Wrocławski Teatr Lalek zaprasza na kolejny spektakl w ramach sceny “child free”. Kichot, adaptacja powieści Cervantesa, przeznaczony jest dla widowni 10+. Jak się robi przedstawienia dla nastolatków?
Pan Kichada jest znudzony monotonią życia. Codziennie te same rytuały: pobudka, kąpiel, posiłek, polowanie… Codziennie te same osoby wokół niego wypowiadają te same frazy dolewając tym samym gestem wody do kąpieli, podając takie samo ubranie. Pan Kichada poddaje się monotonii tych rytuałów z pogodną rezygnacją.
Ukojenie znajduje w książkach. Czyta o rycerzach, którzy w latach największej chwały tej profesji, wsławiali się czynami chwalebnymi i mężnymi. Wędrowali po kraju i ratowali ludzi z opresji, oddawali swe serca pięknym księżniczkom… Kichada marzy o tym, żeby szlachetni rycerze powrócili i wnieśli nową energię w monotonię życia. Jego życia, ale też po prostu życia wszystkich ludzi. Żeby wyrwali ich ze stagnacji, z bezpiecznego ciepełka, z nudy przyziemnych czynności dnia codziennego.
W panu Kichadzie od pewnego czasu narastał pomysł, by samemu przywdziać zbroję, dosiąść konia, chwycić kopię i ruszyć w drogę. I pewnego dnia pomysł eksplodował. Kichada rzuca wszystko i – nie zważając na zdumienie rodziny i służby – rusza w drogę. Na głowie ma nocnik, jego koń bardziej przypomina osła niż bojowego rumaka, ale to są drobiazgi, na które nie warto zwracać uwagi. Idea jest najważniejsza.
Jednak życie co chwilę wymierza Don Kichotowi bolesne kuksańce. Gdy prosi miejscowego hidalga, żeby uroczyście pasował go na rycerza, ten urządza farsę. Gdy ratuje parobka przed chłostą, jego okrutny pan najpierw płaszczy się przed Kichotem, ale potem, gdy rycerz się oddala, i tak dopada parobka i spuszcza mu takie lanie, że chłopak ląduje w szpitalu. Gdy – to najbardziej znane skojarzenie z Kichotem – atakuje olbrzymy, te okazują się wiatrakami. Świat śmieje się z Kichota i uważa go za wariata.
Pytanie, czy to Kichot zwariował, czy może cały świat? W tym sporze nie ma wygranego, a racje świata i Kichota równoważą się. Czy wolimy być tacy jak wszyscy, czy podążać własną ścieżką? Czy powinniśmy dochować wierności ideałom, czy raczej dostosować się do życia? Czy skazać na niewygody, czy wieść życie wygodne, ale monotonne? Tak naprawdę każdy z nas musi sam odpowiedzieć na każde z tych pytań. Sam zdecydować, czy wybrać ścieżkę Kichota, czy nie-Kichota.
„To są bardzo poważne pytania, które chcemy postawić nastoletnim widzom tego spektaklu – powiedział mi Jakub Krofta, dyrektor artystyczny Wrocławskiego Teatru Lalek – A tak naprawdę są to pytania skierowane do wszystkich widzów, bez względu na ich wiek. Nie lubię podziału na teatr dla dzieci i dorosłych. Każdego widza trzeba potraktować poważnie. Dzieci nie powinno się upupiać, traktować protekcjonalnie tylko dlatego, że mają mniej lat. Zresztą jeśli twórca wpadnie w tę pułapkę, szybko się przekona o własnym błędzie, bo młoda publiczność bezlitośnie okaże brak zainteresowania”.
Czy „Kichot” w reżyserii Joanny Gerigk okaże się spektaklem interesującym dla nastoletniego widza? Czas pokaże. Ja byłem obecny na premierze, gdzie publiczność stanowili ludzie bliscy teatrowi i spektaklowi, więc siłą rzeczy osoby nieobiektywne, dlatego mogę jedynie opisać własne wrażenia.
Spektakl jest piękny wizualnie i imponuje liczbą ponad czterdziestu lalek wykonanych specjalnie na jego potrzeby. Animuje je pięcioro aktorów, którzy użyczają im również swoich głosów. Scenografia kojarzy się z ulicznymi teatrzykami kukiełkowymi, jakich pełno było na każdym targu w każdym miejscu i czasie oraz z ręcznie malowanymi ilustracjami dawnych ksiąg. Scena – na początku dwuwymiarowa – za sprawą sprytnego mechanizmu nagle zyskuje głębię, a ruchome platformy raz są drogą, raz polem, a czasem nawet wypiętrzonymi górami. Kichot z Sancho Pansą wędrują w rytm dawnej muzyki hiszpańskiej granej na violi da gamba i śpiewanej przez aktorów. Tempo ich przygód jest niespieszne. Można by rzec: niedzisiejsze, zwłaszcza dla młodzieży wychowanej w estetyce obrazków migających co sekundę. Czy taka wysublimowana forma trafi w gusta młodzieży?
“Nie wiem – odpowiedziała mi Joanna Gerigk, reżyserka – pod tym względem przypominam Kichota, bo wymyśliłam to przedstawienie po swojemu i konsekwentnie się trzymałam takiej właśnie estetyki, nawet jeśli cały świat miałby mnie wykpić”. Podoba mi się jej postawa, tak jak podoba mi się taka estetyka spektaklu. Przygody don Kichota wciągnęły mnie, synchronizacja ruchów aktorów i lalek zahipnotyzowała, a konsekwencja błędnego rycerza zmusiła do zastanowienia się nad własnym stosunkiem do „zwariowanego” świata.
„Kichot” jest kolejnym przedstawieniem sceny „child-free” Wrocławskiego Teatru Lalek. Jak widać, „bez dzieci” to pojęcie umowne, skoro trafił tu spektakl przeznaczony dla widzów 10+. To hasło pokazuje raczej, że teatr uważa młodzież za pełnoprawnych widzów. Nie upupia ich, nie lekceważy, zaprasza do dyskusji o poważnych problemach. Czy młodzież będzie chciała z tego zaproszenia skorzystać? Odpowiedzi nie znam, ale postawa WTL bardzo mi się podoba.
Wrocławski Teatr Lalek
Adaptacja i reżyseria: Joanna Gerigk
Więcej o spektaklu na stronie WTL.
Foto: Wrocławski Teatr Lalek
Twój komentarz może być pierwszy