Simona Kossak – biolożka, profesorka nauk leśnych, działaczka na rzecz ochrony przyrody – była też znakomitą popularyzatorką nauki. Przez wiele lat prowadziła audycje w Radiu Białystok, w których opowiadała o przyrodzie, zwłaszcza w kontekście „Dziedzinki”, czyli leśniczówki w Puszczy Białowieskiej, gdzie mieszkała ponad trzydzieści lat. Pisała też książki, zarówno publikacje naukowe, jak i opowieści o przyrodzie dla każdego czytelnika. „Serce i pazur. Opowieści o uczuciach zwierząt” jest jedną z nich.
Właściciele psów znają to doskonale: gdy człowiek wstanie z fotela i ze słowem „spacer” na ustach zacznie się ubierać – pies szaleje z radości. Podskakuje, piszczy, kręci ogonem jak szalony, całym sobą okazuje jedną wielką radość. Natomiast kiedy szykujemy się do pracy, pies z rezygnacją zwija się w kłębek i wzdycha. Wie, że zostanie sam w domu, z jego oczu bije smutek.
Oczy – zdaniem Simony Kossak – są zwierciadłem uczuć nie tylko u ludzi, ale u zwierząt. Autorka pisze tak: „Uczucia zwierząt są widoczne w ich spojrzeniu. Jeżeli popatrzymy w oczy smutnego zwierzęcia i człowieka, to ich wyraz można uznać za identyczny. Podczas oglądania fotografii małych dzieci da się bezbłędnie rozpoznać, czy ich oczy są zasmucone – nawet jeśli reszta twarzy jest przysłonięta. To samo dotyczy też psa, któremu zasłonimy pyszczek. Skąd się bierze to wymowne spojrzenie? Czy jest ono spowodowane ruchem mięśni powiek, brwi, a może czymś innym? Ja uważam, że w głębi oka zwierzęcia ukryte jest coś, co my umownie nazywamy duszą. To tkwi poza układem mięśni i nadaje wyraz oczom.”
Książka Simony Kossak wypełniona jest kolejnymi potwierdzeniami tej tezy. Słonie płaczą z radości i wzruszenia, gdy spotykają zaprzyjaźnione stado. Witają się czule i „rozmawiają” ze sobą w swoim języku. Łzy smutku pojawiają się u nich, gdy któryś z członków stada umiera. Wtedy „pozostałe osobniki odwracają się z bezwładnie opuszczonymi trąbami i uszami – w ten sposób wyrażają smutek. Gdy ich towarzysz już nie oddycha, przykrywają go trawą i gałęziami. Odchodzą, wracają, odchodzą znowu. Potem tworzą krąg, ustawiając się trąbami na zewnątrz, i powoli, bardzo powoli odchodzą już ostatecznie.”
Nie sposób przytoczyć tu wszystkich przykładów zwierzęcych uczuć zawartych w tej książce. Simona Kossak opisuje zarówno te zwierzęta, które obserwowała w swojej ukochanej Dziedzince – sarny, lisy, kruki, dziki – jak i te, które znała z racji biologicznego wykształcenia. Opisuje igraszki delfinów i okrutne harce orek z fokami. Złość żyraf, którym naprzykrza się człowiek krążący po rezerwacie w terenowym samochodzie. Histerię małych niedźwiadków, którym mama zniknęła na chwilę z oczu, lęk wysokości kozic – tak tak! – które muszą go oswoić, zanim zaczną wbiegać na niemal pionowe, skalne ściany.
Czytając tę książkę podziwiałem erudycję autorki, jej umiejętność pisania prostym językiem oraz pasję i miłość do przyrody emanującą z każdego zdania. Ale mój największy podziw wzbudziła jej uczciwość w pokazaniu pełnego spektrum zwierzęcych uczuć. A więc również tych negatywnych: złości, złośliwości, zazdrości, oszustwa, gniewu, irytacji… Dzięki temu zdajemy sobie sprawę z tego, że zwierzęta – jak ludzie – miewają też gorsze dni, a czasami są po prostu wredne z charakteru. I dzięki temu obdarzymy je szacunkiem. Zobaczymy w nich bowiem nas samych, tylko w innym kształcie i zachowaniach.
Zwierzęta mają uczucia. Potrafią się śmiać i płakać. Złoszczą się i smucą. Okazują przywiązanie i miłość, zazdrość i zniecierpliwienie. Są zdolne do zachowań altruistycznych oraz do bezinteresownej złośliwości. Zupełnie jak ludzie. A może jest odwrotnie? Może to ludzie, ze swoim wachlarzem stu kilkudziesięciu uczuć i emocji, są po protu wyjątkowo uduchowionymi zwierzętami? Jedno jest pewne – granica oddzielająca ludzi od zwierząt przestaje być taka wyraźna. Znikają bieguny: człowiek – zwierze. Pojawia się jedność: człowiek jest częścią przyrody.
Serdecznie polecam tę książkę dorastającym juniorom, żeby dzięki niej pokochali przyrodę, poczuli się jej częścią i nigdy nie traktowali jej jako zwykłego magazynu zasobów naturalnych.
I jeszcze jedno. Po lekturze “Serca i pazura” wycieczka do ZOO czy cyrku już nigdy nie sprawi nam przyjemności. Bo to jest tak, jakbyśmy wybrali się na zwiedzanie więzienia, tylko ze zwierzętami w roli osadzonych.
Serce i pazur. Opowieści o uczuciach zwierząt
Foto: created by Freepik
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
Twój komentarz może być pierwszy