Michael Gerard Bauer, autor serii, do niedawna był nauczycielem. Teraz cały swój czas poświęca pisaniu książek dla dzieci. Jego niemiecko brzmiące nazwisko jest nieco mylące. Pisarz urodził się w Australii. I tu również dzieje się akcja jego opowieści o Alku Topie.
Alek Topa jest przesympatycznym chłopakiem z ogromną wyobraźnią, która każe mu „odpływać” gdy tylko rzeczywistość staje się nieco zbyt nudna. Czyli na przykład w czasie lekcji. Wystarczy, że nauczyciel rozgada się nieco za bardzo, a wyobraźnia chłopca natychmiast przeskakuje do świata wirtualnego, w którym toczą się mrożące-krew-w-żyłach przygody Tajnego Agenta Dereka Demona Demolki walczącego z Doktorem Nikczemnikiem Nikczemnikowskim z Nkczemnikowa Dolnego. Alek Topa co chwila pakuje Demolkę w nowe kłopoty: każe mu walczyć z armią wojowników ninja, wrzuca go, zakutego w kajdanki, do basenu pełnego głodnych krokodyli. A wiecie czym Demolka otwiera zamek okowów? Kłaczkiem z własnego pępka, który następnie zwija w kulkę i wrzuca do rozdziawionej paszczy wojownika ninja. Ten krztusi się i pada jak rażony piorunem. Z kłaczkiem z pępka agenta Demolki nie ma żartów!
Humor, który proponuje Michael Gerard Bauer jest bardzo rubaszny. Pełno tu niepranych od miesiąca majtasów, psich kup, w które ktoś wpada nogą, chomiczych bobków, a spodnie od piżamy ubrane zamiast kąpielówek to pretekst do największej wtopy Alka Topy. Drugi patent na wywołanie śmiechu młodego czytelnika to humor sytuacyjny: akcja książki to jedna wielka seria wpadek Alka Topy, który im bardziej usiłuje walczyć z nadaną mu ksywką „Ale Wtopa”, tym więcej owych wtop zalicza. Ale wiecie co? To działa! Gdy czytałem książkę moim dzieciom, one co chwila „zaliczały ROTFL-a”, czyli turlały się na podłodze ze śmiechu, a ja razem z nimi, rozśmieszony po równo akcją książki i ich zaraźliwym śmiechem.
Bardzo spodobała mi się również synergia słów z ilustracjami Joe Bauera, które znakomicie uzupełniają narrację tworząc specyficzny czarno-biały komiks. A dzięki różnorodnej czcionce tekst nie układa się w monotonne akapity tym bardziej zachęcając dzieci do samodzielnego czytania. Tę książkę równie dobrze się czyta, co ogląda. Wyrazy uznania należą się również Maciejce Mazan, która znakomicie przełożyła niuanse współczesnej szkolnej gwary na język polski. Godna polecenia jest też multi-kulti dyskretnie wpleciona w wydarzenia. W końcu to Australia, tam różnorodność etniczna nikogo nie dziwi. Klasa Alka Topy jest więc wielokolorowa, a jeden z głównych motywów stanowi dziewczynka – uchodźca z Somalii, która jest tak smutna, że nikomu nie daje się rozśmieszyć.
„Alek Topa” to na pewno nie są „Niewiarygodne przygody Marka Piegusa”, przy których ja będąc dzieckiem „zaliczałem ROTFL-a”. Bauerowi daleko do literackich umiejętności i poczucia humoru Edmunda Niziurskiego, ale w sumie to nic nie szkodzi. Po pierwsze nieskomplikowany, ale zgrabnie podany humor zapewnił nam mnóstwo znakomitej zabawy, a po drugie ta książka przypomniała mi, że dzieci zaczynają dorastać do lektury przygód Marka Piegusa i choćby za to należy się Alkowi Topie piąteczka!
Autor: Wojciech Musiał
Alek Topa. Ale Wtopa!
Michael Gerard Bauer
Ilustracje: Joe Bauer
Tłumaczenie: Maciejka Mazan
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
zdjęcia: Nasza Księgarnia
Twój komentarz może być pierwszy