Baśniobór? A może las Fangorn z „Władcy Pierścieni”? Rezerwat Cisy Staropolskie im. Leona Wyczółkowskiego to miejsce magiczne. Przekraczając jego bramę wkraczamy w rzeczywistość jak z kart powieści fantasy.

Pierwsze co zwraca naszą uwagę to… komary. Naprawdę wolałbym rozpocząć ten opis od mrocznej ciszy we wszystkich odcieniach zieleni i o zupełnie nieprawdopodobnych formach, jakie przybrały wielosetletnie pnie i konary. Jednak reporterska rzetelność każe mi napisać, jak było. A było tak, że nasza grupka idąca kilkusetmetrową ścieżką wiodącą do wejścia przypominała stado rozhisteryzowanych, dwunożnych wiatraków ze wszystkich sił starających się opędzić od komarów których były MILIONY! Rezerwat położony jest na podmokłym brzegu jeziora Mukrz. Ścieżka wiedzie wzdłuż komarzego raju – mokradeł wypełnionych zgniłą, stojącą wodą. Dlatego wybierając się do rezerwatu cisów w Wierzchlasie ubierzcie się w długie spodnie i koszule z rękawami, nawet jeśli upał nie daje żyć. I nie żałujcie środków odstraszających owady (repelentów). W przeciwnym razie komary zjedzą was żywcem.

A teraz już o samym Baśnioborze, lesie Fangorn rezerwacie cisów. Brama, do której w końcu docieramy, to portal wiodący do innej rzeczywistości.

Korony cisów, ogromnych sosen i innych drzew tworzących rezerwat szczelnie zasłaniają niebo, dlatego nawet w najbardziej słoneczny, letni dzień w rezerwacie panuje mrok. Ciężki, bezwietrzny, duszny, cichy mrok jak z sennego koszmaru. Ten las to naturalny plan filmowy dla wszelkich baśni i horrorów. Królewna Śnieżka wiedziona na zgubę przez leśniczego? Jaś i Małgosia zagubieni w środku puszczy? A może Wiedźmin zastygły z mieczem w dłoni w oczekiwaniu na atak strzygi? Proszę bardzo – żadne dekoracje nie są potrzebne, wchodzimy i kręcimy „z ręki”.

Ścieżka tworzy pętlę wokół rezerwatu. Podążając nią co kilka metrów natrafiamy na drzewa tworzące najbardziej nieprawdopodobne formy. Cis, który rośnie w górę, a następnie skręca pod kątem prostym i rośnie poziomo. Inny wyrasta tuż przy pniu sosny i oplata ją dokoła. Dalej – zwalony pień gęsto porośnięty hubami. Inny jest tak obrosły mchem, że kory nie widać. A na mchu – grzyby. Oko co chwila zawiesza się na kolejnym kształcie i rośnie ze zdumienia i zachwytu.

Ale to, co mnie w tym miejscu najbardziej zachwyciło, to zatrzymanie czasu.

Przekraczając bramę rezerwatu wkraczamy do świata poza czasem.

Nasz niespieszny spacer to prawdziwa medytacja (komary, o dziwo, zostały za bramą, w każdym razie większość z nich). Kroczymy od drzewa do drzewa, a nasz umysł uspokaja się i wygładza. Zieloność masuje wzrok, szemrząca cisza koi słuch, im bardziej zagłębiamy się w ten magiczny las, tym bardziej się wyciszamy. Dotarłszy do wyjścia budzimy się jak po długiej, relaksującej drzemce.

A potem szybko, przez komarzy raj, z powrotem na parking. Ale teraz ich zmasowane naloty przyjmujemy z całkowitym spokojem.

Informacje praktyczne:

Rezerwat przyrody Cisy Staropolskie im. Leona Wyczółkowskiego położony jest w Borach Tucholskich, na terenie gminy Cekcyn. Dojeżdżamy do osady Wierzchlas i zostawiamy auto na leśnym parkingu. Ustawiono na nim bardzo ciekawe tablice o historii i przyrodzie rezerwatu. Z parkingu do wejścia wiedzie kilkusetmetrowa ścieżka.

Zwiedzanie jest bezpłatne, a pętla w rezerwacie ma około kilometra długości, więc spacer nie jest forsowny. Tempo zwiedzania zależy od nas, ale nie warto się spieszyć. Nam niespieszny spacer zabrał nieco ponad godzinę. Sprawdźcie, czy macie dużo pamięci w aparatach fotograficznych!

Zabezpieczcie się przed komarami – długie nogawki i rękawy, na głowach czapeczki lub kaptury oraz repelenty KONIECZNIE!

A bardzo ciekawą relację z wycieczki po Kaszubach i Pomorzu (w tym po rezerwacie cisów) zamieścił zaprzyjaźniony z Juniorowem blog Crazy Nauka.

 

This slideshow requires JavaScript.

Zdjęcia: Wojciech Musiał