Zapewne nie jest łatwo napisać nową baśń, a ta jest zaskakująco kompletna i spójna. Zawiera wiele świetnie poprowadzonych wątków i ciekawie rozwijanych tematów, jak relacje z rodzeństwem i rodzicami, trudności związane z byciem dziewczyną  i córką oraz wynikająca z tego walka o prawo do decydowania o sobie.

Jessie Burton napisała feministyczną baśń dodającą odwagi w sytuacjach, w których trzeba udowadniać, że jest się mądrą, godną zaufania i tak samo wartościową jak mężczyzna. Opowieść, w której nie pojawia się ani książę, ani inny kandydat na męża. Marzycielki z wyczuciem łącząc dawne z nowym, tworzą wspaniałą lekturę pełną uniwersalnych prawd, które w nowym kontekście ani trochę nie brzmią jak powtórzenia. Historia i współczesność spotykają się tu również na poziomie języka – aeroplany i kabriolety współistnieją z czarodziejskim lasem. A w tle dopracowanego graficznie stylowego wydania zachęcająco pobrzmiewają jazzowe melodie. Posłuchajcie…

„Dzielne, zaradne, sprytne i o dobrych sercach. Właśnie takie, jakie powinny być księżniczki”

Rzecz dzieje się w Kalii – krainie, która nie jest odległa i którą można poznać, o ile tylko się zechce. Klimat jest tam umiarkowany, a położony nad morzem pałac, w którym mieszka dwanaście księżniczek, ma charakterystyczne kopuły. Tyle co do lokalizacji podpowiada autorka, natomiast ilustracje Angeli Barrett odsyłają mniej więcej do połowy minionego wieku. To wtedy pierwsze kobiety zafascynowały się lataniem, a wśród pionierek mogła być matka bohaterek, królowa Laurelia. Piękne i nastrojowe obrazy sytuują Kalię być może w którymś z krajów będących kiedyś koloniami (kolejny wymiar odzyskiwania wolności). Każda z córek królewskiej pary – Laurelii i Alberta – ma różne talenty, umiejętności, marzenia, aspiracje i plany. Dość wspomnieć, że najstarsza – Frida – odziedziczyła pasję po matce, a najmłodsza – Agnes – swoją przyszłość wiąże z literaturą.

„Wyobraź sobie, że… że nasze serca to lwy, które pragną skakać i bawić się, jeść i pić, żeby móc rosnąć”

Matka dziewcząt dbała o ich wszechstronną edukację i pomagała rozwijać wyobraźnię. Po jej tragicznej śmierci w wypadku samochodowym, ojciec, powodowany miłością i strachem, zamknął córki i ograniczył ich możliwości rozwoju. W pokoju, w którym siostry miały stale przebywać, znalazł się portret mamy i jej sportowego samochodu. Obraz, który miał być przestrogą, stał się inspiracją do znalezienia tajemnego przejścia i podjęcia ryzyka. Dwanaście sióstr w imię prawa do marzeń naraziło się ojcu, który niewiele wie o dziewczętach i nie znosi nieposłuszeństwa. Alberto – choć sam stanowi prawo – utrzymuje, że żadna kobieta nie może odziedziczyć królestwa. Na szczęście król Kalii okaże się postacią dynamiczną i rodzicem nie tyle złym, co zagubionym. Tymczasem zamknięte przez niego marzycielki usychają, żywiąc się jedynie historiami stworzonymi na podstawie przeszłości i rozbudzonej wyobraźni. Pewnie również dzięki niej poczują w sobie ryk silnej i opiekuńczej lwicy…

„(…) szybko odkryła, że zarówno wyobrażony, jak i prawdziwy świat potrafią w takim samym stopniu nieść pociechę, i czasami trudno je odróżnić”

Wspólna droga, w którą wyruszają pełne nadziei i odwagi dziewczęta, wyraża ideę siostrzeństwa i solidarności. Każda z dwunastu dziewcząt wniesie swój wkład w rozpoznanie ścieżki prowadzącej do nowego życia, do samodzielności i wewnętrznej wolności. W tej przestrzeni, w której będą się poruszały, przeczucia okażą się są równie ważne, jak fakty. Dlatego warto, by wiedza i umiejętności były wzmocnione intuicją oraz otwartością na znaki pojawiające się w drodze. Więź z matką i jej przykład będzie w tym wszystkim bardzo istotnym punktem odniesienia i oparciem – jak korzenie drzewa, z którego można czerpać moc. To wszystko sprzyja znalezieniu niezwykłego drzewnego pałacu, w którym można tańczyć, czyli czuć radość i wolność. To metafora miejsca, w którym można być sobą. Jednak mądra lwica przestrzega dziewczęta przed tym, że ten etap życia nie może trwać zbyt długo…

„Wiedziały bowiem, że mrok stanowi zapowiedź czegoś nowego; był wręcz nieodzowny, bo mógł sprowadzić złotego lisa i okazać przychylność dwunastu dziewczętom, które szukały drogi”

…prawdziwa mądrość polega bowiem na tym, by wiedzieć (poczuć), że trzeba iść dalej. Frida – jako najstarsza – czuje na sobie ciężar odpowiedzialności za siostry. Odważnie wytycza ścieżki i przeciera szlaki, inspirując do pójścia za swoimi pragnieniami. Jest bystra, odpowiedzialna i przewidująca. Frida zna swoją wartość i sama chce nadawać sens swojemu życiu. Za bunt zostanie przez ojca ukarana wygnaniem; wyruszy w świat, by odnaleźć siebie, a potem wróci silniejsza i dojrzalsza. Jak zareaguje ojciec? Czy drzewny pałac istniał naprawdę? Pamiętajcie, że prawdziwe jest to, co potrafimy odnaleźć. To tylko jedna z mądrości w tej przepisanej na nowo baśni. Znajdziemy w niej często spotykany motyw zwierzęcia, któremu się pomaga i które się odwdzięcza, ale także znany z herstory pomysł przebrania się za mężczyznę. Autorka czerpie z dawnych opowieści i współczesnych historii, żeby w nowej opowieści wybrzmiały inaczej i bardziej aktualnie, by były pożyteczne dziś. Przemyślana fabuła, odpowiednio wyważona dynamika i mistrzowski końcowy dialog króla i Fridy to tylko niektóre z licznych walorów tej książki.

 

Marzycielki

Jessie Burton

ilustracje: Angela Barrett

tłumaczenie: Łukasz Małecki

Wydawnictwo Literackie

 

recenzuje: Joanna Maj-Kirsz – absolwentka polonistyki i filozofii, nauczycielka. Jest przekonana, że dobra literatura dedykowana dzieciom może przynieść wiele korzyści również dorosłym. Pisanie o niej sprawia jej satysfakcję i przyjemność. Lubi kawę, LP3 i poznawanie nowych miejsc. Spełnia się rodzinnie. W Juniorowie pisze o dobrej literaturze dla dzieci.