Kiedy dziecko płacze, krzyczy ze złości, albo jest smutne, w nas rodzicach też budzą się emocje. Na złość dziecka często reagujemy własną złością, płacz staramy się jak najszybciej ukoić, a jeśli się to nie udaje, czujemy zniecierpliwienie i bezsilność. Gdy widzimy u naszego dziecka smutek, pęka nam serce. Dlaczego towarzyszenie dziecku w emocjach jet takie trudne?
Większość z nas była wychowywana w kulturze nieokazywania emocji. Społeczne zasady, które poznawaliśmy, gdy byliśmy dziećmi zawierały się w stwierdzeniach: „chłopaki nie płaczą”, „złość piękności szkodzi”, „dziewczynce nie wypada się gniewać”, „dzieci nie mają się czym martwić”, a nawet „nie śmiej się jak głupi do sera”. Uczono nas, że emocje są czymś niestosownym i nie należy ich okazywać, a najlepiej, gdy wręcz ograniczymy ich odczuwanie.
Przez ostatnie 20-30 lat, dzięki rozwojowi psychologii, neurobiologii, zmianom społecznym i kulturowym podejście do emocji bardzo się zmieniło. Zaczęliśmy rozumieć, że są naturalną częścią ludzkiego życia, że są nam potrzebne i że to nie emocje, lecz ich tłumienie jest szkodliwe. Zadaniem dzisiejszych rodziców nie jest już nauczenie dzieci, jak nie okazywać, czy nie czuć emocji. Dziś chcemy uczyć, jak radzić sobie z emocjami, jak je rozumieć u siebie i innych, jak je okazywać w sposób społecznie akceptowalny. Paradoks polega na tym, że mamy nauczyć dzieci tego, czego nas nikt nie nauczył.
Ucząc dzieci radzić sobie z emocjami jednocześnie sami musimy się tego uczyć. Oswajając emocje dzieci jednocześnie oswajać własne. To niełatwe zadanie i my, rodzice potrzebujemy w tym wsparcia. Co może nas wspierać?
Wioska
Wsparciem dla nas są inni dorośli, rozmowy z nimi, wymiana doświadczeń – nieprzypadkiem mówi się, że by wychować dziecko, potrzeba całej wioski. Inni dorośli, którym ufamy, z którymi czujemy się bezpiecznie – rodzina, przyjaciele – tworzą przestrzeń, w której nasze własne emocje trochę mogą się pokazać, wyjść na wierzch. Rozmowy o rozmaitych problemach, sytuacjach, które te emocje wywołują, zdjemują z nas nieco napięcia. Z przyjaciółmi możemy porozmawiać o tym, co nas martwi, o kryzysie w związku, o relacjach z naszymi własnymi rodzicami. W tych rozmowach zazwyczaj okazuje się, że inni „mają podobnie”, że w naszych troskach i problemach nie jesteśmy jedyni. Już sama świadomość takiej wspólnoty doświadczeń przynosi ulgę. Jednocześnie możemy ponazywać swoje emocje – „martwię się”, „jest mi smutno”, „jestem zła, wściekła”, „irytuje mnie, kiedy…”, „czuję się zraniona takim postępowaniem”. Nazywanie emocji to ważny krok w ich oswajaniu.
Psychoterapia
Wsparciem mogą być terapeuci – podczas własnej terapii uczymy się rozpoznawania swoich emocji, oswajamy je, „wpuszczamy” do swojego życia i uczymy się radzić sobie z nimi. Nadrabiamy to, czego nie mogliśmy ukształtować w sobie w dzieciństwie. Oswajając własne emocje równocześnie jesteśmy w stanie coraz lepiej wspierać w ich przeżywaniu nasze dzieci.
Książki
Wspierającą rolę pełnią też książki. Te psychologiczne, które mają wprost na celu emocjonalną edukację dorosłych, dzięki którym możemy sami nad sobą pracować, pomagają zrozumieć to, co się z nami dzieje, procesy, jakie zachodzą w naszej psychice oraz w naszym życiu. Ale nie tylko takie książki pomagają w „emocjonalnej edukacji”.
Dziecięca literatura emocjonalna
Pojawia się coraz więcej wartościowych, pięknych, ciekawych, pożytecznych książek dziecięcych, które mają na celu wprowadzenie dzieci w świat emocji. To książki, które pomagają dzieciom uczyć się nazywania emocji, rozpoznawania emocji, pokazują, że ich odczuwanie jest w porządku i uczą, jak je wyrażać w sposób społecznie akceptowalny. Dla nas ta „dziecięca literatura emocji” jest pomocą w wychowywaniu naszych dzieci, ale też ma inny walor – czytając takie książki z dziećmi, sami też ulegamy ich korzystnemu działaniu.
Wśrod książek dotykających sfery emocji są na przykład piękne opowieści jak te z serii „Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham”. To książki o miłości – emocji fundamentalnej – i o tym, jak się ona wyraża. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, czy ci, których kochamy wiedzą, jak wielka jest nasza miłość do nich?
Mały Brązowy Zajączek i Duży Brązowy Zając odkrywają, że „kocham cię” można powiedzieć na różne sposoby. To książki, które uczą doceniania drobnych gestów, słów nie wprost, które uwrażliwiają na odbieranie sygnałów miłości od naszych bliskich i przekonują, że miłość warto okazywać nieustannie i dbać o to, by nasi bliscy wiedzieli o tym, jak bardzo ich kochamy. Serię „Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham” warto czytać wspólnie z dziećmi już od 3 roku życia. I nie musicie kryć wzruszenia przy lekturze, pozwólcie sobie na nie, poczujcie je.
W serii ukazały się:
- Nawet nie wiesz, jak bardzo Cię kocham
- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham kiedy jest wiosna
- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham kiedy jest lato
- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham kiedy jest jesień
- Nawet nie wiesz, jak bardzo cię kocham kiedy jest zima
Z nieco starszymi dziećmi warto czytać książki odwołujące się do doświadczeń ich rówieśników z bohaterami bliskimi młodym czytelnikom. Bardzo lubiana przez dzieci jest na przykład seria o Basi, adresowana do przedszkolaków, w której znajdziecie np. pozycję „Basia. Wielka księga o uczuciach”. Basia doświadcza rozmaitych sytuacji, w których czytelnicy odnajdą takie, jakie są i ich udziałem. Historie o Basi pokazują emocje, jakie mogą pojawiać się w konkretnych sytuacjach, uczą ich nazywania, rozpoznawania, rozumienia i radzenia sobie z nimi.
Basia jest tak lubianą przez młodych czytelników bohaterką, że autorki – Zofia Stanecka i ilustratorka Marianna Oklejak – stworzyły też serię dla nieco starszych dzieci, by Basia mogła i im towarzyszyć w odkrywaniu emocji i relacji społecznych. Seria „Basia i przyjaciele” przeznaczona jest dla dzieci w wieku 5-10 lat. Przyjaciele Basi są różni, pochodzą z różnych rodzin, w różny sposób się zachowują, mają różne poglądy i z tej różnorodności Basia, a wraz z nią czytelnicy, mogą się wiele nauczyć o emocjach, ale też o relacjach z innymi, a wątki poruszane w książkach tej serii mogą być pretekstem do rozmów na wiele różnych ważnych trematów.
Są też takie książki, które wprost dają dzieciom pewną wiedzę o emocjach i zapraszające do aktywności, pomagających te emocje oswoić. Świetna seria „Akceptuję co czuję” to książki napisane i opracowane przez znakomitą francuską psycholożkę Isabelle Filliozat. Znam ją z książek adresowanych do dorosłych czytelników i ogromnie cenię jej wiedzę, ale też prostotę przekazu, poczucie humoru i ogromne zrozumienie i empatię wobec dzieci. Do stworzenia serii „Akceptuję co czuję” Isabelle Filliozat zaprosiła grafików, którzy jej psychologiczną wiedzę ujęli w formę przystępną dla młodych czytelników. Wspólnie opracowali ćwiczenia, dzięki którym młodzi czytelnicy mogą przyjrzeć się swoim emocjom, pozastanawiać nad nimi, poznać je poprzez czytanie, rysowanie, kreatywne zabawy. Dzieci poznają emocje, uczą się je nazywać, wyrażać, dowiadują się, jaka jest rola i znaczenie emocji. Jeśli i Wy zajrzycie do tych książek, z pewnością dowiecie się czegoś o swoich emocjach oraz o emocjach Waszych dzieci.
W serii „Akceptuję co czuję” ukazały się:
- Przyjaźń. Jak się zaprzyjaźnić i przyjaźnić
- Kłócimy się, godzimy się
- Moje emocje
- Pewność siebie
- Strach – wróg czy przyjaciel?
- Bracia i siostry
- Prawa dziecka
Emocje mają głos
W każdym z nas poza naszym doświadczeniem, wiedzą, dorosłą mądrością jest też kawałek z dziecka. Dziecka, któremu dawno temu nie pozwalano płakać, bo to „niemęskie”, nie pozwalano się złościć, bo „nie wypada”. Dziecka, które obawiało się wzbudzić gniew rodziców własnymi emocjami, więc ćwiczyło się w ich ukrywaniu. Gdy byliśmy dziećmi przekonywano nas, że dzieci i ryby głosu nie mają, że to, co chcemy wyrazić się nie liczy, że mamy być grzeczni, a nie szczerzy i że ważniejsze jest spełnianie cudzych oczekiwań, niż życie w zgodzie z sobą. Teraz, wychowując nasze dzieci, troszcząc się o ich emocje i ucząc je radzenia sobie z nimi, możemy zrobić coś też dla tego naszego wewnętrznego dziecka. Ścieżką emocjonalnego rozwoju możemy kroczyć z naszymi dziećmi w podwójnej roli – jako mądrzy przewodnicy, ale też jako współtowarzysze w odkrywaniu emocjonalnego świata. To, że jesteśmy dorośli wcale nie znaczy, że przestaliśmy się rozwijać. Bycie rodzicem to etap intensywnego rozwoju, bo stawia przed nami nowe wciąż wyzwania.
Szukajcie więc wsparcia dla siebie w tej podróży. Rozmawiajcie z innymi dorosłymi, sięgajcie po pomoc terapeutów i czytajcie z dziećmi „emocjonalną literaturę”. Czytając takie książki na głos dzieciom, sami skorzystacie mimochodem „nasiąkając” ich przekazem. Pochylając się razem z dziećmi nad takimi, które w interaktywny sposób rozwijają emocjonalne kompetencje, przy okazji sami się czegoś dowiecie. Jestem przekonana, że zaskoczy Was, jak wiele sami możecie w nich odkryć dla siebie.
autorka: Elżbieta Manthey – założycielka Juniorowa, blogerka, dziennikarka, mama Marysi i Tymona. Propaguje wychowanie i edukację oparte na szacunku dla dzieci. Pasjonatka dobrej edukacji – tropi nowinki i nowoczesne pomysły edukacyjne, angażuje się w różnorodne działania na rzecz lepszej edukacji. Miłośniczka książek, również tych dla dzieci i młodzieży. Najlepiej odpoczywa odwiedzając ciekawe miejsca i doświadczając świata wspólnie z mężem i dziećmi.
Twój komentarz może być pierwszy