Naszym dzieciom przyszło dojrzewać w trudnych czasach. Ledwo zaczęliśmy sobie jakoś radzić z pandemią, wybuchła wojna. Świat jest niestabilny, nieprzewidywalny i burzy poczucie bezpieczeństwa. A i bez tego okres dojrzewania jest wystarczająco trudny. W trudnym świecie i trudnym czasie wyjątkowego znaczenia nabiera literatura, w szczególności fantasy. Książki o smokach, magicznych stworzeniach, artefaktach obdarzonych szczególną mocą mają dla młodych czytelników szczególne znaczenie, z którego prawdopodobnie ani oni, ani rodzice i nauczyciele nie zdają sobie sprawy. Przyjrzyjmy się, jakie „moce” kryją się w książkach fantasy i dlaczego młodzi ludzie tak chętnie po nie sięgają.
Moc pierwsza: bezpieczne schronienie
Na pierwszy rzut oka świat fantasy po prostu pozwala uciec od bieżących problemów. I jest to wielka zaleta literatury w ogóle, a fantasy w szczególności. Świat magii, niesamowitych stworzeń, baśniowych miejsc i postaci, to świat, w którym wszystko jest możliwe a jednocześnie nie opuszcza nas przekonanie, że cokolwiek się wydarzy, w końcu wszystko dobrze się skończy. To cudowne miejsce, w którym młodzi czytelnicy mogą się schować przed szkolnymi wymaganiami ponad siły, przed oczekiwaniami rodziców, przed udrękami okresu dojrzewania, konfliktami, niską samooceną, przed presją, jakiej doświadczają ze wszystkich stron, nawet od samych siebie. W świecie fantasy mogą być sobą i nikt ich nie ocenia. Kiedy życie wydaje się do bani, ucieczka w fantastyczny świat książek jest znacznie lepszym rozwiązaniem, niż alkohol, czy inne substancje chwilowo znieczulające na ból egzystencji.
Szukanie schronienia w świecie fantasy wcale nie musi oznaczać unikania problemów, czy „odklejania się od rzeczywistości”. To raczej mechanizm obronny, pomagający radzić sobie z tym, co trudne. Kiedy życie przytłacza, zanurzenie się w lekturze pozwala złapać oddech i nieco zdystansować się od kłopotów, zrewidować własną perspektywę, daje czas, by emocje opadły.
Moc druga: wyjaśnianie rzeczywistości
Ale fantasy to nie tylko sposób na odpoczynek od rzeczywistości. Bo powieści fantasy, wbrew pozorom, nie są o świecie, który nie istnieje, lecz o tym, w którym żyjemy. Tyle że opowiadają o nim nie wprost. I na tym polega druga szczególna ich moc – pozwalają w bezpieczny sposób przyjrzeć się temu, co w naszej rzeczywistości trudne, straszne, niezrozumiałe. Tłumaczą świat, dając nadzieję i siłę do zmierzenia się z nim.
Piąty, finałowy tom cyklu „Smocza Straż” Brandona Mulla (kontynuacji znakomitego „Baśnioboru”) to opowieść o wojnie ze smokami. Można było ją przewidzieć – mówią niektórzy. Jednak wszyscy chcieli wierzyć w trwałość układu ze smokami. I choć kolejne wydarzenia, które obserwowaliśmy od pierwszego tomu “Smoczej Straży”, wyraźnie podkopywały równowagę świata, nie mieściło się w głowie, że może dojść do tak dramatycznej sytuacji. Celebrant to jednak niebywale ambitny smoczy król z silną osobowością, który nie cofa się przed niczym w drodze do celu. Wydaje się, że świat stanął na głowie. Nic nie jest pewne. Nic nie jest takie, jak było. Nic nie jest przewidywalne.
Brzmi jakoś znajomo, prawda? W dodatku w tym tomie pojawia się też “wątek polski”. Jakby Brandon Mull przewidział, co się tu u nas nawyprawia i specjalnie dla nas napisał tę finałową część „Smoczej Straży”. Żeby wzmocnić młodych czytelników, żeby pomóc im zrozumieć wojnę, walkę, jej sensy i nonsensy. I żeby podnieść ich na duchu. W tej książce świat staje na krawędzi upadku, ale nie jest to ponura wizja apokalipsy. Istotnym przesłańniem książek Brandona Mulla jest to, że z każdej sytuacji jest jakieś wyjście, nawet z takiej, która wydaje się kompletnie beznadziejna. Młody czytelnik, który zdecyduje się przeżyć tę niesamowitą czytelniczą przygodę jaką jest lektura „Baśnioboru” i „Smoczej Straży”, nie raz pomyśli, że sytuacja wydaje się bez wyjścia, a kilka kartek dalej zobaczy, że wyjście staje się widoczne gdy spojrzeć z innej perspektywy, albo gdy wraz z upływem czasu pojawiają się nowe okoliczności.
Moc trzecia: kompas w świecie relacji społecznych
Czytanie fantasy to ścieżka prowadząca do zrozumienia ludzkiej natury, w tym swojej własnej. Nawet jeśli bohaterowie umieszczeni są w fantastycznym otoczeniu, towarzyszenie im i obserwowanie, jak sobie radzą w rozmaitych sytuacjach pozwala młodym czytelnikom zrozumieć działania, emocje i relacje z prawdziwego świata. Niesamowita różnorodność postaci pozwala czytelnikom poznać różne perspektywy, sposoby myślenia i działania. Możemy się im dobrze przyjrzeć, pozostając w bezpiecznej pozycji uważnego obserwatora.
Fantasy to nie cukierkowa wizja świata, ani taka, gdzie bohaterowie dzielą się na jednoznacznie pozytywnych i jednoznacznie negatywnych. Tu młodzi czytelnicy mogą przyjrzeć się szerokiej skali szarości i nieoczywistości. Postaci są niejednoznaczne, mają swoje historie, swoje emocje, motywy działania… W świecie opisanym na kartkach pięciu tomów “Baśnioboru” i jego kontynuacji – „Smoczej Straży”, każda z postaci jest dowodem na to, że nic nie jest takie, jak nam się wydaje, a to, co zwykliśmy etykietować jako dobre lub złe, przeplata się ze sobą. Wróżki nie są tylko pięknymi istotami machającymi różdżką. Bywają kapryśne, waleczne, silne, próżne, urażone mogą być bardzo niebezpieczne. Uwięziona wiedźma, choć odrażająca, momentami wzbudza współczucie, a czasami jedynym wyjściem jest skorzystać z jej pomocy. Malutkie Nypsiki wydają się „żartem historii”, a jednak bez nich siła olbrzymów zdałaby się na nic. Grzeczna ostrożna Kendra czasem sięga po pomoc obmierzłych demonów, jednorożec – świetlista nieskalana istota – może wkroczyć na ścieżkę ciemności i pustki, smok może stać się sprzymierzeńcem. Ci, których mieliśmy za wiernych towarzyszy mogą okazać się zdrajcami, ci, których nie docenialiśmy – wybawcami.
Moc czwarta: wsparcie w dojrzewaniu
Młodzi czytelnicy w literaturze fantasy zobaczą nie tylko plejadę charakterów i relacji społecznych, w fikcyjnych bohaterach zobaczą też samych siebie. „Baśniobór” jest historią dojrzewania rodzeństwa: Setha i Kendry. Seth ma talent do pakowania się w kłopotyjest niesforny, ciekawski, spontaniczny i nieco nieodpowiedzialny W przeciwieństwie do swojej starszej siosty Kendry, która jest rozważna, ostrożna, nie lubi ryzyka ani łamania zasad. Obydwoje rozpoczynają swoją wielką przygodę w magicznym świecie przekraczając granice posiadłości swoich dziadków, gdzie rzuca się w oczy ostrzegawcza tablica: „Nikt kto tu wejdzie, nie wyjdzie niezmieniony”. Kalejdoskop ich fantastycznych przygód w Baśnioborze jest opowieścią o odkrywaniu własnego potencjału, poznawaniu siebie, nawiązywaniu relacji z innymi. Kendra i Seth w fantastycznym świecie próbują życia, jednak wciąż pod opieką dziadków i przyjaciół, zapewniających bezpieczeństwo i będących zawsze „awaryjnym wyjściem”, gdy problemy zaczynają być zbyt poważne dla dwójki dzieci. W „Smoczej Straży”, w której Brandon Mull opisuje dalsze ich losy, zarówno Seth jak i Kendra nie mają już żadnego „awaryjnego wyjścia”. Babcia i dziadek, doświadczeni strażnicy w magicznym świecie, już na początku powieści zostają zamknięci w bezpiecznym schronie, z którego nie mogą pomagać swoim wnukom. Najbliżsi dorośli przyjaciele też rozpierzchli się po całym magicznym świecie. Kendra i Seth muszą radzić sobie samodzielnie, albo szukać pomocy na własną rękę. To już nie próbowanie życia, to życie samo w sobie. Muszą sami podejmować decyzje, brać na siebie odpowiedzialność za nie. Muszą mierzyć się z sytuacjami, w których jest więcej niewiadomych niż pewników. Muszą też mieć odwagę korzystać z własnych mocy i możliwości.
Zarówno „Baśniobór” jak i „Smocza Straż” opowiadają o niezwykle ważnych, szczególnie dla poznających życie nastolatków, sprawach. O popełnianiu błędów i mierzeniu się z ich konsekwencjami. O wpadaniu w kłopoty i poszukiwaniu rozwiązań. O tym, że czasami musi minąć pięć tomów wielowątkowej akcji, w której pojawią się kolejne problemy do rozwiązania, by ostatecznie uporać się z tym, od czego zaczęliśmy. Młodzi czytelnicy mogą tu zmierzyć się z tym, co ich dręczy na co dzień – ze zwątpieniem w swoją wartość, z osamotnieniem, z kuszącym obliczem zła i z jego zwodniczą naturą… Towarzysząc Sethowi, mogą zobaczyć, jak radzi sobie nie superbohater, lecz chłopak, który podobnie jak oni wątpi w siebie, ma wyrzuty sumienia, zostaje sam z problemami, gubi się i błądzi. Seth pokazuje swoim rówieśnikom czytającym o jego przeżyciach, że nawet w mrocznym galimatiasie, mają też zasoby, które pozwalają sobie z nim poradzić. Nie jest to ani łatwe, ani proste, czasem błądzi się tak bardzo, że można zapomnieć o tym, kim się jest. Po drodze nie zawsze dysponujemy tym, co jest nam potrzebne, nie zawsze możemy skorzystać z pomocy, ale nigdy nie zostajemy z pustymi rękami. Z kolei Kendra uczy się, jak samodzielnie oceniać sytuację, jak wyważać racje, co robić, gdy ani zasady, ani dorośli nie podpowiadają rozwiązań. Doświadcza tego, że nic nie jest oczywiste, że czasami trzeba przekroczyć własne granice.
Pozornie nie związany z rzeczywistością świat fantasy w wyjątkowy sposób pomaga młodym ludziom tę rzeczywistość zrozumieć, uczy, jak sobie z nią radzić, wspiera w odkrywaniu własnego ja i w drodze do dorosłości. W tych książka wiele jest mądrych treści, które sami próbujemy lub chcielibyśmy podsunąć naszym dorastającym dzieciom. Nam nie jest łatwo dotrzeć z nimi do naszych latorośli, ale tacy autorzy jak Brandon Mull świetnie pomagają nam w tym zadaniu. Fantasy to wyjątkowa literatura na trudne czasy. Nie tylko na czas światowego kryzysu, ale też na czas, który jest osobiście trudny, jak choćby okres dojrzewania.
autorka: Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, blogerka, prezeska Fundacji Rozwoju przez Całe Życie, mama Marysi i Tymona. Propaguje wychowanie i edukację oparte na szacunku dla dzieci. Tropi nowinki i nowoczesne pomysły edukacyjne, angażuje się w różnorodne działania na rzecz lepszej edukacji. Miłośniczka książek, również tych dla dzieci i młodzieży. Najlepiej odpoczywa odwiedzając ciekawe miejsca i doświadczając świata wspólnie z mężem i dziećmi.
Twój komentarz może być pierwszy