Nudności, zawroty głowy, w końcu torsje. Bywa, że nawet krótka podróż samochodem może być dla juniora prawdziwą męką. Dzieci cierpią na chorobę lokomocyjną częściej niż dorośli.
Choroba lokomocyjna to przypadłość, której przyczyną jest zaburzenie pracy błędnika, czyli niewielkiego organu w uchu wewnętrznym odpowiedzialnego za poczucie równowagi i określanie położenia i ruchu ciała w przestrzeni. Wrażenia rejestrowane przez błędnik są potwierdzane poprzez wzrok. Jeśli się zgadzają, wszystko jest w porządku. Problem pojawia się wtedy, gdy błędnik odczytuje inne sygnały, niż wzrok, np. wyczuwa ruch, gdy oczy patrzą na nieruchomy przedmiot. Osoby wrażliwe zaczynają wtedy cierpieć na bóle i zawroty głowy, do których dołączają nudności, a w skrajnych przypadkach torsje i oczopląs. Na szczęście istnieje kilka sposobów, dzięki którym możemy załagodzić skutki choroby lokomocyjnej, a nawet do niej nie dopuścić.
Pierwsze, najpowszechniejsze skojarzenie to Aviomarin lub inny lek zawierający dimenhydrynat, substancję, która działa silnie hamująco na ośrodek wymiotny w rdzeniu przedłużonym i odruchy błędnikowe. Pomaga i dzieciom i dorosłym, niestety nie jest obojętna dla zdrowia. Skutki uboczne to dość długa lista zakończona ostrzeżeniem, by po jego zażyciu absolutnie nie prowadzić pojazdów mechanicznych ani obsługiwać urządzeń mechanicznych. W dodatku ze względu na silne działanie nie wolno podawać go dzieciom do szóstego roku życia. Co więc możemy zrobić w zamian?
Aviomarin – możliwe skutki uboczne:
Może powodować: uczucie osłabienia, zmęczenia, senność i zaburzenia koncentracji; niekiedy niepokój, nudności i wymioty, biegunkę lub zaparcia, suchość błony śluzowej jamy ustnej. Rzadko, po bardzo dużych dawkach, mogą wystąpić: zaburzenia widzenia (upośledzenie widzenia w ciemności i widzenia kolorów), trudności w oddawaniu moczu, niedokrwistość hemolityczna, zawroty głowy, obniżenie ciśnienia tętniczego krwi. Sporadycznie: złuszczające zapalenie skóry, ból głowy, zmniejszenie łaknienia, bezsenność, reakcje alergiczne. Długotrwałe stosowanie może prowadzić do zależności lekowej. Podczas leczenia nie należy prowadzić pojazdów, obsługiwać urządzeń mechanicznych.
Po pierwsze i najważniejsze – spróbujmy skoordynować błędnik ze wzrokiem. W czasie jazdy odczuwamy ruch, kołysanie i przeciążenia związane z przyspieszaniem, zwalnianiem i zmianą kierunku. Niech więc oczy widzą to samo – nasz junior (i każda osoba cierpiąca na chorobę lokomocyjną) powinien więc po prostu patrzeć za okno. Kiepskim pomysłem będzie zarówno czytanie jak i wpatrywanie się w ekran telefonu, tabletu czy monitora zwieszonego z tyłu zagłówków przednich foteli.
Wiadomo, że nic tak nie skraca podróży, jak film, ale jeśli dziecko ma skłonności do choroby lokomocyjnej, naprawdę lepiej z niego zrezygnować.
Zamiast tego można zaproponować prostą grę: kto pierwszy zobaczy np. żółty samochód. Albo karetkę pogotowia, motocykl, pana w okularach, bociana lub dom z niebieskim dachem – możliwości są nieograniczone. A jeśli wypatrywanie rzeczy się znudzi, niezastąpionym przyjacielem w podróży będzie dobry audiobook – dzieci (i rodzice też!) szybko zatopią się w opowieści, a wzrok będzie mimowolnie śledzić krajobrazy i nie skupi się na wnętrzu auta.
Drugi sposób na zmniejszenie ryzyka wystąpienia choroby lokomocyjnej leży po stronie kierowcy. Im łagodniejsza jazda, tym mniej nasze ciało narażone jest na przeciążenia. A więc unikamy zarówno gwałtownych przyspieszeń, jak i mocnego hamowania. W zakręty wchodzimy łagodnie i staramy się je pokonywać regularnym łukiem. Widząc z daleka czerwone światło, hamujemy silnikiem, by jak najłagodniej wytracić prędkość, a tuż przed zatrzymaniem auta odpuszczamy lekko hamulec, by zatrzymać się bez szarpnięcia. Powstrzymujemy ambicję i nie ścigamy się z sąsiadem, gdy zapali się zielone, a na drodze szybkiego ruchu staramy się jechać ze stałą prędkością.
Trzeci sposób na chorobę lokomocyjną to… przesiadka na przednie siedzenie. To czysta fizyka: przednie fotele znajdują się mniej więcej pośrodku samochodu i przez to są mniej narażone na wszystkie ruchy karoserii niż drugi rząd siedzeń umiejscowionych nad tylną osią. Polski kodeks drogowy nie zabrania przewożenia dzieci z przodu, pod warunkiem wyposażenia w odpowiedni fotelik.
Dodatkowo warto robić przerwy w podróży, wietrzyć wnętrze samochodu i używać klimatyzacji. Na czas podróży nie używajmy żadnych perfum ani drzewek zapachowych i innych chemicznych aromatów i odświeżaczy powietrza. A gdy pojawią się objawy, pomóc może chłodny kompres na czoło i kark.
.
Foto: Pixabay
Wakacyjny bagaż – jak zapakować się do auta by nie dostać mandatu
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Twój komentarz może być pierwszy