Gdyby tylko pani tyle nie gadała…To zdanie z ankiet semestralnych moich uczniów było jak siarczysty policzek. Jak to? Przecież wcale nie mówię dużo! Przecież daję im tyle czasu na cichą pracę! Ktoś tu się najwyraźniej mocno myli, przecież jestem królową nie-gadania!

A jednak już następnego dnia zrozumiałam, że moi uczniowie mają rację. Gdy rozpoczęłam moją szóstą lekcję, tę zaraz po przerwie na obiad, spostrzegłam, że o wiele więcej czasu poświęcam na wytłumaczenie materiału zalewając ich kaskadą informacji, bo mój  rozleniwiony lunchem mózg pracuje po prostu wolniej. Gadam więc i gadam kosztem ich czasu i koncentracji. A im bardziej rozpraszają się moi uczniowie, tym więcej mówię, żeby skupić ich uwagę. Błędne koło!

Nie ja jedna popełniam grzech gadulstwa. Badania Johna Hattie, profesora Uniwersytetu w Melbourne, wskazują, że nauczyciele zadają dziennie średnio od 200 do 300 pytań. Uczniowie – ledwo dwa. Dwa pytania! I zwykle chodzi im o doprecyzowanie zadania, które mają wykonać.

4388329924_10932dd14e_zWypowiedzi nauczyciela zabierają średnio 60 – 75% lekcji. A to oznacza, że na 45-minutowych zajęciach np. z angielskiego nauczyciel mówi od 27 do 33 minut zostawiając resztę czasu uczniom. Zapewne większość nauczycieli odpowie, że na pewno tyle nie mówią, no chyba że przy wprowadzaniu zupełnie nowego materiału. Ale widzę po sobie, że im bardziej uczniowie wydają się zdekoncentrowani, tym bardziej podnoszę głos.

Jak więc postawić tamę potokowi belferskich słów? W jaki sposób sprawić, by uczniowie mogli swobodnie rozmawiać o swojej pracy, by każde dziecko miało prawo głosu i kogoś, kto będzie w stanie je wysłuchać?

Oceń sam siebie. Jak już wspomniałam, wydawało mi się, że potrafię wypowiadać się zwięźle, ale się myliłam. Przyznanie się przed sobą samym do winy to pierwszy impuls do zmiany. A jeśli nie umiesz tego ocenić, zapytaj swoich uczniów.

Ustaw timer. Staram się poświęcić maksymalnie 10 minut na wprowadzenie materiału, przez 25 kolejnych moi uczniowie pracują samodzielnie lub w grupach, a ja pomagam rozwiązać ewentualne problemy (przez pierwszych 10 minut lekcji moi podopieczni samodzielnie czytają). Zawsze mi się wydawało, że przestrzegam owych 10 minut jak należy, ale wspomniane ankiety udowodniły, że tak nie jest. Czas na użycie timera!

22914085739_9e2785a4cf_zPozwól na grupowe odpowiedzi. Zbyt często pracujemy w systemie pytanie-odpowiedź, które pozwala mówić tylko jednemu uczniowi na raz, a przecież właśnie to próbujemy zmienić. Zamiast tego pozwól swoim uczniom wypracować odpowiedź w grupach i podzielić się nią zbiorowo. Odkryłam, że dyskusje prowadzone w ten sposób są znacznie pogłębione, ponieważ angażują one o wiele więcej dzieci. Uczniowie mają okazję do przedyskutowania pomysłów, które inaczej musiałyby zachować dla siebie, swobodna rozmowa pozwala też na wyjaśnienie wszelkich wątpliwości. Znakomicie sprawdza się tu metoda “turn-and-talk”, czyli odwróć się i porozmawiaj z sąsiadem.

Nie bądź echem. Jedna z najlepszych rzeczy, jakich nauczyłam się w pierwszym roku mojej kariery nauczycielskiej, to nie powtarzać odpowiedzi uczniów. A jednak wciąż zdarza mi się o tym zapominać. Nauczyciel nie ma być klasowym mówcą, jego zadaniem jest umożliwić to swoim uczniom. A więc nie powtarzaj ich odpowiedzi jak echo. Jeśli klasa nie dosłyszała, niech sami poproszą o powtórzenie.

Zmień sposób zadawania pytań. Zamiast tradycyjnego “pytanie-odpowiedź”, zadawaj pytania otwarte prowokujące do dyskusji. Jeśli zdarza ci się o tym zapominać (tak jak mnie), zapisuj pytania na żółtych karteczkach i przylepiaj je sobie na biurku.

12242929783_fb1176e34b_zPytaj w sposób zrozumiały. Jakże często nasze pytania zamieniają się w makaronizmy pełne dygresji i dodatkowych informacji. W rezultacie uczeń nie wie, o co chodzi i musisz powtórzyć pytanie. Pytaj więc precyzyjnie, a dodatkowe informacje przekaż później tym uczniom, którzy ich potrzebują.

Nie powtarzaj bez potrzeby. Bardzo często skupiamy uwagę na tych uczniach, którzy mają problem ze zrozumieniem materiału zamiast po prostu przyjąć, że zdecydowana większość z nich doskonale rozumie, o czym mówimy. Zamiast powtarzać w nieskończoność wyjaśnij precyzyjnie, czego oczekujesz, rozdaj zadania, a potem pomóż tym, którzy o to poproszą. Pomyśl, jaka to strata czasu – powtarzać coś w kółko tylko z obawy, że garstka uczniów nie zrozumie. Skup się na przekazaniu wiedzy, a pomagaj wtedy, gdy trzeba.

Nie przerywaj. Ile razy przerwałeś czytającemu coś na głos uczniowi, żeby zadać jeszcze jedno pytanie? Ile razy przerwaliśmy zajęcia w podgrupach, żeby sprawdzić postępy w pracy? Robimy tak, bo wydaje nam się, że na tym polega nauczanie – zaangażowany nauczyciel bez przerwy o coś pytający… Naucz się przerywać tylko wtedy, gdy to naprawdę konieczne, pozwól swoim podopiecznym na płynną pracę.

Bądź skoncentrowany po przerwie. Lekcja, w której dowiedziałam się o mojej gadatliwości, ma miejsce tuż po przerwie obiadowej, dzięki której mam czas na odpoczynek i odprężenie. I właśnie dlatego staram się wchodzić do klasy równo z moimi uczniami i od razu przystępować do realizacji zadań lekcyjnych. Jeśli masz kłopoty z koncentracją, spróbuj przypomnieć sobie (w myślach lub na papierze) najważniejsze założenia danej lekcji. Zrób to tuż przed końcem przerwy, żeby do sali wkroczyć w pełni gotów na zajęcia.

7355459380_82c2759c57_zZachęcaj do dyskusji. Dzięki zachęcaniu do głośnych wypowiedzi i zadawania pytań, dzięki inicjowaniu dyskusji i innych wnikliwych analiz masz szansę stworzenia klasy, w której uczniowie mają poczucie, że są słuchani i że ich głosy stanowią ważną część procesu nauczania. Moja wspaniała szefowa Shannon Anderson podsunęła mi niedawno wspaniały pomysł, by każde dziecko w klasie wyposażyć w dwa specjalne znaczki. Pierwsza głośna wypowiedź to pierwszy znaczek. Drugiego można użyć dopiero wtedy, gdy wszyscy w klasie użyli pierwszego. Jeszcze tej metody nie użyłam, ale mam zamiar wprowadzić ją w czasie dyskusji o lekturach. Dzięki temu będę miała pewność, że wszyscy się wypowiedzą i że jeden głos nie zdominuje rozmowy.

Wydaje nam się, że mówimy o wiele mniej, niż w rzeczywistości. Dlatego raz na jakiś czas warto sprawdzić, jak to wygląda w praktyce. Nasze słowa, pozornie krynica mądrości, często są zwykłą paplaniną rozpraszającą uwagę uczniów. Żaden nauczyciel nie chce uchodzić za nieomylną wyrocznię, ale żeby naprawdę zmienić głęboko zakorzenione nawyki, trzeba dużo pracy i poświęcenia. Dzięki temu nasze klasy mogą wypełnić mali pasjonaci nauki, ale żeby tak się stało, należy pozwolić uczniom mówić.

Autorka: Pernille Ripp – amerykańska nauczycielka, która dokonała wielkiej zmiany w swoim sposobie uczenia (pisaliśmy o niej TU). Swoje doświadczenia i refleksje opisuje w blogu Blogging Through The Fourth Dimension. Jest też autorką książek Passionate Learners: Giving Our Classroom Back to Our Students i Empowered schools, empowered students.

Tłumaczenie: Wojciech Musiał

Źródło: Blogging Through The Fourth Dimension, przedruk za zgodą autorki.

Zdjęcia: woodleywonderworks, Ohio University Libraries, Wellspring Community School, eltpics, Roberto Verzo