Bydgoszcz powstała dzięki wodzie. Niewielka osada z zamkiem wybudowanym przez Kazimierza Wielkiego zamieniła się w prężny ośrodek przemysłowy po wybudowaniu Kanału Bydgoskiego łączącego Brdę z Notecią. W latach świetności (XIX wiek) rocznie transportowano barkami ponad 200 tys. ton towarów. Po II wojnie światowej kanał stracił na znaczeniu, a system unikatowych śluz popadł w ruinę. Na szczęście od pewnego czasu śluzy są remontowane i stają się fenomenalną atrakcję turystyczną.
Na „Słonecznik” wsiadamy w samym sercu miasta, przy Rybim Rynku, tuż obok pięknie odnowionego mostu im. Jerzego Sulimy-Kamińskiego (bydgoskiego pisarza) wiodącego na Stary Rynek. Wszędzie wokół widać ślady związku miasta z rzeką: zabytkowe spichrze zbożowe, barkę Lemara, która mieści obecnie muzeum transportu rzecznego czy sam Rybi Rynek, którego nazwa zdradza, że niegdyś handlowano na nim tym, co złowiono w rzece.
Napędzany ogniwami solarnymi stateczek odbija od nabrzeża. Cichy elektryczny silnik mruczy delikatnie, suniemy niespiesznie pod wspomnianym mostem w stronę Opery Nova. Po prawej stronie mijamy amfiteatr kaskadowo opadający w stronę rzeki. Latem odbywają się tu koncerty, a scena… podpływa do publiczności, bo jest nią pływająca platforma. Z lewej mijamy pieczołowicie odnowioną farę, której imponujący gmach dominuje nad całą okolicą. Przy niej pierwsza z licznych śluz z niewielką wodną elektrownią. Śluza jest zamknięta. Gdy ją otwierają, fragment rzeki zmienia się w tor kajakarstwa górskiego – w samym centrum miasta!
Dalej – Wyspa Młyńska. Kilkuhektarowy teren zielony z kolejnym amfiteatrem, placem zabaw i kaskadowym, sztucznym strumieniem wzdłuż którego wiedzie alejka spacerowa. Do niedawna Wyspa Młyńska była zapuszczonym, porośniętym chaszczami terenem, na który strach było wejść po ciemku. Po rewitalizacji jest miejscem relaksu dla mieszkańców i turystów. Na wyspie rzuca się w oczy ogromne gmaszysko z drewna i czerwonej cegły To młyn Rothera, wielki magazyn zboża wciąż czekający na rewitalizację.
Kolejny budynek przyciągający wzrok to marina – wybudowana kilka lat temu w nowoczesnym stylu podkreślającym związek z rzeką. Jej drewniana elewacja przypomina deski, z jakich zbudowane są pomosty. „Słonecznik” płynie dalej w stronę największej atrakcji turystycznej – wyremontowanej śluzy. Niestety to również największe nasze dzisiejsze rozczarowanie. Wchodząc na statek dowiedzieliśmy się, że śluza się zepsułą i przez dwa dni będzie nieczynna. Jaka szkoda! Trzeba będzie tu wrócić.
Statek zawraca i płynie w drugą stronę. Mijamy siedziby klubów wioślarskich, wzdłuż brzegu wiedzie ścieżka rowerowa, na wodzie co chwila mijają nas łodzie wiosłowe, rowery wodne i kajaki. Woda jest krystalicznie czysta. To kolejna rzecz, której możemy Bydgoszczy pozazdrościć. Rzeka, która kiedyś była miejskim ściekiem, teraz nadaje się do kąpieli. Dzień wcześniej odbyły się na niej zawody triatlonowe. Zawodnicy płynęli przez samo centrum miasta!
Rejs „Słonecznikiem” powoli dobiega końca. Trwał nieco ponad godzinę i niesłychanie nas zrelaksował. Żałujemy, że nie przepłynęliśmy przez śluzę, ale i tak jesteśmy zadowoleni.
Informacje praktyczne:
Bilety na rejs są śmiesznie tanie – normalny kosztuje 5zł, ulgowy 2,50. Można je kupić w Bydgoskim Centrum Informacji (ul. Batorego 2, niedaleko przystani na Rybim Rynku), bezpośrednio u kapitana lub przez stronę Tickeo.pl, co jest najwygodniejsze zwłaszcza w weekendy, gdy stateczek bywa zapełniony do ostatniego miejsca.
“Słonecznik” wraz ze “Słonecznikiem II” obsługują dwie trasy: Staromiejska wiedzie wzdłuż Wyspy Młyńskiej i obejmuje przeprawę przez śluzę. Słoneczna – w drugą stronę miasta. Obie trwają nieco ponad godzinę. Można jeszcze wybrać trasę Wschodnią obsługiwaną przez m/s “Bydgoszcz”, która początkowo pokrywa się z trasą Słoneczną, a potem statek płynie w dalsze rejony miasta. Bilet kosztuje 8 i 4 zł, a trasa czynna jest tylko w weekendy.
Rejsy “Słonecznikami” odbywają się od 28 kwietnia do 30 września, “Bydgoszcz” kursuje od 14 lipca do 26 sierpnia.
Twój komentarz może być pierwszy