Świat kupek to tzw. spin-off Świata Dysku. Pojawił się w Niuchu (jedna z powieści cyklu) jako książeczka, którą komendant Sam Vimes czytał na dobranoc swemu synkowi, Samowi Juniorowi. Dla miłośników prozy Pratchetta to wystarczająca rekomendacja. Od razu więc uprzedzę, że jestem fanatycznym miłośnikiem Świata Dysku. Z tego też powodu lektura tej książeczki nie była dla mnie konieczna, żeby wiedzieć, że mi się ona podoba. Skoro napisał ją Pratchett i skoro jest częścią Świata Dysku, to jasne, że mi się podoba. Sama lektura może to jedynie potwierdzić.

Zanim jednak oddamy się lekturze, należy nam się wyjaśnienie, dlaczego w ogóle powinniśmy, pardonnez-moi, zgłębić temat kupek. Otóż dlatego, że kupki – czy nam się to podoba, czy nie – są częścią naszego świata. Jak napisał Pratchett we wstępie: Co odpływa, to powraca, choć nie musimy się przyglądać, gdy nas mija. Ale zachowywanie się jak koty i wiara, że jeśli czegoś nie widzimy, tego nie ma, to sposób myślenia, który nie uchodzi w eleganckim towarzystwie. Bez nawozu, bez gnoju, nie istniałoby rolnictwo, a bez rolnictwa nie byłoby ludzi wartych uwagi. Nic dodać nic ująć.

Świat kupek to książeczka, której autorką Pratchett uczynił pannę Felicity Beedle (czołową twórczynię literatury dziecięcej w Świecie Dysku) i powyższy cytat ze wstępu jest jej autorstwa. Panna Beedle opisała historię chłopca imieniem Geoffrey, który został wysłany do swej babki, mieszkanki Ankh–Morpork, metropolii Świata Dysku. Mama Geoffreya ma oczekiwania, jak wyjaśniono chłopcu, w związku z czym musi on opuścić dom rodzinny dopóki sprawy się nie ułożą. Krótko mówiąc, mama spodziewa się drugiego dziecka, więc pierwsze odsyła do babci, żeby się nie pałętało pd nogami. Troszkę to okrutne, ale w XIX wieku nikogo to specjalnie nie dziwiło, a Świat kupek stylizowany jest właśnie na wiktoriańską Anglię.

Babka Geoffrey’a, wysoka, chuda dama ubrana na czarno i nosząca przerażające okulary okazuje się osobą czułą i ciepłą. Otacza nieco zagubionego Geoffrey’a troską, a tęsknotę i niepewność łagodzi podarunkiem w postaci szczeniaczka, którego natychmiast nazywa Lejkiem (kto zgadnie, dlaczego?). Gorzej ze służącą Lily, osobą od początku niechętną chłopcu i nieprzyjazną. Ale w sumie czy można jej się dziwić? Lily bowiem była najstarszą z rodzeństwa, które poza nią składało się z jedenastu braci. Doświadczenie mówiło jej, że mali chłopcy stanowią jedyne źródło kłopotów oraz główną przyczynę brudu, bałaganu i hałasu.

I faktycznie – pierwszy dzień i od razu brudny kłopot. W czasie wizyty w ogrodzie Geoffrey zostaje obsrany przez przelatującego ptaka (autor recenzji dość długo zastanawiał się nad synonimem tego niezbyt eleganckiego słowa, ale doszedł do wniosku, że trudno będzie o bardziej pasujące określenie tego, co się wydarzyło. Poza tym nie bądźmy hipokrytami). A o wydarzeniu wspomnieć należy, bo to właśnie ono zapoczątkowało niezwyczajne hobby Geoffrey’a – kolekcjonowanie kupek. Ambicją chłopca stało się zgromadzenie pozostałości po każdym stworzeniu, które zamieszkuje Świat Dysku. Rosnącą każdego dnia kolekcję Geoffrey trzyma w jednej ze starych szop w ogrodzie oddanej mu przez pełnego zrozumienia ogrodnika, Prostego Starego Humphrey’a, jak kazał się nazywać. Zrozumienie, które okazał, nie powinno nas dziwić, w końcu ogrodnicy wiedzą, jak cenna jest każda kupka.

[poll id=”2″]

A przy okazji – na Niewidzialnym Uniwersytecie znajduje się Gablota Osobliwości, która pośród wielu wspaniałych eksponatów zawiera próbki odchodów każdego stworzenia Świata Dysku. Tak więc kolekcja Geoffrey’a będzie drugą istniejącą. Na szczęście chłopiec nie jest tego świadomy, a my mu o tym nie wspomnimy. PRAWDA!?

Geoffrey codziennie zatacza coraz szersze kręgi w poszukiwaniu eksponatów, a czytelnik wraz z nim poznaje kolejne, niekiedy zdumiewające fakty o ekskrementach. I tych zupełnie zwyczajnych, jak mysie bobki czy ptasie bomby, i tych całkowicie niezwykłych, jak odchody kotów rasy Ting-Tang Bang, z których wyrabia się sztuczne ognie.

Świat kupek to książka, której wartość edukacyjna jest tylko jedną z wielu zalet. Co najmniej równie cenne jest poczucie humoru Terry’ego Pratchetta oraz możliwość ponownego wkroczenia do Świata Dysku. Dla tych, którzy przewędrowali go wzdłuż i wszerz po wielokroć, jest to wartość wręcz bezcenna. I z tych powodów gorąco tę pozycję polecam zarówno juniorom jak i ich rodzicom.

 

Wojciech Musiał – Współzałożyciel Juniorowa. Z wykształcenia nauczyciel języka angielskiego, ale niepraktykujący. Dziennikarz radiowy, obecnie pracuje w Radiu Kraków, wcześniej w RMF Classic i w Złotych Przebojach. Ojciec Stasia i Zosi, mąż Anetki. Lubi jazz, jogę i święty spokój. Nie lubi braku poczucia humoru, hałasu i zapachu, który powstaje z połączenia wystygłej herbaty z ogryzkiem od jabłka.

.

p.s.

Na osobną pochwałę zasługują ilustracje Petera Dennisa. Cudownie nawiązują do klasyki brytyjskiej literatury dla dzieci, na czele z „Alicją w krainie czarów”.  Dzięki nim książka jest dwa razy bardziej urocza i dowcipna.

 

Terry Pratchett przedstawia:

Pannę Felicity Beedle i jej “Świat Kupek”

Ilustracje: Peter Dennis

Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa

Wydawnictwo Prószyński i S-ka

 


Discover more from Juniorowo

Subscribe to get the latest posts sent to your email.