Przygotowanie do egzaminu ósmoklasisty czy maturalnego nierzadko jest drogą przez mękę, towarzyszy mu stres, zniechęcenie i poczucie, że wysiłek wkładany w naukę jest nieadekwatny do efektów. Dlaczego tak się dzieje i czy można uczyć się inaczej – efektywniej, przyjemniej i z większą satysfakcją?

Szkoła nie uczy jak się uczyć

Pierwszym powodem problemów z nauką jest fakt, że młodzież nie potrafi się uczyć. Chodzi o dosłownie rozumianą umiejętność uczenia się. O techniki zapamiętywania, sposoby rozbienia notatek, o umiejętność wykorzystania tego, jak uczy się mózg, tego, co sprzyja procesom pamięciowym, a unikania tego, co je blokuje. 

To absurdalne lecz prawdziwe: szkoła nie uczy, jak się uczyć. 

Spośród wielu sposobów uczenia się, szkoła kładzie nacisk tylko na jedną – naukę na pamięć. Dziś wiemy już o procesie uczenia się bardzo dużo. Wiemy, jak działa mózg i opracowaliśmy wiele różnorodnych sposobów i technik uczenia się. Wiemy też, jak je dopasować do indywidualnych cech ucznia. A w szkole wciąż każemy dzieciom zakuwać.

To tak, jakby kroić chleb tępym nożem. Albo gotować obiad dla całej rodziny krzystając tylko z maleńkiego rondelka. Da się zrobić, ale w taki sposób jest to trudne, czasochłonne, frustrujące i przynosi marny efekt. A przecież kiedy gotujemy obiad dla rodziny, nie sięgamy po mikro rondelek, tylko po duży garnek, sporą patelnię, używamy robota kuchennego, blendera, wyciskarki do czosnku i całej gamy różnych rzeczy, które czynią naszą pracę w kuchni łatwiejszą, przyjemniejszą i bardziej efektywną. Podobnie jest z nauką w szkole – ważne są odpowiednie narzędzia, sposoby, warunki. One istnieją, są już znane i powszechnie dostępne. Trzeba tylko po nie sięgnąć, pokazać je dzieciom, nauczyć z nich korzystać. 

Trzeba nauczyć młodych ludzi, jak się uczyć – efektywnie i może nawet z przyjemnością.

Lęk zabija motywację

Młodzi ludzie są nieustannie straszeni egzaminami, testami, klasówkami.

„Jak się nie będziesz systematycznie uczył, nie zdasz matury”, „Z twoim podejściem do nauki na pewno nie zdasz” – takie i podobne zdania młodzi słyszą i od nauczycieli, i od rodziców.

Plus jeszcze przepowiednie straszliwej przyszłości jako konsekwencji oblanego egzaminu („Pójdziesz rowy kopać”, „Wylądujesz pod mostem”). Groźby tyleż absurdalne, co szkodliwe, bo przedstawiające egzamin jako coś okropnego, strasznego, przerażającego. Od tego, co jest straszne staramy się uciec, to naturalna tendencja. Jeśli egzamin jest czymś strasznym, instynkt każe trzymać się z daleka od wszystkiego, co się z nim wiąże. Lęk budzi pierwotne naturalne odruchy: „uciekaj”, albo „walcz”. Uciekaj, czyli nie zajmuj się maturą, nie myśl o niej. Walcz, czyli stawiaj opór, nie ucz się. Choć spiralę strachu przed egzaminem nakręcamy najczęściej w dobrej wierze, musimy zrozumieć, że takie postępowanie ma efekt odwrotny do zamierzonego.

„Jestem do niczego”

Przez całe lata szkolnej nauki dzieci słyszą wiele o tym, czego nie potrafią, dowiadują się na każdym kroku, w czym są słabi, z czym sobie nie radzą. To na błędach i słabościach skupia się uwaga nauczycieli i rodziców. Efekt jest taki, że młody człowiek mający przed sobą egzamin, nie tylko nie dostrzega własnych mocnych stron, ale jest przekonany, że jest niezdolny, słaby. Jak ma podejść do wyzwania, jeśli w siebie nie wierzy?

Wsparcie przed egzaminem

Czy można sprawić, żeby nauka przed egzaminami i same egzaminy nie były drogą przez mękę? Pisze o tym psycholog dr Elżbieta Zubrzycka w książce „Egzaminy bez spiny”. Napisała ją do młodych czytelników. Nie zwraca się do rodziców, nie wskazuje im sposobów na zmotywowanie przyszłego maturzysty, bo zewnętrzna motywacja jest mało skuteczna. Choć tę książkę rodzice przeczytać powinni, to jednak w centrum uwagi autorki jest młody czytelnik i to wprost do niego się zwraca. 

Wiesz więcej, niż ci się wydaje. Twój umysł się rozwinął. Wybierz najlepszą  najskuteczniejszą formę nauki. Zdecyduj, jaki sposób nauki najbardziej do ciebie pasuje.

Zadając młodemu czytelnikowi wiele pytań, pomaga mu poznać samego siebie, jego własne upodobania, możliwości, zwyczaje i wykorzystać je. Jak lubisz się uczyć? Samemu czy z kimś? Regularnie po trochu, czy rzadziej, ale większe partie materiału? Samodzielnie, czy z czyjąś pomocą? Potrafisz się zmotywować, czy potrzebujesz zewnętrznej kontroli? 

Styl książki sprawia, że jest ona jak rozmowa z kimś życzliwym i pragmatycznym, kto pokazuje, że nauka może być skuteczna, a nawet sprawiać frajdę oraz że mamy wpływ na to, czy taka będzie. Podpowiada, jak pracować z własnym nastawieniem, jak podnieść wiarę w siebie, jak bez kompleksów spojrzeć na swoje możliwości i zasoby. Autorka pisze też o tym, że ważne jest dostrzeganie postępów w pracy, że każdy ma prawo czegoś nie wiedzieć i nie rozumieć, a sięganie po pomoc nie jest oznaką porażki, lecz racjonalnego podejścia do nauki. Po to żyjemy w społeczeństwach, żeby się nawzajem wspierać – pisze Elżbieta Zubrzycka i wymienia kilka rodzajów pomocy, z jakiej uczeń może skorzystać, bo korepetycje to nie jest jedyna możliwość.

Narzędzia efektywnego uczenia się

Łatwiej jest zorganizować skuteczną naukę, gdy się wie, jak działa pamięć – pisze Elżbieta Zubrzycka. Wiedząc to, można wybrać takie sposoby wspierania nauki, które dadzą oczekiwane efekty, można tak zorganizować naukę, by mózg zechciał potrzebną wiedzę zapamiętać, uporządkować, zrozumieć i żeby jeszcze był z tego zadowolony. Autorka „Egzaminów bez spiny” podpowiada, jak zorganizować i zaplanować naukę, podaje konkretne sposoby na to, by łatwiej zapamiętać i lepiej zrozumieć materiał, jak robić notatki, jak wykorzystać wyobraźnię, skojarzenia i emocje. Jest w książce mowa o wygodnym miejscu do nauki, którym nie zawsze musi być biurko i krzesło i o tym, jak zadbać o poszczególne zmysły, by łatwiej było skupić się na nauce. Jest i o tym, że nauka nie zależy tylko od podręczników i notatek, ale też od snu, jadłospisu, ruchu, relaksu, nastawienia. No i jest także rozdział o motywacji (lektura obowiązkowa dla każdego rodzica!). 

Książka „Egzaminy bez spiny” jest nie tylko o nauce do egzaminów. Opisane w niej sposoby na lepszą, efektywniejszą i przyjemniejszą naukę są uniwersalne i przydadzą się każdemu uczniowi.

Nasze dorosłe życie ułatwiamy sobie na setki sposobów. Jeździmy samochodami, korzystamy z technologii, mamy specjalny sprzęt do niemal każdej czynności, jaką wykonujemy od mycia zębów po operacje neurochirurgiczne.

Dla nas dorosłych to oczywiste, że potrzebujemy odpowiednich narzędzi, by wykonać swoje zadania. Dzieci i młodzież również ich potrzebują. Przestańmy wbijać im wiedzę do głów kamiennym młotkiem. 

„Egzaminy bez spiny” polecam nie tylko maturzystom i ósmoklasistom. Myślę, że ta książka powinna trafić do rąk każdego ucznia. Oraz do nauczycieli i rodziców, by mogli lepiej wspierać uczące się dzieci.

Egzaminy bez spiny. Wiesz więcej i potrafisz więcej niż ci się wydaje

Elżbieta Zubrzycka

Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne