Rozstanie, rozwód to zawsze niezwykle trudne doświadczenie dla całej rodziny. Przeżywają je zarówno rodzice, jak i dzieci. Dużo emocji, ogromna zmiana wielu aspektów życia, wielki stres. Jak sobie z tym wszystkim poradzić? I jak pomóc dziecku? O tym pisze dr Elżbieta Zubrzycka w książce „Przetrwać burzę”. Książka składa się z dwóch części – pierwsza jest adresowana do dzieci, druga do rodziców. Jedni i drudzy znajdą w niej pomocne wskazówki, wyjaśnienia i treści wspierające w trudnej sytuacji.
Publikujemy fragmenty tej książki i zachęcamy do lektury całości.
„Przetrwać burzę” Elżbieta Zubrzycka – fragmenty:
Nikt przy zdrowych zmysłach nie zawiera małżeństwa i nie powołuje dzieci do życia po to, żeby zaraz potem się rozwieść i je porzucić. Zmiana nastawienia z działania na korzyść całej rodziny do „będzie lepiej dla wszystkich, gdy małżeństwo się rozstanie” może być wynikiem gwałtownego złamania zasad tworzących związek lub długotrwałego procesu jego rozpadu. Dlatego czasem rodzina rozpada się szybko i nieoczekiwanie, a kiedy indziej potrzeba wielu lat cierpienia, zanim jedno z małżonków lub oboje podejmą decyzję o rozwodzie. Zmiana silnie utrwalonych przekonań i systemu wartości potrzebuje czasu.
Gwałtowna strata lub przedłużający się stres i strata silnie wpływają na dzieci, które wolałyby mieć oboje rodziców przy sobie. Najczęściej powody rozstania rodziców są dla nich niejasne, dlatego podejmują próby naprawienia sytuacji. Dorośli zajęci swoimi sprawami mogą nie dostrzegać zmian w zachowaniu dzieci. Dzieci z kolei nie informują mamy ani taty o tym, jak bardzo źle się czują, boją zachodzących zmian oraz że potrzebują wsparcia i miłości. Skoro rodzice nie rozmawiają z nimi, to one nie rozmawiają z rodzicami. Albo chronią rodziców nie poruszając trudnego dla nich tematu, albo uznają regułę „na ten temat milczymy”. Powstaje nikomu niepotrzebny dystans, kochający się ludzie oddalają się od siebie.
Dzieci – mali ratownicy rodzin
Dzieci robią wszystko, co tylko wydaje im się odpowiednie dla naprawienia związku pomiędzy mamą i tatą (a przecież naprawy wymaga relacja pomiędzy mężem a żoną), a kiedy stres w rodzinie się przedłuża, mogą okopać się w obranych rolach:
- Dziecko bohater – stara się rozwiązywać problemy domowe (oszczędza światło i wodę, pamięta o terminach płacenia rachunków, wyręcza rodziców w ich zajęciach czy to lubi, czy też nie itp.) i dostarcza rodzinie poczucia wartości (zdobywa dobre oceny, służy do mszy, jest poważne i grzeczne, itp.). Tę rolę „dziecka na pokaz” podejmują często najstarsze, z konieczności szybko dojrzewające i uzdolnione dzieci.
- Dziecko piorunochron (kozioł ofiarny) – tak bardzo nie znosi groźnych jego zdaniem, zagrażających zdrowiu i życiu awantur między rodzicami, że przekierowuje ich uwagę i złość na siebie. Woli cierpieć i być celem ataku obojga (mówiąc krótko – by jedno trzymało, a drugie biło, bo nareszcie działają razem i współpracują), niż żyć w strachu o trwałość rodziny i o swój los. Jest bezpieczniej, choć boleśnie. Bierze odpowiedzialność za rodzinę ze szkodą dla siebie. Nabyta postawa prowokująca doprowadza do nieustających konfliktów także w świecie zewnętrznym. Wymaga ogromnej odwagi. W tych dzieciach tkwi wielki potencjał.
- Dziecko maskotka (klaun) – potrafi zmienić napięty nastrój – w śmiech. Żartami i wygłupami doprowadza zwaśnionych do rozbawienia. Są to przejawy poczucia humoru nabierające z czasem charakter sztywnych, powtarzających się wesołkowatych zachowań. Taka postawa dziecka ma dwie wady: po pierwsze, stanowi doraźne lekarstwo: usuwa objawy, a nie przyczyny, więc nie rozwiązuje problemów domowych leżących u podłoża konfliktu; po drugie – krzywdzi dziecko: traci ono z czasem zdolność rozpoznawania własnych uczuć innych niż rozbawienie, a co za tym idzie, nie potrafi zdiagnozować siebie, by sobie pomóc. Tę rolę podejmują zazwyczaj najmłodsze dzieci w rodzinie, od małego dostarczające doświadczonym rodzicom i starszemu rodzeństwu powodów do wzruszeń i śmiechu.
- Dziecko nieobecne – nie sprawia kłopotów, jakby go nie było. Zwykle jest słabsze fizycznie niż pozostałe dzieci, urodzone raczej jako środkowe, przeciętnie zdolne lub jego talenty nigdy nie zostały odkryte. Uczy się i zachowuje wystarczająco dobrze, by nikt go nie zauważał. Choć tyle może zrobić dla rodziny w chaosie.
Zwracając uwagę na charakterystyczne zachowania dziecka, bardzo wiele można z nich wyczytać i wyciągnąć wnioski. Gdy dostrzeżemy, że wyspecjalizowało się w zachowaniach mających na celu ratowanie rodziny i odzyskanie poczucia bezpieczeństwa, porozmawiajmy z nim. Pokażmy, że to my odpowiadamy za wspólny los. Wyjaśnijmy sytuację domową, możliwe sposoby wyjścia z kryzysu i ich konsekwencje oraz w jaki sposób trzymamy rękę na pulsie. Tą metodą wyjdziemy naprzeciw jego lękom, błędnym przekonaniom, poczuciu winy, niepotrzebnemu braniu odpowiedzialności i dziecko będzie mogło zaprzestać prób ratowania rodziny ze szkodą dla siebie samego.
Wołanie o pomoc
„Niegrzeczne” lub „niewygodne” zachowania dzieci często bagatelizujemy traktując je jako przejawy dojrzewania, z których „się wyrasta”. Bądźmy uważni, bo stanowią one często sygnały proszenia o pomoc.
Najsilniej oddziałują na dzieci następujące cechy rodziny: odrzucenie, obojętność, zaniedbywanie (to forma przemocy!), wrogość i przemoc, nadmierne kontrolowanie, wieczne niezadowolenie, krytykowanie i perfekcjonizm, ale też rozpieszczanie i brak stawiania wymagań oraz uzależnienie od opinii zewnętrznej „co ludzie powiedzą”.
Podczas kryzysu małżeńskiego, kiedy emocje się kłębią, a poczucie krzywdy, wrogości i chęci karania sięgają zenitu, ludzie tracą zdrowy rozsądek. Mogą się zachowywać w sposób ich samych zaskakujący, dla siebie nietypowy, a dla dzieci nie do zniesienia.
Co w zachowaniach dzieci powinno wzbudzić naszą czujność, skłonić do rozmawiania z nimi, wyjaśniania narastających błędnych przekonań, pomagania w przykrych emocjach takich jak złość, smutek, żal czy tęsknota? Przy dużym nasileniu objawów stresu wywołanego nieznośną sytuacją, trzeba szukać pomocy u przeszkolonego terapeuty.
Oto objawy, które powinny nas skłonić do działania:
- irytacja, płacz, bezsenność, nadmierna senność, brak apetytu i nadmierny apetyt, nadmierne zabieganie o uwagę,
- poczucie bezwartościowości, winy i branie odpowiedzialności za zdarzenia,
- wycofywanie się i zamykanie się w sobie, wrogość,
- próby łagodzenia konfliktów i „wkładania palców między drzwi”,
- wchodzenie w rolę piorunochronu, tzn. ściąganie na siebie konfliktów i złości polegające na prowokowaniu za pomocą złego zachowania skłóconych rodziców do współpracy, np. jedno trzyma, drugie bije,
- nadmierna wesołkowatość, uciekanie od własnych emocji w żarty, wprowadzanie na siłę dobrej atmosfery ze stratą świadomości rzeczywistych przeżyć; nierozpoznane uczucia nie zostają zaakceptowane, odczytane i następnie odsunięte, pozostają w ciele, gdzieś się umiejscawiają (bóle), drążą i szkodzą,
- chorowitość, bóle brzucha, głowy,
- gorsza koncentracja uwagi, zapominalstwo, niezręczność, obniżenie wyników w nauce,
- utrata zainteresowań, utrata znajomych,
- samookaleczenia,
- wyrywanie włosów (łysienie plackowate),
- drobne przestępstwa.
Rodzina w kryzysie to trauma dla dziecka
Dziecku rozpada się świat – jedyny mu znany, a nie potrafi sobie wyobrazić, że kryzys w ostatecznym rozrachunku może doprowadzić do poprawieni sytuacji. Dziecko nie zna planów ani opcji możliwych rozwiązań, więc w jego głowie pojawiają się przerażające pomysły, wspierane najgorszymi obrazami z filmów, informacjami z podwórka i sensacyjnymi opowieściami niemądrych dorosłych. Wyobraźnia podsuwa dziecku dużo gorsze scenariusze niż zmiany, które rzeczywiście mogą nastąpić w jego życiu i w rodzinie. Na przykład obawy o to, że zostanie porzucone, oddane komuś na wychowanie lub do domu dziecka. Dlatego przeżywa ogromne lęki i wiele przykrych, niepotrzebnych uczuć, takich jak poczucie winy, odpowiedzialności i odrzucenia, niechęć do siebie i brak akceptacji.
Poczucie braku bezpieczeństwa w przedłużającym się kryzysie rodzinnym i długotrwałe skupianie się na wyszukiwaniu problemów, aby im zaradzić, zniekształca sposób widzenia, oceniania i wyciągania wniosków. Dziecko zatopione w negatywnych informacjach wchłania je i wyrabia sobie negatywy stosunek do siebie, świata i przyszłości. Są to trzy filary mogącej się rozwinąć depresji. Smutne i wystraszone dziecko pokrywa te uczucia złością i wycofaniem, staje się samotne i cierpi nie szukając pomocy.
U dziecka nasila się też złość na siebie – za nieudolność w podejmowanych działaniach mających „naprawić” rodzinę, oraz na rodziców – o to, że nie potrafią się zmienić i porozumieć. Objawy złości, a nawet wściekłości oburzają dorosłych, a w dziecku budzą przerażenie tym, co się z nim dzieje. Z jednej strony chciałoby ukarać rodziców, z drugiej –ma z tego powodu poczucie winy i bezradności. Osamotnione i przerażone odkrywa rozmaite, samoniszczące metody rozładowania napięcia, jak łamanie zasad i zadawanie sobie bólu.
Dlatego tak ważna jest szczera i otwarta rozmowa o przyszłości, z przedstawieniem ewentualnych wariantów zmian, jakie mogą zajść w rodzinie. Przydatne podpowiedzi, jak ją przeprowadzić, zawarte zostały w rozdziale „Co powiedzieć dziecku o rozwodzie”. Losy rodziny potoczą się tak, jak zadecydują mąż i żona. Dziecko nie ma wpływu na ich decyzje. Przesłaniem książki jest to, by dziecko – zamiast dążyć do poprawiania rodziny – zajęło się sobą i znalazło sposoby na to, by poczuć się lepiej.
Jak przetrwać tę burzę?
Jak sobie z tym wszystkim poradzić? „Przetrwać burzę” to książka, która daje podpowiedzi i dzieciom, i dorosłym, pomaga zrozumieć, co się dzieje, kiedy rodzina jest w kryzysie i zawiera pomocne wskazówki dla dzieci i dla rodziców.
Pierwsza część książki skierowana jest do dzieci i młodzieży. Zawiera opowiadanie oparte na prawdziwej historii, którego bohaterka przeżywa rozstanie rodziców. Opowiadanie i komentarze do niego pomogą dzieciom zrozumieć sytuację i zadbać o siebie, poczuć się lepiej i odważniej spojrzeć na czekające zmiany.
Druga część książki przeznaczona jest dla rodziców. Znajdziecie w niej przykłady i sugestie dotyczące rozmowy z dzieckiem o rozstaniu – kiedy i jak taką rozmowę przeprowadzić. Jest tu też rozdział pomagający dorosłym zrozumieć, co się dzieje z dzieckiem (i z nimi samymi).
Polecam dorosłym lekturę obydwu części – również tej skierowanej do dzieci.
Twój komentarz może być pierwszy