Seria fantasy “Zwiadowcy” australijskiego pisarza Johna Flanagana to przebój wśród młodszych nastolatków. Historia młodego zwiadowcy Willa trzyma w napięciu od pierwszego tomu i nie puszcza przez całą dwunastotomową serię.
Znajomość mojego dziesięcioletniego syna ze „Zwiadowcami” rozpoczęła się – jakże to znamienne dla bestsellerów – od polecenia. W czasie tegorocznych wakacji ktoś mu powiedział, że to fajna historia i żeby zaczął czytać. Wtedy Stasia pochłonęły inne atrakcje, ale gdy całkiem niedawno dostał pierwszy tom w prezencie od swojej cioci, Stasiowi błysnęło oko! Następnie otworzył książkę na pierwszej stronie i… od tej pory widujemy go w rzadkich chwilach, gdy pusty żołądek lub pełen pęcherz zmusi go do opuszczenia pokoju.
„Zwiadowcy” to nie jest nowość. Pierwszy tom opowieści australijskiego pisarza ukazał się w 2009 roku i szybko podbił serca młodych czytelników na całym świecie. Do tej pory ukazało się dwanaście tomów opowieści plus dwa tzw. prequele opisujące wydarzenia sprzed pierwszego tomu.
Bohaterem opowieści jest Will – piętnastoletni chłopiec, którego wielkim marzeniem było zostanie rycerzem. Jak jego nieżyjący ojciec, którego Will nigdy nie poznał, a który – chłopiec jest o tym święcie przekonany – był wspaniałym, walecznym rycerzem o mężnym sercu i żelaznej dłoni. Jednak w czasie Dnia Wyboru Will nie trafia do szkoły rycerskiej, chłopiec zostaje wybrany przez Halta, królewskiego Zwiadowcę. Zwiadowcy to elitarna, bardzo tajemnicza i owiana legendą formacja szpiegów jego królewskiej mości. Will szybko przekonuje się, że może dostarczyć równie silnych emocji, co rzemiosło rycerskie, choć zamiast mieczy używa się tu noży i łuków, a zamiast kawaleryjskiej szarży – podchodów.
Królestwo Araulenu cieszy się kilkunastoletnim okresem spokoju, ale groźba ataku sług podłego Morgaratha rzuca coraz bardziej złowrogi cień. Dalszego ciągu nie zdradzę, żeby nie psuć przyjemności czytania rodzicom. Właśnie tak! Autor tej recenzji wsiąkł w sagę Flanagana równie mocno jak jego syn. I zupełnie nie przeszkadzają mu słabości tej opowieści, przede wszystkim fakt, że wszystkie postaci są tu czarno-białe i schematyczne. Nie ma odcieni szarości nie ma skomplikowanych, niejednoznacznych charakterów. Król jest dobry, rycerze też, Morgarath to podły, czarny charakter, a jego słudzy – okrutne, posłuszne pionki. Bo Flanagan to bardzo dobry kucharz, który z tych samych co zwykle składników upichcił niezwykle smaczną potrawę. Młodym czytelnikom niezwykle łatwo utożsamić się z chłopcem, który jest trochę taki, jak oni – niczym specjalnym się nie wyróżnia, brak mu pewności siebie, a do sukcesów dochodzi przede wszystkim ciężką, mozolną pracą. A poza tym dobro zwycięża nad złem, uczciwość i odwaga są nagradzane, a podłość zawsze ponosi zasłużoną karę. Czyż nie takie wartości chcemy zaszczepić naszym dzieciom?
Najważniejsze jednak, że książka się podoba. Mój syn patrzy na mnie znacząco:
– Wiesz, tata, kończę trzeci tom…
– Wiem, synu. Dopiero co go kupiłem. Odczekamy trochę co?
– Ale tata, ja nie mogę czekać!
– Wiem, synu, wiem.
Nawet się nie domyślasz, jak bardzo wiem – dodaję w duchu. Sam nie mogę się doczekać ciągu dalszego. Nie ma wyjścia, trzeba będzie wysupłać kolejną sumę. Dwanaście tomów, tak? Plus dwa dodatkowe? O jasny gwint!
p.s.
Dziś Staszek wrócił ze szkoły w towarzystwie dwóch ulubionych kolegów. Jakiś czas grandzili razem w pokoju, aż w końcu Staś wyszedł z książką w ręku.
– Nie bawisz się z kolegami?
– Nie, oni oglądają coś na komputerze. To nudne, wolę poczytać zwiadowców!
c
John Flanagan
Zwiadowcy (tom I: Ruiny Gorlanu)
Tłumaczenie: Stanisław Kroszczyński
Tytuł oryginału: Ranger’s Apprentice: The Ruins Of Gorlan
Książki z serii Zwiadowcy są też dostępne w postaci ebooków i audiobooków.
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Twój komentarz może być pierwszy