– Mamo, co to są flippery? – zadaje junior jedno z tych swoich pytań znienacka.
– Hmmm… To takie urządzenia do grania z czasów, kiedy jeszcze nie mieliśmy komputerów i Playstation.
– A ty miałaś takiego flippera?
– Ich się nie miało w domu. Żeby pograć, trzeba było iść do klubu, albo pubu. Tam sobie stały, wrzucało się monetę i można było pograć.
– Dlaczego nie w domu?
– Flippery są duże, nie były przeznaczone do osobistego użytku. I drogie.
– Aha… – mówi junior z powątpiewaniem, jakbym sprzedawała mu historyjkę o dinozaurach pykających w bilard.
I gadaj tu z nastolatkiem – tubylcem cyfrowej współczesności. Postanowiłam więc pokazać moim dzieciom flippery – ikonę lat mojego dzieciństwa – na żywo. Kolorowe, błyskające światłami maszyny, w których metalowa kulka toczy się po barwnym blacie obijając się dźwięcznie o różne przeszkody, podczas gdy coraz bardziej rozemocjonowany gracz dwoma przyciskami umieszczonymi po bokach maszyny uruchamia łapki odbijające kulę i wprawiające ją w kolejny szalony pęd po blacie. Wybraliśmy się do Muzeum Flipperów Pinball Station w Warszawie.
To muzeum jest zupełnie nietypowe. Bardziej przypomina klub niż muzealną ekspozycję – tu wszystkiego można dotknąć i nie tylko dotknąć, ale i grać. Po wejściu i opłaceniu biletu wstępu dostaje się opaskę na nadgarstek i… hulaj dusza! Można grać do woli na wszystkich wystawionych tu maszynach. Nie potrzeba monet, bo wszystkie maszyny ustawione są na free play. Jak się ktoś wciągnie w zabawę, może spędzić tu kilka godzin, można też zrobić sobie przerwę na obiad – wyjść i wrócić, bo bilet jest ważny cały dzień (stąd opaski na nadgarstkach, które są przepustką do ponownego wejścia tego samego dnia).
Można tu też umówić się na spotkanie z przewodnikiem i my tak właśnie zrobiliśmy. Chcieliśmy dowiedzieć się o flipperach więcej, niż wiemy. No i żeby ktoś odpowiedział na dociekliwe pytania naszych dzieci. I to był bardzo dobry pomysł, bo pan Bartek oczarował nas wiedzą o flipperach i ich historii oraz opowieściami o tym, jak pozyskują eksponaty do kolekcji, jak je naprawiają i doprowadzają do stanu świetności. Do tego jeszcze nauczył nas naprawdę grać. Do tej pory myślałam, że cała sztuka polega na tym, żeby jak najdłużej utrzymać metalową kulkę w grze, a naliczanie punktów wydawało mi się dość przypadkowe. Okazuje się, że prawdziwa gra polega na wypełnianiu konkretnych zadań, realizowaniu misji i strategii, wbijaniu kulki w określone miejsca w określonym czasie. I że jak się nagle pojawiają trzy kulki naraz, to wcale nie jest przypadek, ani złośliwość maszyny, tylko zasłużona nagroda.
Stołowe gry, w których wykorzystano mechanizm sprężynowy do napędzania kuli pojawiły się już w XVIII wieku. Można uznać, że to przodkowie współczesnych flipperów (wcześniej zwanych pinballami). Ale dopiero lata 30. XX wieku przyniosły tego typu rozrywce popularność. Skonstruowano pierwsze stoły pinballowe działające na monety. Maszyny do gry wystawiano w wielu amerykańskich tawernach i pubach, a inwestycja szybko zwracała się właścicielom, bo klienci chętnie korzystali z tej niedrogiej i łatwo dostępnej rozrywki, by osłodzić sobie nieco codzienność lat kryzysu.
Pierwsze maszyny nie miały łapek do odbijania piłki, a rola gracza polegała tylko na wystrzeleniu kuli za pomocą mechanizmu sprężynowego. Pierwszy model pinballa z łapkami umożliwiającymi odbijanie kuli i utrzymywanie jej dłużej w grze pojawił się w 1947 roku. Wykorzystanie prądu elektrycznego, a potem elektroniki w maszynach do gry pozwoliły na wprowadzanie coraz bardziej ambitnych wyzwań dla graczy i coraz bardziej atrakcyjnych elementów. Dziś nie wyobrażamy sobie flipperów bez kolorowych migających światełek i dźwięcznych brzdęków.
Dopiero w latach 80. flippery powoli straciły na popularności. Zaczęła się epoka gier wideo, a miejsce flipperów zajmowały tzw. arkadówki z takimi grami jak Space Invaders, czy Pac-Man. Ale projektanci i producenci flipperów potraktowali to jak wyzwanie, wprowadzając do swoich maszyn kolejne elementy: gry wielopoziomowe, multiball i inne ciekawe nowości.
Najstarszy eksponat w Muzeum Flipperów pochodzi z 1938 roku. Kolejne reprezentują lata 60., 70., 80 i 90. – ustawione wzdłuż głównej ściany chronologicznie. Dokładnie widać, w którym momencie flipperowej historii pojawiła się elektronika. Świat flipperów miał też swoje wielkie osobowości – kapryśnych projektantów, pomysłowych innowatorów, swoje top modele i masowe produkcje. Zobaczycie tu model, który jest absolutnym kolekcjonerskim must have, dowiecie się, dlaczego jeden jest wyższy od wszystkich innych i zajrzycie flipperowi w elektroniczne bebechy.
Tymon sporo reguł gry odkrył samodzielnie, przez doświadczenie, czyli po prostu grając, ale kiedy wzbogaciliśmy się o wiedzę na temat flipperów, gra stała się znacznie ciekawsza. Tata poznawszy tajniki strategii potroił swoje punktowe rezultaty i razem z synem prześcigali się w odkrywaniu kolejnych sztuczek. Marysia początkowo zafascynowana błyskającymi kolorowo maszynami, po jakimś czasie straciła zainteresowanie i już myśleliśmy, że jedno z nas spędzi resztę popołudnia z jęczącym dzieckiem u boku, ale dziecko jęczeć przestało, gdy tylko odkryło arcadówki i zaczęło wygrywać w Pac-Mana. Na mnie odbijanie metalowych kul, kolorowe światełka i dźwięczne brzdęki flipperów podziałały bardzo relaksująco. Bawiliśmy się świetnie. Będziemy tu wracać! Was też namawiam na taką przygodę.
Interaktywne Muzeum Flipperów Pinball Station
ul. Kolejowa 8a, Warszawa
Więcej informacji na stronie pinballstation.pl
c
Elżbieta Manthey – jestem dziennikarką i blogerką. Współpracuję z Gazetą Wyborczą, pisałam dla miesięcznika GaGa i kwartalnika Twój Junior. Mam dwoje dzieci – Marysię i Tymona. Angażuję się w różne działania na rzecz lepszej edukacji i świata przyjaznego dzieciom. Tropię i opisuję nowinki i ciekawe pomysły edukacyjne. Piszę o wychowaniu opartym na szacunku wobec dzieci. Uwielbiam książki – również te dla młodych czytelników. Moje ulubione miejsce na Ziemi to Wielka Rawka w Bieszczadach, z której rozciąga się zjawiskowa panorama gór. Najlepiej odpoczywam podróżując z mężem i dziećmi oraz spotykając się z przyjaciółmi.
Twój komentarz może być pierwszy