Wędrówka Nabu jest trzecim wspólnym projektem Jarosława Mikołajewskiego i Joanny Rusinek – jako duet napisali i narysowali książki Kreska i Kropek oraz Trzy pierścienie. Tym razem podjęli temat aktualny i ważny, budzący skrajne emocje, dzielący społeczeństwo, a więc niełatwy do opisania – kwestię imigrantów. O tym zagadnieniu społecznym (problemy uchodźców dotyczą nas wszystkich), politycznym (decydują rządzący) i w końcu moralnym (poruszającym ludzkie sumienia) szczególnie trudno rozmawiać z dziećmi. Wędrówka Nabu, będąca historią opartą na przenośniach, może stanowić wstęp do dialogu o faktach, stereotypach, obawach oraz możliwych rozwiązaniach. Przede wszystkim jest jednak piękną i poruszającą opowieścią o odwadze zostawienia za sobą tego, co nieustannie płonie (dom, bezpieczeństwo, marzenia) i poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi.
W książce Wędrówka Nabu uchodźstwo i bycie obcym pokazane zostało z punktu widzenia dziecka, które swojej inności nie dostrzega i które zdaje się nieustannie dziwić, dlaczego ludziom obok tak bardzo ona przeszkadza. Mała Nabu, gdy spłonął jej rodzinny dom, samotnie wyruszyła w świat. Postrzega świat i napotykanych ludzi bez uprzedzeń, doświadcza jednak wielu trudnych uczuć: strachu, niezrozumienia i odrzucenia (których najprawdopodobniej nie rozumie w pełni, bo inaczej nie mogłaby ich udźwignąć). Nastrój historii współtworzą ilustracje – Joanna Rusinek używa przeważnie koloru czarnego w połączeniu z innym: z pomarańczowym oddaje ciepło domu, ale i pożar; z niebieskim – samotność i chłód; z zielonym z kolei nadzieję na znalezienie nowego domu. Kolory zostają pomieszanie dopiero w obrazie plaży, do której dopłynęła Nabu. Kolorowa i radośniejsza jest ta „druga strona” świata. Oszczędna kolorystyka nie rozprasza, ale każe skupić się na konturach, na tym, co w opowieści najważniejsze: oto na naszych oczach rozgrywa się dramat. Najbardziej przejmującą z ilustracji jest chyba ta, na której małe ciało rezolutnej i ufnej Nabu unosi się na powierzchni morza.
Wędrówka Nabu nie jest opowieścią dosłowną, odwołującą się do faktów i fotografii dotyczących konkretnych ludzi i miejsc. Opiera się na kilku głównych metaforach. Pierwszą z nich jest ściana, której Nabu nie widzi, ale nabija sobie o nią guza; ściana jest niewidoczna, jednak zderzenie z nią można odczuć. Druga przenośnia to drut kolczasty – również niewidzialny, ale rani palce do krwi. Inny ważny niedosłowny obraz to łódki, które z kolei dziecko widzi, ale jak się okazuje są nieosiągalne (czyli niewidzialne) dla tych, którzy nie mają wystarczająco dużo pieniędzy na opłaty za przewóz. Metafory i nastrój baśniowości, błogie poczucie, że opowieść musi dobrze się skończyć burzy dosłowność zakończenia: Połowa tłumu wskazywała domy, połowa morze. A raczej nie wskazywała, tylko wskazuje. Teraz. Bo to jest właśnie ta chwila. Właściwie nie wiadomo, jakie będzie jej zakończenie, bo zależy ono również od nas…
Kilkuletnia Nabu – rezolutna, ufna i otwarta, postanowiła sama, wbrew wszystkim, zawalczyć o lepsze miejsce do życia dla siebie i swojej rodziny. Jej chęć zmiany blokują dorośli: żołnierze, policjanci, celnicy – na obrazkach to ogromne i złowrogie postury kontra dziecięce zdziwienie, zaskoczenie i zdumienie. Czy naprawdę nie można znaleźć się po drugiej stronie jeziora jeśli się tam nie urodziło? Jedną z najsmutniejszych prawd o uchodźcach jest to, że nie mogą zdecydować o swoim losie; mimo nadludzkiego wysiłku przekraczania granic – fizycznych i mentalnych – są zależni od tych, do których przybyli. A wśród gospodarzy (…) jedni mieli twarze uśmiechnięte, a drudzy takie, jak gdyby się na nią o coś gniewali. Ale o co by mieli się gniewać? Wato pomyśleć o tym wspólnie z Juniorem posiłkując się Wędrówką Nabu. Książka porusza, ale jednocześnie skutecznie broni się zarówno w warstwie treści, jak i ilustracji, przed spłycającą skomplikowany temat uchodźstwa ckliwością.
c
Wędrówka Nabu
autor: Jarosław Mikołajewski
ilustracje: Joanna Rusinek
c
c
c
recenzuje: Joanna Maj-Kirsz – absolwentka polonistyki i filozofii, nauczycielka. Jest przekonana, że dobra literatura dedykowana dzieciom może przynieść wiele korzyści również dorosłym. Pisanie o niej sprawia jej satysfakcję i przyjemność. Lubi kawę, LP3 i poznawanie nowych miejsc. Spełnia się rodzinnie.
c
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
1 komentarz
Przejdź milę w moich butach! « EDUKACJA na miarę XXI wieku
20 lipca 2017 at 01:58[…] i o tragedii, którą przeżyli ratując swoje dzieci przed gradem kul i głodem, na przykład Wędrówka Nabu autorstwa Jarosława Mikołajewskiego i Joanny […]