Szkoła porzebuje zmiany, jest przestarzała, nie nadąża za światem, a uczniowie źle się w niej czują. Zbyt wiele wiemy dziś o społeczeństwie, psychologii i mechanizmach uczenia się, by ignorować fakt, że szkoła, jaką znamy z własnego dzieciństwa raczej szkodzi rozwojowi dzieci i wcale nie kształtuje ich na samodzielnych i odpowiedzialnych dorosłych. Są szkoły, w których wprowadza się zmiany – w sposobie oceniania i sprawdzania wiedzy, w metodach pracy z dziećmi, w postawach dorosłych. W wielu jednak nie zmienia się nic. Nauczyciele mówią, że system nie pozwala.
Ale jak to? Jednym system pozwala na podmiotowe traktowanie uczniów, odejście od ocen cyfrowych, rezygnację ze sprawdzianów i prac domowych, a innym nie? Mamy jakieś dwie edukacyjne rzeczywistości rządzone dwoma różnymi systemami? A może ci, którzy wprowadzają zmiany w szkole działają po partyzancku, wbrew prawu i wbrew systemowi?
Nie mamy dwóch systemów, a zmiany w szkole nie są żadną partyzantką. To, że wiele szkół funkcjonuje wciąż według schematów sprzed wieku (albo i starszych) nie wynika wcale z ograniczeń systemu, lecz raczej z przyzwyczajenia i braku wiedzy.
„Obecnie obowiązujące prawo nie jest złe (…) w obecnym systemie może funkcjonować szkoła z innowacyjnymi zasadami oceniania i wspierającym podejściem do ucznia, w której nie ma codziennie kartkówek” uważa Łukasz Korzeniowski, prezes Stowarzyszenia Umarłych Statutów, który wraz z dr hab. Sylwią Jaskulską, dr Gabrielą Olszowską oraz Anną Szulc przeanalizowali „system”, czyli akty prawne regulujące funkcjonowanie szkół, a wnioski opisali w publikacji „Statut nieumarły”, proponując jednocześnie wzór szkolnego statutu zgodnego z obowiązującym prawem a jednocześnie kształtującego szkołę nowoczesną, inną od tej, do której przywykliśmy i na którą coraz bardziej narzekamy. Pokazują, że szkoła systemowa może, a nawet powinna być bliższa naszym marzeniom o dobrej edukacji.
Obowiązujące od wielu już lat prawo wcale nie wymaga prac domowych, sprawdzianów ani tzw. ocen cząstkowych. Można je sobie odpuścić. Okazuje się też, że niektóre praktyki stosowane w szkołach stoją w sprzeczności z prawem – niezgodne z prawem jest np. postawienie uczniowi oceny niedostatecznej za brak podręcznika, zeszytu czy zadania domowego. Szkoła nie może też ingerować w wygląd uczniów, choć ma prawo wprowadzić pewne regulacje odnośnie stroju. Oceny cyfrowe nie są prawnie wymagane: nauczyciel ma obowiązek wystawić tylko jedną ocenę w formie cyfry – tę na koniec roku szkolnego. Ocenianie w ciągu całego roku szkolnego może, a nawet wskazane jest, by było wyrażone w formie informacji zwrotnej, oceny wspierającej i kształtującej, a nie cyferki, która de facto niewiele mówi uczniowi o tym, co osiągnął, a nad czym warto, by popracował. Ocena zachowania nie może być w jakikolwiek sposób uzależniana od wyników edukacyjnych – ani od średniej ocen, ani od udziału czy wyników olimpiad przedmiotowych. To tylko kilka przykładów.
Sprzeczne z prawem jest też działanie szkoły nastawione na wtłaczanie do głów uczniów pokawałkowanej wiedzy i wymuszanie odtwarzania jej na sprawdzianach. Celem szkoły nie jest bowiem przekazanie uczniom wiedzy. Preambuła podstawy programowej mówi: „Zadaniem szkoły jest łagodne wprowadzenie dziecka w świat wiedzy, przygotowanie do wykonywania obowiązków ucznia oraz wdrażanie do samorozwoju. Szkoła zapewnia bezpieczne warunki oraz przyjazną atmosferę do nauki, uwzględniając indywidualne możliwości i potrzeby edukacyjne ucznia. Najważniejszym celem kształcenia w szkole podstawowej jest dbałość o integralny rozwój” (dla szkół podstawowych) oraz: „Celem kształcenia ogólnego w liceum ogólnokształcącym i technikum jest traktowanie uporządkowanej, systematycznej wiedzy jako podstawy kształtowania umiejętności”. Wdrażanie do samorozwoju, bezpieczne warunki, przyjazna atmosfera, uwzględnienie indywidualnych możliwości i potrzeb, integralny rozwój – oto cele edukacji, a nie zapamiętywanie, zaliczanie i zdobywanie wysokich ocen! I nie są to tezy głoszone przez edukacyjnych rewolucjonistów czy upartych innowatorów. To obowiązująca podstawa programowa!
Co w takim razie szkoła może, co wolno, czego nie wolno? To właśnie opisują i wyjaśniają twórcy „Statutu nieumarłego”.
Szkolną codzienność reguluje statut szkoły. To taka szkolna konstytucja. Jednak szkoła nie jest terytorium pozapaństwowym – podlega całości prawa obowiązującego w Polsce. Statut szkoły oraz wszystko, co dzieje się w szkole muszą być zgodne z przepisami wyższego rzędu – np. z Konstytucją RP, ustawą o systemie oświaty, Prawem oświatowym, Eyropejską Konwencją o Ochronie Praw Człowieka, Konwencją o Prawach Dziecka. Działania Stowarzyszenia Umarłych Statutów pokazały wielokrotnie, że w szkolnych statutach istnieją zapisy, których tam nie powinno być, a prawa uczniów są w szkołach naruszane. Mało tego, dyrektorzy i nauczyciele, a także rodzice i sami uczniowie często nie są tego świadomi i tak szkoła toczy się siłą rozpędu, nikomu w tej podróży nie jest wygodnie, wielu cierpi, ale większość jest przekonana, że tak już musi być.
„Statut nieumarły” pokazuje, że wcale nie musi, a nawet nie powinno. „Statut nieumarły” to propozycja szkolnego statutu, który kreuje szkołę przyjazną uczniom, wspierającą ich w rozwoju, traktującą ich podmiotowo i z szacunkiem, kształtującą ich samodzielność, uwzględniającą ich indywidualne możliwości i potrzeby, dającą nauczycielom szerokie możliwości współpracy z uczniami i jednocześnie respektującą przepisy i wypełniającą edukacujne cele zapisane w prawie.
„Wiadomo, że dobry, czy w miarę dobry statut to nie remedium na bolączki polskiej edukacji, ale to solidny fundament, na którym można zacząć budować zmianę. Fundament, który możemy postawić już dziś, tu i teraz, nie czekając na zmianę ministra i polityki oświatowej państwa” – pisze Łukasz Korzeniowski.
To nie „system” blokuje zmiany w szkole lecz przyzwyczajenia oraz nieznajomość prawa. Praktyka szkolnego życia często opiera się na powtarzanych z roku na rok mitach i mało komu przychodzi do głowy, by sprawdzić u źródła, jak może i powinno być naprawdę.
Zmianę szkoły można rozpocząć choćby dziś. Na początek poznajcie swoje prawa i możliwości. Zajrzyjcie do „Statutu nieumarłego” (tu: https://statut.umarlestatuty.pl). Obejrzyjcie też zapis wideo z rozmowy Juniorowa z jego twórcami (tu: https://www.facebook.com/juniorowo/videos/301765831778408).
I nie mówcie już, że system ogranicza.
autorka: Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, współzałożycielka Fundacji Rozwoju przez Całe Życie, blogerka, dziennikarka, mama Marysi i Tymona. Propaguje wychowanie i edukację oparte na szacunku dla dzieci. Pasjonatka dobrej edukacji – popularyzuje nowoczesne pomysły edukacyjne, angażuje się w różnorodne działania na rzecz lepszej edukacji.
2 komentarze
Monika
23 lutego 2022 at 12:24Szkoła przyjazna dzieciom – brzmi jak oksymoron.
Elżbieta Manthey
23 lutego 2022 at 12:59W wielu przypadkach tak. Są jednak i takie szkoły, gdzie się to wyrażenie “odoksymoronizowało”.