Co zrobić, żeby zapakowane do szkolnego plecaka drugie śniadanie było codziennie ze smakiem zjadane przez Juniora, a nie wracało do domu? Można mieć dziecko lubiące jeść. Znam takie jedno. Nie moje. Można przygotowywać drugie śniadanie wyłącznie z produktów uwielbianych przez Juniora. W wielu przypadkach oznaczałoby to dość monotonną dietę złożoną z parówek i słodyczy. Odpada. Można też – do czego zachęcają dietetycy, blogerzy kulinarni i inne autorytety w dziedzinie dziecięcego jedzenia i jedzenia w ogóle – ze zdrowych produktów udziergać śniadanie będące estetycznym arcydziełkiem. Uśmiechnięte twarze z chleba, sera i warzyw, kompozycje marynistyczne z papryki, pomidora i jabłka… Podziwiam tych, którzy tak robią, ja wstając przed świtem i szykując dzieci do szkoły nie mam za grosz weny kulinarno-artystycznej. Zresztą, jeśli ktoś ma dziecko typu niejadek, a wiem, że takich niemało, to nawet Wenus z Pomidora nie zadziała pobudzająco na apetyt.
Drugie śniadanie to wyzwanie. Ma być zdrowe, dostarczać energii, witamin i innych ważnych składników. Musi też być smaczne i zachęcające oraz uwzględniać żywieniowe upodobania i przyzwyczajenia Juniora, bo inaczej nie zostanie zjedzone, a więc niczego nie dostarczy. I żeby jeszcze było łatwe w przygotowaniu dla półprzytomnego z niewyspania rodzica. Czy to w ogóle możliwe?
Często jest tak, że jeśli jest zdrowe i łatwe, to nie jest atrakcyjne dla Juniora, jeśli jest atrakcyjne i łatwe, to nie zdrowe, zaś atrakcyjne i zdrowe wymaga dłuższych przygotowań. Można jednak spróbować połączyć w jednym wszystkie trzy zalety dobrego drugiego śniadania. Jak?
Zwykle podstawą drugiego śniadania jest kanapka – dla rodziców prosty w przygotowaniu gwarant nasycenia dziecięcego głodu, jednak przez wielu Juniorów traktowana z umiarkowanym entuzjazmem. Tym razem zacznijmy od tego, co jest atrakcyjne i lubiane przez dzieci, a kanapką zajmiemy się później.
Najłatwiej byłoby wrzucić do szkolnego plecaka słodki batonik albo dwa, jakiś sok, może mus owocowy i coś, co chrupie. Przy takim zestawie zjadalność drugiego śniadania byłaby z pewnością dość wysoka. Zwykle jednak te ulubione produkty nie są wzorem zdrowej diety. Okazuje się jednak, że można w prosty sposób zastąpić je czymś podobnym, a jednak zdrowym.
Batonik? – owszem, czemu nie, ale zamiast tego wytworzonego z utwardzanego tłuszczu, niech będzie eko, najlepiej mussli, albo owocowy, ale jeśli eko, to nawet czekoladowy się obroni. Czekolada sama w sobie nie jest niezdrowa, zaczyna być, jeśli produkuje się ją z czegoś, o czym nawet nie chcemy myśleć. No i bez przesady z ilością. Dla czekoladożerców dobre będą też owoce w surowej czekoladzie.
Do tego sok – można wycisnąć sobie w domu z pomarańczy na przykład, albo znów sięgnąć do zasobów produktów ekologicznych. Taki eko-napój ma poręczne kolorowe opakowanie, które dobrze się komponuje w śniadaniówce Juniora i jest pozyskany z owoców hodowanych w naturalny sposób.
Dorzućmy jeszcze kilka orzechów lub migdałów. Choć nie wszystkie dzieci chętnie je jedzą, warto je do tego zachęcać, bo to dobre źródło składników mineralnych. I nie wymaga specjalnych przygotowań. Żeby namówić Juniora do jedzenia orzechów, można zacząć od nerkowca – ma łagodny smak i zabawny kształt.
Przyjrzyjmy się wreszcie kanapce. I zobaczmy, że to wcale nie musi być chleb z masłem i szynką. Podobne składniki odżywcze zapewnimy Juniorowi dając mu do szkoły wafle zbożowe lub pieczywo chrupkie (znów lepiej eko niż masowe) np. posmarowane ekologicznym miodem, albo z ugotowanym na twardo jajkiem w osobnym pojemniczku, albo z wędliną eko, bez konserwantów. Będzie chrupiąco (co dzieci lubią), a jednak zdrowo (do czego dążymy). A jeśli tradycyjna kanapka, to na pewno zdrowsza będzie z eko-chleba niż z kajzerki.
Zamieniając standardowe produkty na podobne, ale ekologiczne, podnosimy zdrowotną wartość drugiego śniadania Juniora unikając rewolucyjnej zmiany, która zwykle bywa trudna do wprowadzenia zarówno dla dzieci, jak i dla nas. Szanujemy to, co lubi Junior, jego i nasze przyzwyczajenia, a jednak udaje się zrobić krok, a nawet kilka kroków w kierunku zdrowszej diety. Dlaczego warto korzystać z produktów eko? Bo cały ich proces produkcji – od ziarenka do produktu końcowego – jest wolny od niepożądanej chemii, czyli nie tylko, że sok jest bez cukru, ale też owoce, z których został zrobiony zostały wyhodowane z dbałością o ich naturalne wartości, a nie chemiczne dodatki. Dziś po takie produkty nie trzeba jechać na drugi koniec miasta, czy dzielnicy, bo eko-sklepów jest coraz więcej. Zresztą – żywność ekologiczną można zamówić przez internet z dostawą do domu.
Tekst powstał dzięki współpracy Juniorowa ze sklepem internetowym Biopunkt.pl, który udostępnił nam produkty do wypróbowania. Juniorowa ekspertka lat 6 najadłszy się po kokardy, podsumowała: “Pycha!”.
c
tekst i zdjęcia: Elżbieta Manthey
Twój komentarz może być pierwszy