Kim jest patron szkoły dla jej uczniów? Może być odklejoną od rzeczywistości postacią, coś symbolizującą, może mającą jakiś związek z jakimiś wartościami, ale daleką i niezbyt obecną w uczniowskiej świadomości. Może być też postacią z apeli i akademii, czczoną obowiązkowo deklamacjami poezji na jej cześć. A czy patron szkoły może być kimś inspirującym, autorytetem, wzorem? Czy może być postacią, którą uczniowie znają nie tylko z nudnych akademii, ale z codziennego doświadczenia szkolnego, postacią, do której w jakiś sposób się odnoszą? Czy patron może być… kimś bliskim? A patronka?

Szkolny patron – (stracona?) szansa na inspirację i autorytet

Z mojego szkolnego życia wspomnienia związane z patronami szkół, do których chodziłam mam dwa. Pierwsze z podstawówki – to była nowa szkoła na nowym osiedlu, rozpoczęła działalność, gdy byłam w piątej klasie. Niedługo później uznano, że nie może pozostać bezimienna i należy znaleźć jej godnego patrona. Znaleziono Jana Kilińskiego. Pamiętam obowiązkowe wkuwanie życiorysu, apele ku czci, nudne wycieczki do Trzemeszna – rodzinnego miasta naszego bohatera. I ogólne poczucie nudy i odklejenia. Odklejenia od szkolnej rzeczywistości tej postaci, która niczym nie trafiała do naszych uczniowskich umysłów czy serc. Nikt z nas bowiem nie myślał, ani nie chciał wzniecać powstań z szablą w dłoni, raczej mieliśmy nadzieję, że wzorce reprezentowane przez Jana Kilińskiego, nigdy nam się nie przydadzą.

Druga przygoda z patronem zdarzyła mi się w liceum. Tym razem szkoła patrona miała i to całkiem zasiedziałego. Jego płaskorzeźba (tablica przedstawiającą popiersie, niezmiennie kojarząca się nam z płytą nagrobną) witała nas każdego ranka w głównym holu szkolnym. Lucjan Szenwald, bo on to był, okazał się postacią niepasującą do zmian ustrojowych, jakie wtedy następowały i zdecydowano, że trzeba go zdetronizować. Dziś ani nie pamiętam dobrze, kim był ów Szenwald, ani czy ktoś go zastąpił na stanowisku patrona, czy może miejsce po płaskorzeźbie w holu głównym zostało na dłużej puste.

Gdzie są nasze patronki?

Jakże inne doświadczenie z patronem szkoły ma moja córka. Kilka dni temu przybiegła do mnie w podskokach i oznajmiła z ogromnym zadowoleniem: „Będzie Hypatia!”. 

Szkoła mojej córki, dotąd bezimienna, włączyła się w akcję organizowaną przez Bank BNP Paribas „Gdzie są nasze patronki?”. Akcja ma na celu zachęcenie szkół, które jeszcze nie mają swojego patrona, do poszukania go w gronie postaci kobiecych. Historia pełna jest wspaniałych kobiet ze świata nauki, sztuki, sportu, działaczek społecznych, laureatek Nagrody Nobla, podróżniczek…, ale 90% patronów polskich szkół to mężczyźni. Celem akcji jest zwrócenie uwagi na inspirujące i ważne postaci kobiet. Bank BNP Paribas nie pierwszy raz podejmuje działania promujące różnorodność i przedsiębiorczość kobiet – wcześniej była kampania „Dlaczego nie ma kobiet na banknotach?”, światowa inicjatywa „Nigdy bez niej” (#JamaisSansElles), czy głośna akcja „Ostatni Twój Weekend. Tym razem akcja oprócz skierowania uwagi na kobiety, może przynieść jeszcze jeden efekt. Szkoły, które wezmą udział w akcji mają szansę na to, by wybrana patronka była kimś więcej niż portretem na ścianie szkolnego holu. 

Proces wyboru patrona szkoły to znakomita okazja do zaangażowania uczniów, stworzenia im przestrzeni do dyskusji, dania możliwości decydowania, dokonywania wyboru. To także moment, kiedy razem z młodymi ludźmi można zastanowić się nad tym, kto ich inspiruje, co to znaczy autorytet, kogo chcieliby naśladować, czy potrzebują życiowych przewodników i gdzie ich mogą znaleźć. 

W szkole mojej córki w proces wyboru patronki zaangażowali się wszyscy uczniowie. Poznawali różne postaci kobiece, dyskutowali o nich, zastanawiali się, która z nich jest im najbliższa, głosowali, znów dyskutowali, przedstawiali swoje rekomendacje i argumenty. Proces wyboru patrona stał się festiwalem nauki, kultury, różnorodności i umysłowego pobudzenia. Szkolny plebiscyt wygrała Hypatia – filozofka ze starożytnej Aleksandrii, matematyczka, dyrektorka szkoły Platońskiej, gdzie nauczała matematyki, filozofii, fizyki i astronomii. W jej otwartych wykładach mogli uczestniczyć wszyscy chętni, bez względu na narodowość czy wyznanie. Jej postawa, wybitny umysł oraz zasady moralne czyniły z niej wybitną osobowość tamtych czasów. Niestety czasy nie doceniły, jak cenną postać mają i Hypatia stała się ofiarą konfliktów religijnych i politycznych. 

Hypatia była kandydatką najbliższą sercu mojej córki. Stąd entuzjastyczny okrzyk Marysi na wieść o wyborze Hypatii na patronkę szkoły. Myślę, że Marysia dostrzegła w Hypatii to, co w niej samej już kiełkuje – poczucie sprawiedliwości, empatię, inteligencję i wierność własnym zasadom. Teraz patronka szkoły może wspierać rozwój tych cech u mojej córki, a także jej koleżanek i kolegów dzięki temu, że uczniowie zostali zaangażowani w proces wyboru, mieli możliwość poznać swoją patronkę nie tylko ucząc się o niej z podręcznika, ale w żywych dyskusjach, wspólnym myśleniu o tym, kim była i jak ją ciekawie zaprezentować innym. Partycypacja, zaangażowanie, współodpowiedzialność, wolność wyboru, demokratyczne zasady – z tym właśnie będzie się kojarzyć patronka dzieciom, które uczestniczyły w procesie jej wyboru. 

Wybierzcie sobie patronkę

Prawie 11 tysięcy szkół w Polsce nie ma jeszcze patrona. Inicjatywa Banku BNP Paribas zachęca do wyboru patronki i wspiera szkoły w tym procesie. Szkoły, które chciałaby mieć patronkę mogą zgłaszać się do programu. Każda placówka, która weźmie udział w naborze, będzie mogła też starać się o grant na promocję nowej patronki. O jego przyznaniu dla szkoły zdecyduje komisja złożona m.in. z przedstawicieli banku oraz fundacji BNP Paribas. 

Na potrzeby akcji stworzono serwis patronki.pl. Oprócz materiałów edukacyjnych i wypowiedzi ekspertów, znalazły się w nim również sylwetki kobiet, które mogą zostać patronkami. Do opracowania listy inspirujących Polek zaproszono Annę Kowalczyk, dziennikarkę, autorkę bestsellera „Brakująca połowa dziejów: krótka historia kobiet na ziemiach polskich”. 

W poszukiwaniu autorytetów

Cieszę się, że Marysia tak się zaangażowała w wybór patronki szkoły. Jej relacja z Hypatią i innymi kobietami-kandydatkami to coś zupełnie innego niż moje wspomnienie o Janie Kilińskim. Z całym szacunkiem dla Jana, pozostał w myślach moich i moich kolegów ze szkoły tylko jeszcze jedną postacią z podręczników, jeszcze jednym człowiekiem w mundurze, którego największą zasługą było to, że walczył na wojnie i zginął. Jako patron został nam narzucony, a naszą rolą było czcić go w standardowy sposób – apelami, pisaniem zadawanych co roku wypracowań i sprawozdań z wycieczek do Trzemeszna.

Młodzież – ta sprzed trzydziestu lat i ta dzisiejsza – potrzebuje różnorodnych inspiracji. Role społeczne, wzorce postaw i zachowań kształtują się od dzieciństwa. Każdy człowiek, w miarę swojego rozwoju stopniowo odkrywa i definiuje, kim jest, co jest dla niego ważne, jak chce postępować. Każdy dorastając decyduje o ścieżce swojego życia. W tych decyzjach i wyborach często – świadomie lub nie – odwołuje się do wzorców z dzieciństwa, do ważnych osób, które poznał, obserwował, od których uczył się życia. To rodzice, nauczyciele, dziadkowie, ale też bohaterowie literaccy, filmowi, postaci z mediów, sąsiedzi… Najlepsze, co możemy zrobić dla dzieci to stworzyć im warunki do poznawania różnorodnych wzorców, do poznawania świata w rozmaitych jego odsłonach, do poszukiwania inspiracji w środowisku bogatym w przykłady, do których mogą się odwołać. A potem dać wolność wyboru, kim chcą być, wierząc, że lata, kiedy zapoznawaliśmy nasze dziecko z różnymi autorytetami, zaowocują w młodym człowieku systemem wartości, które chcieliśmy mu przekazać.


Discover more from Juniorowo

Subscribe to get the latest posts sent to your email.