Gry planszowe, jakie większość z nas zna – jak “Chińczyk”, “Monopoly”, czy szachy – polegają na tym, że każdy z graczy dąży do indywidualnego zwycięstwa. Każdy gra na swój sukces i przeciwko rywalom. Ale są też gry, w których gracze tworzą drużynę i grają wspólnie. To tzw. gry kooperacyjne. Chodzi w nich o to, by wspólnie – naradzając się i współpracując, razem opracowując strategię i kolejne ruchy, osiągnąć określony cel. I to są gry, które lubię najbardziej.

Gry kooperacyjne są wspaniałą rozrywką międzypokoleniową. Drużyna graczy może składać się z dorosłych, nastolatków i dzieci i wszyscy będą się dobrze bawić. Każdy będzie wartościowym członkiem zespołu – niezależnie od wieku. Gry kooperacyjne, oprócz tego, że są znakomitą rozrywką i gimnastyką dla umysłu, mają też dodatkowe zalety:

  • Są atrakcyjną rozrywką dla graczy w różnym wieku – łączą we wspólnej zabawie dzieci, nastolatków i dorosłych.
  • Są “emocjonalnie bezpieczne”, bo nie ma w nich przegranych i wygranych, nie ma lepszych i gorszych. Jeśli wygrywamy to wszyscy, jeśli ponosimy porażkę to też całą drużyną i wtedy dzieciom łatwiej jest ją znieść.
  • Uczą współpracy, dyskutowania, znajdowania rozwiązań wspólnie z innymi, brania pod uwagę zdania innych.
  • Nie trzeba być doskonałym, by odnieść sukces – gracze uzupełniają się tworząc zespół.
  • Każdy z graczy jest ważny, bo każdy jest mocny na swój sposób, a każda moc przydaje się w zespole. Jeden jest spostrzegawczy, inny potrafi dobrze analizować, ktoś ma odwagę podejmowania ryzyka, jeszcze inny łatwość moderowania dyskusji. Każdy jest potrzebny i każdy może być doceniony, bo gry kooperacyjne wymagają połączenia różnych cech i umiejętności.
  • Gra kooperacyjna pozwala dostrzec, kto jaką rolę pełni w zespole i jakie są mocne strony poszczególnych graczy. To znakomite “narzędzie diagnostyczne”, które pomaga nam i dzieciom lepiej poznać samych siebie i innych.
  • Podczas gry nie musimy dawać dzieciom forów, za to możemy dać im przestrzeń do wykazania się, słuchać ich głosu i brać pod uwagę ich zdanie. Gry kooperacyjne mogą nas dorosłych uczyć, jak traktować dzieci poważnie. Dają nam okazję, abyśmy szczerze i na serio wyrazili nasze uznanie dla dzieci, bo to, co młodsi gracze wnoszą do zespołowych działań może być równie cenne jak potencjał graczy dorosłych. Czasami bez świeżego nieszablonowego spojrzenia małolata trudno byłoby znaleźć rozwiązanie, dziecięca pomysłowość pozwala rozgryźć zadania, jakie stawia gra, a spostrzegawczość juniorów ratuje drużynę przed porażką.

Oto gry kooperacyjne, które wypróbowałam i w które lubimy grać w mojej rodzinie i z przyjaciółmi. W niektóre można wciągnąć już 8-9-latki, inne – ze względu na charakter scenariusza lub poziom trudności – są dla nieco starszych graczy. Jeśli Was zainteresują – szukajcie ich przede wszystkim na Allegro.

Zakazana wyspa

Zakazana Wyspa – to gra, w którą można zagrać z młodszymi dziećmi, ale będzie atrakcyjna także dla starszych. Zadaniem drużyny graczy jest zdobycie czterech artefaktów i ucieczka z wyspy. Trudność polega na tym, że wyspa stopniowo tonie. Działamy więc pod presją czasu, ale też losu, bo to on wyznacza elementy wyspy, które zaleje woda. Musimy dobrze planować działania, by dotrzeć do artefaktów zanim woda odetnie do nich dostęp. A trzeba jeszcze wrócić ze zdobytym przedmiotem na miejsce zbiórki. Zasady gry są proste i w Zakazaną Wyspę mogą grać już 8-9-latki, chociaż producent określił kategorię wiekową na 10+.

Pandemia

Światu zagrażają cztery choroby, które w każdej chwili mogą przerodzić się w epidemie. Nasze zadanie to wynaleźć na nie lekarstwa i jednocześnie zapobiegać rozprzestrzenianiu się chorób. Musimy to zrobić zanim któraś z nich wymknie się spod kontroli. Każdy z graczy gra wylosowaną postacią, która dzięki swoim specjalnym umiejętnościom ułatwia określone operacje. Gra wymaga strategicznego myślenia i trzeba się porządnie nakombinować, bo element losowy generuje presję czasu. Każdy ruch poprzedzony jest intensywną naradą wszystkich graczy, w której próbujemy przewidzieć możliwe zdarzenia, wziąć je pod uwagę i jak najlepiej wykorzystać zdolności poszczególnych postaci. Wspólnie dążymy do celu – wynalezienia/zdobycia lekarstwa na cztery choroby – po drodze reagując na pojawiające się trudności. Znakomita gra, która stawia ambitne wyzwania. Nie jest łatwo ją pokonać, a satysfakcja z wygranej jest ogromna. Polecam dla dorosłych i nastolatków, można zaprosić do gry już 9-10-latki i zobaczyć, jak się w niej odnajdą przy wsparciu starszych graczy.

Zombicide Czarna Plaga

Gra zawiera kilka scenariuszy o różnym stopniu trudności. W każdym scenariuszu drużyna ma określone zadanie – czasami jest to dotarcie do jakiegoś miejsca, czasami pokonanie określonego typu zombie, zdobycie jakiegoś artefaktu, albo dotrwanie drużyny w pełnym składzie do wyznaczonego momentu w grze. Gramy postaciami o określonych mocach. W każdej rundzie mnożą się zombiaki, a drużyna albo przed nimi ucieka, albo z nimi walczy. Czasami podczas wędrówki po planszy warto się rozdzielić, czasami poświęcić życie niektórych graczy dla osiągnięcia wspólnego celu. Decyzje bywają trudne, gra stawia ciekawe wyzwania, nic nie jest oczywiste. Atrakcją gry są niezwykle szczegółowe figurki – zarówno graczy, jak i zombiaków. Oprócz tego, że używamy ich w rozgrywce, możemy je też malować – są do tego specjalne farby, włącznie z takimi, które imitują plamy krwi czy brud – fascynujące! Kategorię wiekową producent określił na 10+, moim zdaniem jeśli chodzi o mechanikę gry i potrzebne w niej umiejętności, w pełni odnajdą się w niej gracze od ok. 13. roku życia. Tym bardziej, że klimat rodem z horroru a istotnym elementem gry jest mordowanie zombiaków i innych szkarad. Dla starszych graczy (kategoria od producenta: 14+) przeznaczone są też dodatki i rozszerzenia oraz “siostrzane” gry: Zobicide Zielona Horda i Zombicide Najeźdźca.

T.I.M.E Stories

Tę grę rozgrywam w dorosłym gronie, ale sądzę, że do drużyny mogą dołączyć nastoletni gracze (chyba że rozgrywany scenariusz jest oznaczony jako “tylko dla dorosłych”). T.I.M.E Stories ma różne scenariusze (każdy kupowany jako osobny dodatek), każdy z nich przenosi graczy w inny moment czasu, w każdym drużyna ma do wykonania określone zadanie. Edycja podstawowa zawiera system do gry T.I.M.E Stories oraz pierwszy scenariusz Asylum przenoszący graczy do Paryża 1921 roku. Każdy kolejny scenariusz gry to nowy świat, nowe postacie, nowe zasady. Gracze wcielają się w postaci o określonych cechach i mocach. Cel gry, postaci, artefakty i tocząca się w grze historia w każdym scenariuszu są inne. Zgrana drużyna, która rozgrywa któryś z kolei scenariusz ma już wypracowane pewne zręby strategii, jednak to tylko podstawy działania, bo każdy scenariusz jest oryginalny, zaskakuje i stawia niepowtarzalne wyzwania. W T.I.M.E Stories występują motywy magii, elementy detektywistyczne, łamigłówki, szyfry, ważna jest pamięć i łączenie różnych wątków, pozyskiwanie informacji i analizowanie ich. Są też elementy walki, jednak nie są tak eksponowane, jak w Zombicide. T.I.M.E Stories to gra o niezwykłej różnorodności zadań, świetnie pokazująca mocne strony poszczególnych graczy, którzy przekonują się, że każdy jest niezbędny, by drużyna odniosła sukces.

W moim domu grają wszyscy – i dziewięcioletnia Marysia, i nastolatek Tymon, i dorośli. Wszystkim nam wspólne granie sprawia frajdę. Gramy zarówno w gry kooperacyjne, jak i te oparte na modelu indywidualnym. Planszówki są dla nas światem wspólnej zabawy dzieci i dorosłych. Światem, w którym dobrze bawią się wszyscy.

Polecam!

Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, blogerka, dziennikarka, mama Marysi i Tymona. Pasjonatka dobrej edukacji – tropi edukacyjne nowinki i nowoczesne pomysły, pisze o tym, co można zrobić, by edukacja dorosła do wyzwań XXI wieku, angażuje się w różnorodne działania na rzecz lepszej edukacji. Propaguje wychowanie i edukację oparte na szacunku dla dzieci. Najlepiej odpoczywa odwiedzając ciekawe miejsca z rodziną i doświadczając świata wspólnie z mężem i dziećmi.