Najpierw, jeszcze przed czytaniem na dobranoc, oglądałyśmy obrazki. Właściwie nie tyle obrazki, co zdjęcia, bo to one przykuły uwagę mojej sześcioletniej córki. „Mamo, zobacz, miałam taką samą czapkę, jak ta na zdjęciu!”, „A pamiętasz jak ulepiliśmy tego wielkiego bałwana, był prawie taki, jak ten”. Tego wieczoru nie przeczytałyśmy ani jednego wiersza z książki “Nie taka mroźna zima”. Zdjęcia, którymi jest ilustrowana wywołały tyle naszych własnych zimowych wspomnień, że na lekturę nie starczyło czasu.
Nadrobiłyśmy następnego wieczora. Przeczytałyśmy wszystkie!
– Mamo, wiesz dlaczego te wiersze są takie fajne? – rzekło moje rezolutne dziewczę odkładając książkę na stolik obok łóżka. – Bo one są takie… jakby trochę niewierszowe.
To prawda. Zimowe wiersze Margarett Borroughdame nie mają klasycznego równego rytmu i wyraźnych rymów. Zaskakują, a może raczej podskakują. Skojarzyły mi się ze spacerami, podczas których moja córka skacze, hyca, przeskakuje przez pęknięcia chodnika, lub przeciwnie – chodzi po nich łapiąc równowagę na nierównościach, trochę tańczy, trochę maszeruje, trochę po chodniku, więcej po krawężniku. Taka jest też ta książka – jak pełen radości i zachwytu nad światem rytm dziecięcych podskoków.
Ta książka to wiersze, które znakomicie oddają wszystko, czym zima jest dla dzieci. Fotografie ilustrujące tekst uruchamiają wspomnienia, przywołują śnieżne, mroźne, zimowe przygody, które sami przeżyliśmy. Czytajcie ją o każdej porze roku!
c
książkę poleca: Elżbieta Manthey
c
Nie taka mroźna zima
Margarett Borroughdame
wydawnictwo MB Books
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Twój komentarz może być pierwszy