Światowe media obiegł wstrząsający film. Jeden z basenów w Finlandii, w nim wśród kąpiących się krąży kilkuletni chłopiec. Jego nogi dotykają dna a głowa wystaje ponad wodę. I nagle jeden krok w złą stronę sprawia, że dziecko traci kontakt z dnem. Rozpoczyna się walka o życie.

Walka, która dla osób postronnych wygląda jak zwykła zabawa – chłopiec niespiesznie macha rękami, jakby pływał, nurkuje zupełnie jak inne dzieci w pobliżu. Unosi się na wodzie, jakby obserwował dno. Dorośli, którzy są dosłownie na wyciągnięcie ręki, nie reagują – chłopiec niczym nie zdradza, że walczy o życie. Na szczęście w końcu ktoś się zorientował i wyciągnął go z wody. Chłopca udało się uratować.

Jak w tłumie kąpiących się rozpoznać osobę, która się topi?

Taka osoba ani nie wymachuje rękami, ani nie woła o pomoc, jak na filmach – mówi Martyna Gałat, ratowniczka wodna krakowskiego WOPR – W walce o zaczerpnięcie powietrza nie mamy szans krzyknąć. Najczęściej taka osoba jest w pozycji pionowej z głową wyciągniętą w górę i próbuje ustami zaczerpnąć powietrza. Jeśli dostrzeżemy kogoś takiego, spróbujmy udzielić mu pomocy.

Ale żeby pomóc skutecznie, trzeba wiedzieć, jak to zrobić. Pomaganie jest bowiem niebezpieczne również dla ratownika. „Tonący brzytwy się chwyta” – mówi przysłowie. Osoba walcząca w wodzie o życie chwyci się wszystkiego, co wpadnie jej w ręce i spróbuje odepchnąć się w górę, ku zbawczemu powietrzu. Jeśli będzie to ratownik, może go wciągnąć pod wodę. A wtedy pomocy będą potrzebowały już dwie osoby.

I dlatego biegnąc na pomoc należy chwycić jakikolwiek pływający przedmiot – mówi Martyna Gałat – Najlepsze jest koło ratunkowe, ale może to być nadmuchiwana zabawka, leżak, jakiś patyk, czy nawet zwykły ręcznik. Tonący chwyci się go i uspokoi na tyle, że pozwoli spokojnie doholować się do brzegu. Najważniejsze, żeby nie przeceniać własnych sił i nie „kozaczyć”.

Polskie prawo nakłada na nas obowiązek udzielenia pomocy osobom poszkodowanym, ale nie za wszelką cenę. Możemy odmówić, gdy sami narażamy się na utratę życia lub ciężki uszczerbek na zdrowiu. Jednak zawsze są inne sposoby, przede wszystkim zaalarmowanie ratowników, jeśli jesteśmy na plaży strzeżonej oraz telefon na 112. W ostateczności możemy poprosić o pomoc osoby postronne.

Osoba uratowana, która nie oddycha, wymaga akcji resuscytacyjnej (przywracanie oddechu). W skrócie: uciskamy klatkę piersiową w tempie 100-120 razy na minutę. W przypadku topielców najpierw wykonujemy pięć sztucznych oddechów, a potem już standardowo: 30 uciśnięć i 2 wdechy. Pamiętajmy – im później zawiadomimy służby ratownicze, tym dłużej będziemy musieli przeprowadzać reanimację, dlatego ratunek zawsze rozpoczynamy od telefonu na 112. Kurs udzielania pierwszej pomocy powinien przejść każdy z nas, nigdy nie wiadomo, kiedy taka wiedza się przyda.

Jednak najlepiej nie dopuścić do sytuacji zagrożenia. Dlatego każdy rodzic powinien nie spuszczać wzroku z kąpiącego się juniora. Jadąc na wakacje szukamy relaksu i wytchnienia od codziennego stresu. Pokusa, żeby zalec na kocu z książką w ręku, podczas gdy junior zajmuje się sobą, jest ogromna. Ryzyko, że zabierze go woda – również.

Policyjne statystyki pokazują, że w Polsce co roku tonie kilkaset osób. W drugim kwartale tego roku, a więc w miesiącach, w których coraz częściej szukamy ochłody w wodzie, utonęło już 106 osób (stan na 28 czerwca). Jak bardzo ta ponura statystyka wzrośnie w czasie wakacji?

Zdjęcie: Pixabay