Wykształcić dzieci tak, by poradziły sobie we współczesnym świecie – to jedna z największych trosk rodziców. Oraz powszechnie popełniany błąd. Naszą nadzieją i celem wysiłków wychowawczych nie powinno być tylko to, by dzieci poradziły sobie w świecie, jaki stworzyliśmy, lecz wychowanie ich tak, by umiały go zmienić, naprawić. Nie powinniśmy ich przygotowywać do kontynuowania naszego dzieła, lecz do tego, by mogły nie powtarzać naszych błędów. Bo świat, jaki stworzyliśmy nie wygląda optymistycznie i potrzebuje nowych, innych, lepszych pomysłów. O tym mówiła Margret Rasfeld podczas konferencji „Od kultury nauczania do kultury uczenia się” zorganizwanej przez Budzącą się Szkołę. Margret Rasfeld zainicjowała projekt edukacyjny i ruch Budzących się Szkół w Niemczech. Razem ze Stephanem Breidenbachem swoją ideę lepszej edukacji i szkolne doświadczenia opisała w książce „Budząca się szkoła” wydanej w Polsce przez Wydawnictwo Dobra Literatura.
Oto, o czym mówiła Margret Rasfeld na konferencji „Od kultury nauczania do kultury uczenia się. Uczniowie twórcami materiałów dydaktycznych”:
Dlaczego powinniśmy zmienić edukację?
Najważniejszy powód, dla którego nie tylko powinniśmy, ale musimy zmienić edukację, wykracza znacznie poza mury szkoły. Doprowadziliśmy świat na skraj poważnych kryzysów: ekologicznego, społecznego i tożsamości – mowiła Margret Rasfeld. Ziemia staje się coraz bardziej wyeksploatowana, pogłębiają się dysproporcje ekonomiczne pomiędzy ludźmi, dobrobyt staje się niedoścignioną obsesją – wciąż tylko praca, praca, praca, nawet nie ma czasu na satysfakcję z jej efektów. Szybciej, więcej, dalej, wyżej i nigdy dość – oto model współczesnego życia w kulturze zachodniej, który niszczy dobre relacje społeczne oraz negatywnie wpływa na nasze zdrowie fizyczne i psychiczne.
Jak do tego doszło? Świat kształtują ludzie – tłumaczyła Margret Rasfeld. – Wykształceni i wychowani w określony sposób – w modelu tradycyjnej edukacji. Skoro tak wykształceni i wychowani ludzie doprowadzili świat do takiego stanu, jaki mamy obecnie, to znaczy, że to wychowanie i taka edukacja nie prowadzą do pozytywnego rozwoju świata i człowieka. Owszem, prowadzą do niesamowitego rozwoju nauki i technologii, ale nie kształcą jednocześnie kompetencji niezbędnych, by ten zachwycający postęp technologiczny wyszedł nam i naszej planecie na zdrowie. Jeśli chcemy to naprawić, zmienić tę kulturę, która dewastuje nas jako ludzi i środowisko, w którym żyjemy, powinniśmy kształcić młodychludzi inaczej.
Jak wygląda edukacja dziś? Margret Rasfeld obrazowo przedstawiła to w trzech punktach, które nazwała paradoksami strukturalnymi edukacji. Mamy więc:
- pokawałkowaną wiedzę zamiast zintegrowanej i umieszczonej w kontekście,
- posłuszeństwo, ocenianie, kontrolę zamiast odpowiedzialności i partycypacji,
- pozorowaną naukę, kulturę kart pracy zamiast sensu i znaczenia nauki.
Podczas kiedy świat w swoim rozwoju popędził do przodu, szkolne klasy i to, co się w nich dzieje niewiele się zmieniło. To prawda – przestaliśmy bić dzieci w szkołach, karać je fizycznie, ale wiedzę wciąż podaje – tak samo jak sto lat temu – nauczyciel stojący z przodu klasy i przemawiający do uczniów.
Czego dzieci powinny uczyć się w szkole?
Większość dorosłych dziś nie byłaby w stanie rozwiązać zadania matematycznego z poziomu drugiej klasy szkoły średniej. Tracimy około 95% wiedzy, której nie używamy. Są jednak pewne kompetencje bazowe, których nie zapominamy, pozostają w nas, jak umiejętność jazdy na rowerze. I to właśnie te kompetencje są najważniejsze w dzisiejszej edukacji, bo to one dadzą szansę dzisiejszym dzieciom poradzić sobie w dorosłym życiu. Jakie to kompetencje? Margret Rasfeld wymieniła następujące:
- elastyczność w uczeniu się,
- umiejętność zmiany perspektywy i empatia,
- własna inicjatywa i kreatywność,
- umiejętność pracy w zespole,
- gotowość do zmian,
- umiejętność radzenia sobie z niepewnością,
- ciekawość i pasja,
- odpowiedzialność i poczucie wspólnoty,
- odwaga do działania.
Powiniśmykształcić ludzi, którzy będą nastawieni na poszukiwanie rozwiązań, a nie na rywalizację, którzy poczują się odpowiedzialni za siebie, ale i za całą planetę, będą działać nie tylko dla siebie, ale i dla innych, dla społeczeństwa – mówiła Margret Rasfeld. – Około 60% dzieci, które dziś uczą się w szkołach, będą w przyszłości pracowały w zawodach, które dziś jeszcze nie istnieją. Ważne więc jest, by dzieci uczyły się w szkole elastyczności, zmieniania siebie i swojego otoczenia, podejmowania własnych inicjatyw.
Podobne wytyczne daje OECD, w raporcie dotyczącym kompetencji kluczowych w zglobalizowanym świecie: dzieci w procesie edukacji powinny się nauczyć empatii, zrozumienia dla innych kultur, relacji opartych na szacunku dla siebie i innych. Zmiana społeczeństwa jest możliwa jeśli zmienimy paradygmaty edukacji i przejdziemy do edukacji rozwijającej wymienione wyżej kompetencje.
Nowe fundamenty dobrej edukacji według Margret Rasfeld
Społeczeństwo potrzebuje nowej szkoły, a nauczyciele potrzebują nowych metod nauczania. Zaufanie, kreatywność, autonomia i partycypacja uczestników, to warunki efektywnego procesu w szkole. Tradycyjny autorytet opiera się na strachu i przemocy, kontroli i egzekwowaniu oraz władzy wynikającej z nadanego stanowiska. Nowy, współcześnie pożądany rodzaj autorytetu, opiera się na obecności, uznaniu, szacunku, więzi.
Presja sukcesu, stres i strach oznaczają, że razem z treściami nauczania dzieci doświadczają negatywnych uczuć, co bardzo utrudnia uczenie się. Potrzebujemy kultury edukacyjnej budowanej na zaufaniu, zachętach, inspiracji i zaproszeniu dzieci do rozwijania ich potencjału. To relacje są kluczem w nowym podejściu do edukacji. Relacje podmiotowe, partnerskie, oparte na wzajemnym szacunku. Dobre relacje wspierają procesy poznawcze i wspomagają rozwój społeczny dzieci. Uznanie i docenienie jest podstawą motywacji. Ta zaś będzie mogła rozwijać się wtedy, kiedy uczniowie i nauczyciele będą mieli możliwość wyboru, pracy na różnych poziomach w różnych formach, w tempie, jakie odpowiada uczniom i nauczycielom i o którym oni decydują.
Wypalone dzieci. Presja osiągnięć i pogoń za sukcesem zaczyna się w dzieciństwie
Rola rodziców i nauczycieli
Dzieci są szczęśliwe, kiedy są akceptowane i doceniane takie, jakie są. Natomiast szkoła to jedyna instytucja, w której ludzie poddawani są tak intensywnie i tak często ocenie. Rodzice także uczestniczą w tej kulturze porównywania, oceniania, pędu za sukcesem, spełniania oczekiwań lepiej i efektywniej. Tak więc w szkole i w domu dzieci poddawane są presji, by były doskonałe i wszystko robiły na szóstkę. W ten sposób dzieci stają się wytworami cudzych oczekiwań.
Coraz więcej dzieci „choruje na szkołę”. Coraz więcej ma objawy psychosomatyczne- bóle głowy, brzucha, obniżenie nastroju, kłopoty ze snem, a w końcu i depresję – spowodowane presją osiągnięć. Niemiecki psychiatra Michael Schulte-Markwort nazywa to syndromem wypalenia u dzieci i opisuje dokładnie oraz bardzo obrazowo i poruszająco w swojej książce „Wypalone dzieci”. Środowisko, jakie stwarzamy dzieciom w szkole i w domu, buduje w nich przekonanie, że na akceptację, docenienie muszą zasłużyć pracując i ucząc się coraz więcej i lepiej, że muszą być idealne, by były kochane. Że muszą starać się bardziej, dawać z siebie więcej. Te procesy są efektem działań zarówno szkoły, jak i rodziców. Jeśli więc chcemy zmienić kulturę szkoły, jakość edukacji, nauczyciele i rodzice muszą współdziałać. Bo wszyscy powinniśmy mieć wspólny cel, jakim jest wychowanie szczęśliwych i odpowiedzialnych ludzi z poczuciem sprawstwa, którzy wierzą, że świat może i powinien być lepszy.
c

Margret Rasfeld na huśtawce szkoły No Bell w Konstancinie-Jeziornie, fot. Marzena Żylińska
c
Margret Rasfeld – stworzyła i przez wiele lat była dyrektorem szkoły ESBZ w Berlinie, gdzie żaden nauczyciel nie naucza, a wszyscy uczniowie się uczą. Wizjonerka i innowatorka edukacji. Zainicjowała projekt edukacyjny i ruch Budzących się Szkół w Niemczech, wspiera szkoły w procesie zmian i wprowadzania nowej kultury nauczania. Razem ze Stephanem Breidenbachem swoją ideę lepszej edukacji i szkolne doświadczenia opisała w książce „Budząca się szkoła” wydanej w Polsce przez Wydawnictwo Dobra Literatura.
c
c
c
c
autorka: Elżbieta Manthey – pomysłodawczyni i założycielka Juniorowa, dziennikarka, mama Tymona i Marysi, żona Krzysztofa. Studiowała filozofię i dziennikarstwo. Uwielbia książki, panoramę z Wielkiej Rawki w Bieszczadach, podróżowanie z mężem i dziećmi oraz spotkania z przyjaciółmi. Współpracowała między innymi z miesięcznikiem „GaGa”, kwartalnikiem „Twój Junior”, pisze dla Gazety Wyborczej.
c
foto: Pixabay
Discover more from Juniorowo
Subscribe to get the latest posts sent to your email.
3 komentarze
Ryszarda Cierzniewska
17 kwietnia 2018 at 20:18Tezy Margaret Rasweld potwierdzamy, a nawet poszerzamy. Na podstawie badań pokazaliśmy co należy i można zmienić w polskiej szkole. Jako punktu odniesienia zaproponowałam charakter społeczny współczesnego człowieka i problemy z odnajdywaniem sensu własnego życia (dotkliwa pustka egzystencjalna, w konsekwencji życie od projektu do projektu i zagrożenie wypalaniem się, samotność; depresje i inne tragicznie koszty osobowe i społeczne). Badania pokazały, że nawet 40% gimnazjalistów nie ma w swojej kasie przyjaciela. Łączy ich interes dydaktyczny i przydział do klasy. Wspólnoty klasowe wymagają zaangażowania, a poświadczanie siebie w relacjach z innymi jest jednym sposobem na “testowanie” sobie i dowiadywanie się na jakich osobach mi zależy, bądź mogą być dla mnie ważne! Klimat zaufania nie może odnosić się tylko do procesu poznawczego, co oczywiście jest ogromnie ważne, jednak szkoła wycofała się ( na szczęście nie każda) również z pracy pedagogicznej obejmującej kwestie samorządności. O tym i wielu innych, słabo obecnych w dzisiejszej szkole aspektach dotyczących tworzenia korzystnej przestrzeni dla dojrzewania młodych traktuje ta książka. Sadzę, że ważna jest perspektywa, bo odwołałyśmy się do głosu młodzieży, a czyni się to nader rzadko.
Tytuł: Młodzież o sobie i codzienności szkolnej. Obok dyskursu jakości. Powtórzę, że obejmujemy zainteresowaniem nie tylko proces kształcenia ale również relacje między młodymi, ich nauczycielami. Zaufania, empatii nie buduje się tylko w odniesieniu do zadań edukacyjnych. Wspólnoty klasowe, bliskość młodych ludzi musi rodzić niepokój. Samotność młodych, zadaniowość życia bez drugiego człowieka ( gdyż kontakty są powierzchowne), są prostą drogą do egotyzmu i pustki egzystencjalnej ( stąd wzrost depresji i samobójstw u młodych i dorosłych). Szkoła ma potencjał na tworzenie bliskości międzyludzkiej (choć dziś nawet od niej tego nie oczekujemy, chcemy policzalnych wyników w egzaminach progowych), empatii, pomocności i otwartości, podmiotowości i odpowiedzialności, ale myślimy zaufać sobie i młodym, a więc ponieść pewne ryzyko. I tego się bardzo boimy, jednak nie ma alternatywy. Szkoła musi się zmienić.
http://www.empik.com/mlodziez-o-sobie-i-codziennosci-szkolnej-obok-dyskursu-jakosci-cierzniewska-ryszarda-gackowska-malgorzata-lewicka-monika,p1182817475,ksiazka-p
Elżbieta Manthey
17 kwietnia 2018 at 20:30Bardzo dziękuję za ten komentarz – do książki na pewno sięgnę.
Margret Rasfeld o tym czego powinna uczyć współczesna szkoła | Obserwatorium Edukacji
17 kwietnia 2018 at 08:03[…] Cały tekst „Musimy zmienić edukację! – mówi Margret Rasfeld” – TUTAJ […]