Depresja nadal uważana jest w Polsce za chorobę wstydliwą, stygmatyzującą, którą należy ukryć przed otoczeniem. Tymczasem jest to taka sama jednostka chorobowa jak angina czy zapalenie oskrzeli. Trafnie zdiagnozowana jest chorobą uleczalną – dzięki farmakoterapii i psychoterapii chory może szybko przestać cierpieć i odzyskać radość życia.
Jak rozpoznać depresję u dziecka i jak sobie z nią poradzić – Wojciech Musiał rozmawia o depresji u dzieci i młodzieży z Lucyną Kicińską – wieloletnią koordynatorką Programu Pomocy Telefonicznej fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Czy depresja u dzieci jest w Polsce zjawiskiem częstym?
Statystyki, którymi dysponujemy z jednej strony niosą poważny obraz problemu depresji, z drugiej na pewno nie jest to obraz pełny. Dane NFZ-u mówią o dzieciach i młodzieży, które leczą się na depresję. Jednak trzeba pamiętać, że nie mamy żadnych informacji o przypadkach, w których depresja nie została zdiagnozowana. Czasem dziecko ukrywa symptomy choroby, zdarzają się przypadki, że rodzice nie dostrzegają, lub zaprzeczają, jakoby ich dziecko potrzebowało pomocy. Tak więc liczba przypadków jest o wiele większa niż wspomniane osiem tysięcy.
Dlaczego część rodziców wstydzi się, że ich dziecko ma tego typu problemy ze zdrowiem?
Niestety zdarza się tak, że pomimo otwartych komunikatów dziecka, że źle się czuje, że potrzebuje pomocy, nie radzi sobie i nie chce dalej żyć, rodzice odpowiadają: “Weź się w garść, przestań się smucić, zajmij się czymś, ogarnij się!” Zdarza się też, że nawet gdy zaniepokojona stanem dziecka szkoła doprowadza do konsultacji z psychiatrą, który stwierdza depresję i daje skierowanie do szpitala, rodzice nie zgadzają się na to mówiąc, że nie dadzą zrobić ze swojego dziecka „wariata”. Rodzice nie chcą, by w kartotece medycznej dziecka pozostał wpis o chorobie psychicznej – odrzucają więc postawioną przez lekarza diagnozę, lub uniemożliwiają jej postawienie.
To jest reakcja wynikająca z niewiedzy…
I z niezrozumienia istoty problemu. Długo utrzymujący się smutek, obniżony nastrój, czy myśli samobójcze same nie przejdą. Dziecko musi uzyskać kompetentną pomoc, a rolą rodziców, czy innych dorosłych osób z otoczenia dziecka jest zauważenie tej potrzeby. Ważne by pamiętać, że dziecko cierpiące na depresję często zachowuje się inaczej w domu, gdzie jeszcze ma siły, by ukrywać swoją chorobę, a inaczej w szkole czy wśród rówieśników, gdzie tych sił już mu po prostu brakuje. Dlatego rodzice powinni zawsze wiedzieć co dzieje się z ich dzieckiem i pozostawać w kontakcie z nauczycielem. Wtedy łatwiej jest zauważyć zmianę: huśtawkę nastrojów, wycofanie się w relacji z rówieśnikami, porzucenie ukochanego hobby itp.
Huśtawka nastrojów jest dość częstym zjawiskiem u dojrzewających nastolatków. Jak odróżnić ją od prawdziwej depresji?
Depresję kliniczną jest w stanie stwierdzić wyłącznie specjalista, więc rodzice nie powinni sami z siebie stawiać takiej diagnozy. Jeśli jednak w ich głowach pojawia się znak zapytania, to jest to ważny sygnał, że konieczna jest konsultacja z lekarzem lub psychologiem. Lekceważenie huśtawek nastrojów i innych objawów depresji często bierze się z prostego mechanizmu obronnego: trudno nam uwierzyć i zaakceptować, że dziecko boryka się z poważnym problemem. Wolimy myśleć, że przesadza i że na pewno niebawem mu przejdzie. Pamiętajmy, że dziecko cierpiące na depresję może wkładać wiele wysiłku w to, żeby nikt nie dowiedział się o jego problemach, jest skryte i małomówne. I dlatego tak ważne jest by nie lekceważyć żadnych problemów i sygnałów, które dostrzegamy. Nawet jeśli okaże się, że nie mieliśmy racji, to kontakt z psychiatrą czy psychologiem na pewno nie zrobi dziecku żadnej krzywdy. W przypadku depresji lepiej sto razy się pomylić niż przegapić jedyny widoczny objaw.
A więc rodzice nie są w stanie sami wyleczyć dziecka z depresji?
Rola rodziców i bliskich osób w radzeniu sobie z depresją jest nieoceniona, ale wyleczyć ją może jedynie specjalista. Depresja jest taką samą chorobą jak na przykład angina. Jeśli dziecko boli gardło, to bez wahania idziemy do lekarza, korzystamy z jego porad i leków, które przepisze. Nie leczymy jej na własną rękę. Dokładnie tak samo powinno być z depresją, bo ona sama nie minie.
A co powoduje depresję? Czy jest ona uwarunkowana genetycznie, czy raczej jest wynikiem środowiska, w którym się wychowujemy?
Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Niektóre badania pokazują genetyczne uwarunkowania depresji, ale naukowcy udowodnili również wpływ skażonego, zanieczyszczonego środowiska na kobiety w ciąży, a także żywności modyfikowanej genetycznie, „wzbogaconej” chemią czy hormonami. Depresja może pojawić się w wyniku braku elementarnego poczucia bezpieczeństwa, wyobcowania, samotności i braku akceptacji, permanentnego stresu, a więc wpływu środowiska, w którym dziecko dorasta.
A czy dobrym pomysłem będzie w takim przypadku zmiana środowiska? Inna szkoła, przeprowadzka itd.
Dobrym pomysłem jest przede wszystkim kontakt ze specjalistą. Zmiana środowiska może wyeliminować bezpośrednie stresory, ale nie wyleczy choroby. To może zrobić psychoterapia i farmakologia. Jeśli dziecko ma myśli samobójcze, ponieważ zostało odrzucone przez rówieśników, to przeniesienie go do innej grupy nie sprawi, że te myśli znikną, a dziecko pozytywnie się zaadaptuje do nowych warunków. Eliminacja stresorów jest ważna, ale ważniejsze od niej jest wsparcie, jakiego rodzice mogą udzielić cierpiącemu dziecku. Należy mu wyraźnie powiedzieć, że to nic złego, że cierpi na depresję i że rodzice i specjaliści są po to, by mu pomóc.
Jak długo trwa leczenie depresji i na ile jest ono skuteczne?
To zależy od poszczególnych przypadków. W depresji zdarzają się nawroty, co jest wkalkulowane w psychoterapię – osoba chorująca oraz jej bliscy zawsze są uprzedzani, że choroba może powrócić, a także instruowani, co w takich przypadkach robić. I dlatego znów podkreślę, że świadomość osób bliskich na temat depresji jest niezwykle ważna, bo to one będą monitorować, czy nie ma nawrotu choroby oraz wspierać chorego w ponownym kontakcie z profesjonalistą.
A czy depresja u dzieci przebiega inaczej niż u osób dorosłych?
Objawy depresji u dzieci mogą być inne, niż u dorosłych. Obok długo utrzymującego się obniżonego nastroju, u dzieci chorujących na depresję mogą pojawiać się – nietypowe dla obrazu choroby u dorosłych – zachowania agresywne, autoagresywne, czy buntownicze.
Tu wracamy do pytania, jak odróżnić depresję od buntu nastolatka…
Jeśli właściwie podejdziemy do problemu buntu nastolatka, to jest duża szansa na wykrycie depresji. Dlatego należy bezwarunkowo stanąć po stronie nastolatka i spróbować zrozumieć jego motywację. Bo jeśli zamiast tego zaczniemy go np. karać, to tylko wtórnie je odrzucamy bez względu na to, czy przeżywa bunt, czy cierpi na depresję.
Dziękuję za rozmowę.
6 komentarzy
X
26 kwietnia 2020 at 15:09Ja mam 16 lat i chyba również chyba mam depresję. Staram się by moi bliscy to zauważyli, ale nie jest to chyba możliwe, bo moja mama ma stwierdzoną depresję i po prostu ja nie jestem już ważna. Mam dość życia, będąc nic nie warta, na szczęście (lub moje nie szczęście) nie popełnię samobójstwa, tylko przez to, że wierzę w Boga. Powiedziałam o moim problemie przyjaciółce, ale to też nic nie dało. Nie zadzwonię na telefon pomocy, bo najprościej w świecie niewiedzialabym co powiedzieć. Bo mam powiedzieć “hej jestem x nie chce żyć “? Pogodziłam się z tym, że życie jest jakie jest i nie będę szczęśliwa.
Elżbieta Manthey
27 kwietnia 2020 at 18:28Pod telefonem zaufania czekają ludzie, którzy wiedzą, jak poprowadzić rozmowę. Pomogą Ci. Nieważne, jak zaczniesz. Może po prostu: “Chcę porozmawiać”? Spróbuj. Najwyżej się rozłączysz.
Jola
12 listopada 2016 at 19:32Zbadajcie sobie jelita, zła flora bakteryjna odpowiada za depresje plus zła dieta i jest źle.
Madierka
8 marca 2016 at 16:30Mam 15 lat i mam depresję. Tak, po prostu się przyznaję. Powody jej także znam. Jako dziecko uratowałam dwie osoby przed samobójstwem i dwa razy uratowałam małżeństwo rodziców przed rozwodem. Po takich okolicznościach jako dziecko byłam wyrzutkiem przez to, że byłam zamknięta w sobie. Innym nie pasowała moja obojętna postawa i byłam najwyczajniej gnębiona w szkole. Teraz, gdy wszystko to im się znudziło dalej czuję, że odstaję i nienawidzą mnie. Codziennie myślę o tym co by się stało gdybym wtedy pozwoliła tacie się zabić, albo gdybym coś zrobiła inaczej w moim życiu. Nienawidzę siebie, a na koncie mam jeszcze głodzenie się i samookaleczanie. W sumie to już robię to 10 miesięcy i nikt nie zauważył. Nie chcę iść po pomoc do rodziców, bo załamaliby się, a nie chcę powtórki sytuacji z dzieciństwa. Jedyne co mi pozostaje to sobie siedzieć i całe życie być nieudacznikiem. Ja już nawet nie cieszę się ze zwykłych rzeczy. Straciłam wszystkie pasje, dwie przyjaciółki i chęć do życia. Gdyby nie moja internetowa znajoma już dawno by mnie nie było, bo przeżyłam nie dawno głębokie załamanie. Nie chcę się tak czuć..
Juniorowo
8 marca 2016 at 16:39Droga Madierko,
Współczując Ci głęboko jednocześnie gorąco zachęcamy do zadzwonienia pod podany w artykule numer 116 111. Jesteśmy pewni, że rozmowa z człowiekiem, który zna Twoje problemy, może sprawić, że poczujesz się lepiej. I gorąco Ci tego życzymy.
Olkakrakow
8 marca 2016 at 20:10No cos ty, nie bedziesz cale zycie nieudacznikiem, tez mi sie tak wydaje, czasami. Ale sprobuj przeganiac te mysli. Pomysl, masz rodzicow, a ktos nie ma, ktos bardzo by chcial miec, ale zmarli…… na pewno masz tysiac zdolnosci i mimo to ze sie glidzisz masz depresje NIE JESTES GORSZA od innych !!!!!!!!!To wszystko przeminie, na pewno, i spojrzysz na swiat inaczej. Pomysl sobie, dlaczego masz sie samookaleczac, zabijac sie, niech zabijaja sie ci, ktorzy Cie krzywdza, a nie Ty. Wiem, moze to sa puste slowa, ale zastanow sie nad, a stad bedziesz czerpala sile