Artykuł na temat kar (“Dlaczego moje dzieci nie są karane”) wywołał wiele komentarzy, wśród których duża część wyrażała wątpliwości i pytania – jeśli nie kara, to co? Jak sobie radzić z zachowaniami, które nam się nie podobają? Jeśli nie zastosujemy kary, to czy i jak dziecko nauczy się zasad? Jeśli nie zostanie ukarane, to potem dozna szoku, kiedy życie je będzie karało, więc jak “zahartować” dziecko nie stosując kar? No i czym w ogóle jest kara, a czym konsekwencja?

Można długo o tym rozprawiać podpierając się literaturą i artykułami. W skrócie na te pytania odpowiedziałabym tak:

Zrozumienie

Warto poczytać o tym, jak rozwija się dziecko na każdym etapie życia. Dzięki temu dowiemy się, które zachowania są naturalne i znajdują się w rozwojowej normie, bo każdy etap takowe posiada. Uświadomimy sobie też, że wiele zachowań jest wyrazem emocji lub potrzeb dziecka, które jeszcze nie potrafi opowiedzieć o nich. Łatwiej pogodzić się z faktem, że dwulatek wszystkich gryzie, kiedy wiemy, że może to być po prostu próba nawiązania kontaktu, a nawet wyrażenia miłości. Jeśli spojrzymy na takie zachowania okiem “detektywa” i zamiast karać spożytkujemy energię na poszukiwanie przyczyn problemu, może się okazać, że aby go rozwiązać, wystarczy na przykład częściej przytulać nasze dziecko, bawić się z nim, okazać więcej zainteresowania.

Zrozumienie, to hasło dotyczące obu stron. Nie tylko my starajmy się odkryć, jakie emocje powodują dzieckiem, ale też pomóżmy jemu w ich zrozumieniu. Nazywajmy, pokazujmy jak sobie z nimi radzić w zdrowy sposób, jak inaczej je wyrazić.

Akceptacja

Zaakceptujmy to, że dziecko ma takie samo prawo odczuwać emocje jak i my – dorośli. Weźmy jednak pod uwagę i zaakceptujmy też to, że nie potrafią jeszcze ich wyrażać w “dorosły” sposób. (Zauważam, że i dorosłym często brakuje tej umiejętności.) Postarajmy się też uznać, że zachowanie dziecka jest jedynie objawem, a nie “chorobą”. Im szybciej dojdziemy do tego, co było powodem tego, że dziecko kogoś ugryzło, uderzyło, że krzyczy czy robi coś, na co nie ma w nas zgody, tym szybciej będziemy w stanie pomóc dziecku. A co za tym idzie – zniwelować niepożądane zachowania. Warto mieć jednak na uwadze, że usunięcie jednej przyczyny nie gwarantuje nam, że dziecko nigdy więcej tak się nie zachowa. Konsekwentnie okazując akceptację uczuć i emocji damy dziecku poczucie bezpieczeństwa, które z czasem zaowocuje zmianą reakcji na zdrowsze.

Zaufanie

Zaufajmy dziecku, że to, co robi nie ma na celu skrzywdzenia czy sprawienia przykrości. Zaufajmy, że kiedy krzyczy, bije czy kopie, to dlatego, że nas potrzebuje. Czasami do zabawy, czasami do zwrócenia uwagi na jego sprawy, a czasami do pomocy w poradzeniu sobie z emocjami, które są w nim, a których ono kompletnie nie rozumie. Zaufajmy też w każdym innym aspekcie: że biegając po sklepie i zdejmując wszystko z półek dziecko wcale nie chce utrudnić nam życia (to wszystko po prostu jest takie kolorowe, takie ciekawe, takie nowe). Zaufajmy, że wchodząc na drabinki zrobi wszystko, aby mu się udało (zamiast krzyczeć z daleka “zejdź natychmiast!” a kiedy spadnie karać za nieposłuszeństwo), że niosąc szklankę z wodą – nawet jeśli wylało się z niej nieco – dziecko naprawdę starało się donieść pełną (cieszmy się, że dotarła choć część płynu zamiast rugać za rozlanie kilku kropel). Zaufajmy, że cokolwiek dziecko robi, jego celem jest rozwój, uczenie się, zaspokojenie ważnych potrzeb, a nie zrobienie nam na złość, zniszczenie czegokolwiek lub okazanie braku szacunku. Dziecko codziennie chce być lepsze. Raczej bierzmy z niego przykład zamiast próbować je za to karać.

 

Budowanie relacji

Budujmy bliskie relacje. Jak to robić? Rozmawiajmy, zamiast karać za złe i nagradzać za dobre. Dajmy wszystko powyższe plus zainteresowanie, a relacje będą budować się tak po prostu, jako “efekt uboczny”, bez specjalnych wytycznych. Pamiętajmy jednak, że to proces i nie oczekujmy natychmiastowych efektów. Cierpliwość i konsekwencja będą naszymi sprzymierzeńcami.

Naturalne konsekwencje

Pozwólmy na odczuwanie naturalnych konsekwencji. Czym różnią się one od kar? Jeśli dziecko stłucze szklankę, uderzy mamę, u której po tym zobaczy grymas bólu na twarzy, zgubi pieniądze na zabawkę, pokłóci się z rodzeństwem, czuje się z tym źle. To złe samopoczucie jest konsekwencją. Poza tym: stłuczoną szklankę trzeba posprzątać, zabawki po zgubieniu pieniędzy dziecko nie kupi, a jeśli pokłóci się z rodzeństwem, to będzie się bawić samo i musi wziąć odpowiedzialność za pogodzenie się – to są naturalne konsekwencje jego zachowań. Doświadczenie ich jest dla dziecka wystarczająco dotkliwe.

Czym natomiast jest kara? Jest tym, co dzieciom odbieramy lub narzucamy, aby “odczuły, że źle zrobiły”. Kara nie wynika bezpośrednio z tego, co się stało, co dziecko zrobiło, lecz jest naszym celowym działaniem z intencją wychowawczą. Karanie często kojarzy nam się z biciem lub odebraniem przywilejów typu tablet czy kieszonkowe. Niestety to tylko część definicji. Karą jest też odebranie siebie – obrażanie się na dziecko, wymowne milczenie, brak zainteresowania, bo było “niegrzeczne”, niewysłuchanie zdania dziecka, szantaż emocjonalny – na przykład mówienie, że się dziecka nie lubi/nie kocha, bo zrobiło to i to oraz tzw. “karny jeżyk”, czyli “usiądź tu i zostań dopóki nie przemyślisz swojego zachowania”.

Żadna kara nie daje pola do rozmowy. A to rozmowa jest fundamentem relacji, nawet jeśli jest rozpoczęta we wzburzeniu. To dzięki rozmowie, a nie karze, dziecko może zrozumieć, dlaczego nie powinno postępować w jakiś sposób oraz jakie są inne sposoby zachowania w danej sytuacji. Tym bardziej, że kara wymierzana jest często za zachowania, które są naturalne lub wynikają z niezaspokojonych potrzeb dziecka, a więc jest “niezawiniona” czyli po prostu niesprawiedliwa.

Trudno odchodzi się od starych “sprawdzonych metod wychowawczych”. Zwłaszcza wtedy, kiedy dzięki nim wydaje nam się, że uzyskujemy niemal natychmiastowe rozwiązanie kłopotu. Tylko czy o to właśnie chodzi w wychowaniu? O szybki czy o długotrwały efekt? O efekt pozorny, czy rzeczywiste zrozumienie?

creceived_1316953434984695

autorka: Anita Dybowska – mama trójki dzieci. Lektor, metodyk. Interesuje się psychologią. Bardzo lubi czytać książki i tańczyć.

 

cc

foto: Pixabay


Discover more from Juniorowo

Subscribe to get the latest posts sent to your email.