Krótki wyjazd, dużo atrakcji, zero nudy i ma być ciekawie dla wszystkich, od ośmiolatki, poprzez nastolatka, po rodziców. Taka jest nasza podróżnicza dewiza. Praga – jak piszą blogerzy-podróżnicy – to miasto idealne na spacery. Wielogodzinne spacery? Może i tak, ale nie zimą i nie z dziećmi. Okazało się jednak, że ta idealna do spacerowania Praga ma do zaoferowania wiele atrakcji i dla tych, którzy nie są wytrwałymi wędrowcami. Odkryliśmy niezwykłe miejsca, które oczarowały całą naszą rodzinę, z małolatami na czele.

Są takie miejsca, które będąc w Pradze odwiedzić trzeba, więc Hradczany i Most Karola oczywiście widzieliśmy, ale przede wszystkim szukaliśmy takich miejsc, które wzbudzą entuzjazm i ciekawość Marysi i Tymona, a i nam dorosłym sprawią przyjemność. Większość czasu poświęciliśmy więc atrakcjom, które w przewodnikach są opisane małym druczkiem gdzieś na przedostatniej stronie i to właśnie one zachwyciły naszą rodzinę najbardziej.

Muzeum Techniki

Nazwa może nie brzmi porywająco, a i sam gmach z zewnątrz nie zapowiada fajerwerków ekscytacji. Jednak w środku… Zamiast spędzić tam zaplanowane dwie godziny, spędziliśmy prawie pięć i było nam mało! Całe szczęście, że w muzeum jest kawiarnia i bar, gdzie można zjeść obiad, deser czy napić się kawy – przerwa na posiłek dodała nam sił i buszowaliśmy po ekspozycji aż do jej zamknięcia.

Obejrzeliśmy wystawy poświęcone historii górnictwa i hutnictwa, gdzie wśród wielu ciekawych eksponatów zauroczyły nas makiety pokazujące w skali mini piece hutnicze, kopalnie, górnicze urządzenia z różnych epok – jest coś fascynującego w oglądaniu rzeczy w miniaturze. Świetna była wystawa “Chemia wokół nas”, gdzie zgromadzono rozmaite przedmioty stworzone z surowców nie-naturalnych, np. z różnych rodzajów plastiku.

Osobna sala poświęcona była zegarom i sposobom mierzenia czasu, inna – fotografii, jeszcze inne architekturze, drukowi, astronomii… Wystawa techniki w życiu codziennym była cudowną okazją do poopowiadania dzieciom, jakich sprzętów używano w domach naszego dzieciństwa – czym był syfon, pralka z ręczną wyżymaczką, jak wyglądały kuchnie naszych babć.

Zaskoczyło nas też studio telewizyjne, które chyba w całości zostało przeniesione do muzeum z telewizji lat 70-tych. Największe wrażenie zrobiła na nas główna sala, w której zgromadzono eksponaty związane z transportem. To już nie makiety, ale prawdziwe samochody, samoloty, rowery z różnych epok, a nawet jeden mały czołg i dwie prawdziwe lokomotywy.

W Muzeum Techniki widzieliśmy zaskakujące rzeczy i wielką frajdą było najpierw odgadywanie, co to i do czego służy, a potem konfrontowanie naszych domysłów z opisami eksponatów. Przydała się znajomość angielskiego, a dzieci przekonały się, że nauka języka do czegoś się przydaje. Rodzice mieli też okazję popisać się wiedzą przed dziećmi, szczególnie, że część eksponatów muzealnych to przedmioty, które pamiętamy z własnego dzieciństwa.

To jest tradycyjne muzeum, ale baaaardzo ciekawe – orzekła Marysia. A kiedy podsumowaliśmy naszą praską eskapadę, właśnie Muzeum Techniki zajęło pierwsze miejsce w skali atrakcyjności wśród odwiedzonych przez nas miejsc i to jednogłośnie.

http://www.ntm.cz/

Muzeum Apple

Steve Wozniak sprzedał kalkulator, by kupić procesor do pierwszego komputera, który wymyślił i zbudował sam, od zera. Steve Jobs ubierał się zawsze w taki sam strój, był perfekcjonistą. Założyli firmę w garażu, w domu rodziców, a potem rozwinęli ją w jedną z największych korporacji na świecie. Razem zmienili świat i mieli wpływ na życie milionów ludzi.

Muzeum Apple w Pradze to miejsce, w którym zgromadzono chyba wszystkie modele urządzeń Apple – od pierwszych komputerów stacjonarnych, przez MacBooki, iPhone’y, iPady i inne i-coś tam, aż po myszki, czy Newtony. Nie wiecie, co to Newtony? Ja też nie miałam o nich pojęcia. Wszystko to wyeksponowane w iście applowskim stylu – prostoty, dbałości o estetykę, przejrzystości.

I znów mogliśmy poopowiadać dzieciom trochę własnego życia. Pokazać mysz, którą pracowałam ponad 20 lat temu, wspomnieć pierwszego MacBooka, którego używał tata. Dodatkową atrakcją był przewodnik po muzeum – włączając się do muzealnego WiFi dostaliśmy dostęp do opisów wszystkich eksponatów online. Taki przewodnik w smartfonie bardzo spodobał się dzieciom.

http://www.applemuseum.com/web/en/

Muzeum Czekolady

Muzeum, które oferuje nieograniczoną degustację czekolady podczas zwiedzania – temu nie można się oprzeć. Więc się nie opieraliśmy. Okazało się jednak, że muzeum jest skromniejsze niż można by się spodziewać po obejrzeniu jego strony internetowej oraz po cenie biletów. Nieograniczona degustacja okazała się jednym dystrybutorem niedużych czekoladowych krążków ustawionym tuż przy wejściu, a ekspozycja niezbyt bogata. Choć przyznaję, że i w tym niewielkim muzeum dowiedzieliśmy się czegoś nowego. Na przykład tego, że maleńkie owady zapylające kwiaty kakaowców są niezbyt pracowite i tylko niewielki procent kwiatów rozwija się w owoce. Z ciekawością obejrzeliśmy też pokaz wyrobu pralinek. Zawsze się zastanawiałam, jak umieszcza się nadzienie w czekoladkach i teraz już wiem.

http://www.choco-story-praha.cz/

Na Strahovie

Na Strahovie znajduje się kompleks budynków klasztornych. Nas jednak tym razem interesował nie tyle sam klasztor, co jego biblioteka – jedna z najpiękniejszych historycznych bibliotek na świecie. Chcieliśmy też zobaczyć zlokalizowane tu Muzeum Miniatur.

https://www.strahovskyklaster.cz/en/

Gabinet osobliwości w klasztornej bibliotece to coś w rodzaju praprzodka muzeów. Kolekcja okazów głównie przyrodniczych, które kilka wieków temu wprawiały w zdumienie i niedowierzanie. Natomiast to, co dziś zapiera dech w piersiach, to dwie sale biblioteczne – wielkie, bogato zdobione, o ścianach zapełnionych wiekowymi tomami. Kaplice sykstyńskie bibliotekarstwa. Tu widać, że kiedyś książka była przedmiotem cennym i podziwianym, a nie powszednim.

https://www.strahovskyklaster.cz/en/strahov-library

O ile w klasztornej bibliotece zachwyt dzieci był widocznie mniejszy, niż rodziców, to w Muzeum Miniatur wszyscy wydawaliśmy głośne okrzyki zdziwienia i ekscytacji. Tu eksponaty ogląda się pod mikroskopem! Karawana wielbłądów w uchu igielnym, pchła podkuta podkową, portret na ziarnku ryżu, samowar wielkości ziarnka cukru… Wszystkie mikrodzieła zostały wykonane ręcznie, choć wydaje się to niemożliwe.

https://www.muzeumminiatur.cz/en

Wieża telewizyjna na Żiżkovie

Zwiedzanie zimą ma swoje niepowtarzalne zalety. Oglądanie panoramy Pragi z wysokości telewizyjnej wieży to świetna atrakcja, ale oglądanie NOCNEJ panoramy Pragi z wysoka – to dopiero efekt! Zimowe dni kończą się wcześnie, więc kiedy po siedemnastej dotarliśmy do wieży na Żiżkovie, było już ciemno. Patrzyliśmy jak urzeczeni z góry na miasto rozświetlone tysiącami świateł. Niczego więcej nie było trzeba. A potem wypiliśmy gorącą czekoladę na wysokości 60 metrów nad ziemią.

Wieża jest dostępnym do zwiedzania punktem widokowym. Bilety kupuje się na miejscu, potem wjeżdża windą. Poniżej poziomu widokowego jest kawiarnia oraz restauracja.

https://www.towerpark.cz/

Hradczany

Oczywiście wybraliśmy się też zobaczyć zamek na Hradczanach. Wejście na teren zamku jest bezpłatne, trzeba tylko odstać trochę w kolejce do kontroli bezpieczeństwa. Dzieciaki wkraczały więc w mury tej największej praskiej atrakcji zmarznięte i znudzone. Gorąca czekolada i ciacho w kawiarni dodały nam sił i poprawiły humory, więc ruszyliśmy zwiedzać.

Choć na teren zamku wchodzi się bezpłatnie, to do wszystkich atrakcji Hradczan – od katedry św. Wita po Złotą Uliczkę – potrzebne są bilety wstępu. Do wyboru są trzy rodzaje biletów – każdy obejmuje nieco inny zestaw miejsc. My wybraliśmy trasę B: Stary Pałac Królewski, bazylika św. Jerzego, Złota Uliczka, katedra św. Wita. Architektonicznie i historycznie bardzo ciekawie, ale w sporym tłumie trudno było rozpalić ciekawość dzieciaków opowieściami. Małolaty ożywiały się przy takich ciekawostkach, jak historia defenestracji, czyli wyrzucania politycznych oponentów przez zamkowe okno, prawdziwa królewska korona, czy maleńkie sklepiki na Złotej Uliczce.

https://www.hrad.cz/en/prague-castle-for-visitors

Atrakcje “po drodze”, czyli spacerowanie nie jest takie złe

Zwiedzanie Pragi zaplanowaliśmy tak, by piesze przejścia od atrakcji do atrakcji też były ciekawe. Mistrzem w wyszukiwaniu ciekawostek “po drodze” jest tata. Dzięki niemu zobaczyliśmy niezwykłą rzeźbę z książek w holu miejskiej biblioteki, słynny zegar astronomiczny na ścianie ratusza, wiszącego Freuda, który wygląda nieco makabrycznie, czy ruchomą rzeźbę – głowę Franza Kafki.

Oraz najwęższą uliczkę Pragi (a może nawet świata), gdzie trzeba było zainstalować sygnalizację świetlną, żeby się przechodnie nawzajem nie klinowali. Uliczka jest tak wąska, że nawet szczuplaki nie dadzą rady się minąć. Przeszliśmy przez Most Karola, podziwiając piękne widoki rozświetlonej po zmroku Pragi. Trafiliśmy też do niesamowitego sklepu Captain Candy z cukierkami w najróżniejszych kształtach i smakach – od długaśnych żelków, przez takie w kształcie sadzonych jajek, aż po cukierki wyglądające jak kamyki zebrane z plaży.

Spanie, jedzenie, parkowanie, komunikacja

Po Pradze poruszaliśmy się metrem i tramwajami. Bardzo łatwo i wygodnie, szczególnie z Google Maps, które podpowiadają połączenia. Bilety można kupić w automatach (nie wszystkie są na kartę, więc warto mieć monety) albo w kioskach. Bilety trzydniowe nie mają opcji ulgowej dla dzieci, więc korzystniejsze okazało się kupienie biletów dobowych.

Nocleg wybraliśmy w jednej z podpraskich małych miejscowości w uroczym domku nad rzeką. Po śniadaniu dojeżdżaliśmy samochodem na parking przy stacji metra (P+R) a dalej już komunikacją miejską.

P+R są bardzo tanie, ale bywa, że brakuje na nich miejsc. Pomocna może się okazać strona z bieżącymi informacjami o wolnych miejscach na parkingach. Tylko uwaga: “neni P+R” oznacza, że nie jest to parking typu P+R tylko parking komercyjny z komercyjnymi stawkami za zostawienie auta. Można też zaparkować przy jednym z centrów handlowych, ale po przekroczeniu bezpłatnego limitu czasu robi się drogo.

Dobrze zjeść po czesku można w restauracji Lokal. Pycha i bardzo czeski styl. Ale może brakować miejsc – można zrobić wcześniej rezerwację, albo poczekać w kolejce na wolny stolik. Jeśli będziecie zwiedzać Strahov, można i tam dobrze się najeść w Klasztornym Browarze (mały, przytulny, klimatyczny, ale nie udało nam się tu znaleźć wolnego stolika), albo w Wielkiej Restauracji Klasztornej – jest faktycznie wielka i smacznie karmi, ale trochę drogo.

Jeszcze więcej

Trzy dni w Pradze, mimo że bardzo intensywne, to zdecydowanie za mało. Na naszej liście miejsc, które chcielibyśmy odwiedzić zostało jeszcze sporo. Mamy nadzieję odwiedzić je niebawem:

NaFilm

Muzeum Narodowe

Muzeum Bohaterów Filmowych

Muzeum Rolnictwa z symulatorem jazdy na traktorze, gastronomicznym studio i placem kuchennych zabaw

Królestwo Kolei pełne kolejowych modeli i makiet

Muzeum Sztuki Iluzji

Muzeum LEGA

Muzeum zabawek

Muzeum filmowych efektów specjalnych, oficjalnie nazwane Muzeum Karla Zemana

Że nie wspomnę o słynnym praskim ZOO, czy Aquapalace, bo to się rozumie samo przez się. A zatem – do zobaczenia Prago!

 

foto: Elżbieta Manthey, Tymon Manthey, Apple Museum


Discover more from Juniorowo

Subscribe to get the latest posts sent to your email.