Pierwsze skojarzenie z hasłem „auto dla rodziny” to multivan. Te samochody mają wiele zalet (wygodne, przestronne, z dużymi bagażnikami i mnóstwem schowków i wysokim komfortem podróżowania) oraz dwie podstawowe wady: są drogie w zakupie i eksploatacji oraz niepraktyczne, gdy jeździmy po mieście. Z racji gabarytów trudno nimi zaparkować czy manewrować w ciasnych uliczkach, a poza tym na co dzień i tak wozimy powietrze, ich ogromna przestrzeń przydaje się przede wszystkim przy okazji wakacyjnej podróży.
Zdecydowanie mniejsze, a więc praktyczniejsze w mieście są minivany, jednak ich cena również do niskich nie należy. Poza tym z reguły pomimo dużej bryły ich bagażniki są raczej niewielkie, zwłaszcza gdy przestrzeń zapełnia dodatkowa para fotelików. Dlatego uważam, że dla większości rodzin z dzieckiem (lub dwójką dzieci) najbardziej optymalnym rozwiązaniem będzie auto klasy C (kompakt) lub D. A ponieważ wybór jest bardzo duży, dlatego dziś podpowiadam, na co zwrócić uwagę, żeby auto zapewniło możliwie wysoki komfort całej rodzinie.
Wybierzmy kombi. Taki bagażnik zapewni największą ładowność w czasie wakacyjnego wyjazdu. Jego pojemność można zwiększyć montując kratkę zabezpieczającą za tylnymi fotelami, dzięki czemu auto można zapakować aż po dach. A na co dzień docenimy szeroki otwór bagażnika oraz niski próg, dzięki czemu zapakowanie złożonego wózka będzie banalnie proste nawet dla mam drobnej postury. Kombi jest również idealne do przewozu rowerka na wycieczkę do parku. Wybierając taki bagażnik zwróćmy uwagę na kąt pochylenia tylnej szyby. Im bardziej pionowa, tym praktyczniejsza przy przewożeniu przedmiotów o nietypowych gabarytach. Niestety obecnie projektanci coraz bardziej pochylają tylną szybę: wygląd kosztem komfortu…
Tylne boczne drzwi powinny być jak największe. Doceni to nasz kręgosłup, gdy będziemy wkładać juniora do fotelika i zapinać go w pasy. Nawet przy dużych drzwiach plecy wyginają się w paragraf, a ciasny otwór tylnych drzwi może stać się dla naszych pleców prawdziwą torturą. Duże drzwi zapewnią jeszcze jedną pożądaną cechę: duże okno, przez które junior będzie mógł oglądać świat. Nawet usadowiony w wysokim foteliku junior ma głowę niżej niż dorosły, więc okno typu „łezka” może skutecznie zasłaniać mu pole widzenia, co zwłaszcza w czasie dłuższych wojaży skutkuje nieuchronnym „Tata, mama, nudzi mi się…”.
Przy okazji przypominam o niezwykle istotnej sprawie. Skoro głowa juniora znajduje się niżej niż osoby dorosłej, to w przypadku zderzenia bocznego narażona jest na o wiele większe obrażenia. Dlatego starajmy się zapewnić juniorowi fotelik z osłoną boczną tak długo, jak to możliwe. Szczegółowo opisałem to zagadnienie TUTAJ.
Warto wspomnieć o systemie Isofix, dzięki któremu możemy wpiąć fotelik jednym sprawnym ruchem. W nowych autach to już standard, w używanych niekoniecznie. I jeszcze jedna kwestia związana z siedziskiem: w niektórych markach można napotkać podnoszone siedzenie tylnej kanapy, dzięki czemu gdy junior podrośnie, unikniemy kupowania tzw. „poddupnika”.
Podróżując w czasie pięknej, letniej pogody junior doceni ażurową roletę, która osłoni go przed promieniami słońca, ale nadal umożliwi obserwację świata za oknem. Niektórzy producenci montują takie rolety w drzwiach, dzięki czemu nie musimy się przejmować kupowaniem osłon dolepianych do szyby. Taka osłona brudzi szybę, często się gubi oraz prowokuje ciekawskie rączki juniora do eksperymentów prowadzących przeważnie do zakupu kolejnej osłony. Rolety montowane fabrycznie są zdecydowanie bardziej komfortowe.
Tapicerka, którą łatwo się czyści, to rzecz po prostu niezbędna. Dzieci kochają się brudzić, w związku z czym bez przerwy wylewają słodkie soczki, paciają się kremem z ciastka, rozsypują okruszki z kanapek itd., itp. O błocie na butach w słotne dni nie wspomnę. Dlatego jasna tapicerka to wyjątkowo kiepski pomysł. Na czarnej lub ciemnoszarej brud jest o wiele mniej widoczny. Warto też, by auto miało plastikowe osłony na tylnej części oparcia przednich foteli, tam, gdzie dziecięce buciki najbardziej lubią kopać…
Kosz na śmieci docenimy dopiero wtedy, gdy go zaczniemy używać. Nie chodzi o wielki pojemnik, jak ten pod kuchennym zlewem, ale o plastikowe pudełko wyłożone reklamówką, które pomieści wszystkie zużyte chusteczki, opakowania po hot-dogach, butelki po soczkach i pojemniki po ciasteczkach, które dzięki niemu nie będą walać się po całym wnętrzu. Idealne miejsce na taki pojemnik to przestrzeń między przednimi fotelami, jeśli nie zajmuje jej podłokietnik ze schowkiem…
Co najmniej sześć głośników. Chodzi o dobre nagłośnienie tylnego rzędu foteli, dzięki czemu junior komfortowo będzie słuchał swojego audiobooka, a rodzice nie ogłuchną. Miłym udogodnieniem jest radio z wyjściem USB, dzięki czemu kolekcja audiobooków zmieści się na niewielkim pendrajwie, zamiast na stosiku łatwo rysujących się płyt zapychających przedni schowek.
Jeśli nasza rodzina to 2+2, to szukajmy samochodu możliwie szerokiego. Dwa foteliki z tyłu zabierają tyle miejsca, że piąta osoba podróżuje jak ściśnięta w imadle. A przecież raz na jakiś czas zdarza się nam wieźć komplet pasażerów, prawda?
„Tata, a czy nasze nowe auto będzie miało szyby na guziki?” Ponieważ w tej chwili mamy auto, w którym szyby opuszcza się korbką, nasze dzieci zamęczają nas prośbą o tzw. pełną elektrykę szyb. Nie jest to niezbędne do życia, ale co – dziecku odmówisz!? Niech też ma trochę frajdy.
I jeszcze klimatyzacja. Niby sprawa oczywista, ale zdarzają się osoby, które podchodzą do niej nieufnie jako do źródła przeziębień i zarazków. Prawidłowo serwisowana klimatyzacja na pewno nikogo nie zakazi, a jeśli będziemy używać jej rozsądnie, to wspaniale podniesie komfort jazdy w upalne lato (i w ten sposób mocno odsunie punkt marudzenia juniora). Zimą klima również świetnie się sprawdza przy usuwaniu pary z szyb.
Powyższy poradnik ma charakter umowny. Każda rodzina wypracowuje swoje własne metody na komfortowe podróżowanie autem, dlatego to, co jedna uzna za niezbędne, dla innej może być niepotrzebnym gadżetem. Druga sprawa: dla rodzin wielodzietnych duże auto typu multivan będzie po prostu niezbędne. No i po trzecie jestem pewien, że pominąłem 1001 drobiazgów, o których wiecie Wy, czytelnicy Juniorowa. Może dopiszecie je w komentarzach?
c
Autor: Wojciech Musiał
Zdjęcia: Zoe, Damien Sands, Chris Goldberg, Brittany Randolph, Selbe Lynn, Sarah Katzenell, John LLoyd
2 komentarze
Marek
1 lutego 2016 at 21:07Dla nas i naszych znajomych auto rodzinne to auto dla rodziny 2+3 więc niestety takie (czyli minivan) zostało już na wstępie odrzucone 🙂
Juniorowo
2 lutego 2016 at 06:42Panie Marku,
A rozważał Pan zakup auta typu fiat doblo czy citroen berlingo w wersji osobowej? Te auta są tak szerokie, że bez problemu zmieszczą z tyłu trójkę dzieci w fotelikach, plus wielki bagażnik i mnóstwo schowków. No i cena porównywalna z autami z segmentu C (jeśli nie przesadzi Pan z dodatkami :). Oczywiście kwestia ich wyglądu pozostaje dyskusyjna, no ale nie można mieć wszystkiego…
Pozdrawiam serdecznie,
Wojciech Musiał