Na tych koncertach można tańczyć i śpiewać, można podejść do instrumentu i zajrzeć do środka tuby czy fortepianu. Można stanąć przy dyrygencie, a nawet zamiast dyrygenta – chwycić batutę i spróbować pokierować orkiestrą. Zabawa na sto dwa przy muzyce, nomen omen, poważnej.

Dzieci to najbardziej wymagająca publiczność na świecie. Instynktownie wyczuwają fałsz, znudzenie, rutynę, chałturę. A znudzenie pokazują bezlitośnie: wiercąc się na fotelach, rozmawiając, dłubiąc w nosie i głośno pytając rodziców, kiedy wreszcie będzie koniec.

Gdy byłem początkującym muzykiem, starszy kolega poradził mi, bym nabrał doświadczenia grając koncerty dla dzieci. Jak to!? – zareagowałem z oburzeniem. – Ja, poważny, profesjonalny instrumentalista po studiach muzycznych mam grać w jakichś przedszkolach i podstawówkach? – Tak – odpowiedział kolega – jeśli poradzisz sobie przed dziećmi, to żadna publiczność nie będzie ci straszna – opowiada Jurek Dybał, dyrektor orkiestry Sinfonietta Cracovia, która na początku tego roku rozpoczęła cykl koncertów dla dzieci zatytułowany Sinfonietka.

Sinfonietka – muzyka nie całkiem poważna

IMG_206034337605268Wychodząc z założenia, że dla dzieci najważniejsza jest zabawa, muzycy postawili na pełną swobodę zachowania. Dozwolona jest każda spontaniczność. Można podejść do orkiestry i popatrzeć z bliska, można zatańczyć, zaśpiewać (w stosownych, wskazanych przez dyrygenta miejscach, bo niekontrolowany hałas to jedyna rzecz, która może zniszczyć koncert). Można nawet dołączyć do orkiestry i zagrać razem z nią!

W czasie koncertu uwagę dzieci przykuwają barwne opowieści Jurka Dybała, który potrafi nawiązać znakomity kontakt z młodą publicznością. Dodatkową atrakcją jest rysowanie czy opisywanie ruchami rąk tego, co się słyszy, a także budowanie nastroju poprzez projekcje multimedialne czy grę oświetleniem.IMG_206166895007717

Repertuar koncertów Sinfonietki jest bardzo zróżnicowany. Nie brakuje skocznych, lekkich w odbiorze „mocartów” czy „frycków”, ale nie brakuje też poważniejszych w nastroju utworów. Bo, jak mówi Jurek Dybał: Dzięki otwartym umysłom, dzieci bez uprzedzeń chłoną wszystko, co im się przedstawi, a każdy utwór można dostosować do ich percepcji. Można zagrać tylko jego fragment, można zgasić reflektory i zapalić świece, możliwości jest wiele…

Sztuka jest dla dzieci

Jurek Dybał jest gorącym zwolennikiem zabierania dzieci również na „dorosłe” koncerty muzyki poważnej. Oczywiście wiele zależy od charakteru dziecka – mówi. – Jeśli jest żywe i trudne do opanowania, to może trzeba poczekać aż będzie troszkę starsze. Poza tym nie ma sensu ciągnąć dzieci do filharmonii na siłę, jeśli widać, że taka muzyka je nudzi. Ale poza tym nie widzę przeszkód. A dorosła publiczność powinna traktować dzieci z wyrozumiałością. W końcu tylko tak możemy wychować nowe pokolenie melomanów. Na szczęście w dzisiejszych czasach oferta kulturalna dla dzieci jest bardzo bogata. Można wybrać się z dzieckiem na koncert, do teatru, na warsztaty plastyczne. W ten sposób dziecko ma okazję spróbować i wybrać najciekawszą dla siebie formę obcowania ze sztuką.

 

tekst: Wojciech Musiał

fot. Piotr Markowski