie zareagują, bo się tego nie domyślą. Albo będą czuli, że coś się dzieje, ale wycofane, spokojne dziecko nie wzbudzi aż takiego niepokoju. Zwłaszcza u drugiego z rodziców, które przecież przeżywa równocześnie własną żałobę.
Czy każde dziecko w sytuacji żałoby potrzebuje wsparcia osoby dorosłej?
Każde. Jeśli dziecko jest wycofane i jeśli tę pomoc odrzuca, jeśli nie jest gotowe na rozmowę, należy po prostu być z nim. Towarzyszyć mu w tym, jakie jest w danej chwili. Ono się wcześniej czy później otworzy. A poza tym w tak ekstremalnej sytuacji, jak śmierć rodziców, zawsze warto sięgnąć po wsparcie psychologa, bez względu na to, jak zachowuje się dziecko. Drugie z rodziców również powinno skorzystać z takiego fachowego wsparcia – specjalista nie tylko wskaże sposoby pracy z dzieckiem, ale też pomoże przeżyć własną żałobę.
Bo drugie z rodziców ma podwójnie ciężko – przeżywa własną żałobę, a jednocześnie musi udźwignąć cały ciężar odpowiedzialności za dziecko. Na jego barki spadają nie tylko obowiązki związane z utrzymaniem domu, ale i zapewnieniem bliskości dziecku.
Tym bardziej powinien skorzystać z pomocy fachowca.
A jeśli jej odmawia? Jeśli zapewnia, że sam sobie poradzi, choć dla osób postronnych ewidentnie ma problem?
Wtedy najlepsze, co możemy zrobić, to po prostu być z nim. Towarzyszyć mu, rozmawiać z nim, cierpliwie czekać, aż minie etap „ja sobie poradzę”. Można też zaproponować wsparcie dla jego dziecka.
A gdy pojawi się alkohol?
Jeśli alkohol jest skutkiem żałoby, to po jej przepracowaniu najprawdopodobniej przestanie być problemem. Jeśli alkohol pojawiał się wcześniej, to nie żałoba jest jego przyczyną, więc trzeba przejść terapię alkoholową.
Wspomniała pani, że dalsza rodzina oraz przyjaciele, którzy chcą pomóc, powinni przede wszystkim towarzyszyć tej rodzinie.
I nie odwracać się, nie uciekać od trudnej sytuacji. Często tak robimy, bo śmierć w naszym świecie jest tematem tabu. Dlatego nie bardzo wiemy, jak się zachować i czujemy dyskomfort. Najlepiej być autentycznym, niczego nie udawać i spytać się wprost: Czego potrzebujesz? Można też zaproponować określony rodzaj pomocy, ale nie naciskać, bo ta osoba sama najlepiej wie, czego jej akurat potrzeba.
Poza tym nie wyręczajmy jej w absolutnie wszystkim. Rzadko się zdarza, że inne osoby mogą poświęcić własne życie i własne sprawy i całkowicie skupić się na pomocy tej rodzinie. Drugie z rodziców nie ucieknie od odpowiedzialności, choćby nawet chciało.
Czyli generalizując – osoby postronne mogą pomóc przede wszystkim przez okazanie gotowości do pomocy, a na czym ona mat polegać, to zależy od konkretnej sytuacji.
Pamiętajmy tylko, że im młodsze dziecko, tym trudniej mu zwerbalizować swoje potrzeby, dlatego należy mu podpowiadać, czego może potrzebować. Dziecko może nas odrzucić, ale to nie oznacza niechęci do nas i niechęci do pomocy jako takiej. W takiej sytuacji po prostu jesteśmy obok, towarzyszymy. I powtórzę – naprawdę warto poprosić o pomoc specjalistę, który podpowie nam, w jaki sposób rozmawiać z dzieckiem oraz z dorosłym. Na co dzień nikt z nas takiej wiedzy raczej nie potrzebuje. I spróbujmy nakłonić do wizyty u specjalisty osobę, której chcemy pomóc.
A czy dziecko powinno pożegnać zmarłego rodzica? Czy powinno wziąć udział w pogrzebie?
Wielu osobom wydaje się, że jeśli nie zabiorą dziecka na pogrzeb, to oszczędzą mu dodatkowych cierpień. Ale to błąd. W ten sposób zabieramy dziecku bardzo ważną rzecz: możliwość pożegnania ukochanej osoby. Wiadomość o śmierci wywołuje najpierw niedowierzanie, szok i zaprzeczenie. Pogrzeb to czas na oswojenie się z myślą o śmierci i na pożegnanie się ze zmarłą osobą. To początek wychodzenia z żałoby. W tym momencie niezwykle ważne jest wsparcie osób bliskich, bo drugie z rodziców może jeszcze być w szoku i nie do końca uświadamiać sobie, że dziecko również potrzebuje tego pożegnania.
A gdy dziecko płacze, nie pocieszajmy go słowami „Nic się nie stało”, umniejszając wagę śmierci. W ten sposób zaprzeczamy jego cierpieniu, co może odebrać jako lekceważenie jego uczuć.
Ale też nie bądźmy zdziwieni, jeśli łzy w ogóle się nie pojawią. Akceptujmy wszystkie emocje dziecka, bez względu na to, jakie są. Jeśli dziecko płacze, bądźmy blisko w tym płaczu. Jeśli nie płacze, nie okazujmy zdziwienia. I przeżywajmy żałobę razem. Jeśli drugie z rodziców płacze, niech nie chowa się przed dzieckiem. Okazując własne emocje, pomagamy dziecku przeżyć jego własną żałobę. Powinniśmy też rozmawiać z dzieckiem o zmarłej osobie. Unikanie rozmowy to nic dobrego. Rozmowa, nawet jeśli jest trudna i prowokuje płacz, jest ważna. Oczywiście bez przesady, bo jeśli dorosły uporczywie wraca do tematu zmarłej osoby, to znaczy że sam jeszcze nie przepracował żałoby i zrzuca ją na dziecko.
Blizny po żałobie pozostaną na całe życie, prawda?
Każda trudna sytuacja odciska na nas piętno. Ale z drugiej strony życie każdego z nas składa się z tych łatwych oraz tych trudnych sytuacji. Więc trauma po śmierci rodziców nie wyklucza późniejszego szczęśliwego życia. Natomiast to, w jaki sposób dziecko przejdzie przez okres żałoby, jak długo będzie ona trwała i jak silne piętno odciśnie ona na nim, to wszystko zależy od nas, dorosłych.
Joanna Jeżak – pedagog, coach, psychoterapeutka. Właścicielka Centrum Rozwoju Dziecka i Rodzica PESTKA. Od lat towarzyszy w rozwoju dzieciom, rodzicom i nauczycielom prowadząc warsztaty oraz spotkania indywidualne. Mama dorosłego Krzyśka, nastoletniego Stasia i maleńkiej Zosi.
Wojciech Musiał – współzałożyciel Juniorowa. Z wykształcenia nauczyciel języka angielskiego, ale niepraktykujący. Dziennikarz radiowy, obecnie pracuje w Radiu Kraków, wcześniej w RMF Classic i w Złotych Przebojach. Ojciec Stasia i Zosi, mąż Anetki. Lubi jazz, jogę i święty spokój. Nie lubi braku poczucia humoru, hałasu i zapachu, który powstaje z połączenia wystygłej herbaty z ogryzkiem od jabłka.
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Twój komentarz może być pierwszy